Żużel to zabawa – wywiad z Martiną Wassberger
Polskie żużlistki dopiero szlifują umiejętności, by móc w przyszłym sezonie wyjechać na tor, tymczasem na świecie jest mnóstwo już startujących w tej dyscyplinie kobiet. Rozmawiamy z młodziutką Szwedką - Martiną Wassberger, która zakochała się w speedway'u już jako dziecko.
Martina ma 18 lat, a mimo to może się pochwalić sporym doświadczeniem. Jako juniorka ściga się na równi z mężczyznami. Ponieważ w Szwecji nigdy nie nakładało się ograniczeń do uprawiania sportu żużlowego ze względu na płeć (tak jak to miało miejsce do zeszłego roku w Polsce), Martina nie miała najmniejszych problemów, by podjąć treningi przed kilku laty. Na dzień dzisiejszy rywalizuje w rozgrywkach ligowych i zawodach indywidualnych. Ani dla niej, ani dla jej rodaków problemem nie jest fakt, że to właśnie kobieta staje przed taśmą razem z chłopakami. Co więcej, są z niej dumni.
Od czego się zaczęło? Skąd pomysł na starty na żużlu?
– Pierwszy raz zobaczyłam tę dyscyplinę w telewizji. To było kilka ładnych lat temu. Wtedy zakochałam się w tym sporcie i od razu wiedziałam, że chcę zacząć jeździć. Zaczęłam szukać klubu, w którym mogłabym zacząć naukę.
Co Cię pociąga w tym sporcie?
– Na pewno prędkość, adrenalina… Uwielbiam się ścigać, a uprawianie tego sportu daje mi wszystko to, co sprawia mi ogromną radość.
fot. z archiwum Martiny Wassberger
|
Większość ludzi uważa jednak, że żużel nie jest dyscypliną dla kobiet. Jak Ty do tego podchodzisz?
– Mimo tego, że nie ma dziewczyny, która sięgnęłaby po najwyższe laury uważąm, że warto jest robić to, co się lubi. Każdy człowiek może być dobrym zawodnikiem. Nie rozgraniczałabym tego w taki sposób, że z góry dziewczyna uprawiająca speedway musi być skazana na porażkę. To kwestia odpowiedniego treningu i zaangażowania.
Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z czarnym sportem?
– Miłością zapałałam, gdy byłam bardzo młoda. Jednak jeździć zaczęłam w wieku piętnastu lat. Zanim wsiadłam na motor bardzo wiele czasu poświęcałam na to, by zapoznać się z tym sportem i regułami. Sporo godzin spędzałam przy motocyklu.
Czy żużel jest w Twojej rodzinie tradycją? A może Ty pierwsza zaczęłaś ją tworzyć?
– Nie ma u mnie w rodzinie nikogo, kto jeździł. Zawsze towarzyszyło nam zainteresowanie motocyklami, co mi się udzieliło. Wychodzi na to, że to właśnie ja jestem prekursorką żużla w moim domu.
Martina prywatnie jest otwarta na ludzi i zawsze uśmiechnięta, na torze to twarda zawodniczka. |
fot. z archiwum Martiny Wassberger
|
Jak reagują chłopcy, gdy taka dziewczyna jak Ty pojawia się w ich świecie i wykonuje tzw. „męskie” rzeczy?
– (Śmiech) Nigdy nie przywiązywałam do tego większej wagi. Tak naprawdę nie dbam o to, co mówią o mnie inni. Bardzo często słyszę pozytywne opinie, co na pewno jest miłe. Lubię walczyć z chłopakami na torze, jest to dla mnie świetna zabawa.
Możesz liczyć na pomoc ze strony zawodników, czy jesteś zdana sama na siebie?
– Moim trenerem jest Anders Kling. Wiele mi podpowiada i zawsze mogę na niego liczyć. Zawodnicy często też wyciągają do mnie pomocną dłoń. Pomagają przy motocyklu i w trakcie treningów.
Czy nauka jazdy była dla Ciebie czymś trudnym?
– Nie sądzę. Przyznam się, że „żużlówka” była pierwszym motocyklem, na którym w ogóle jechałam. Na pewno było to swego rodzaju poznawanie nowych rzeczy i zdobywanie doświadczenia. Ale nie było to czymś, co sprawiało mi trudność.
Co czułaś podczas pierwszych jazd? Przerażenie? Radość?
– Na pewno byłam bardzo przejęta i zdenerwowana. Gdy zaczynałam na motocyklach o pojemności
803 cm3, nie było źle. Więcej emocji towarzyszyło mi, gdy zaczynałam jazdy na maszynach z silnikiem o pojemności 500 cm3. Było to rok temu, może troszkę więcej.
Jak w takim razie wygląda Twoje życie na co dzień?
– Najwięcej czasu pochłania mi szkoła i praca. W każdej wolnej chwili trenuje. Raz są to treningi na motorze, raz kondycyjne. Gdy tylko znajduję trochę wolnego czasu, spotykam się z przyjaciółmi i próbuję trochę odpocząć. Mam na głowie sporo obowiązków.
fot. z archiwum Martiny Wassberger
|
Jak rodzice reagują na Twoją pasję?
– Na samym początku byli bardzo zaskoczeni. Teraz ten sport wciągnął ich tak mocno jak mnie, interesują się nie tylko moimi jazdami, ale i tym, co się dzieje w branży. Wspierają mnie i są przy mnie także na treningach, czy też zawodach. Tak często jak tylko mogą.
Czy masz jakieś inne hobby?
– Speedway? (Śmiech) Lubię przede wszystkim ten sport. Nie ukrywam, że interesuję się też innymi sportami motorowymi. Tak naprawdę to właśnie żużel zajmuje większą część mojego życia.
Jesteś jedyną dziewczyną, która jeździ w Szwecji?
– Nie. Są jeszcze dwie dziewczyny. Obie na razie jeżdżą na motocyklach o pojemności 80 cm3, jednak jedna z nich powinna zacząć treningi w przyszłym roku na mocniejszym sprzęcie. Zobaczymy jak to wszystko się ułoży.
Co powiesz dziewczynom, które chciałyby jeździć?
– Dziewczyny nie poddawajcie się i idźcie swoją droga. Próbujcie. Naprawdę warto! To jest świetna zabawa!
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: