Wypowiedzi zawodniczek po Rajdzie Rzeszowskim

W klasyfikacji mistrzostw Polski nie zobaczyliśmy na mecie żadnej z dwóch startujących zawodniczek. Na szczęście w klasyfikacji Rajdowego Pucharu Polski do mety dotarły szczęśliwie 2 kobiety za kierownicą i 6 w roli pilota.

O sporym pechu może mówić Agnieszka Hankiewicz, bo choć razem z mężem pokonała wiele kilometrów oesowych, to rajdówka ani przez moment nie była sprawna i na dodatek załoga nie została sklasyfikowana:

– Mieliśmy awarię skrzyni, która ujawniła się już na odcinku testowym. Próbowaliśmy ją naprawić przed OS -1, ale było bardzo mało czasu i niestety nie udało się usunąć usterki. W nocy był Park Zamknięty i potem na OS-2 już wiedzieliśmy, że nie damy rady tak dalej jechać! Zdecydowaliśmy się na wykorzystanie systemu SupeRally i porządne naprawienie dnia drugiego. Niestety usterka była na tyle tajemnicza, że rozbiórka skrzyni nic nie wniosła – bo nie było widać uszkodzeń, które mogły powodować wypadanie biegów. W związku z tym nie mogliśmy wystartować nawet do pierwszego, sobotniego odcinka, który był warunkiem klasyfikowania w SupeRally. Skrzynia pojechała teraz do producenta i zobaczymy, co oni na taką awarię powiedzą – opowiada motocainie zawodniczka.

Gabriela Bar
fot. Stefan Wyszyński

Druga pilotka w RSMP – Gabriela Bar nie dyktowała Rafałowi Rybackiemu zbyt długo, gdyż załoga Renault Clio R3 musiała wycofać się z dalszej rywalizacji:

– Bardzo nam żal, że ten rajd tak szybko się dla nas skończył. Trasy niezwykle się nam podobały, udało się także zrobić całkiem niezły ich opis, więc liczyliśmy na dobrą zabawę przez pełne dwa rajdowe dni. Niestety problemy zaczęły się już na pierwszym oesie… Drugiego dnia, po przejechaniu szybkiej Żarnowej, okazało się, że cieknie nam lewy przedni amortyzator. Auto prowadziło się fatalnie i na prawym trójkowym zakręcie kolejnego odcinka (Blizianka) zamiast w prawo – „pojechaliśmy” prosto w brzozowy zagajnik. Samochód uderzył w wysoką skarpę przodem, potem prawym bokiem o drzewa i wreszcie wylądował na dachu. Taki był niestety koniec naszego udziału w tegorocznym Rzeszowskim, bo nie byliśmy w stanie naprawić auta tak, aby nadawało się do rajdowej jazdy następnego dnia. Ale widoki ze wzgórza, na którym czekaliśmy na pomoc drogową były piękne – podsumowuje żartobliwie Gabriela.

Za kierownicą Renault Clio Ragnotti wystąpiła Iza Bzyl (dyktował Jakub Domański)i osiągnęła metę na 4 miejscu w klasie i 32 w klasyfikacji generalnej. A Klaudia Temple prowadząca Hondę Civic i słuchająca wskazówek Jakuba Wróbla – dojechała jako 5 w klasie i 35 w klasyfikacji generalnej:

Klaudia Temple w swojej Hondzie Civic.
fot. archiwum zawodniczki

– Cieszymy się bardzo, że Honda dowiozła nas na metę 21 Rajdu Rzeszowskiego. Tym razem w dobrze obsadzonej (8 załóg) klasie 9 zacięta walka trwała do ostatniego kilometra rajdu. Ostatecznie zajęliśmy 4 miejsce, co nas bardzo cieszy, ponieważ pozwoliło nam to obronić 3 miejsce w klasyfikacji sezonu. Rajd był bardzo trudny i wymagający, dlatego nie obyło się bez błędu, który popełniłam na 2-gim oesie 2-giej pętli – chciałam zbyt bardzo opóźnić hamowanie do ciasnego zakrętu i niestety się nie udało, samochód zgasł, musieliśmy cofać. Straciliśmy wtedy bardzo dużo cennych sekund, co wykluczyło nas z walki o podium. Wszystko co osiągnęliśmy – to nie tylko nasza zasługa, ale całego zespołu. Dzięki wielkie dla: Stasia, Młodego, Misiunia, Łukaszka, Pawła za obsługę auta i niezapomnianą fetę na koniec rajdu oraz dla Karoliny za przepyszny katering i wsparcie. Nasz następny start to 14-15 września i Rajd Wisły. Do zobaczenia na trasach! – podsumowuje Klaudia.

Alina Waleczek
fot. archiwum zawodniczki

Alinka Waleczek tym razem pojechała z Kamilem Baczyńskim, co zaowocowało 8 miejscem w klasie i 34 w klasyfikacji generalnej. A sama zawodniczka jest z tej współpracy bardzo zadowolona:

– 21 Rajd Rzeszowski przeszedł już do historii, ale dla mnie będzie to bardzo miłe wspomnienie. Trasa jaką mieliśmy do przejechania była bardzo trudna i techniczna, a pokonanie jej wymagało doskonałej współpracy załogi. Od zapoznania z pierwszym odcinkiem, szybko znaleźliśmy wspólny język. Oboje ciężko pracowaliśmy nad dopracowaniem opisu i w sobotę przyniosło to doskonałe rezultaty. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty! Kamil jest naprawdę świetnym i szybkim kierowcą. Poprawę i wjeżdżanie się w samochód dało się odczuć z odcinka na odcinek. Życzę każdemu pilotowi tak świetnej współpracy od początku do końca.

Dziękuje Kamilowi za zaproszenie na prawy fotel i możliwość wspólnego udziału w Rajdzie Rzeszowskim. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz pojawimy się w tak bojowym składzie. Chcę również bardzo podziękować chłopakom z 2BRally za ich profesjonalizm i doskonałą pracę jaką wykonali. Współpraca z Wami to ogromna przyjemność! – mówi Alinka.

– Kilka moich ostatnich startów to momenty o których nie chce się pamiętać, ale tym razem było zupełnie inaczej. Wszystko ułożyło się pozytywnie i po naszej myśli. Cieszę się, że dzięki Kamilowi i całemu zespołowi dostałam zastrzyk pozytywnej energii. Fajnie jest znów wrócić z rajdu z uśmiechem na twarzy. Dziękuje również wszystkim znajomym i kibicom za wszystkie miłe reakcje i trzymanie mocno kciuków – podsumowuje zawodniczka.

Basia Gosztyła z mężem Przemysławem zameldowała się na 4 miejscu w klasie i 30 w klasyfikacji generalnej.

Basia Gosztyła
fot. archiwum zawodniczki

– Nasz pierwszy udział w Rajdzie Rzeszowskim zaliczamy do umiarkowanie udanych, choć oczywiście bardzo się cieszymy z uzyskanego czwartego miejsca w klasie. Odcinki fantastyczne, a zarazem bardzo trudne – prawdziwy rollercoaster, i nie chodzi tu tylko o sekcje zakrętów i wzniesień, ale również zmienne tempo dyktowania. Nie bez powodu Rajd Rzeszowski nosi miano najtrudniejszego rajdu w Polsce. Niestety, trzeci odcinek – Przylasek, który na zapoznaniu najbardziej przypadł nam do gustu, przejeżdżany był tylko raz z pomiarem czasu, czego bardzo żałujemy. Pogoda również nie ułatwiała zadania, deszcz wisiał nad głowami ale niestety nie mógł się zdecydować, lunąć, pokropić czy w ogóle nie spadać (śmiech), w związku z czym również podjęcie decyzji o doborze opon było dość trudne – wspomina zawodniczka.

– Założenie minimum czyli dotarcie „cało” do mety zostało osiągnięte, natomiast nie udało się wskoczyć na trzecie miejsce w klasie. Na dziesiątym kilometrze wypadliśmy z trasy, przy dużej prędkości obróciło nas w powietrzu o 180 stopni i wpadliśmy do rowu, co skończyło się na szczęście tylko uszkodzeniem układu kierowniczego. Niestety straciliśmy cenne sekundy i wypadliśmy całkowicie z rytmu jazdy. Mechanicy w strefie serwisowej starali się usunąć usterkę i częściowo im się to udało, ale niesprzyjające warunki pogodowe uniemożliwiły nam nadrobienie strat. Dopiero na ostatnim odcinku udało nam się rozwinąć skrzydła, ale było już zbyt późno, żeby próbować gonić konkurencję – mówi Basia.

– Staramy się jednak mieć pozytywne podejście: nasza niezawodna Astra jak zwykle dowiozła nas do mety mimo lądowania w rowie. Trzeci w karierze start w rundzie Rajdowego Pucharu Polski zakończony dotarciem do mety, uzyskane 2 punkty w klasie Astry oraz punkty niezbędne do przeniesienia się do Mistrzostw Polski. Na pewno przed następnym startem we wrześniu w Rajdzie Wisły postaramy się znaleźć więcej czasu na treningi. Bardzo chcielibyśmy również podziękować za zaufanie i wsparcie firmom, które umożliwiły nam realizację marzeń i start w tym jednym z najważniejszych rajdów w Polsce: firmie Dako ,Zet Transport, Truck Partner oraz firmie PROFIL. Mamy nadzieję, że współpraca sponsorska będzie nadal układać się pomyślnie. Dziękujemy również Tomkowi Porębie za rewelacyjny katering, kolegom z Racebooka, którzy na mecie powitali nas szampanem i wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki – podsumowuje Basia.

A Aneta Marcol pilotująca Marcina Czyrka w Hondzie Civic na 8 i 33. Na szczęście jej przedrajdowe obawy się nie sprawdziły:

Aneta Marcol pilotowła w Hondzie Civic Marcina Czyrka.
fot. archiwum zawodniczki

– 21. Rajd Rzeszowski zaskoczył nas trudnością odcinków specjalnych, jakie przygotowali organizatorzy. Trasa była bardzo ciężka, zarówno dla kierowcy, jak i dla pilota. Dodatkowym utrudnieniem była pogoda, która płatała figle, a przez padający miejscami deszcz – dobór opon był loterią. Stres dla naszego zespołu zaczął się już na Badaniu Kontrolnym, po którym okazało się, że jest problem ze skrzynią biegów. Mechanicy pracowali do późnej nocy nad Hondą i udało się! Do zbioru naszych atrakcji na tym rajdzie doszły także problemy z hamulcami. Mocno dało nam to w kość, ale Marcin walczył i opanował sytuacje.

To co cieszy to fakt, że razem z Marcinem znaleźliśmy wspólny język. Nasza współpraca dobrze się układała i udało się dojechać do mety szczęśliwie na 8 miejscu w klasie 8 RPP i 33 w klasyfikacji generalnej. Mogło być znacznie lepiej, ale niestety dwie przygody w rowach na OS Niechobrz i Przylasek pozbawiły nas szans na wyższe miejsca. Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na zbliżający się Rajd Wisły! – podsumowuje zawodniczka.

Ola Krawczyk dyktowała w Renault Clio.
fot. archiwum zawodniczki

Andrzej i Ola Krawczyk z Renault Clio ukończyli rywalizację 4 miejscu w klasie i 27 w klasyfikacji generalnej. Ola z trudnym wyzwaniem poradziła sobie całkiem nieźle.

– Rajd Rzeszowski rzeczywiście do łatwych nie należy, tym bardziej, że jechałam w nim po raz pierwszy. Przede wszystkim duża różnorodność trasy, począwszy od szerokich i szybkich asfaltowych nawierzchni, często z narzuconymi kamyczkami na zakrętach, poprzez fragmenty szutrowe i watersplash! Wspomnę tu jeszcze o wąskich i krętych trasach o niezliczonej, szokującej wręcz ilości szczytów, za którymi czają się, wprawdzie opisane wcześniej warunki, ale nigdy przy rajdowych prędkościach nie odpowiadające do końca rzeczywistości. W czasie rajdu podczas naszych przejazdów pogoda raczej nas nie rozpieszczała: ciężkie chmury, z których na każdym odcinku specjalnym „coś tam” kapało i czasem zaledwie tylko zwilżyło nawierzchnię trasy. Nie pomagało to raczej naszemu działaniu, ponieważ opony, na których podróżowaliśmy ze względu na nieprzewidywalną pogodę, nie do końca sprzyjały naszej jeździe. Muszę wspomnieć jeszcze o wielu załogach, które w czasie rajdu odpadały. Widok samochodu, który na oesie stoi poza drogą, nie wpływa bynajmniej motywująco ani na pilota ani na kierowcę – wspomina zawodniczka. 
– Podsumowując, rajd był bardzo wymagający. Jednak ten sport nie oszczędza i potrzeba twardego charakteru jest potrzebą chwili. Sądzę, że im częściej napotyka się na trudności i jest się poddawanym niesprzyjającym warunkom tym bardziej człowiek uodparnia się i prze do przodu. Myślę, że rajdowe realia tak właśnie wyglądają i tak właśnie działają na naszą załogę. Jesteśmy doświadczeni porażką poprzedniej rundy RPP (Rajdu Karkonoskiego), w którym nie udało nam się dojechać do mety i wróciliśmy do domu z rozbitym samochodem na lawecie. Na szczęście w Rajdzie Rzeszowskim nie mieliśmy żadnych nieciekawych przygód i szczęśliwie dotarliśmy do mety na czwartym miejscu w klasie, co przed rajdem wydawało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Jedynym niefartem w moim przypadku był fakt, że musiałam uczestniczyć w rajdzie z kontuzjowanym palcem u ręki. Z tym problemem dzielnie poradziłam sobie w myśl zasady, że można dużo zrobić, trzeba tylko bardzo chcieć! Jeśli chodzi o organizację Rajdu Rzeszowskiego to oceniam ją bardzo wysoko. Nie napotkaliśmy na żadne niejasności ani niedociągnięcia od strony organizatora, wręcz przeciwnie, wszystko było dopracowane i przejrzyste od początku do końca trwania rajdu. Dziękuję przede wszystkim mojemu kierowcy, który po raz kolejny pokazał swoje wielkie umiejętności i zaciętość w walce oraz, że cierpliwie i z rozwagą dowiózł nas do mety. Chciałabym również podziękować ekipie, która serwisowała i wspomagała naszą załogę – mówi Ola.

Małogosia Malicka – Adamiec jest zadowolona ze startu Fordem Fiestą.
fot. archiwum zawodniczki

Małgosia Malicka-Adamiec z Grzegorzem Sikorskim stanęli na mecie w nowym samochodzie, z którego są bardzo zadowoleni:

– To  był bardzo ważny rajd, ponieważ to pierwszy start w RPP nowym autem – Fordem Fiesta ST i tak na prawdę duża niewiadoma – czy decyzja o zakupie akurat tego auta była słuszna? Już wiemy, że auto ma ogromny potencjał i wiele wybacza (śmiech). Mocniejszy silnik, dobry „zawias”, kłowa skrzynia – to same plusy przekładające się na przyjemność z jazdy! Zmiany na lepsze cieszą, jak i ten debiut z piątym wynikiem w klasie. Rajd Rzeszowski to trudne technicznie odcinki i jednocześnie bardzo urozmaicone ze zmiennym tempem, co nie ułatwiało pracy pilotowi (śmiech). Szkoda ze OS Przylasek 15 km jechaliśmy tylko raz, bo bardzo nam się podobał – był techniczny a „opis siedział”, generalnie za szybko się skończył… Więcej takich odcinków poproszę! (śmiech) Dziękujemy K technology za profesjonalny serwis i sponsorom za wsparcie! – mówi zawodniczka. Załoga dojechała na 5 miejscu w klasie i 29 w klasyfikacji generalnej.

A 24 w klasyfikacji generalnej i 4 w klasie była Magda Wilk, tym razem pilotująca Pawła Roszek w BMW 318 IS. Na mecie niestety zabrakło drugiej Magdy:

Magadalena Kutta pilotowałam w Suzuki Swift.
fot. archiwum zawodniczki

– 21 Rajd Rzeszowski zakończył się niestety dla nas dość pechowo. Na pierwszym odcinku drugiej pętli, nasza rajdówka odmówiła posłuszeństwa, zgasła i nie odpaliła już więcej. Przykrość jest tym większa, iż walczyliśmy o miejsce na podium. Po pierwszej pętli mieliśmy drugie miejsce w klasie, a przecież nie obyło się bez przygód na odcinkach. Zaliczyliśmy jazdę rowem, wielkie ratowanie, jazdę prawie bez kierownicy oraz kapcia. Podczas tego rajdu zdobyliśmy bardzo dużo nowych doświadczeń i przeżyliśmy piękne chwile. Nie poddajemy się jednak i już myślimy o Rajdzie Wisły! Bardzo mocno chcielibyśmy podziękować naszym sponsorom: Pracowni Złotniczej BM Barbara Świetlik-Madej oraz firmom: Gregor, Leniart i restauracji Fresco. Bez ich nieocenionej pomocy nie udałoby się nam wystartować. Zapraszamy również do odwiedzenia nas na facebooku – BMKaszubaKuttaRallyTeam – mówi Magda Kutta, która dyktowała Jakubowi Kaszuba w Suzuki Swifcie.

Na kolejne rajdowe emocje nie musimy czekać zbyt długo! Już 6 września w Koszycach spotkają się zawodnicy i zawodniczki mistrzostw Polski, a tydzień później do rywalizacji ruszą Ci z Rajdowego Pucharu Polski, tym razem w Jastrzębiu Zdrój.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze