Ewa Kania

Wypadek Renault w Krakowie. Wiemy, jak szybko jechał Patryk P. Nawet nie hamował

Wychodzą na jaw kolejne fakty, na temat tragicznego i bardzo głośnego wypadku, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn, wśród nich syn celebrytki Sylwii Peretti. Śledczy ujawnili jak szybko jechało Renault Megane RS w momencie wypadku.

Jak szybko jechało przed wypadkiem Renault w Krakowie?

Od samego początku tej sprawy mówiło się, że Renault Megane RS prowadzone przez Patryka P. jechało o wiele za szybko. Z samych urywków nagrań z monitoringu można było wnioskować, że pojazd poruszał się z prędkością ponad 100 km/h. Prawda okazuje się jeszcze poważniejsza.

Śledczy odczytali tak zwaną „czarną skrzynkę” samochodu, a więc urządzenie, które rejestruje parametry jazdy i zapisuje na stałe ostatnie sekundy odczytów przed wypadkiem. Stąd wiadomo, że w ostatnich chwilach Megane RS jechało aż 162 km/h. Przypomnijmy, że w miejscu zdarzenia, ze względu na roboty drogowe, obowiązywało ograniczenie do 40 km/h.

Na podstawie informacji z czarnej skrzynki wiemy też, że kierowca tuż przed uderzeniem, nie hamował. Pojazd miał w ostatnich chwilach poruszać się bezwładnie, bez prób opanowania sytuacji (co przy tej prędkości było oczywiście niemożliwe).

Jak doszło do śmiertelnego wypadku na moście Dębnickim w Krakowie?

Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku doszło 15 lipca tuż po godzinie 3:00 w nocy. Czterech młodych mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat podróżowało ulicami Krakowa żółtym Renault Megane RS. W pewnym momencie pojazd zatrzymał się i kierowca, jedyny trzeźwy w tym aucie, zamienił się miejscami z Patrykiem P., właścicielem samochodu. Przejechał zaledwie 1300 metrów, nim doszło do wypadku.

Wypadek Renault w Krakowie – rekonstrukcja wypadku nie pozostawia złudzeń co do przyczyn

Żółte Megane RS wpadło w poślizg tuż przed mostem Dębnickim, w miejscu gdzie wyznaczono zwężenie drogi w związku z trwającymi tam pracami. Pojazd wypadł z drogi, zjechał po schodach, uderzył w murek przy bulwarze wiślanym i wylądował na dachu. Wszyscy podróżni zginęli na miejscu na skutek rozległych obrażeń kręgosłupa i głowy.

Później na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne fakty. Okazało się, że Patryk P. miał we krwi 2,3 promila alkoholu. Z kolei jego samochód był mocno zmodyfikowany, a silnik rozwijał 400 KM. Tym czego nie miał, była tylna kanapa. Osoby z tyłu siedziały na zaimprowizowanym siedzisku. Bez oparcia i bez pasów bezpieczeństwa.

Komentarze:

Robert - 26 września 2023

A co z silnikami z bezpośrednim wtryskiem wyposażonych w instalację LPG które ma wyższą liczbę oktanową.
Jak sterownik silnika sobie z tym radzi?

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze