Ewa Kania

Wypadek Beaty Szydło – funkcjonariusz BOR przyznał się przed sądem do kłamstw. Kuriozalny komentarz prokuratora

W miniony wtorek w sądzie okręgowym w Krakowie odbyła się kolejna rozprawa w ciągnącej się od 2017 roku sprawie, dotyczącej wypadku opancerzonej limuzyny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło, ze słynnym na całą Polskę Seicento. Podczas tej rozprawy paść miały bardzo ważne słowa, o których pisaliśmy już pod koniec minionego roku.

Funkcjonariusze BOR składali fałszywe zeznania w sprawie wypadku Beaty Szydło

Chodzi o informacje, jakie w grudniu 2021 roku przekazał Gazecie Wyborczej funkcjonariusz BOR Piotr Piątek. Według jego słów, kolumna w której jechała premier Szydło, nie była uprzywilejowana, ponieważ nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych, a tylko świetlne. Przyznał, że on oraz inni funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu poruszający się w tej kolumnie, zostali zmuszeni do składania fałszywych zeznań. Przypomnijmy, że świadkowie również twierdzili, że samochody nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych. Ich wersję odrzucono jednak i za prawdziwe uznano zeznania funkcjonariuszy BOR.

Wypadek Beaty Szydło – funkcjonariusze BOR składali fałszywe zeznania!

Kolejna rozprawa w tej sprawie odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Jednak po jej zakończeniu Piątek potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że powtórzył pod przysięgą to, co przekazał w grudniu w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Kolumna miała włączone sygnały świetlne, ale nie dźwiękowe.

Audi A8 rozbite w wypadku Beaty Szydło od niemal 5 lat stoi na parkingu i niszczeje. Dlaczego?

Kolumna premier Szydło nie była uprzywilejowana? Prokurator nie widzi problemu

Na zastanawiający, by nie powiedzieć kuriozalny, komentarz zdobył się prokurator okręgowy Rafał Babiński, który brał udział w rozprawie. Na pytania dziennikarzy, jak jego zdaniem zeznania byłego funkcjonariusza BOR wpłyną na dalszy ciąg postępowania, odpowiedział:

Te zeznania nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic. (…) Znaczenie ma sposób zachowania kierowcy Seicento i to jego zachowanie poddawane jest ocenie. (…) Kwestia tego, czy były sygnały dźwiękowe czy nie, jest wtórna.

Szczerze mówiąc, trudno jest to jakoś komentować. Kierowca Seicento został oskarżony o spowodowanie wypadku z uprzywilejowaną kolumną, a prokurator nie widzi potrzeby ustalania, czy była to kolumna uprzywilejowana. Chociaż tuż po wypadku było to przedmiotem wielu analiz, podobnie jak ustalenie czy była to w ogóle kolumna – niektóre dowody wskazywały na to, że pierwszy samochód jechał przodem, a Audi A8 wiozące Beatę Szydło, poruszało się spory kawałek za nim. Niestety płyta DVD z zapisem przejazdu kolumny w niewyjaśnionych okolicznościach została uszkodzona (toczy się w tej sprawie osobne postępowanie).

Lawinowy wzrost liczby kolizji rządowych limuzyn

Przebieg wypadku limuzyny z Beatą Szydło

Z drugiej strony przypomnijmy to, co pisaliśmy już w grudniu. Kierowca Seicento po ustąpieniu drogi pierwszemu z aut Biura Ochrony Rządu, zaczął skręcać w lewo. Chcąc uniknąć zderzenia z nim, kierujący pancernym Audi A8 zjechał z drogi i uderzył w drzewo. To dowód na to, że nie była to kolumna, ponieważ w kolumnie samochody jadą sobie na zderzakach. Natomiast nawet kierowca pojazdu uprzywilejowanego nie ma bezwzględnego pierwszeństwa. Jeśli doszło do wypadku, ponieważ wyprzedzał pojazd skręcający w lewo, to jest to jego wina. Przepisy są w tym względzie oczywiste i rzeczywiście prokurator może mieć rację – wtórne jest czy samochody BOR były uprzywilejowane czy nie. W takich sytuacjach zawsze winny jest kierowca pojazdu uprzywilejowanego i zgodnie z tym karani byli wielokrotnie kierowcy karetek czy radiowozów. Tylko dlaczego dla kierowcy rządowej limuzyny zrobiono wyjątek?

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze