Wojaże samotnej motocyklistki
Ania Jackowska dotarła już do Syrii. Po wielu przygodach jakie napotkała po drodze dzieli się z czytelniczkami Motocainy swoimi emocjami z podróży oraz radzi, gdzie można godziwie przenocować.
fot. A. Jackowska
|
Anię Jackowską wspieramy od początku jej podróży rozpoczętej 29 lipca w Trójmieście. Do tej pory motocyklistka przejechała już ok. 4 tys. km na BMW 650GS mijając Warszawę, Budapeszt, Sofię, Istambuł i docierając do upragnionej Syrii. Zamieszczamy kilka wyjątkowych wpisów z jej bloga i jednocześnie polecamy Waszej uwadze śledzenie jej emocji w dzienniku podróży, który uzupełnia na www.aniajackowska.pl
Warszawa – Budapeszt
(…) GPS mówi – jedź przez Cieszyn, babska intuicja – krzyczy przez Chyżne. Posłuchałam się siebie i to niestety była moja porażka dnia. Nie powiem, o której dojechałam do Budapesztu, ale na wszystko było za późno… nawet na zachód słońca.
Info praktyczne: Budapeszt. Nietypowy nocleg z widokiem i węgierskim winem w warunkach spartańskich: Hotel Cytadela (www.citadella.hu) – ceny różne, od €10 za łóżko w kilkuosobowej sali. Na dziedzińcu można bezpiecznie zaparkować motocykl.
Budapeszt – Sofia
(…) Otóż jeżdżąc z GSem po uliczkach Sofii zostaliśmy zaatakowani przez samochód. Jechał z naprzeciwka uliczką jednokierunkową. Aby nie było wątpliwości – my jechaliśmy we właściwym kierunku. Facet jechał na nas, ja myślałam, że nas widzi, więc nie trąbiłam. Głupia baba ze mnie. Zatrzymał się o milimetr od mojego kolana.
fot. A. Jackowska
|
Info praktyczna: Sofia. Hostel w centrum miasta. Miejsce dla backpackersów, ale bezpieczna przestrzeń na moto jest. Atmosfera międzynarodowo-młodzieżowa. Sale wieloosobowe. Bardzo miła obsługa i porządne śniadanie. www.hostelmostel.com
Sofia – Stambuł
(…) Kiedy próbowałam zebrać myśli w podbramkowym chaosie, nagle, jak na białym rumaku pojawił się na czarnym V-stromie motocyklista. Zrobił miejsce, użyczył swojej karty i kazał jechać dalej. Spotkaliśmy się po chwili, kiedy udało nam się przez setki samchodów przecisnąć na pobocze. Okazało się, że nie jedno na swoim moto zwiedził, ale baby z Polski na GS to w Turcji jeszcze nie widział.
Stambuł – Aksaray
Turecka życzliwość bez zmian. Wszyscy zachowują się wobec mnie tak, jakby to ode mnie zależało, czy Turcja znajdzie się w Unii. Na śniadanie dokładka, na każdej stacji kawa i ciastka. GS za każdym razem wyjeżdża o kilkanaście litrów pełniejszy, a ja o kilka kilo cięższa. Już boję się tankować, bo nie mam siły przyjmować kolejnych zaproszeń, a odmówić nie potrafiłabym.
Aksaray – Latakia
(…) Ostatnie kilometry do granicy niezły off road. Turcy żegnają mnie raz-dwa (bez żadnych opłat), powitanie syryskie trochę dłuższe. Panowie wyglądają groźnie. Minę mam chyba nie tęgą. Na pocieszenie dostaję kilka fistaszków. Chyba się dogadamy. Trochę biurokracji, biegania i czekania. Standardowa opłata za moto 120 dolarów. Żadnego kombinowania, utrudniania, wyciągania łapówek. Welcome to Syria.
fot. A. Jackowska
|
Jazda do Latakii po ciemku. Po kilku kilometrach przychodzi mi do głowy pewna mądrość, o której podróżujący po Syrii powinni pamiętać: JEŻELI NIE WIDZISZ JADĄCEGO SAMOCHODU, NIE ZNACZY, ŻE GO NIE MA…
Latakia (Zamek Saladyna)
Pierwsze spanie „nie w pośpiechu”. Czuję, że wszystko mnie boli i nawet jak leżę, to moje ciało nadal jest spięte. Plan na dziś: ruiny zamku Saladyna i morze. Do syryjskiego ruchu powoli się przyzwyczajamy i dopasowujemy. Częściej niż na kierunki naciskam na klakson. Jest nieźle. Na światłach gadam sobie z innymi kierowcami, machamy sobie, zajeżdżamy drogę. W trudnych sytuacjach uśmiech – zero agresji. Za miastem pytam o drogę. Sprzedawca arbuzów każe popilnować towaru koledze i pilotuje mnie kilka kilometrów.
Latakia (Ugarit)
(…) Późnym popołudniem zabrałam GS do Ugarit, miejsca gdzie narodził się alfabet, oddalonego 15 km od Latakii. Małe rozczarowanie. W drodze powrotnej zatrzymuję się zrobić zdjęcie. Na murku obok mnie rodzinny, arbuzowy piknik. Po chwili kątem oka widzę jak głowa rodziny biegnie do mnie z gigantyczną porcją owocu. Chwilę rozmawiamy, lądujemy z GSem na tapecie kolejnych telefonów i w drogę. Na razie jakoś wcale nie muszę się starać, aby dobrze pisać o tym kraju. Tak tutaj jest.
fot. A. Jackowska
|
Latakia – Tartus
Nie mam siły zebrać myśli. Upał, choroba i ciągły wysiłek dają mi się we znaki. Wyjeżdżając z Latakii, pojechałam jeszcze raz zrobić zdjęcia pałacu Saladyna przy mniej ostrym świetle. Przy okazji wstąpiłam do babć na śniadanie. Prawie jak w domu…
Info: Miejsce, do którego trudno się dostać, a jeszcze trudniej z niego wrócić: Kalat Salah ad-Din – położony wśród lasów zamek krzyżowców zdobyty przez Saladyna.
Bogatą galerię zdjęć Ani można obejrzeć klikając tu http://aniajackowska.pl/-pl–syria–galeria
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
TEST Peugeot 508 SW PSE – Shooting Brake z akcentem Le Mans
Hybryda z napędem na cztery koła, będąca dziełem inżynierów Peugeot Sport Engineered. Ten opis dotyczy zarówno startującego w 2023 roku w Le Mans modelu 9×8 Hypercar, jak i trochę łatwiej dostępnego 508 PSE. Sprawdziłyśmy w naszym teście, co oferuje francuski shooting brake ze sportowym akcentem. 508 SW PSE to inaczej mówiąc, sportowa ingerencja we francuskie […] -
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
-
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Jestem pełen uznania. Pokonałem trasę do Izmiru autem. Sam jeżdżę motocyklem i to tej samej marki ale gdybym miał samotnie wybrać się w taką trasę????.Pozdrawiam i dziękuję za fajną relację.
Anonymous - 5 marca 2021
Jestem pełen uznania. Pokonałem trasę do Izmiru autem. Sam jeżdżę motocyklem i to tej samej marki ale gdybym miał samotnie wybrać się w taką trasę????.Pozdrawiam i dziękuję za fajną relację.