Katarzyna Frendl

Volkswagen T-Cross – pierwsze spojrzenie

Już wkrótce zadebiutuje w naszym kraju najmniejszy wśród SUVów marki Volkswagen model o nazwie T-Cross. Wprowadzenie na polski rynek tego samochodu rozpocznie grudniowa sprzedaż, ale dostawy są przewidziane dopiero na kwiecień przyszłego roku. Znalazłam się w gronie kilku osób z Polski, które mogą zapoznać was z tym autem przed jego premierą. Niestety, na razie nim nie pojeździmy, ale zapraszam was do wspólnego przyjrzenia się wszystkim jego detalom.

SUVy są najszybciej rosnącym segmentem w Europie. Z badań wynika, że rynek takich kompaktowych aut podwoi się w ciągu 10 lat. To właśnie dlatego Volkswagen wprowadza małego T-crossa.

SUVy Volkswagena od najmniejszego:
T-Cross,
T-Roc,
Tiguan,
Tiguan Allspace
Touareg

„I am more than one thing” – to hasło towarzyszy wprowadzeniu na rynek T-Crossa. Słowo „more” mamy rozumieć dosłownie. Producent uważa, że to auto oferuje swojemu właścicielowi więcej niż inne samochody tej klasy, przy czym nie będzie więcej kosztować. Volkswagen zaprezentował auto zaledwie 25 października w Amsterdamie (z udziałem popularnej influencerki – czytaj o tym tu), a ja wczoraj pojechałam do Wolfsburga, aby obejerzeć auto – mimo, że jeszcze nie ma go w sprzedaży!

Co z oczu, to z serca
Z przodu podobają mi się zagłębienia w masce silnika, dzięki temu wydaje się, że maska jest długa, a przód auta wygląda bardziej terenowo i masywnie. Oczywiście wiadomo, że nikt nie będzie wjeżdżał T-crossem w teren, choć nazwa i nieco wyższy niż w osobówkach prześwit to sugerują. Jednak producent przewidział tu tylko jeden rodzaj napędu – na przednią oś.

W standardzie otrzymamy w T-Crossie reflektory halogenowe, wtedy w oprawie świateł przeciwmgłowych są ledowe światła dzienne. Jednak ładniejsze i lepiej oświetlające drogę są pełne ledy zintegrowane ze światłami dziennymi – są one dostępne w wyższych poziomach wyposażenia Life i Style. Najbardziej eleganckim akcentem jest osłona chłodnicy, wykończona lśniącą czernią.

Moim zdaniem najciekawszy jest jednak tył tego samochodu. Nad szybą góruje ładny spojler lakierowany na czarno, a na rantach mamy pełne światła LED. Przypominają nieco kształtem te z modelu Polo, ale jednak ich wzór jest inny. To co je zdecydowanie odróżnia, to trzy świetlne kreski z boku. Najbardziej oryginalnie wygląda jednak to, co jest pomiędzy światłami – to listwa, pas świateł odblaskowych wykonany z tego samego tworzywa, które przykrywa reflektory. Poszerza optycznie nadwozie i moim zdaniem bardzo fajnie wygląda.

Z boku podoba mi się długa krawędź załamująca światło – to tak zwana „linia ramion” sięgająca od maski aż po tylne światła. Na nadkolach i progach zamontowano nakładki z czarnego tworzywa sztucznego, ochronę przed drobnymi, parkingowymi otarciami – to kolejne akcenty podkreślające miejskie przeznaczenie T-Crossa.

Auto mierzy niewiele ponad 4 metry – powstaje na tej samej platformie konstrukcyjnej, co Volkswagen Polo, ale jest od niego dłuższe i sporo wyższe. Jest też tylko nieco krótsze od T-Roca, ale jednocześnie ma stosunkowo szeroki rozstaw osi, ponad 2,5 metra, a to może przekładać się na przestronność wnętrza. Zajrzymy do środka?

Pokaż kotku, co masz w środku
Za chwilę wspólnie zasiądziemy za kierownicą, ale najpierw sprawdźmy, czy rzeczywiście – jak uważa producent – w T-Crossie może wygodnie podróżować pięciu pasażerów. Drzwi otwierają się szeroko, zatem bez problemu zamontujecie tu fotelik dziecięcy, lub włożycie malucha do fotelika. Gdy zajmiecie miejsce za kierowcą, takim jak ja, czyli mierzącym 170 cm wzrostu, to miejsca na nogi jest wystarczająco – ja bez problemu się mieszczę. Także nad głową mam sporo zapasu, a siedzi się tu nieco wyżej niż z przodu. W środkowej części przestrzeń na nogi trochę ogranicza wystająca półka – są w niej zlokalizowane dwa porty usb. Taką ilość miejsca osiągnięto za pomocą przesuwnej kanapy, regulowanej w zakresie 14 centymetrów.

Taka przesuwna kanapa ma też tę zaletę, że gdy ograniczymy miejsce w tylnym rzędzie, znacznie powiększamy bagażnik. Bazowa pojemność bagażnika 385 litrów, po przesunięciu kanapy: 455 litrów. Tylne oparcia można składać częściowo, albo w całości i może tu powstać przedział bagażowy o równej podłodze (całkowita pojemność bagażnika przy równej podłodze 1281 litrów). A jeśli chcielibyście przewieźć np. deskę do wakeboardu możecie w opcji mieć możliwość składania oparcia prawego przedniego siedzenia.

Za kierownicą – najlepiej!
Wreszcie siadam za kierownicą – tu się czuję najlepiej. Jest tu typowa dla SUV-ów podwyższona pozycja, dzięki której ma się dobry punkt obserwacyjny na wszystko dookoła. Także nisko umieszczone szyby zapewniają dobrą widoczność we wszystkich kierunkach. Przede mną jest  gruba, czyli taka jaką lubię, kierownica, obszyta skórą, świetnie leży w dłoniach. Dzięki przyciskom  funkcyjnym można obsługiwać np. system Infotainment bez odrywania rąk od kierownicy. Plusem jest też możliwość regulacji wysokości i położenia centralnego podłokietnika.


Dobrze przemyślano tu rozmieszczenie schowków. Są one zlokalizowane w panelu środkowym, w podłokietniku i w drzwiach, oraz z tyłu między siedzeniami – jest też uchwyt na kubek. Sporą przestrzeń do upakowania drobiazgów znajdziemy przed fotelem pasażera i pod nim – tam może być szuflada, mieszcząca np. instrukcję użytkowania samochodu, czy buty na płaskim obcasie do wygodnego prowadzenia samochodu. Jeśli chcemy mieć jakieś drobiazgi w zasięgu ręki, zawsze możemy też sięgnąć do kieszeni na tylnej stronie oparć.

Na tapicerce siedzeń i na desce rozdzielczej są czarne i szare aplikacje dekoracyjne dające efekt 3d, ale wygląd takich akcentów zależy od wyboru pakietu stylizacyjnego lub trójwymiarowej grafiki – można przebierać we wzorach. W wyposażeniu Style możemy się spodziewać przytulnego oświetlenia ambientowego, które osobiście bardzo lubię, bo umila podróż nocą. A jak zapomnisz kabla od telefonu to możesz podładować swojego smartfona bezprzewodowo, po prostu kładąc go na tej półce. W głębi półki są też zlokalizowane dwa porty usb, więc każdy z pasażerów może podłączyć swoje urządzenie.

Przed oczami kierowcy – zamiast klasycznego, niedużego wyświetlacza między prędkościomierzem a obrotomierzem – może być zamontowany opcjonalnie ponad 10-calowy ekran Active Info Display, czyli cyfrowa wersja zegarów i wskaźników, który można skonfigurować pod własne preferencje. Możesz na przykład sprawdzić szczegółowe dane dotyczące jazdy, wyświetlić mapę nawigacji na całym ekranie lub obserwować graficzne wskazówki systemów wspomagających. Możliwe jest także przeniesienie na ekran informacji o odtwarzanych utworach muzycznych lub kontaktów z telefonu. Informacje te mogą pojawiać się na całym ekranie lub na jego części, w połączeniu na przykład z mapą nawigacji.

Na środku dominuje dostępny za dopłatą kolorowy ekran dotykowy z czujnikami zbliżeniowymi o przekątnej 8 cali. Nawigację Discover Media znam już z innych modeli Volkswagena, działa bez zarzutu, a jej obsługa jest intuicyjna. Jeśli zamierzasz w T-crossie korzystać z aplikacji swojego smartfona, wystarczy dokupić opcjonalny Car-Net, który umożliwi połączenie smartfona z systemem nawigacyjnym Disover Media i pozwoli na obsługę wybranych aplikacji przy użyciu ekranu dotykowego. Odtwarzacz CD czyta format MP3, AAC i WMA, w standardzie ma 6 głośników i spore możliwości podłączenia zewnętrznych urządzeń. Ale zdecydowanie lepiej o twoje doznania słuchowe zadba system „Beats” – subwoofer z głębokimi basami i 300-watowym, 8-kanałowym wzmacniaczem z pewnością wprawią cię w dobry nastrój.

Serduszko puka w rytmie cza cza
Przy wprowadzaniu na rynek T-cross będzie oferowany z czterema turbodoładowanymi silnikami do wyboru: trzema benzynowymi i jednym dieslem. Dwie trzycylindrowe benzynowe jednostki 1.0 z filtrem cząstek stałych mają moc 95 KM lub 115 KM. Najmocniejszy jest czterocylindrowy silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM. Gamę uzupełnia czterocylindrowy diesel 1.6 TDI o mocy 95 KM. Zależnie od rodzaju silnika moment obrotowy jest przenoszony do kół przedniej osi za pośrednictwem pięcio- lub sześciobiegowej mechanicznej skrzyni biegów albo za pomocą 7-biegowej przekładni DSG.

W wyposażeniu standardowym T-Crossa znajdują się m.in.:
– system Front Assist monitorujący przestrzeń przed autem z funkcją rozpoznawania pieszych na jezdni oraz hamowania awaryjnego,
– system Lane Assist utrzymujący samochód na wybranym pasie ruchu,
– system ułatwiający ruszanie na wzniesieniu,
– aktywny system ochrony pasażerów,
– Blind Spot Detection ułatwiający zmianę pasa ruchu,
– system wspomagający parkowanie.

Wyposażenie dodatkowe m.in.
– czujnik monitorujący zmęczenie kierowcy,
– aktywny tempomat ACC,
– system automatycznego parkowania Park Assist.

Na Volkswagena T-Cross z najmniejszym silnikiem i bazową wersją wyposażenia, która jest całkiem dobrze wyposażona już w standardzie (zwłaszcza w podstawowe systemy wsparcia kierowcy) trzeba szykować w Polsce 69 790 złotych. Do wyboru będą trzy linie wyposażenia: T-Cross, Life lub Style, 12 kolorów nadwozia i trzy bardzo ciekawe pakiety stylizacyjne. Na dobry początek w salonach już w grudniu będzie można zamawiać za nieco ponad 98 tysięcy złotych najbardziej bogato skonfigurowanego T-Crossa w limitowanej wersji 1st Edition, który jest lakierowany na czystą biel, słupki C zdobi folia z ciekawą grafiką, obudowy lusterek zewnętrznych są czarne, a całość osadzono na 18-calowych obręczach.

A ja już się nie mogę doczekać jazdy tym samochodem! Ale to dopiero w kwietniu 2019 roku.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze