Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx.
Spis treści
- Skoda Enyaq Coupe
- Skoda Enyaq Coupe – wnętrze: pachnie dobrym wyborem
- Wrażenia z jazdy Skodą Enyaq Coupe – dobrze wyważona
- Skoda Enyaq Coupe – zużycie energii
- Skoda Enyq Coupe – cena
Wersja RS wizualnie objawia się między innymi czarnym obramowaniem grilla (tak to roboczo nazwijmy), który – poza lokalizacją i kształtem – niczym tradycyjnej osłony chłodnicy nie przypomina. W Enyaqu składa się on z wielu pionowych listw ledowych, zapewniających fantastyczny efekt. Jest to tzw. Crystal Face. Świetlna animacja uruchamia się każdorazowo przy zbliżaniu się do auta oraz podczas jazdy, towarzyszy również wyłączeniu samochodu. To trochę tak, jakby mały piesek wesoło merdał ogonkiem za każdym razem, gdy was zobaczy.
Kolejnym wizualnym wyróżnikiem jest zmodyfikowany kształt elementów ozdobnych umieszczonych na krawędziach kurtyn powietrznych zderzaka przedniego. Normalnie przypominają one literę “C”, tutaj natomiast dzięki dodatkowej listwie tworzą efekt trójzębu. Sylwetka auta jest zwarta, mocna i dość potężna, ale to akurat cecha każdego Enyaqa opuszczającego fabrykę. Elektryk Skody waży ponad 2 tony, jest więc całkiem ciężki, choć w przypadku rodzinnego SUV-a można to uznać za budzącą zaufanie zaletę.
Skoda Enyaq Coupe
Odmianę coupe rozpoznacie natomiast po charakterystycznie opadającej linii dachu, mniej więcej od słupka B zmierzającej w kierunku klapy bagażnika. Czy ten zabieg znacząco wpływa na ilość przestrzeni we wnętrzu? Umówmy się – w zasadzie każda Skoda może się szczycić ogromem miejsca w środku. No i tutaj nie jest inaczej. Jeżeli chodzi o miejsce dla pasażerów, w kabinie wciąż jest go pod dostatkiem. Delikatnie natomiast ucierpiał bagażnik, uszczuplony o całe 15 litrów względem nadwozia SUV. Z taką stratą da się jakoś żyć, zwłaszcza że wciąż do dyspozycji mamy imponujące 570 litrów z licznymi schowkami, haczykami oraz kieszeniami na kable do ładowania, torebki i drobniejsze bagaże.
To wrażenie przestrzeni w kabinie, o którym wcześniej wspomniałam, jest zasługą między innymi dachu panoramicznego, dostępnego w standardzie. Warto tutaj zaznaczyć, że udźwig tej wielkiej tafli szkła – swoją drogą, jest to największy szklany dach, jaki znajdziecie w autach czeskiej marki – wyliczono na 75 kilogramów, nie polecamy zatem nikomu (a zwłaszcza osobom cięższym niż wspomniana wartość) siadania na niej.
W testowanym egzemplarzu wnętrze było dość ciemnawe, za sprawą grafitowej tapicerki. Dla przełamanie mroku, kabinę ożywiono standardowymi przeszyciami nicią w limonkowym kolorze (ten sam odcień zieleni znajdziecie w emblematach “RS” Skody). Pojawia się ona m.in. na fotelach, kierownicy, desce rozdzielczej i na panelu centralnym. Jeśli nie jesteście fanami tego koloru, nic straconego – do wyboru jest także nić w kolorze miedzianym, a ogólnie wnętrze wykończyć można równie dobrze tapicerką w tonacji beżowej.
Jestem pod sporym wrażeniem stopnia, w jakim rozplanowano deskę rozdzielczą i panel środkowy. Znalazło się tu mnóstwo półek oraz mniejszych lub większych schowków, pozwalających na pochowanie wszelkiej maści drobiazgów. W dodatku – co jest dość rzadko spotykanym rozwiązaniem – przewidziano miejsca na dwa telefony, z czego jedno z funkcją ładowania indukcyjnego. Wprawdzie na tej drugiej półce nie zmieści się Wam na płasko Iphone 14 MAX, ale już 14 Pro i smartfony podobnej wielkości powinny dać radę.
Skoda Enyaq Coupe – wnętrze: pachnie dobrym wyborem
Każda Skoda Enyaq Coupe RS Maxx oferuje w standardzie 3-strefową klimatyzację automatyczną (3. strefa obejmuje pasażerów tylnego rzędu) z funkcją aromatyzowania kabiny. Pozwala ona na dozowanie w aucie ulubionych zapachów, dzięki czemu zawsze jest świeżo i klimatycznie. Do tego dochodzą wygodne, sportowo wyprofilowane fotele z zintegrowanymi zagłówkami, funkcją podgrzewania oraz masażu i pamięcią ustawień dla dwóch osób.
Wszystkie funkcje możecie kontrolować za pośrednictwem ogromnego, 13-calowego ekranu dotykowego. Jego zaletą jest bardzo przyjemny dla oka layout i duża czytelność funkcji. Przebijanie się przez kolejne karty nie sprawia problemów, podobnie jak odnajdywanie poszczególnych zakładek. Jedynym zgrzytem była tendencja do dość częstego wieszania się systemu i dość długi czas oczekiwania na załadowanie się wybranej karty. Jest szansa, że wraz z którąś aktualizacją oprogramowania, ulegnie to poprawie.
Ekran dotykowy pozwala na sterowanie smartfonem sparowanym za pomocą aplikacji Android Auto lub Apple CarPlay, korzystanie ze świetnie narysowanej nawigacji (jedna z moich ulubionych pod kątem czytelności) oraz obsługę systemów bezpieczeństwa. Wariant RS Maxx zapewnia m.in. asystenta kontroli pasa ruchu oraz poruszania się w korkach, czujniki martwego pola, aktywną funkcję ochrony kierowcy i pasażera z przodu oraz kontrolę odstępu od pojazdu poprzedzającego z funkcją awaryjnego hamowania.
Biorąc pod uwagę wielkość wyświetlacza multimedialnego, zabawnym zabiegiem jest projekt zestawu liczników, których ekran wciśnięto baaardzo subtelnie za kołem kierownicy. Ma on zaledwie 5,3 cala, w dodatku jest w kształcie podłużnej listwy, a nie kwadratu, co optycznie potęguje kontrast. Odczytamy z niego aktualny tryb jazdy, prędkość, stopień naładowania baterii, zasięg oraz najważniejsze ikonki funkcyjne asystentów bezpieczeństwa. Jeśli to dla Was za mało, do dyspozycji jest jeszcze head-up, tak subtelny, że dopiero pod koniec tygodniowego testu zorientowała się, że przez cały czas wyświetlał mi się na przedniej szybie. To najlepszy dowód na to, że przydaje się w razie potrzeby, ale bez odciągania uwagi kierowcy od sytuacji na drodze.
Wrażenia z jazdy Skodą Enyaq Coupe – dobrze wyważona
Kierowca Enyaqa RS dostaje do dyspozycji kilka profilów jazdy, będących częścią systemu adaptacyjnego zawieszenia DCC, który fanom marki jest już całkiem dobrze znany. W tym przypadku do wyboru jest tryb Eco, Comfort, Normal, Sport i Traction, dedykowany jeździe w utrudnionych warunkach, typu deszcz lub śnieg. Jest jeszcze tryb indywidualny, który można wedle własnych potrzeb dostosowywać. Wpływają one na charakterystykę jazdy poprzez zmienne ustawienia układu kierowniczego, hamulcowego i napędowego.
Za kierownicą widoczne są manetki, które nie służą jednak do sterowania biegami, a stopniem rekuperacji – czyli poziomem, w jakim odzyskiwana przy hamowaniu będzie energia. Wedle upodobań, automatyczne dohamowanie może być bardziej lub mniej odczuwalne, a co za tym idzie – bardziej lub mniej skuteczne. Warto zaznaczyć, że pomiędzy najniższym a najwyższym stopniem rekuperacji, różnica jest ogromna.
Wspomniane tryby jazdy wpływają między innymi na przyspieszenie samochodu, który w najmocniejszych ustawieniach osiąga pierwszą setkę w 6,5 sekundy. Prędkość maksymalna auta ograniczona została natomiast do 180 km/h. Testowany Enyaq może pochwalić się mocą na poziomie 299 koni mechanicznych oraz momentem obrotowym wynoszącym 460 Nm. Te dane są dość imponujące, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że samochód waży ok. 2,2 tony – jak przystało na auto elektryczne.
Właśnie z tego względu wbicie pedału przyspieszenia do oporu nie skutkuje wbiciem kierowcy w fotel. Samochód porusza się bardzo dynamicznie, przyjemnie i pewnie, ale nie spodziewajcie się tu typowo sportowych fajerwerków. Plusem jest tutaj napęd 4×4, choć w typowo zimowych warunkach okazał się mniej pewny niż bym tego oczekiwała. Poruszając się po drogach oblodzonych albo pokrytych śniegiem auto potrafiło zamyszkować i na chwilę zgubić trakcję.
Mówimy tutaj jednak o skrajnych warunkach, natomiast w 98% przypadków auto miało moje pełne zaufanie i prowadziło się bardzo przyjemnie. Zawieszenie nie należy do super miękkich, ale jest to charakterystyczne dla Skody. Podoba mi się natomiast wyważenie samochodu, osiągnięte poprzez umieszczenie jednej baterii z przodu i drugiej mniej więcej w 3/4 długości pojazdu.
Skoda Enyaq Coupe – zużycie energii
Jeżeli zabierzecie Enyaqa RS w dłuższą trasę i ustawicie na tempomacie prędkość 130-140 km/h, spodziewajcie się zużycia prądu w okolicach 30 kWh na każde 100 kilometrów. Tak mocny pobór znacznie obniża zasięg, który w przypadku Skody Enyaq RS iV potrafi przekroczyć 500 km. Według oficjalnych danych, w cyklu miejskim osiągalnym wynikiem jest nawet 600 kilometrów na jednym ładowaniu. Należy wziąć pod uwagę, że jest to rezultat w najbardziej sprzyjających warunkach.
Po odebraniu w pełni naładowanego auta, jeżdżąc między innymi po drogach szybkiego ruchu oraz z prędkościami typowymi dla autostrad, pokonałam 470 km, zanim musiałam odnaleźć ładowarkę. Muszę tutaj zaznaczyć, że podczas jazdy nie starałam się specjalnie oszczędzać prądu, a temperatury na zewnątrz oscylowały wokół 8°C. Trzymając się wyłącznie miasta, zasięg można znacznie podwyższyć, a zużycie prądu obniżyć do nawet 20 kWh/100 km.
Nasz test wykazał, że korzystając z gniazdka typu CCS na stacjach szybkiego ładowania (50 kW), w niecałą godzinę można zbudować zasięg na 200 km. Obecnie, dysponując gniazdkiem o mocy 130 kW, w 40 minut napełnicie baterię do 80%.
Skoda Enyq Coupe – cena
Omawiana Skoda Enyaq Coupe RS Maxx iV na początku 2023 roku kosztowała minimum 318 000 zł, testowany egzemplarz z wyposażeniem dodatkowym przekraczał natomiast 328 000 zł.
W cenniku na rok modelowy 2024 Skoda przewidziała dla Enyaqa Coupe tylko jeden wariant RS, z napędem o mocy 340 KM, osiągającym setkę w 5,5 sekundy. Jego cena katalogowa, bez akcji promocyjnych, rozpoczyna się od 302 250 zł.
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Zostaw komentarz: