Test Renault Captur 1.3 TCe 130 KM EDC – sposób na ożywienie miejskich ulic
Miejski SUV czy też miejski crossover – to potoczna nazwa samochodów segmentu B-SUV, który jest bardzo dobrze rozwijającym się segmentem również na naszym rodzimym rynku. Dziś przybliżę wam, czemu znany nam już od lat Renault Captur w najnowszej odsłonie jest idealnym reprezentantem tej grupy samochodów i jednocześnie idealnym wyborem dla osób poszukujących ciekawego, ładnego, a zarazem wygodnego i praktycznego samochodu.
Poprzednia generacja Captura zdobyła ogromne uznanie wśród kierowców, choć nie była ani wybitnie innowacyjna ani powalająca, przynajmniej jeśli chodzi o design nadwozia czy wnętrza. Niestety nawet po liftingu zasiadając w Capturze, nie odzywały się we mnie żadne szczególne uczucia. Był jednym z wielu wyrastających jak grzyby po deszczu miejskich crossoverów, nieźle wykonanym, wyposażonym we wszystkie niezbędne systemy i…właściwie tyle. Nadal brakowało w tym wszystkim jakiegoś wyraźnego akcentu. Ale najnowsze modele Renault udowadniają nam, że ta marka motoryzacyjna wyciąga wnioski i druga generacja Captura stała się całkowicie osobnym i nowoczesnym bytem i to na tyle zwracającym na siebie uwagę, że trudno będzie pomylić go z jakimkolwiek innym modelem.
Najnowszy Captur został zbudowany na nowej platformie CMF-B (na tej samej, co najnowsza generacja Clio i Nissan Juke), dzięki czemu poszerzył swój rozstaw osi w stosunku do poprzednika o 2 cm i wydłużył się aż o 11 cm (obecna długość to 422,7 cm). Wizualnie jednak, poza wspólnym mianownikiem z najnowszą generacją Clio (i innymi modelami francuskiej marki) w postaci przednich reflektorów ledowych w kształcie litery C, Captur z zewnątrz nie ma z Clio już praktycznie nic wspólnego. Najmocniejszym akcentem wskazującym na całkowite oderwanie się od „mniejszego rodzeństwa” są tylne reflektory w nowoczesnym, niebanalnym kształcie również nawiązującym do litery C. Captur zyskał też bardzo na wprowadzonych przez projektantów wyrazistych i nadających charakteru wlotach powietrza, umieszczonych pod przednimi reflektorami i dużym grillu, znajdującym się ponad przednią osłoną podwozia. Aby wizualnie rozświetlić ten muskularny przód nadwozia, Renault sprytnie poprowadziło aluminiowe wstawki łączące reflektory z logo marki.
Dodatkowo najnowszą generację Captura można personalizować na dowolne sposoby, a już wyjściowo w wersji Intens model ten ma dwa kolory nadwozia. Zestawienie kolorystyczne testowanego przez nas modelu to przyciągający wzrok Orange Atacama połączony z Czarnym Etoile. Całość świetnie uzupełniają obręcze kół 18” we wzorze Pasadena. Najnowsze wcielenie Captura to jeżdżący dowód na to, że samochód z mało ciekawego może stać się atrakcyjnym wizualnie, przyciągającym wzrok i niebanalnym pojazdem, w którym aż chce się spędzać czas, nawet stojąc w korku. Ten samochód najzwyczajniej w świecie poprawia humor jego kierowcy.
Dzięki zamontowanym z przodu i z tyłu, bardzo wyraźnym osłonom podwozia, Captur otrzymał dodatkowego pazura i insynuuje nam, że śmiało możemy nim pojechać w teren. Jednak z tym byłabym raczej ostrożna. O ile Captur poradzi sobie świetnie z przeróżnymi miejskimi przeszkodami i krawężnikami, to nie jest on przygotowany na pokonywanie szczególnie trudnych tras – dalej jest to samochód z napędem wyłącznie na przednią oś i nie ma w nim żadnych możliwości zmiany napędu czy modyfikowania ustawień zawieszenia. Mając w głowie typowo miejski wizerunek najnowszego Captura uznajmy więc, że ma być to zabieg wyłącznie wizualny, względnie służący do swobodnego pokonywania wszelkich spotkanych na naszej drodze słupków i innych przeszkód w parkowaniu.
Nie oznacza to jednak, że drugiej generacji Captura nie możemy zabrać na leśne dukty czy wiejskie, polne drogi – wręcz przeciwnie. Układ zawieszenia w Capturze pozwala nam na pokonywanie nierówności bez większego wpływu na poziom komfortu dla osób w nim jadących. Podróż po nierównościach z pewnością więc nie odciśnie się negatywnie w naszej pamięci, a już na pewno nie na naszych kręgosłupach. Jednak jak to zwykle bywa, takie rozwiązania mają swoje plusy – wysoki poziom komfortu jazdy i minusy – samochód przy wyższych prędkościach i gwałtownych skrętach staje się trochę niestabilny. Może nie tak jak testowany przez nas później Renault Koleos, który w analogicznych warunkach zaczynał zachowywać się jak wóz drabiniasty, a w zakrętach stawał się jeżdżącą zagadką, ale trzeba mieć tę tendencję Captura do niespodziewanych wychyleń i lekkiej podsterowności przy wyższych prędkościach i krętych drogach, gdzieś z tyłu głowy.
Jednak w ogólnym rozrachunku trzeba powiedzieć, że Capturem jeździ się naprawdę przyjemnie. Nasz model testowy wyposażony był w benzynowy silnik TCe o mocy 130 KM i automatyczną skrzynię EDC. Przez cały czas testu wsiadałam do niego z uśmiechem na twarzy i nigdy mnie nie zawiódł. Automatyczna, siedmiostopniowa skrzynia EDC ma chwile zawahania, szczególnie przy zmianie pierwszych trzech biegów, ale jak już się rozrusza i przełączycie ją w tryb sport, to zmienia biegi bez większego problemu. Moc, jaka drzemała pod maską naszego Captura również była w pełni wystarczająca. Samochód był dynamiczny i nie brakowało mu mocy nawet na trasie. Jeśli jednak komuś będzie mało, Renault oferuje także silnik o mocy 155 KM i maksymalnym momencie obrotowym 270 Nm.
Najnowsza generacja Captura jest co do zasady samochodem przewidywalnym, wygodnym i co ważne też w przypadku tego segmentu samochodów – praktycznym. Sama już pozycja za kierownicą była dla mnie idealna. Jakby ktoś pobrał wcześniej moje wymiary i przygotował ustawienia fotela i kierownicy idealnie pode mnie. Nie miałam z nimi żadnego problemu, a w każdym położeniu pedał gazu był jak wykrojony specjalnie pod kształt mojej stopy. Nie myślcie, że coś ze mną nie tak – nie testuję samochodów pod kątem ułożenia pedałów. Po raz pierwszy zwróciłam uwagę na ułożenie pedału gazu względem stopy, bo tak było dobre! Jest w tym wszystkim jednak jeden mały haczyk – ja mam „jedyne” 170 cm wzrostu. Osoby o ponad dwadzieścia centymetrów wyższe mogą mieć problem z odpowiednim dopasowanie ustawień fotela i kierownicy – szczególnie kierownicy, bo możliwości jej regulacji są dość ograniczone. Dobrze też, że w testowanym przez nas modelu był panoramiczny dach, bo w innym wypadku mój mąż za każdym razem podróżując ze mną Capturem odgniatałby sobie włosy o podsufitkę. I to nie to, że był tak zarośnięty przez COVID-19. Niestety Renault uznało widocznie, że dla wysokich są inne samochody, np. wspomniany już wcześniej Koleos.
Skoro już jednak jesteśmy we wnętrzu, to nie da się go określić inaczej jak, że jest przytulne, nowoczesne i przoduje w designerskich rozwiązaniach. Naprawdę chce się w nim być. Swoim wyglądem tworzy spójną i jednolitą całość z zewnętrzną formułą nadwozia. Najciekawszym rozwiązaniem jest tzw. pływająca konsola, która nie tylko świetnie wygląda, ale też powiększa nam ilość schowków i pojemniczków na drobiazgi – jeden z nich znajduje się na górze konsoli, zaraz za najnowszym rozwiązaniem Renault – dźwignią zmiany biegów „e-Shifter” (uwaga jak trzymacie rękę na podłokietniku, bo dłoń lubi zahaczać o dźwignię i niespodziewanie zmieniać biegi), a drugi z indukcyjną ładowarką do telefonów – pod spodem. Do tego tradycyjnie schowek w podłokietniku i wysuwany, a nie otwierany schowek umieszczony w konsoli przed pasażerem, daje nam bardzo praktyczne pod względem użytkowym wnętrze. Całość jest podkreślona miękkimi materiałami w kolorze nadwozia i wygląda naprawdę imponująco!
Tylna kanapa jest przesuwana, co daje nam z kolei duże możliwości, jeśli chodzi o pakowność. Wyjściowo bagażnik Captura ma bowiem 422 litry, jednak po maksymalnym przesunięciu kanapy, ładowność powiększa się do aż 536 litrów, co czyni Captura samochodem o największej pojemności bagażnika w klasie. Jeśli jednak na co dzień będziemy wozić w bagażniku naszego Captura jedynie zakupy, laptopa i inne drobne rzeczy, to też jest na to rozwiązanie – bagażnik posiada bowiem modułową podłogę. Nie będziemy więc musieli szukać zaginionej cytryny, która wypadła z torby z zakupami po całym bagażniku i jego zakamarkach, bo podłogę można umieścić na równi z progiem otworu załadunkowego i wówczas wszystko mamy niemal pod ręką.
Oczywiście najnowszy Captur jest też standardowo wyposażony w pakiet Easy Drive, a więc trzymanie i kontrolę pasa ruchu, czujnik martwego pola, rozpoznawanie znaków drogowych oraz pieszych i rowerzystów. W samym centrum kokpitu znajdziemy natomiast nasze centrum dowodzenia, czyli 9,3” ekran z systemem Easy-Link, czyli najnowszą i w pełni zdalną wersję systemu obsługującego nasz pojazd. System ten jest połączony z nawigacją TomTom, która na bieżąco przesyła dane o natężeniu ruchu i cenach na okolicznych stacjach paliw. W porównaniu do poprzedniego systemu R-Link, nowy system jest też bardziej intuicyjny i szybszy w działaniu.
Czy są więc jakieś minusy tego modelu?
Szczerze mówiąc nie zauważyłam ich zbyt wiele. Nawet zazwyczaj najbardziej dotkliwa część testu, czyli cena, wypada przy tym modelu Renault całkiem nieźle. Nasza wersja wyposażeniowa rozpoczyna się od 93.400,00 zł i już w standardzie ma wiele do zaoferowania. Jeśli jednak będziecie chcieli dorzucić jeszcze parę groszy na jakieś dodatki, to gorąco polecam alufelgi Pasadena, które nadają charakteru temu samochodowi i tradycyjnie panoramiczny dach, który dodatkowo rozświetla wszelkie kolorowe akcenty w tym nowatorskim wnętrzu. A jeśli zastanawiacie się czy warto wydać tyle na samochód tej klasy, to bez zawahania Wam odpowiem – warto.
Na plus:
+ nowoczesny design nadwozia i wnętrza
+ pływająca konsola wewnątrz
+ ilość schowków, wysuwany schowek przed pasażerem
+ modułowa podłoga bagażnika, przesuwana tylna kanapa, co daje aż 536 litrów pojemności załadunkowej bagażnika
+ cena
Na minus:
– samochód wygodny dla osób o średnim wzroście
– dźwignia e-Shifter umiejscowiona w zasięgu dłoni, gdy ręka spoczywa na podłokietniku, co umożliwia jej zahaczenie
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
W tym segmencie stawiałbym raczej na tivoli który startuje od 65 tys i ma silnik 1.5 generujący 163 KM. A to tylko niektóre z rzeczy przemawiające za koreańczykiem