Test Nissan X-Trail 1.7 dCi 4WD Xtronic – czy to dobry wybór na rodzinne ferie?
Nasz redakcyjny test Nissana X-Traila w wersji Tekna 1.7 dCi 4WD Xtronic przypadł na idealny okres do testowania SUV-a, a mianowicie długo wyczekiwany, zimowy wyjazd rodzinny. Czy można sobie wyobrazić lepszy poligon testowy dla takiego auta, jak zabrać rodzinę z dwójką dzieci, nartami, bagażami, ogromnym szwedzkim wózkiem, walizkami i boxem dachowym w przeszło tysiąckilometrową trasę z Warszawy w zaśnieżone Bieszczady i z powrotem?
W moim mniemaniu nie ma lepszego sprawdzianu dla auta, bądź co bądź rodzinnego, aby sprawdzić jego walory pod kątem komfortu, pakowności, właściwości napędu 4×4 czy po prostu właściwości jezdnych, niż zabranie go na rodzinną wyprawę.
Najpierw masa…
Powiedzmy sobie szczerze, Nissan X-Trail nie jest autem, który wzbudza wyjątkowe emocje, kiedy go zobaczymy. Ot po prostu kolejny, i w dodatku wizualnie dość masywny, SUV na rynku. Co prawda przez lata nadwozie X-Traila zostało trochę „wygładzone”. Jego sylwetka jest znana od kilku dobrych lat – trzecia generacja tego modelu jest obecna na rynku od 2013 roku, jednak w dalszym ciągu mamy do czynienia z potężnym samochodem. Dlatego też, odbierając nasz czerwony egzemplarz do testu, nie czułam jakiejś specjalnej ekscytacji. Zwłaszcza że takie auta w miejskiej dżungli nie są moim ulubionym środkiem transportu.
Do testu otrzymaliśmy jednak auto z jednostką napędową, dostępną w konfiguratorze od 2019 r. – to diesel 1,7 dCi mocy 150 KM i maksymalnym momencie obrotowym 340 Nm, sprzęgnięty z bezstopniową przekładnią Xtronic. Nie jest to mało, ale w tak dużym aucie z automatem i 4×4, przekłada się na przeciętne osiągi – sprint do setki trwa 12,7 s (decydując się na przekładnię manualną, skrócimy ten czas o 2 s). Pamiętajmy jednak, że ten SUV wyposażony w silnik wysokoprężny waży 1595 kg i jest to wyraźnie wyczuwalne podczas prowadzenia, a jeszcze bardziej podczas hamowania. Szczególnie podczas wytracania prędkości, odczuwamy, że nie jest to zwykła osobówka. Jeśli jednak chodzi o same wrażenia z jazdy – cóż, wielbiciele mocy i przyspieszeń mogą tutaj narzekać, ale trzeba przyznać, że w praktyce podczas jazdy autostradami, „ekspresówkami” czy nawet górskimi drogami (autem załadowanym po dach wszelkiego rodzaju bagażami) Nissan pozytywnie zaskakuje. Trzeba się do niego przekonać i pomimo jego gabarytów odrobinę zaufać, a szybko okaże się, że japoński SUV bardzo ładnie reaguje na wszelkie zmiany kierunków i przede wszystkim jest bardzo komfortowy.
{{ image(33768) }}
…potem rzeźba
Pierwsze wrażenie po zajęciu pozycji za kierownicą X-Traila, znanego jako model T32 (FL) jest w zasadzie nijakie. To co się z pewnością rzuca w oczy, to fakt, że auto jest wygodne, przestronne, w miarę elegancko wykończone i wszystko w zasięgu wzroku wygląda estetycznie i ergonomicznie. Musimy po prostu się przyzwyczaić, że panuje tu japoński ład i porządek. Na próżno możemy tu szukać fantazyjnych wykończeń czy przeszyć, jak to ma miejsce choćby w bliźniaczym Renault Koleos. Tu w środku panuje skromna elegancja, delikatnie przeplatana designem wynikającym z japońsko-francuskiego mariażu Nissana z Renault. Rozglądając się odrobinę wnikliwiej, zauważymy dziwne rozmieszczenie przycisków w dolnej części deski rozdzielczej np. włącznik trybu ECO czy kontroli trakcji. Ukryte w zakamarkach wnętrza włączniki wyglądają bardziej topornie i można rzec, że stylistycznie współgrają z niewielkim wyświetlaczem umieszczonym na konsoli środkowej, takim trochę z innej epoki. Można odnieść wrażenie, że jego interfejs obsługi zatrzymał się w czasach produkcji poprzedniej wersji X-Traila, jest on dość ubogi i niekoniecznie intuicyjny. Daleko mu standardów panujących u europejskich producentów. Design nie jest mocną cechą X-Traila, ale jak się zaraz okaże ma on bardzo wiele innych zalet. Na zdecydowaną pochwałę zasługują bardzo wygodne fotele i ergonomia wnętrza japońskiego SUV-a – w dalszych trasach zarówno kierowca jak i pasażerowie nie odczuwali zmęczenia. We wnętrzu poczujemy się, jak w większości pojazdów z Kraju Kwitnącej Wiśni – bez fajerwerków, jednak wszystko co powinno być znajdziemy zawsze w odpowiednim miejscu… (no może za wyjątkiem włącznika „eco” 🙂
{{ image(33769) }}
Komfort jako synonim Nissana X-Traila
Fajnym rozwiązaniem dla dzieciaków okazało się umiejscowienie tylnej kanapy odrobinę wyżej niż przedni rząd siedzeń, przez co mogły one obserwować drogę. W testowanym X-Trailu zamontowano sporych rozmiarów dach panoramiczny, co doceniam w każdym z testowanych aut ze względu na rozświetlenie wnętrza, jednak tym razem obawy nastręczał fakt, że podróżować będziemy z boxem dachowym, generującym spore szumy, zwłaszcza przy większych prędkościach. I tutaj ponownie Nissan pozytywnie nas zaskoczył – po zasunięciu najprawdziwszej, sztywnej blendy dachu (nie jakiejś tandetnej ażurowej rolety) hałas został na tyle znacząco zredukowany, że osiągnęliśmy prawie stan zen. Trochę też dlatego, że dzieci po prostu słodko zasnęły.
{{ image(33770) }}
Każdy rodzic podczas dalekiej podróży wie, że taka chwila jest cenniejsza niż litr paliwa za 3,60 zł i zrobi on wszystko, aby ta chwila trwała jak najdłużej. Sielankę mógł zakłócić fakt wybrania w Bieszczady drogi krótszej, o znacząco gorszej nawierzchni, prowadzącej przez wsie i małe miejscowości. Wydawało się, że metoda jest jedna – zwolnić, aby nie trzęsło za bardzo. W efekcie okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie. Pomimo że obawiałam się najgorszego, a więc kanonady uderzeń i stuków zawieszenia, pokonującego setki poprzecznych nierówności i dziur, Nissan świetnie sobie poradził wybierając je i jednocześnie pozostawiając nas w mocnym przekonaniu, że w pełni panujemy nad tym, co się dzieje. W pełnym, „wyjazdowym” załadunku X-Trail musiał ważyć niespełna 2 tony, jednak prowadził się pewnie, nawet przy szybciej pokonywanych łukach.
{{ image(33771) }}
Było to kolejne pozytywne zaskoczenie. Testowany X-Trail posiadał automatyczny rozdział napędu 4×4, co w praktyce oznaczało tyle, że przez większość czasu auto napędzane jest głównie na koła przednie, ale w przypadku utraty trakcji, wyczuwalna jest natychmiastowa zmiana rozdziału mocy pomiędzy osiami i dołączany napęd kół tylnych. Na ośnieżonych wirażach Nissan potrafił przenosić nawet do 40% mocy na tył, a czasem nawet radośnie „zamieść” tyłem w ciasnym zakręcie, będąc natychmiast korygowanym przez czuwające ESP. Ośnieżone drogi górskie to również świetna okazja, aby pobawić się ustawieniami pokrętła odpowiadającego za rodzaj przenoszonego napędu – na przód, automatyczny rozdział napędu na cztery koła oraz blokada w proporcji 50:50, automatycznie wyłączająca się przy 40 km/h. I tutaj przyznam, że pod kątem napędu mój zachwyt odrobinę osłabł.
{{ image(33772) }}
Z przygodami
Przyczyniła się do tego chęć wyciągnięcia innego turysty z zaspy pod stokiem. Ochoczo przystąpiłam do udzielania ratunku, wierząc w magię zablokowanego napędu na cztery koła. Nim się zorientowałam prawie 1,6-tonowy Nissan osunął się w miękki śnieg na poboczu i ugrzązł znacznie głębiej niż ratowany osobnik z dostawczego Fiata. Uwierzcie, kompletnie na nic zdała się „blokada” oraz „magiczne” pokrętło sterowania napędem. Ostatecznie po 1,5-godzinnej pogawędce przy uwięzionych w zaspach samochodach, uratował nas ciągnik rolniczy (jak się później okazało w zimowym tygodniu wyciąga on z tego miejsca około 10 samochodów). Oczywiście opisany przypadek można zaliczyć do pewnego ekstremum, ale jak wyjaśnić zakopanie się w śniegu tego samego Nissana na częściowo odśnieżonej posesji rolnika, od którego pożyczałam linkę holowniczą? No dobrze, testowany wóz miał już odrobinę „zmęczone” opony zimowe, ale mimo wszystko lepiej radził sobie w ustawieniu automatycznego rozdziału napędu aniżeli blokadzie 4WD. Można to zaliczyć do drobnych wpadek, jakich wiele w każdym teście, jednak w tym przypadku warto pamiętać, że 4×4 w X-Trailu nie czyni z niego rasowej terenówki.
{{ image(33773) }}
Przestronnie i pakownie…
Przy okazji tego wyczerpującego wyjazdu rodzinnego, Nissanowi należą się słowa pochwały za pakowność i przestronność wnętrza. Nie można powiedzieć, aby ktokolwiek z nas cierpiał na ciasnotę, dzieci miały miejsca aż nadto, a bagaże udało się upchnąć do boxa i bagażnika tak, że wewnątrz panował ład i porządek. Bagażnik o pojemności 565 litrów okazuje się wystarczający, choć my delikatnie go powiększyliśmy demontując roletę. Warto tutaj dodać, że istnieje także możliwość przesuwania tylnej kanapy do przodu i tyłu. Świetne rozwiązanie, jeżeli potrzebujemy zmaksymalizować przestrzeń załadunkową bez składania foteli.
…oraz ekonomicznie
Pozytywnym zaskoczeniem było zużycie osiągnięte podczas całego testu X-Traila ze 150-konnym dieslem. Przez większość trasy poruszaliśmy się z boxem dachowym, w pełni załadowanym pojazdem, na autostradach poruszając się bliżej limitu prędkości niż 90 km/h. Oddając samochód do siedziby Nissana, średnie zużycie paliwa wyświetlane na komputerze pokładowym wyniosło 7,3 l/100 km. Moim zdaniem to rewelacyjny wynik, zważywszy na warunki panujące w trakcie testu oraz na gabaryty auta.
Podsumowując – jaki jest Nissan X-Trail 1.7 dCi? Moim zdaniem sprawdza się on genialnie jako samochód na dalsze wyprawy, także w te rejony, gdzie drogi są dalekie od ideału. Nie jest on porywający stylistycznie ani zewnątrz, ani wewnątrz, ale fantastycznie spełnia swoje zadanie oferując przestronność i skromną elegancję w przypadku najwyższej wersji Tekna. Eksploatacja tego auta nas nie zrujnuje i choć demonem szos nie będzie, to spełnia wszelkie oczekiwania, które w nim pokładałam wyjeżdżając w góry oraz poruszając się nim po centrum dużego miasta.
Biorąc pod uwagę, że podstawową wersję tego SUV-a można kupić już za 101 440 zł, a wersja Tekna z rocznika 2020 jest aktualnie objęta promocją i dostępna za kwotę 156 790 zł, to jest to bardzo ciekawa propozycja dla osób poszukujących wygodnego, przestronnego i niezawodnego auta, na którym można polegać bez względu na panujące warunki oraz miejsce eksploatacji.
Na plus:
+ pakowność i przestronność
+ komfort podróżowania i właściwości jezdne
+ zużycie paliwa
Na minus:
– słabe hamulce
– układ napędowy 4×4 bardziej miejski niż terenowy
– stylistyka wnętrza
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Zostaw komentarz: