Test Mitsubishi Outlander 2.2 DID 4WD Intense Plus – do wszystkiego?
Nowy Mitsubishi Outlander wjechał niedawno do polskich salonów. Czy ta Japończyk zawojuje segment SUV'ów na naszym rynku?
Wg producenta nowy model Outlandera przeszedł 100 modyfikacji w porównaniu do poprzedniej wersji. I to w każdym zakresie: począwszy od nadwozia, przez wnętrze a kończąc na kwestiac mechanicznych. Oczywiście nie jestem w stanie podać wam całej listy zmian, ale na pewno zwrócę uwagę na najważniejsze. Zresztą i tak nikt z was idąc do salonu po nowego Outlandera nie będzie sprawdzał i analizował „każdej śrubki”. Chociaż…
Uroda rodem z programu „rolnik szuka żony”
Testowany Outlander trzeciej generacji to sygnał nowej tożsamości wizualnej marki, zwanej Dynamic Shield, która będzie przejawiać się w kolejnych modelach koncernu. Czuć tu powiew świeżości, ducha nowoczesności. Jest LED-owe oświetlenie (przód i tył), chromowane elementy z każdej strony. Przetłoczenia na karoserii i przyciemniane szyby w tylnej części nadwozia. Z przodu nowy grill z logo japońskiej marki. Całość czeka na mnie na 18-calowych felgach, które w standardzie dostępne są w każdej wersji z silnikiem Diesla. Mniejsze, 16- calowe występują tylko w wersji benzynowej. Przyznacie jednak, że muszą trochę śmiesznie wyglądać w tak dużym samochodzie.
Nowe Mitsubishi może się podobać, zwłaszcza tym, którzy lubią spore auta. A skoro mowa o gabarytach to Outlander został wydłużony o 4 cm, choć długi już był – teraz ma prawie 4,7 metra długości. Przy takich parametrach muszę się liczyć z tym, że manewrowanie na zatłoczonym parkingu nie będzie należało do najłatwiejszych czynności. Pomocna w tym wypadku okazała się kamera cofania. Szkoda jednak, że zabrakło tradycyjnych czujników parkowania w tylnym zderzaku. Po prostu ostry sygnał dźwiękowy lepiej na mnie działa niż obraz na monitorze.
Japoński sznyt
Testowany egzemplarz w kolorze brązowy metalik (Outlander występuje w 8 kolorów do wyboru, przy czym dopłata za lakier metalizowany lub perłowy wynosi 2900 złotych) to wersja Intense Plus, czyli z licznymi dodatkami. Za enigmatycznym określeniem kryje sie przede wszystkim 7-osobowa kabina. Zgodzicie się, że trzecia kanapa (dość prosto rozkładane dwa ostatnie siedzenia, które niestety „zabierają” nam sporo przestrzeni bagażowej) zwykle nie jest najbardziej komfortowa, ale mając dużą rodzinę albo potrzebę przewiezienia większej liczby osób, najmniejsza „dwójka” musi się przemęczyć. Zresztą wyboru większego nie ma, chyba że „pozostanie w domu” też uznamy za jakiś „wybór”. Zabierając jednak wszystkich, przy dłuższych podróżach wręcz wskazane są częstsze postoje na przysłowiowe wyprostowanie nóg.
Wracam jednak tam, gdzie moje miejsce, czyli na przedni fotel kierowcy. Wygodnie zasiadam i powoli odkrywam wnętrze nowego Outlandera. Tak samo jak nadwozie również przeszło modyfikacje choć tu są zdecydowanie mniejsze.
Pierwsze na co zwracam uwagę to dwa zegary na wprost mnie. Pomiędzy nimi umiejscowiono 4,2-calowy wyświetlacz ciekłokrystaliczny. Pokazuje informacje dotyczące m.in. zużycia paliwa, temperatury silnika. Kieruję wzrok w prawą stronę, gdzie na środku deski rozdzielczej tkwi lekko przestarzały wizualnie, dotykowy ekran o przekątnej 6,1 cala. Nie jest to najnowszy cud techniki, jednak daje dostęp do radia, telefonu czy też audio. Tuż pod ekranem widzę gumowy panel, który zaburza moje poczucie estetyki i nie pasuje do pozostałych, plastikowych elementów w kabinie.
Przypadła mi do gustu wielofunkcyjna kierownica. Wydaje się być duża, ale świetnie leży w dłoniach. Do tego ma łopatki do zmiany biegów, które razem z listwami imitującymi karbon (tworzywo występuje na desce rozdzielczej i wewnętrznej stronie drzwi), są ciekawym, sportowym akcentem w tym japońskim SUV’ie.
Duże auto, mniejsze możliwości
Decydując się na zakup nowego Outlandera zbyt dużego wyboru nie mamy. Dostępne są tylko dwa silniki (oba o mocy 15O KM): 2-litrowa benzyna lub jednostka wysokoprężna o pojemności 2.2 litra (testowy). W tym drugim przypadku jest pewność, że auto jest w wersji 4WD, bo samochód z Dieslem napędzany jest wyłącznie na obie osie. A jak działają napędy, które w prosty sposób możemy przełączać przyciskiem 4WD? Bo do wyboru mamy jeden z trzech trybów: ECO, AUTO i LOCK. ECO to tak naprawdę stały napęd na przednią oś (tylna dołączona zostanie w momencie wykrycia uślizgu przedniej osi). Tryb AUTO to przeznaczony do normalnej jazdy napęd na wszystkie osie. Największą różnicę zauważymy w trybie LOCK (blokada centralnego mechanizmu różnicowego), stworzonym do jazdy w terenie lub w trudnych warunkach drogowych. Te, w których ja się znalazłam, nie były typowo off-roadowe: wąska droga, trochę śniegu. Auto nie miało jednak problemów z podjazdem czy też zjazdem ze wzniesień. Układ kierowniczy dość szybko reagował na ruchy kierownicą, co pomagało wydobyć się z kopnego śniegu (efekt usztywnionej konstrukcji nadwozia w porównaniu do modelu poprzedniej generacji). Niestety minusem okazała się standardowa 6-biegowa automatyczna przekładnia. Przy wolnej jeździe działała bez zarzutów, jednak przy dynamicznym wciśnięciu pedału gazu (chociażby na autostradzie), „mieliła” biegami jak szalona. Zdecydowanie lepiej wypada na tym tle nowa, automatyczna, bezstopniowa przekładnia CVT. Niestety nie jest dostępna w jednostkach wysokoprężnych.
Przyspieszamy…
Outlandera o masie 1610 kg rozpędzimy od 0 do 100 km/h w 11,6 s. Wynik średni, aczkolwiek nie jest to przecież mała, zgrabna „osobówka” a dość spory SUV. Nie mniej jednak tym pokaźnym autem jeździ się bardzo przyjemnie. Poza terenem sprawdziłam to również w mieście, jak i na trasie. W ciągu kilku dni przejechałam około 1500 kilometrów i naprawdę nie zmęczyło mnie prowadzenie tego samochodu. Jazda w mieście, a raczej parkowanie, sprawia trochę problemów, ale te wynikają głównie z mojego przyzwyczajenia do zdecydowanie mniejszych aut.
Na trasie nowy Outlander pozytywnie mnie zaskoczył. Przy większych prędkościach (między 140 a 160 km/h) stabilnie trzymał się drogi. Na zakrętach nadwozie nie wychylało się na boki, żwawo jechałam przed siebie. Dzięki zmianom w zawieszeniu, silniku, elementach karoserii, kabina została wyciszona, co pozytywnie przełożyło się na komfort jazdy.
A gdyby podczas podróży zaczęło się nudzić to można pobawić się w „ekologa”. Wystarczy włączyć wspomnianą funkcję Eco (wpływa na pracę klimatyzacji i napędu 4WD) i zbierać listki, które pojawią się na ekranie, między zegarami. Im więcej listków, tym mniejsze zużycie paliwa. I tak z moich 8,3 l/100 km (średnie zużycie) próbowałam zejść do 5,8 l/100 km, które podaje producent. Mój wynik przy dynamicznej jeździe jest zadowalający.
Poza poduszkami bezpieczeństwa (sztuk 7) oraz systemem kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy, w testowanej wersji znalazł się również system wspomagający ruszanie na wzniesieniu (HSA) oraz system monitorowania ciśnienia w oponach (TPMS). Niestety dodatkowy system ostrzegający o niezamierzonym opuszczeniu pasa ruchu (LDW), aktywny tempomat (ACC) czy też system ograniczający skutki kolizji czołowych (FCM), dostępne są jedynie wersji benzynowej Instyle Navi.
Czyli jaki?
W pierwszej chwili nowy Mitsubishi Outlander nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Jednak mijając często na drodze jego starszą wersję (nawet nie zdawałam sobie sprawy jak dużo ich jest), doszłam do wniosku, że japońskiemu koncernowi wyszedł naprawdę bardzo udany SUV. Zmiany, głównie te dotyczące nadwozia czy też wnętrza, są dostrzegalne gołym okiem, a nowy Outlander przeistoczył się w dynamiczne, nowoczesne auto klasy średniej. Zresztą niech najlepszą rekomendacją dla niego będą słowa Mistrza Polski w rajdach samochodowych, który po przejechaniu nim kilkudziesięciu kilometrów skomentował, że to całkiem fajny samochód: „idealne auto dla rolnika w pole, do przemieszczania się i jeszcze za 110 tysięcy złotych w wersji 4WD!”. Racja – wersja z napędem na 4 koła zaczyna się już od kwoty 112 990 zł.
W sumie Mistrz ma rację. Nowy Mitsubishi Outlander to nie tylko auto dla rolnika, świetnie sprawdza się właściwie wszędzie.
Na tak:
– 7-osobowa kabina;
– zwrotność;
– wyciszone wnętrze.
Na nie:
– skrzynia biegów;
– brak czujników parkowania z tyłu.
Dane techniczne Mitsubishi Outlander 2.2 DID 4WD Intense Plus
Silnik: diesel
Pojemność: 2268 cm3
Moc maksymalna: 150 KM przy 3500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 360 Nm w zakresie 1500-2750 obr./min
Napęd: na obie osie
Pojemność bagażnika w litrach: 591 l
Masa własna: 1610 kg
Sumaryczny koszt testowanej wersji – 148 890 zł brutto
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Zostaw komentarz: