Test Lexus IS 300 h – nie liczyć godzin i lat…
„Pieniądze szczęścia nie dają”. Czyżby? Każdego dnia, gdzieś na świecie kolejny człowiek podaje te słowa w wątpliwość. Zasiada za kierownicą Lexusa, samochodu którego zadaniem jest udowodnić, że jednak szczęście nierozerwalnie wiąże się z pieniędzmi.
Walt Disney mawiał, że „jeżeli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”. Japończykom zamarzyła się produkcja samochodów luksusowych. Co więcej uwierzyli, że są w stanie tego dokonać. Wprawdzie droga do sukcesu bywa długa i męcząca, ale przecież kraj kwitnącej wiśni to naród wybitnie pracowity. Do budowy marki Lexus przystąpiło 60 projektantów, 24 inżynierów silników, 2300 techników i 220 osobowa załoga pracowników. Zanim na drogi wyjechały pierwsze egzemplarze, powstało ok. 450 prototypów za kwotę ponad 1 miliarda dolarów. Czy dzięki temu powstały auta idealne?
Lexus IS 300h wyglądem zewnętrznym budzi nie mniej skrajne emocje, co temat eutanazji. Jedni są za, inni są przeciw, a całej dyskusji zawsze towarzyszy ogień. Wznosząc się jednak ponad wszelkie spory trzeba w końcu przyznać: to prawdziwy brylant. Za każdym razem, kiedy patrzę na ten samochód, na nowo definiuję pojęcie słowa „miłość”, chociaż śmiem twierdzić, że poprzednią generację projektował sam Michał Anioł. Wprawdzie ostre linie nadwozia i wyszukane kształty świateł nie przypadną do gustu każdemu, ale też nie dla każdego jest to samochód. Mały znaczek umieszczony pod kierunkowskazem nie pozostawia złudzeń: dzisiaj obchodzę mój własny dzień dziecka – testowana wersja została odziana w pakiet F-Sport. Przepadłam. A przecież jeszcze nie ruszyłam z miejsca.
Lexus IS 300h |
fot. Paweł Kucharczyk |
Zaczarowany ogród
Czarny kokpit, czarne siedzenia, czarny sufit. Tak powinno wyglądać wnętrze każdego samochodu. Jestem wniebowzięta, mimo że czarno tu jak w piekle. Fotele obite czarną skórą są tak wygodne, że to wręcz nieprzyzwoite. Ich regulacja odbywa się we wszystkich możliwych kierunkach. Aby złośliwym wytrącić wszelkie argumenty do narzekań, regulacji dodatkowo podlega odcinek lędźwiowy oparcia. Gdyby wyposażyć w takie fotele domy i miejsca pracy, ludzie nie chcieli by z nich wychodzić i w zupełności zrezygnowaliby z chodzenia.
Tylna kanapa oferuje miejsca pod dostatkiem, ale czy to naprawdę kogoś interesuje? Na widok tego samochodu i tak każdy stoczy walkę o miejsce za kierownicą. Przegrani ewentualnie zadowolą się fotelem pasażera, a i to wcale nie musi być regułą.
Wnętrze Lexusa IS 300h |
fot. Paweł Kucharczyk |
Kierownica jest gruba i przyjemna w dotyku. Gdzie oko sięga wszędzie widać materiały wysokiej jakości. Być może jest tu cała masa rzeczy wołających o pomstę do nieba, ale przecież „ile głów, tyle poglądów”. Ja już Lexusowi mam ochotę wyznać miłość ale poczekam, dam mu sie wykazać. Przecież mężczyźni nie lubią dostawać wszystkiego na tacy.
U raju bram
Majestatyczny Lexus IS 300h porusza się za pomocą napędu hybrydowego – wynalazku spod znaku Toyoty. Sercem tego auta jest czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 2.5 litra oraz mocy 181 KM i silnik elektryczny o mocy 143 KM. Całość współpracuje z automatyczną, bezstopniową przekładnią E-CVT. Jaki jest efekt tej konfiguracji?
Samochód jest ciężki (1620 kg), ale podczas jazdy nikt tego nie zauważy. Napęd jest przenoszony na tylną oś, ale Lexus skrzętnie to przed nami ukryje. Czym się zatem pochwali kierowcy? Wręcz bajecznym stylem w jakim się prowadzi. Podczas ruszania nie słychać nic oprócz własnego oddechu ale to akurat nie dziwi. W końcu dzięki obecności silnika elektrycznego samochód podczas ruszania jest zasilany wyłącznie prądem. Większą niespodzianką jest ta sama cisza podczas kiedy samochód mknie z prędkością 120 km/h. Czy przeoczyłam moment, w którym ogłuchłam? Niezupełnie, w końcu starszy brat, Lexus LS to najlepiej wyciszona limuzyna na świecie. Japońskie samochody nie przestają zaskakiwać.
Zegary w Lexus IS 300 h są nie dość, że ładne, to bardzo czytelne. |
fot. Paweł Kucharczyk |
To niewiarygodne jak ten samochód trzyma się drogi. IS 300h jeździ jak rasowy prymus, mimo że próbuję swoim zachowaniem wyprowadzić go z równowagi. A im bardziej stawia mi opór, tym mocniej tracę dla niego głowę. W końcu zdaję sobie sprawę, że to super bohater ukryty pod karoserią samochodu. Nic nie jest w stanie zmącić jego umysłu. Aby jednak emocji stało się zadość, producent zostawił dla kierowcy nie tak znowu skromny prezent. Tuż pod ręką kusi błyszczące pokrętło, za pomocą którego Lexus IS 300 h odkrywa przede mną niejedno oblicze. Eco, Normal, Sport i Sport+ to trzy różne twarze tego samochodu. Która najbardziej przypada do gustu? W trybie Eco można odnieść wrażenie, że to samochód próbuje nas wyhamować, nie na odwrót. Podczas kiedy naciskam gaz z całych sił Lexus jedynie raczy ruszyć z miejsca. Snuje się powoli ulicami miasta niczym tygrys w zamkniętej klatce. To wszystko jednak z myślą o jak najniższym spalaniu. Pobudzony do pracy w trybie Normal będzie się prowadził jak młody Bóg. Dostarczy sporo przyjemności przy wręcz symbolicznym apetycie na paliwo (8,2 litra w cyklu miejskim). Po ustawieniu jednego z dwóch sportowych trybów nie opuścicie tego samochodu przez kolejny tydzień. Japoński lord pokaże pazur, ale nadal w pięknym stylu. Nie straci głowy jak uliczny rozrabiaka. Wprawdzie zużycie paliwa podskoczy do 13 l/100 km, ale przy tej radości z jazdy to wręcz cud boski.
Lexus IS 300 h |
fot. Paweł Kucharczyk |
„Nie liczyć godzin i lat, to życie mija nie ja”
Zasiadając za jego kierownicą czas zatrzymuje się w miejscu. Można mieć dzień jak z horroru i ostatnie stadium nerwicy, ale wystarczy tylko ruszyć z miejsca, aby w sercu pojawiła się tęcza. Jest tak ładny, że diamenty tracą przy nim wartość. Sposób w jaki trzyma się drogi, zaprzecza wszelkim prawom fizyki. A do tego ma apetyt na paliwo jak krokodyl na banany. Ceny Lexusa IS 300h zaczynają się od 157 900 złotych. Za testowany egzemplarz F Sport trzeba zapłacić już 226 300 złotych. Jednak cały czar tego samochodu to nie sportowe dodatki lecz sposób, w jaki się prowadzi – to otrzymamy niezależnie od wersji wyposażenia. Skradnie Wasze serca, rozkocha do granic możliwości, zawładnie Waszym umysłem. Jedna noc spędzona w tym samochodzie i nic już nie będzie tak, jak dawniej.
Zalety:
– bardzo ładny wygląd
– doskonale trzyma się drogi
– bardzo przyjemnie się prowadzi
– niskie zużycie paliwa
Wady:
– zbędne łopatki do hipotetycznej zmiany biegów w trybie sportowym przy bezstopniowej skrzyni biegów
Dane techniczne Lexus IS 300h:
Silnik – benzynowy R4, 16 zaworów + silnik elektryczny
Pojemność – 2493 cm3
Moc silnika benzynowego – 181 KM przy 6000 obr/min
Moc silnika elektrycznego – 143 KM
Max moc systemu hybrydowego – 223 KM
Moment obrotowy – 215 Nm przy 4400 obr/min
Masa – 1620 kg
Pojemność bagażnika – 450 litrów
Zbiornik paliwa – 66 litrów
Max prędkość – 200 km/h
Napęd – tylna oś
Długość/szerokość/wysokość – 4665/1810/1430 mm
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Grunt ze twoj passat tedei jest piekny 🙂
Anonymous - 5 marca 2021
Przecież to kobiety piszą, bardzo zabawnie i widać że pojęcia nie mają, ale inne kobiety ich zrozumieją
Anonymous - 5 marca 2021
I zaponiałeś dodać, że jesteś głąbem i skończonym analfabetą.
Anonymous - 5 marca 2021
Brzydkie to auto niesamowicie, a wnętrze wieje tanichą.
Anonymous - 5 marca 2021
Brzydkie to auto niesamowicie, a wnętrze wieje tanichą.
Anonymous - 5 marca 2021
Polecam! Ja już jestem tym szczęściarzem i mam swojego lexusa RX.
Anonymous - 5 marca 2021
Lexus = luksus. W każdym tego słowa znaczeniu. Japończycy zadbali o komfort użytkowników w każdym tego słowa znaczeniu :).
Anonymous - 5 marca 2021
To prawda. O lexusach wiedziałem niewiele dopóki nie poszedłem na puławską i nie zobaczyłem tych pięknych na własne oczy. Teraz myślę już tylko o tym, żeby kiedyś kupić lexusa tylko dla siebie.
Anonymous - 5 marca 2021
zero… artykuł zero…. a zawieszenie?
Anonymous - 5 marca 2021
Moze i pieniadze szczescia nie daja ale na pewno szczesciu pomagaja i nie ma co z tym dyskutowac.