Test Kawasaki KLE 650 Versys – ocenia Joanna Modrzewska
Kiedy kilka lat temu na rynku pojawił się model KLE 650 Versys i wielu „znafcom” wydawało się, że zastąpi on wysłużoną legendę - KLE 500. Jednak ten, choć nosi to samo oznaczenie, jest motocyklem o zgoła odmiennym przeznaczeniu. Wiem, bo kilka lat temu fioletowy KLE 500 z żółtą kanapą był moim podstawowym motocyklem.
Ver-sys to nic innego jak skrót od angielskich słów versatile i system. Podążając tropem nazwy jestem pewna, że inżynierom chodziło o stworzenie maszyny możliwe najbardziej uniwersalnej. Zanim jednak zagłębimy się w szczegóły techniczne, spróbujmy ocenić to, co dla każdej kobiety jest może nawet ważniejsze niż osiągi.
Kawasaki Versys jest wygodny i z powodzeniem da się okiełznać nawet drobnym kobietom. |
fot. z archiwum Joanna Modrzewska
|
Motocykl, moim zdaniem, jest bardzo ładny. Po face-liftingu zyskał kilka ostrzej zarysowanych szczegółów i nowe lampy. Z prawej strony uwagę zwraca prawie poziomo zamontowany amortyzator tylnego koła i przepiękny wahacz, o bardzo niekonwencjonalnym kształcie. Motocykl, pomimo masy przekraczającej 200 kilogramów oraz siodła umieszczonego na wysokości 845 milimetrów, sprawia wrażenie niewielkiego. Wszystko dzięki zwartej sylwetce i małemu – jak na tę klasę – rozstawowi osi. Niewielka owiewka i przednia, zmieniona lampa, są doskonale wkomponowane w bryłę maszyny. Dodatkowego uroku „mojej” testowej maszynie dodawał piękny, metalizowany, żółty lakier, doskonale współgrający z czarną kanapą, siedemnastocalowymi kołami i elementami silnika. Motocykl może, albo raczej musi się podobać!
No to jazda!
Kiedy pionuję maszynę i składam boczną nóżkę, czuję tę jego masę. Nic dziwnego, na co dzień jeżdżę przecież prawie wyłącznie ważącym zaledwie 96 kilogramów KTM-em EXC 200. Uczucie sporej masy znika wraz z pierwszym obrotem kół. KLE 650 Versys to motocykl szalenie poręczny i już po chwili śmigam po mieście bez najmniejszego stresu. Pozycja za kierownicą jest bardzo wygodna – zrelaksowana i wyprostowana. Tym motocyklem można naprawdę pokusić się o wypad w długą trasę. Duże i dobrze umiejscowione lusterka dodają pewności siebie w miejskiej dżungli. Jest ok!
Niewątpliwą zaletą tego motocykla jest jego wspaniały rzędowy, dwucylindrowy silnik. To ta sama jednostka napędowa, którą zastosowano w Er-6n i Er-6f, ale o nieco innej mapie zapłonu. Dzięki temu silnik uzyskuje większy moment obrotowy w dolnym zakresie obrotów i jest przyjemnie elastyczny. W ruchu miejskim bardzo szybko możemy „zapiąć” trójkę i jeździć prawie bez zmian biegów. Silnik reaguje też bardzo łagodnie na zmiany obciążenia, dając tym samym duży komfort i płynność jazdy. Ten motocykl na pewno nie zrobi krzywdy nawet mniej doświadczonym riderkom, co wcale nie oznacza, że jest nudny. Przyspieszenia, pomimo „jedynie” 67 KM, są bardzo dobre. Wystarczy mocniej odkręcić manetkę i uuuuuaaaaach, lecimy powyżej stówki. Sześciostopniowa, świetnie zestrojona skrzynia biegów jest bardzo precyzyjna, ale głośna. Biegi wskakują z solidnym trzaskiem. Skok dźwigni jest w normie jak na motocykl szosowy, tzn. całkiem spory w porównaniu np. z moim KTM-em.
Niewielka owiewka daje przyzwoitą ochronę przed wiatrem – przynajmniej do 130 km/h. |
fot. z archiwum Joanna Modrzewska
|
Druga niebagatelna zaleta to zawieszenie. Konstruktorzy Versysa użyli znacznie lepszych komponentów niż w siostrzanych modelach. Już sam przedni widelec upside-down robi bardzo dobre wrażenie. Skoki zawieszenia są całkiem spore: po 150 mm z przodu i z tyłu. Przekłada się to na spory komfort połączony z precyzją prowadzenia nawet po drogach o bardzo złej nawierzchni, a takich u nas dostatek. Dodatkowym atutem dla pań jest możliwość pełnej regulacji zawieszenia i dopasowanie go do naszej, mniejszej zazwyczaj, wagi ciała. Hamulce (testowałam z ABS-em) są przyzwoite i łatwo dozować siłę hamowania. Dla odmiany „klamka” sprzęgła wymaga trochę siły, ale na szczęście można regulować jej skok.
Versys lekko i precyzyjnie daje składać się w wiraże i to, pomimo dość wysokiej sylwetki, czyni go znakomitym partnerem nawet dla drobniejszych pań. Szkoda, że w okolicach Warszawy jest tak mało krętych szos.
Niewielka owiewka daje przyzwoitą osłonę przed wiatrem do prędkości ok. 130 km/h. Powyżej tej wartości (przy moim wzroście 173 centymetry) struga powietrza trafia prosto w kask, powodując lekkie szarpanie głowy. Na szczęście położenie owiewki można regulować i po zamontowaniu jej wyżej powinno być znacznie lepiej.
Wielki, umieszczony centralnie obrotomierz i cyfrowy prędkościomierz są bardzo czytelne. Mnie brakuje jedynie wskaźnika aktualnie „zapiętego” biegu. Przy tak elastycznym silniku łatwo o pomyłkę.
Ach, prawie zapomniałam! Dźwięk motocykla, choć niezbyt głośny, jest basowy i bardzo przyjemny.
Kawasaki Versys najlepiej sprawdzi się na utwardzonych drogach. |
fot. z archiwum Joanna Modrzewska |
Przeznaczenie: miasto, szuter, a może długiedystanse?
Versys, choć nosi oznaczenie KLE, na pewno nie jest motocyklem enduro w klasycznym rozumieniu tego słowa. Sklasyfikowałabym go raczej jako uniwersalny pojazd z doskonałymi możliwościami do dalszej turystyki po utwardzonych drogach (nawet w słabym stanie). Dzięki swojej zwinności i dużemu prześwitowi doskonale nadaje się do jazdy po krętych, górskich szosach. Myślę, że Versys w Alpach lub Pirenejach sprawiłby najwięcej radości. Równie dobrze motocykl ten sprawuje się w mieście do codziennej jazdy tam i z powrotem, np. do pracy. Teren, nawet bardzo lekki, to nie domena Versysa. Zbyt małe i szerokie przednie koło nie daje wystarczającej pewności na sypkiej nawierzchni, a pozycja na stojąco jest niewygodna po zaledwie kilku minutach.
Jakaś konkurencja?
Na rynku jest kilka motocykli pasujących do tej samej kategorii. Są to BMW F650 GS, Honda Transalp, Suzuki DL 650 V-Strom, Aprilia Pegaso Strada itp. Myślę jednak, że Versys, dzięki swojej niebanalnej sylwetce, doskonałemu silnikowi i zawieszeniu, ma szanse na odniesienie sporego sukcesu na trudnym rynku. W każdym razie mnie Versys bardzo się podobał.
Przyp. red: testowany model to Versys MY 2010.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
• Nowa Toyota Land Cruiser to wciąż niezawodny i trwały prawdziwy samochód terenowy • Stylistyka, która nawiązuje do legendarnych poprzedników • Zupełnie nowa konstrukcja ramowa na platformie GA-F o zwiększonej sztywności, lepszych właściwościach jezdnych oraz pewniejszym prowadzeniu na drodze i w terenie • Pierwszy Land Cruiser z elektrycznym wspomaganiem kierownicy oraz systemem rozłączania przedniego stabilizatora • Udoskonalony silnik 2,8 l i nowa skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach • Land Cruiser z układem mild hybrid 48V dołączy do gamy pod koniec 2025 r. -
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
-
MOTORYZACYJNE MUZEA NA TRASACH SLOW ROAD
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
-
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
No świetnie. Widze że motocykl idealny pod kazdym wzgledem, żadnych minusów. Ciekawe co firmy dają w zamian za takie wychwalanie … ??
Anonymous - 5 marca 2021
bo nie ma minusów poza…wibracjami w okolicy 4,5k obrotów… oraz tego że we 2 osoby w trasie z kuframi jest ciężko…wiem, bo latam juz Versysem kilka tys km i sobie chwalę;)