Test Hyundai i30 Wagon N Line 1.5 T-GDI, czyli krótka opowieść o kombi, które nie jest nudne
Jeśli słysząc o Hyundaiu i30 Wagon N Line wasze skojarzenia płyną w kierunku kombi z burczącą pod maską "V-szóstką", albo choćby z silnikiem o mocy ponad 200 KM, to… zwolnijcie, bo nie tędy droga.
Ale to wcale nie oznacza, że macie całkiem zapomnieć o sportowym duchu w nowym, poliftowym i30.
{{ gallery(3191) }}
Wyglądem, szczególnie patrząc z przodu, nowy i30 Wagon N Line mocno nawiązuje do swojego ostrzejszego brata – i30 N (Test Hyundai i30 N i i30 Fastback N – konfrontacja z rzeczywistością w wersji Performance) , który stał się jednym z najbardziej uznanych hot hatchy ostatnich kilku lat.
{{ image(33939) }}
Przód, który może zmylić
Poszerzona atrapa chłodnicy, powiększony dolny wlot powietrza oraz boczne wloty powietrza, dodające jeszcze większego pazura (bo wyposażone w ruchome skrzydełka poprawiające właściwości aerodynamiczne) i dyskretny, ale zarazem jakże widoczny, emblemat N Line, który już z daleka przywodzi na myśli wyłącznie pozytywne skojarzenia. Do tego górujące nad tym potężnym przodem, nowe, smukłe ledowe reflektory w kształcie łezki. Nie da się zaprzeczyć, że przód poliftowego i30 Wagon ma zdecydowanie ciekawszy charakter niż jego poprzednia wersja. I dopiero jak spojrzycie na ten samochód w jego dalszej części, to uświadomicie sobie, że macie do czynienia z praktycznym kombi.
{{ image(33940) }}
Projektanci tak skonstruowali najnowszą wersję koreańskiego modelu, że jego gabaryty nie przytłaczają. Nadwozie jest dynamiczne, ale zarazem lekkie i smukłe (no, może poza mocno zarysowanym przodem), co nie przeszkodziło w wygospodarowaniu bagażnika, mającego pokaźne 602 litry pojemności! I choć jest to samochód raczej dyskretny (nie przyciągnie waszego wzroku z daleka) to jednak wizualnie nie można mu nic zarzucić. Jego linia boczna jest stonowana, podobnie jak i lakier o nazwie Sunset Red, którym pokryty był testowany przez nas egzemplarz. Z tyłu z kolei uwagę zwraca jedynie zmieniona dolna listwa zderzaka i podwójna (prawdziwa) końcówka wydechu.
Zaskakująca ergonomia
Wnętrze i30 Wagon, nawet w wersji N Line nie porwie was jakoś szczególnie – powiedzmy to sobie otwarcie. Ale z drugiej strony niczego mu nie brakuje. Może mogłoby być troszkę bardziej nowoczesne – jak choćby w najnowszym modelu tej marki i20, ale mimo wszystko nie jest źle. Kokpit jest zbudowany głównie z materiałów twardych, ale nie jest toporny – projektanci zadbali o stosowne przetłoczenia i metalowe wstawki we wlotach powietrza (nowość w wersji poliftowej), które urozmaicają całość. Podobnie jak i sportowe detale w postaci czerwonych przeszyć na kierownicy, emblematów N na kierownicy i lewarku, czy wstawek umieszczonych na dźwigni do zmiany biegów, które bez żadnych wątpliwości nadają temu wnętrzu sportowy charakter. Przede wszystkim natomiast, środek i30 jest bardzo ergonomiczny.
Nie będziemy tracić czasu na głowienie się, jak obsłużyć nawiew czy podgrzać sobie fotel. Wszystkie przyciski rozłożone są w sposób logiczny i intuicyjny. Schowek na telefon wraz z ładowarką indukcyjną jest tam, gdzie powinien się znajdować, a uchwyty na napoje możemy zasłonić roletą, żeby ukryć cały nieporządek, który udało nam się w nich zmieścić. Umieszczając zaś butelkę w drzwiach, nie będziemy martwić się o to, że będzie nam latać po całej długości schowka, bo jego wnętrze zostało odpowiednio podzielone przedziałkami. I choć po jakimś czasie, jak już się dopatrzycie, zastanowi was czemu w przednich fotelach tylko kierowca ma możliwość regulowania długości siedziska, a pasażer już nie, to w okresie zimowym pytanie to pozostanie bez znaczenia, bo każdy z nich będzie się cieszył sprawnością systemu podgrzewania foteli, a kierowca i kierownicy.
{{ image(33941) }}
W Hyundaiu i30 N Line Wagon dominuje elegancja i z dość ostrym pazurem, ale jednak prostota, połączona z komfortem i dużą funkcjonalnością. Kwintesencją tego są zegary, które mimo że elektroniczne w centralnej części, to wyświetlane w kształcie narzuconym przez specjalne obramowanie wyświetlacza i analogowe wskaźniki poziomu paliwa czy obrotomierza. I niby nic, ale dzięki temu od razu po włączeniu silnika i wyświetleniu zegarów, mamy poczucie, jakbyśmy zamiast w samochodzie rodzinnym, zasiadali w jakimś hothatchu i od razu jakoś tak milej się robi.
Ergonomia i funkcjonalność dominują nie tylko we wnętrzu i30 N Line Wagon, ale i w jego przestrzeni bagażowej, która poza zaskakująco dużą pojemnością, o której już wspominałam wcześniej, ma dzieloną podłogę, pod którą znajdziemy masę przeróżnych schowków.
Udogodnienia rodem z wyższej półki
Rozwiązania zastosowane przez Hyundaia w i30 N Line Wagon niekiedy nawiązują do rozwiązań znanych z marek premium. I tak możemy na przykład włączyć sobie w trakcie podróży szum morza czy dźwięk lasu, żeby móc się zrelaksować i odprężyć, co kojarzyło mi się z oczywiście dość mocno uproszczonym, ale jednak, systemem Energizing znanym z najnowszych modeli Mercedesa. Był to jeden z tych detali, który buduje miłe wspomnienie o samochodzie i plasuje go na wyższym poziomie, niż jest on w rzeczywistości. Podobnie pozytywne wrażenie pozostawiły w mojej pamięci zastosowane w i30 systemy bezpieczeństwa, które działały nad wyraz sprawnie.
Szczególnie system unikania kolizji czołowych, który bardzo sprawnie reagował na poprzedzające pojazdy i ich nagłe hamowanie czy pieszych, którzy gwałtownie potrafili wtargnąć na jezdnię. A jeśli akurat zamyśliliście się stojąc na światłach i samochód przed wami zdążył ruszyć, też zostaniecie o tym poinformowani.
{{ image(33942) }}
Na uznanie zasługuje kamera cofania, która ma bardzo dobrą jakość obrazu, a dodatkowo została umieszczona tak, że nie gromadzi się na niej brud z jezdni.
To co mnie irytowało – choć wiedziałam, że chodzi tu o bezpieczeństwo, to opcja połączenia telefonu z systemem multimedialnym, wyłącznie w momencie, gdy samochód jest na postoju. Jeśli więc zapomnicie połączyć swojego smartfona w momencie wejścia do samochodu i ruszycie w dalszą podróż, będziecie mieli przymusowy postój na pierwszej stacji benzynowej, żeby móc bezpiecznie rozmawiać przy użyciu zestawu głośnomówiącego.
W czasie dalekich podróży znaczącym udogodnieniem będą specjalnie wyprofilowane fotele, dedykowane wersji N Line, z możliwością regulacji odcinka lędźwiowego. Trzeba przyznać, że nawet podczas dalekich podróży nic nam w nich nie doskwiera i spokojnie można je zakwalifikować wygodnych.
{{ image(33943) }}
Silnik benzynowy 1.5. T-GDI
Jednak największą nowością, jest oferowana obecnie w zmodernizowanym i30 Wagon jednostka 1.5 T-GDI o mocy 160 KM z układem mild hybrid. Dzięki rozrusznikowi zintegrowanemu z alternatorem oraz dodatkowej baterii i instalacji o napięciu 48V, auto może otrzymać chwilowy zastrzyk mocy (od 4 do 10 kW przy przyspieszaniu). Obniża też zużycie paliwa, na przykład umożliwiając „żeglowanie” poniżej prędkości 30 km/h. Niestety ponowne uruchomienie silnika odbywa się ze zwłoką.
Ta jednostka napędowa może być zestawiona z nową 6-biegową, „inteligentną” manualną skrzynią biegów, bądź z automatyczną, 7-stopniową skrzynią. My miałyśmy okazję testować egzemplarz w tej drugiej konfiguracji i trzeba przyznać, że do działania automatu nie można mieć większych zarzutów. Biegi zmieniane są sprawnie i bez szarpnięć.
Jeśli chodzi o właściwości jezdne i30, to przyznać trzeba, że mimo rodzaju nadwozia samochód prowadzi się lekko (niekiedy aż za bardzo, dzięki układowi kierowniczemu, do którego „lekkości” trzeba się trochę przyzwyczaić), jest zwarty, dość sztywny, ale zarazem komfortowy. Trzeba jednak pamiętać, że osobiście preferuję bardziej twarde zawieszenie, które przekłada się na lepsze prowadzenie samochodu, zaś osobom nastawionym wyłącznie na komfort, może być w i30 Wagon zbyt twardo.
Przyspieszenie w 8,8 sekundy do prędkości 100 km/h jest wartością akceptowalną, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę jednocześnie poziom zużycia paliwa, który jest stosunkowo niski – w trasie udało nam się uzyskać średnią 6,1 l/100 km, a jeżdżąc po mieście 6,7 l/100 km. Wychodzi więc na to, że nowa jednostka napędowa oferowana przez Hyundaia w i30 Wagon pod względem oszczędności paliwa jest faktycznie skuteczna.
{{ image(33944) }}
Ile musimy zapłacić?
A ile w takim razie musimy zapłacić za samochód, który funkcjonalnie jest samochodem rodzinnym, ale wizualnie nie jest nudny, a zużycie ma na poziomie niewielkiego kompakta? W najbogatszej (i tej usportowionej, z charakterem) wersji N Line za i30 Wagon musimy zapłacić od 94 900 zł, jeśli wybierzemy silnik litrowy (120 KM) z manualną skrzynią biegów. Za wersję z testowaną przez nas jednostką napędową 1.5 T-GDI 7DCT zapłacimy już 110 400 zł. Droższa jest już tylko wersja wyposażeniowa Premium w połączeniu z testowaną przez nas jednostką napędową.
Mimo to uważam, że za tę cenę dostajemy naprawdę fajny, niebanalny, bardzo funkcjonalny i wygodny, rodzinny samochód, który wart jest wzięcia pod uwagę. Jest to bardzo ciekawa propozycja w tym segmencie.
Na plus:
+ duża pojemność bagażnika, schowki w bagażniku, a to wszystko przy zachowaniu smukłej sylwetki nadwozia
+ niskie zużycie paliwa przy zachowaniu dobrej dynamiki jazdy
+ dobre prowadzenie, lekko usztywnione zawieszenie
Na minus:
– system start&stop – zbyt długa zwłoka przy ruszaniu
– brak regulacji długości siedziska w fotelu pasażera
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: