![](https://www.motocaina.pl/thumbor_image/1920/864/1/0/!2F2021!2F02!2Fbfede6fdb89b5f1d3328a8b3de18b92f14cc2270-scaled.jpg)
Test Hyundai i30 N Project C – odkrył tajemnicę skutecznej diety
Hot hatch niemal doskonały – tak z pełną odpowiedzialnością mogę określić Hyundaia i30 N Performance. Auto charakteryzujące się jednym z najtwardszych zawiasów, jakich miałam okazję doświadczyć, doczekało się jeszcze bardziej sportowej edycji. Czym jest i30 N Project C i co czyni go wyjątkowym?
I30 N ujmuje kierowcę świetną sterownością połączoną z odpuszczeniem kontroli przy przeciążeniach. Fantastyczny, głośny i rasowy wydech, bardzo dobra reakcja silnika na gaz, responsywny układ kierowniczy i świetna, krótka skrzynia pokazują, jaka powinna być prawdziwa torowa „ośka”. To auto zachwyciło mnie jeszcze zanim do niego wsiadłam, a po zweryfikowaniu jego możliwości podczas jazdy, na stałe zapisało się w mojej pamięci i sercu. I30 N dostępny jest w dwóch wersjach nadwoziowych – hatchback oraz fastback. Wbrew pozorom, nie są takie same i nie dostarczają identycznych wrażeń. Każde z tych aut wyważone jest na swój sposób i ma inne priorytety. Oba jednak stanowią doskonałą propozycję dla entuzjastów samochodów, które po prostu wywołują emocje i są w jakiś sposób niestandardowe. Na dobrą sprawę i30 N daje dokładnie to, czego spodziewasz się, szukając świetnej sportowej, kompaktowej przednionapędówki, więc skąd ten zachwyt? Ano z faktu, który podczas jazdy stale gdzieś umyka świadomości. To Hyundai!
Lżejszy, doskonalszy
Project C to nic innego jak limitowana edycja hatchbacka i30 N Performance. To w zasadzie ten sam samochód, ale w ulepszonym wydaniu, opracowanym z myślą o sportowym designie i wyciśnięciu kolejnych milisekund podczas okrążeń na torze.
Hyundai lubi symbolikę w nazewnictwie, więc i tym razem nie ma mowy o przypadku. Litera „C” odnosi się nie do jednej, ale aż trzech rzeczy związanych z rozwojem modelu. Po pierwsze – Area C, a więc sportowy tor w centrum badawczym Hyundaia w Namyang. Po drugie, center of gravity, czyli środek ciężkości, który w Project C jest obniżony o 8,8 mm w porównaniu ze standardowym i30 N. To wpływa na precyzję sterowania i przyczepność podczas jazdy, a także lepsze wyczucie auta. Po trzecie, carbon fibre, czyli włókno węglowe, którego w Project C jest bardzo dużo. Znajdziemy je na klapie maski, progach, dyfuzorze, spojlerach, spliterze i kilku elementach mniej dostępnych dla oka. Jest go mnóstwo, przy czym wypełnia ono nie tylko zadanie praktyczne poprzez odciążenie i docisk auta, ale także dba o efekt wizualny. Żeby całość jeszcze mocniej przyciągała wzrok, sploty węglowe pokryto bezbarwnym lakierem.
Włókno węglowe jest częścią kompozytu CFRP, przy którego produkcji Hyundai wykorzystał także aluminium. To wszystko pozwoliło zredukować masę poszczególnych elementów auta. Względem i30 N Performance, Project C schudł 7,2 kg na masce, prawie kilogram na bocznych progach, 240 gramów na przednim splitterze oraz 386 gramów na tylnym dyfuzorze. Niektóre elementy mają także zmieniony design, co dba m.in. o lepszy docisk samochodu przy wysokich prędkościach.
W środku pojawiło się dużo alcantary, którą obszyto wszystkie elementy strategiczne z punktu widzenia kierowcy – kierownicę, mieszek wokół lewarka oraz ten na hamulcu ręcznym (owszem, jest tu „tradycyjny” hamulec ręczny).
Wspomniane wcześniej aluminium widoczne jest szczególnie na dźwigni zmiany biegów. Całe szczęście testowałam auto wiosną, więc nie miałam problemu ani z oparzeniami dłoni, ani z wrażeniem trzymania w ręce kostki lodu. Zakładam, że przy skrajnych temperaturach obsługa biegów mogłaby nie być przyjemna ze względu na wykończenie metalem całej gałki, ale przyznaję jednocześnie, że kształt kojarzący się z tłokiem wygląda fajnie i jest wygodny w chwycie.
Sama skrzynia nadal chodzi bez zarzutu, charakteryzując się krótkimi i celnymi przełożeniami. Reakcja na gaz jest szybka, a jazda szalenie przyjemna – także dzięki zastosowaniu elektronicznie sterowanego międzygazu. To rozwiązanie, podobnie jak reszta technologii i mechanika zastosowana w i30 N Project C, jest taka jak w przypadku Performance. Pod maską znajdziemy więc dokładnie ten sam turbodoładowany dwulitrowy silnik generujący 275 KM przy 6000 obr./min oraz 353 Nm przy 1500-4000 obr./min z overboostem, który chwilowo zwiększa moment o dodatkowe 8%, czyli ok. 28 Nm.
Prawdziwy twardziel
Pierwsza rzecz, z jaką kojarzy mi się Hyundai i30 N to szalenie twarde zawieszenie. Wyobraźcie sobie teraz, że w Project C postanowili obniżyć je o 6 mm i dodać mu jeszcze więcej sztywności. Z tyłu w bagażniku pojawiła się natomiast rozpórka, przydatna szczególnie podczas ostrzejszych wejść w zakręty. W trakcie jazdy twardość zawieszenia można regulować i przypisać jego poziom do poszczególnych trybów jazdy. Normalnie, testując auta sportowe, lubię na co dzień (nawet w mieście) jeździć z wykorzystaniem trybów najbardziej zbliżonych do torowych. W Project C czymś takim jest „Sport+”.
Włączyłam go i wytrzymałam… Jakąś godzinę. Potem musiałam pogodzić się z faktem, że zawieszenie maksymalnie utwardzone nadaje się tu tylko i wyłącznie na tor. Jeżdżąc po drogach miejskich czy jakichkolwiek innych, które mają swoje liczne „wzloty i upadki”, po jakimś czasie można odnieść wrażenie, że każdy kręg w kręgosłupie uległ rozregulowaniu. Chyba jazda w taczce jest bardziej komfortowa, a nie mam pewności jak w tym porównaniu wypadłby sklepowy wózek na zakupy.
Całe to włókno węglowe i kompozyty pozwoliły odciąć dokładnie 50 kilogramów (no, dokładnie to 50,004 kg). To tak jakbyście wyprosili z auta drobną nastolatkę. Dla osoby nie będącej kierowcą wyścigowym, mniej wprawionej i doświadczonej, a przy tym takiej, która nie miała okazji dobrze poznać na torze i30 N Performance, różnica absolutnie nie będzie odczuwalna.
Po co zatem te wszystkie starania? Ano po to, żeby – kiedy już auto trafi do wprawionego rajdowca – po wyjechaniu na tor wykręcić maksymalnie najlepszy czas. Podczas wyścigów znaczenie ma każda milisekunda, na którą wpływ ma każdy gram, każdy wystający plastik i każdy najmniejszy ruch kierownicą. W tym kontekście, pozbycie się z auta wspomnianej drobnej nastolatki może nam bardzo pomóc.
Wart swojej ceny?
Project C dostępny jest tylko w jednym malowaniu i jeśli myślicie o posiadaniu jakiegoś egzemplarza, to mam nadzieję, że lubicie grafit. Lakier jest satynowy, z delikatnie perłowym efektem i doskonale współgra ze wspomnianym włóknem węglowym. A jeśli nie przepadacie za takim rozwiązaniem, to w ramach pocieszenia dodam, że kolorystyka nie jest waszym jedynym problemem.
Samochód wyprodukowano w liczbie 600 egzemplarzy i wszystkie przeznaczone zostały na rynek europejski… A konkretnie niemiecki. W Polsce oficjalna sprzedaż nie jest prowadzona, co oczywiście nie oznacza, że auta nie da się do naszego kraju ściągnąć. Cena u zachodnich sąsiadów w przeliczeniu wynosi ok. 200 tys. złotych. Czy warto? Moim skromnym zdaniem nie, bo za całe to odciążenie, atrakcyjny wygląd, włókno węglowe i zawieszenie przestawiające kręgi w kręgosłupie musicie zapłacić o ok. 50 000 zł więcej niż za standardowego i30 N Performance, który jest przecież równie szybki i równie fantastyczny. Project C można za to potraktować jako fajną ciekawostkę.
TO NAM SIĘ PODOBA:
- Atrakcyjny, nietypowy design
- Ciekawy projekt dźwigni zmiany biegów
- Właściwości jezdne znane z i30 N Performance
- Felgi OZ Racing
TO NAM SIĘ NIE PODOBA:
- Cena
Dane techniczne Hyundai i30 N Project C:
Silnik: | Benzynowy R4 turbo |
Pojemność skokowa: | 1998 cm3 |
Moc: | 275 KM przy 6000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy: | 353 przy 1500-4000 (overboost 378 przy 1750-4200) |
Skrzynia biegów: | manualna 6-stopniowa |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,1 s |
Masa własna | 1380 kg |
Prześwit | 126 mm |
Najnowsze
-
Pachnieć Rolls-Roycem? Teraz można! Marka wprowadza nowy zapach perfum Rolls-Royce Scent
Rolls-Royce, synonim luksusu i wyrafinowania, przenosi doświadczenie podróżowania swoimi samochodami na nowy, zmysłowy poziom. Wprowadzając Rolls-Royce Scent, marka debiutuje z unikalnym konceptem zapachowym, który wzbogaca wnętrze flagowego modelu Phantom o nowy wymiar doznań. -
Citroen C5 X PHEV 225 KM – test. Hybryda, która cię zaskoczy
-
70 990 zł za nowe, spalinowe auto z takim wyposażeniem? MG3 miażdży konkurencję!
-
Chiński desant na polskie drogi – spis modeli i cen. Czy Kowalski z Malinowską wiedzą, co kupują?
-
Masz problem z odpaleniem swojego diesla w mroźny poranek? Te sposoby ci pomogą
Zostaw komentarz: