Test Honda NM4 Vultus – czarna eminencja
Konsternacja, wymieszana z zaskoczeniem... Futurystyczny Vultus wywołuje skrajne emocje, zarówno wśród testujących tę maszynę, jak i przechodniów. A jakie wrażenie zrobił na Agacie?
Jeździłam już wieloma jednośladami spod znaku wielkiego skrzydła, które swoją budową czy parametrami wzbudzały publiczne zainteresowanie. Był różowy landrynkowy skuter – przedmiot pożądania studentek i koleżanek z pracy, najnowszy Fireblade, czyli marzenie wszystkich motocyklistów, rozmiłowanych w maszynach sportowych, czy błyszcząca pięknym żółtym lakierem CB650F. I oto nadszedł dzień testu Hondy NM4 Vultus – pojazdu zadziwiającego i łamiącego wszelkie stereotypy. Ta „czarna eminencja” wprawiła mnie w całkowitą konsternację.
Hondę od zawsze wyróżniały jednak dość przewidywalne rozwiązania. Powstawały kolejne wersje modeli-legend, których historia produkcji sięga po kilkadziesiąt lat. Designerzy nie porywali się na futurystyczną innowacyjność, lecz woleli korzystać ze starych, sprawdzonych rozwiązań. Odstępstwem od tego trendu było rozpoczęcie prac nad nieco kosmicznym cruiserem. Zaprojektowany został przez zespół młodych inżynierów, którzy otrzymali wolną rękę w kwesti stylizacji karoserii i pełne zaufanie od producenta. Czy narodziła się oto maszyna, która wyznaczyłaby nowe standardy, zarówno pod względem wrażeń z jazdy, jak i stylu? Czy i czyim przedmiotem pożądania będzie Vultus? Czy Hondzie uda się dotarcie i skuteczne pozyskanie nowej grupy odbiorców?
Motyw Tokyo
Japończycy wpadli na pomysł oryginalnej nazwy, którą zapożyczyli z łaciny (Vultus jest tłumaczony jako oblicze, wygląd lub twarz). Inspiracją stylizacji i sylwetki jednośladu były futurystyczne motocykle z japońskich filmów anime i manga, znanych jako „Japanimation”, niezwykle popularnych w kraju kwitnącej wiśni. Jak podkreśla producent, kolejnym kluczowym czynnikiem była chęć stworzenia maszyny wykraczającej poza tradycyjną motocyklową stylistykę i dotarcia do grupy odbiorców poszukujących oryginalności.
Neo i futuristic
Sylwetka motocykla jest przysadzista, dzięki czemu wygląda on godnie. NM4 jest niski, długi i dość szeroki. Wyrazista przednia owiewka jest ekscentryczna, ale ma to „coś”. Jest tu dużo ostrych krawędzi, odważnego wzornictwa. Wzrok przyciągają też oryginalne lusterka. Przednie kierunkowskazy i lusterka zintegrowane są z owiewką, tworząc jedną bryłę. Wygląda to pięknie, ale strach pomyśleć, ile kosztowałaby naprawa takiego złamanego plastikowego elementu, gdyby uległo ono zniszczeniu np. na skutek uderzenia o bok auta przy przeciskaniu się w miejskim korku… Bo o ile w większości motocykli lusterko to nic innego, jak kawałek szkiełka na patyku, które kosztuje grosze, to w tym modelu cena takiej wymiany zapewne będzie zawrotna. Wracając jednak do tego, co ładne i nowe, to światła Vultusa, które wykonane są w technologii LED; przednia lampa otoczona jest błękitną obwódką. Siedzenie pasażera można przeobrazić w oparcie dla kierowcy. Motocykl dostępny jest w jednym kolorze – czarny mat. Cena modelu na rok 2015 jest niebagatelna, bo wynosi 46 900 złotych.
I choć sercem motocykla jest silnik i podwozie (o nich za chwilę), to tym, co naprawdę hipnotyzuje, jest jego nieszablonowy wygląd i styl. Efektem połączenia nurtów modern, techno i electro są też w pełni elektroniczne zegary. Kolor ich podświetlenia można wybrać spośród 24 różnych kombinacji! Do tego kolory zmieniają się w zależności od trybu pracy automatycznej skrzyni biegów np. w trybie sportowym tło jest różowe, a w drive – niebieskie.
Pod plastikiem
Pod masywną plastikową obudową motocykl skrywa dwucylindrowy silnik z modelu Honda NC750, który generuje moc 55 koni mechanicznych przy 6250 obr./min. Przeniesienie mocy na asfalt odbywa się dzięki łańcuchowi za pomocą najnowszej wersji sześciostopniowej automatycznej skrzyni biegów DCT. Praca układu napędowego charakteryzuje się mocnym dolnym i średnim zakresem obrotów.
Na przedniej osi pracuje solidna tarcza hamulcowa wave o średnicy 320 mm z 2-tłoczkowym zaciskiem. Z tyłu też jest tarcza wave, ale o średnicy 240 mm i z 1-tłoczkowym zaciskiem. Na pokładzie nie zabrakło oczywiście 2-kanałowego ABS, który skutecznie przeciwdziała zablokowaniu kół podczas hamowania na śliskich lub mokrych nawierzchniach. Tylna opona o imponującej szerokości 200 mm zapewnia pewne i stabilne prowadzenie.
Za sterami
Pozycja w tym futurystycznym jednośladzie jest wygodna, niczym w głębokim fotelu, z nogami wyciągniętymi z przodu, a stopami opartymi na szerokich płozach. Pierwsze skojarzenie było porównywalne do tej, przyjmowanej w innym cruiserze Hondy – CTX’ie. Kierownicę trzyma się wygodnie, chociaż pasuje ona trochę jak kwiatek do kożucha, bo jest cienka, jakby rowerowa i przyklejona do masywnej sylwetki. Jeżeli nie zabieramy ze sobą pasażera, to w wersji solo oparcie siedzenia można podnieść i wyregulować, otrzymując naprawdę wysokie oparcie. Jest stabilnie, pewnie i wygodnie. Pojawia się ochota wybrania się w dalszą podróż długą bezkresną drogą, choćby Route 66 albo chociaż S8 w stronę Krainy Wielkich Jezior. Ale po przejechaniu się 20 minut długą prostą po obwodnicy miasta chęć ta jakoś niepostrzeżenie mija. Przychodzi wtedy do głowy, że skoro chcemy się wybrać na weekend na Mazury, czy kilkudniowy wypad w góry, to z pewnością na tę okazję wybralibyśmy zupełnie inne moto… Nawet ze względów czysto prozaicznych w postaci problemu ze spakowaniem bagażu na Vultusa, jakoś odechciało mi się nim podróżować. No, ale podkreślam, że to moja skromna opinia i zapewne znajdą się również śmiałkowie o zupełnie innych poglądach i marzeniach. I to nie znaczy, że motocykl prowadzi się źle, bo wrażenia z jazdy są dość ciekawe…
Jazda Batmobilem
Otóż jazda Hondą NM4 jest dziecinnie łatwa. Na długiej prostej zapanowanie nad nim okazało się banalne, już przy pokonywaniu pierwszych kilometrów. Z uwagi na to, że Vultus jest długi i szeroki, to nieco gorzej jest w ostrych zakrętach, a nawet łukach, ale płynne poruszanie się to przecież kwestia wprawy. Innym mankamentem zakłócającym płynną jazdę jest to, że motocykl ma dość twarde zawieszenie i najazd na jakąkolwiek nierówność, a nawet studzienkę jest mocno wyczuwalny – tym samym nieprzyjemny.
Praca skrzyni jest bezproblemowa. Automat płynnie i czujnie zmienia przełożenia. Do wyboru mamy tryb jazdy drive lub sport, włączane za pomocą jednego z przycisków na kierownicy. W trybie S silnik pracuje dynamiczniej, później zmieniając biegi. Motocykl, po mocnym odkręceniu manetki bardzo szybko się zbiera. Pracę skrzyni możemy jednak manualnie regulować, bo w lewej manetce umieszczone są przyciski „+” i „-” do samodzielnego zmniejszania lub podkręcania obrotów. Jak zwykle w motocyklach Hondy na pochwałę zasługują hamulce, które świetnie wywiązują się ze swojej roli. Klamka hamulca ma do tego sprytną regulację, która pozwala na dopasowanie jej do wielkości i sprawności naszej dłoni.
Ponieważ manetki znajdują się bezpośrednio za lusterkami, daje to całkiem niezłą ochronę od zimnego wiatru. Niestety przednia szyba, podobnie jak w Hondzie CTX, jest trochę za niska. Pęd powietrza przy 140 km/h jest mocno męczący i nadwyręża szyję. Również przednia część nóg i kolana narażone są na chłód.
Pisząc o jeździe tym „batmobilem” trzeba wspomnieć o spontanicznych i przyjaznych reakcjach, które wzbudza. Kierowcy i przechodnie widząc jeźdźca na futurystycznym motocyklu, łapczywie wlepiają w niego wzrok, życzliwie machają, czy unoszą kciuki w geście akceptacji.
Po zakończonej jeździe wtoczenie się na ciasne miejsce parkingowe nie jest już dziecinnie proste. Manewrowanie w wąskich przestrzeniach jest trudne i uciążliwe. Vultus żegna nas spektakularnie świecącym ekranem. Pozostawiamy go na dość chybotliwej i chuderlawej stopce.
Przyszłość czarnej eminencji
Ogólne wrażenie, które pozostawił po sobie ten futurystyczny cruiser jest takie, że zarówno jazdą na nim, jak i jego stylem jestem pozytywnie „wstrząśnięta, ale nie zmieszana”. Innymi słowy model ten mnie nie kupił, bo Vultus wydaje mi się bardziej sympatyczną maskotką, niż realnym wyborem, którego dokonałabym w salonie Hondy. Gdybym miała go określić w czterech określeniach: jest ciekawy i lanserski, a przy tym niepraktyczny i niewystarczająco sterowny.
Czy zapowiedziana przez Japończyków odmiana NM4-02, która będzie turystyczną wersją tego modelu przyniesie dalszy rozwój futurystycznego nurtu? Należy się spodziewać, że koszty eksploatacji tego modelu mogą mocno nadwyrężyć domowy budżet, zwłaszcza w przypadku uszkodzenia mechanicznego, poważniejszego szlifu lub gleby. Zatem czy jest to motocykl wyłącznie dla bogatych? Jak dla mnie, może gdy Vultus zostanie dodatkowo wyposażony w kufry o łącznej pojemności 7,5 litra, a takie są plany, będzie już można poważniej pomyśleć o nim pod kątem wypadu na przysłowiowe Mazury. Witamy w przyszłości.
*W artykule wykorzystano zdjęcia wykonane przez fotograf Dorotę Occhio Doro, której jedną z pasji jest fotografia motocyklistów.
Fanpage Doroty znajdziecie na Facebooku pod https://www.facebook.com/occhiodorophotography
Dane techniczne Honda NM4 Vultus:
Silnik | chłodzony cieczą, 2-cylindrowy, rzędowy, 4-suwowy, 8-zaworowy, SOHC |
Pojemność | 745cc |
Średnica / Skok | 77mm x 80mm |
Stopień sprężania | 10.7 : 1 |
Moc maksymalna | 54,8 KM przy 6,250 obr/min |
Moment obrotowy | 68 Nm przy 4,750 obr/min |
Zasilanie | elektroniczny wtrysk paliwa PGM-FI |
Pojemność zbiornika paliwa | 11.6 litra |
Zużycie paliwa | 3,5l/100km |
Rozruch | elektryczny rozrusznik |
Pojemność akumulatora | 12V/11.2AH |
Sprzęgło | wieloplytkowe mokre, podwójne |
Przekładnia | automatyczna, 6-stopniona, Dual Clutch Transmission (DCT) |
Napęd | łańcuch |
Rama | typu diamond, z rur stalowych |
Wymiary (dł.x szer. x wys.) | 2380mm x 933mm x 1170mm |
Rozstaw osi | 1645mm |
Kąt główki ramy | 33° |
Wyprzedzenie | 110mm |
Wysokość siedzenia | 650mm |
Prześwit | 130mm |
Masa własna | 245kg |
Przednie zawieszenie | 43 mm widelec teleskopowy, skok125 mm |
Tylne zawieszenie | Wahacz stalowy, Pro-Link, pojedynczy amortyzator, skok 100mm |
Rozmiar przedniego koła | 18M/C x MT3.50 |
Rozmiar tylnego koła | 17M/C x MT6.25 |
Przednia opona | 120/70 ZR18 |
Tylna opona | 200/50 ZR17 |
System ABS | ABS dwukanałowy |
Przedni hamulec | pojedyncza, pływająca tarcza hamulcowa o średnicy 320mm, 2-tłoczkowy zacisk, ABS |
Tylny hamulce | pojedyncza, pływająca tarcza hamulcowa o średnicy 240mm, 1-tłoczkowy zacisk |
Wskaźniki | cyfrowy prędkościomierz, cyfrowy obrotomierz, zegar, wskaźnik paliwa, dwa wskaźniki ilości pokonanych kilometrów, wskaźnik zapiętego biegu, czujnik temperatury powietrza na zewnątrz, lampka ostrzegawcza temperatury płynu chłodzącego |
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
• Nowa Toyota Land Cruiser to wciąż niezawodny i trwały prawdziwy samochód terenowy • Stylistyka, która nawiązuje do legendarnych poprzedników • Zupełnie nowa konstrukcja ramowa na platformie GA-F o zwiększonej sztywności, lepszych właściwościach jezdnych oraz pewniejszym prowadzeniu na drodze i w terenie • Pierwszy Land Cruiser z elektrycznym wspomaganiem kierownicy oraz systemem rozłączania przedniego stabilizatora • Udoskonalony silnik 2,8 l i nowa skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach • Land Cruiser z układem mild hybrid 48V dołączy do gamy pod koniec 2025 r. -
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
-
MOTORYZACYJNE MUZEA NA TRASACH SLOW ROAD
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
-
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Wygląda jakby chcieli atakować rynek sport cruiser, coś w stylu Hyosung GV650 lub Harley-Davidson VROD w nowym wydaniu.
Niestety, wyszedł im słabszy i dużo cięższy.
Anonymous - 5 marca 2021
Tetsuooooo!
Anonymous - 5 marca 2021
Ta linia przypomina projekt firmy suzuki G strider, szczególnie owiewka.
Anonymous - 5 marca 2021
Ta linia przypomina projekt firmy suzuki G strider, szczególnie owiewka.