Test Honda Civic 1.5 CVT 182 KM 4D – czy nowe generacje to zawsze krok do przodu?
Każdy z nas ma z pewnością jakiś samochód, który darzy szczególnym sentymentem. W moim przypadku takim samochodem jest Honda Civic. To właśnie na VI generacji tego samochodu uczyłam się jeździć, a VII generacja w wersji trzydrzwiowej była moim pierwszym, wymarzonym samochodem, przywiezionym wprost spod Hanoveru.
Z rozrzewnieniem wspominam tę czerwień lakieru, w różnych odcieniach, w zależności od elementu karoserii i przyciemniane folią z purchlami powietrza szyby. Ale prowadziła się świetnie, silnik 1.7 CDTI był bardzo elastyczny jak na moje ówczesne potrzeby, no i muszę powiedzieć, że jak na hatchbacka była bardzo pojemna!
Ósma i dziewiąta generacja do tej pory zostały przeze mnie zapamiętane jako kosmiczna rewolucja w zakresie designu samochodowego. Tym bardziej nie mogłam się doczekać testu poliftowej X generacji w wersji sedan, która przez te lata zdążyła wyprzeć z rynku europejskiego swoją większą siostrę – Hondę Accord.
Robiąc sobie krótki przegląd wszystkich generacji Hondy Civic, rzuca się w oczy przede wszystkim fakt, że X generacja mocno urosła w stosunku do swoich poprzedniczek. Dla porównania – długość hatchbacka (fakt że trzydrzwiowego) I generacji to 3405 mm, długość pięciodrzwiowej generacji VIII to już 4255 mm, a długość testowanej przez nas Hondy Civic X generacji w wersji czterodrzwiowej sedan to 4658 mm. To niewiele mniej niż miała ostatnia europejska generacja Hondy Accord (4726 mm).
Honda designersko nie odeszła daleko od poprzednich dwóch generacji modelu – jej kształty nadal są kosmiczne i nowatorskie, tyle tylko, że bardziej potężne. Muskularny przód jest agresywny i zachęca do bliższego poznania, obiecując niejedną wspólną przygodę. Boczne wybrzuszenia na przedniej masce idealnie łączą się na przodzie pojazdu czarną poprzeczną listwą, na której umieszczono znaczek Hondy. Wąskie, ledowe światła dają wrażenie kociego spojrzenia, co dodatkowo dodaje pazura całości. Tył najnowszej, poliftowej już generacji Hondy Civic nie odstępuje na krok innowacyjnym rozwiązaniom. Tylne lampy są duże, wyraziste i okalają klapę bagażnika przechodząc aż na umieszczony na niej spojler. Do tego masywne zderzaki przedni i tylny, które zdają się wołać, że niegroźna im żadna przeszkoda. To przepis na jeden z nowocześniejszych designersko nadwozi jeżdżących po naszych ulicach. Jednym się podoba, dla innych jest zbyt innowacyjna, jednak z całą pewnością Honda Civic X generacji w wersji sedan 4D zwraca na siebie uwagę wyglądem zewnętrznym.
Jednak jeśli spodziewacie się podobnie nowatorskiego wnętrza, to czeka Was niemałe rozczarowanie. Wnętrze X generacji wygląda tak, jakby projektanci usiedli sobie na przerwie i stwierdzili – zrobiliśmy już wszystko, co mogło być innowacyjne, teraz cofnijmy się do lat 90-tych. Jedynym nowoczesnym akcentem są duże, czytelne zegary, które są w pełni elektroniczne. No może poza długim, wystającym poza ramę zegarów pokrętłem służącym do zerowania licznika, który jest żywcem przeniesiony z poprzedniej dekady. Nawiązując jednak do nowatorskich kształtów nadwozia wskaźniki temperatury wody i poziomu paliwa zaprojektowano jako elektroniczne suwaki, na których zapalają się lub odpowiednio gasną lampki. Poza tym niestety niewiele się dzieje. Przyciski umieszczone na wielofunkcyjnej kierownicy (nota bene bardzo mięsistej i wygodnej w trzymaniu) przywodzą na myśl przyciski z pierwszych padów do konsoli Nintendo. Sprawiają wrażenie mało solidnych i zrobionych w pośpiechu. Z drugiej jednak strony projektanci pamiętali o aluminiowych nakładkach na pedały, które przypominają nam sportowy rys Hondy Civic czy o skórzanej nakładce na drążku skrzyni biegów dodającym szczyptę elegancji.
Konsola środkowa jest bardzo potężna, rozszerzająca się ku górze i zajmuje sporo miejsca. Na tyle dużo, że osoby wyższe lub o większych gabarytach chcąc dodać gazu, uderzają o nią kolanem. Siedząc na przednich fotelach mamy poczucie, że wnętrze Hondy nas okala. Jednak jest to wnętrze na wskroś surowe, ciemne i przytłaczające ilością twardych materiałów użytych do wykończenia. Oczywiście w najwyższej wersji wyposażenia Executive, którą otrzymałyśmy do testów, mamy do dyspozycji skórzaną tapicerkę wysokiej jakości, która pokrywa fotele i tylną kanapę oraz boczki w drzwiach i fragment deski rozdzielczej nad schowkiem, jednak to nadal mało, aby móc powiedzieć o tym wnętrzu, że jest ciekawe czy przytulne. Nasz testowy model posiadał szyberdach, który doświetlał wnętrze i takie rozwiązanie gorąco polecam. Jednak i tu przeniesiemy się w czasie, bo podczas gdy większość producentów korzystających z panoramicznych dachów czy szyberdachów stara się robić otwieranie podsufitki za pomocą przycisków, Honda postawiła na ręczne odsuwanie. Bezpiecznie o tyle, że przynajmniej mechanizm dłużej wytrzyma.
W centrum zainstalowano kolorowy wyświetlacz TFC LED obsługujący system multimedialny Honda Connect+ – dość prosty zarówno w obsłudze, jak i w wykonaniu. Na desce rozdzielczej Hondy Civic nie ma nadmiaru przycisków, tu również zapanował minimalizm, choć to akurat jest całkiem dobre. Dzięki temu wszystko jest intuicyjne i nie trzeba przeglądać miliona przycisków, aby zmniejszyć siłę nawiewu czy włączyć podgrzewanie lusterek.
Jednak jest prosty przepis na to, żeby zapomnieć o tym, jak prezentuje się wnętrze najnowszego Civica – po prostu jedź. Jedź gdziekolwiek, przed siebie, gdzie tylko oczy poniosą, bo jazda tym samochodem to czysta przyjemność. Wybierając najnowszą generację Hondy Civic w wersji sedan nie będziesz mieć dylematu, który silnik wybrać, bo Honda postawiła na jeden silnik – benzynowy 1.5 VTEC Turbo o mocy 182 KM i maksymalnym momencie obrotowym 220 Nm lub 240 Nm – w zależności od tego, czy wybierzecie bezstopniową skrzynię automatyczną CVT czy 6-biegową manualną. W naszym testowym modelu była to skrzynia automatyczna, która działała bardzo przyzwoicie, ale przy tradycyjnym manualu myślę, że można ten samochód poczuć jeszcze lepiej i dostarczyć on może jeszcze więcej przyjemności.
Największe uznanie należy się zawieszeniu, które jest raczej z tych twardszych, a zarazem dość komfortowych – drobne nierówności na drodze nie będą dla nas odczuwalne, a duże i tak co do zasady lepiej omijać. Drugim elementem zasługującym na pochwałę jest bardzo precyzyjny układ kierowniczy. I jak dla mnie to jest właśnie przepis na bardzo udany samochód. Dzięki tym dwóm elementom X generacja Civica prowadzi się świetnie, jest bardzo posłuszna i reaguje na każdy, nawet najmniejszy ruch kierownicą. Bardzo trudno wytrącić ten samochód z równowagi, nawet przy dość szybkim pokonywaniu zakrętów. Honda trzyma się toru jazdy niemal jak przyklejona i robi dokładnie to, czego chce kierowca. Dynamika włożonego do Civica silnika jest wystarczająca do tego, aby swobodnie pokonywać długie dystanse za miastem, ale też dość żwawo poruszać się po mieście. Pierwszą setkę Honda osiąga w czasie między 8 sekund a 8,3 sekundy – zależy od tego, z którą skrzynią jest spasowana. Oczywiście zawsze można ponarzekać, że mogłoby być więcej i szybciej, ale ta wersja Civica nie jest przeznaczona do sportu, choć zmylić może fakt, że prowadzi się jak samochód z rysem mocno sportowym. Jeśli jednak nadal będziemy chcieli szybciej, zawsze pozostaje nam do dyspozycji bezkompromisowy Type-R.
Na szczęście średnie spalanie najnowszego Civica w wersji 4D sedan nie jest sportowe i oscyluje wokół średniego poziomu między 7,5 a 8 litrów/100 kilometrów w cyklu miejskim. Jest to bardzo przyzwoity poziom zważywszy parametry silnika i wagę tego samochodu (nasz model testowy to waga między 1309 kg a 1349 kg). Jeśli zastanawiacie się czy sedan może być pojemny, to spieszę Wam donieść, że tak. Najnowsza generacja Hondy Civic w wersji 4D sedan to bagażnik o pojemności 519 litrów. Pomimo tego, iż to sedan, otwór bagażnika jest dość duży i wygodny, jeśli chodzi o pakowanie, a sam bagażnik jest kształtny i głęboki.
Jak sami widzicie najnowsza generacja Hondy Civic w wydaniu 4D jest pełna sprzeczności. Jest surowa wewnątrz, a zarazem innowacyjna na zewnątrz. Jest samochodem raczej rodzinnym, a jednocześnie wybijającym się charakterze sportowym przejawiającym się w jej właściwościach jezdnych. Jest samochodem, którego cena od stycznia 2020 roku w najwyższej wersji wyposażeniowej i z automatyczną skrzynią biegów to 108.200,00 zł, co jest ceną dość atrakcyjną jak na to, że mamy do czynienia z następcę Hondy Accord. Jest samochodem, który w prowadzeniu jest w czołówce, niezmiennie od kilku generacji, jakie miałam okazję wypróbować. I za to Hondzie Civic należy się największe uznanie. Można się jedynie obawiać, co wymyślą projektanci następnym razem.
Na plus:
+ właściwości jezdne, zawieszenie i układ kierowniczy idealnie współgrające z kierowcą
+ nowoczesny design nadwozia
+ średnie spalanie
+ cena
Na minus:
– surowe i mało innowacyjne wnętrze
– wystające, długie pokrętło do zerowania licznika
– przyciski na kierownicy
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: