Test Ford Puma ST-line mHEV 155 KM – nadal dzika?
Ford Puma przyszedł na świat jako małe, zwinne coupe. Nie dysponowało potężnymi silnikami, ale sprawiało wrażenie ciekawego auta sportowego. Ponad 20 lat później model wskrzeszono, ale w zmienionej postaci. Nowa Puma stała się kompaktowym crossoverem, przede wszystkim funkcjonalnym. W naszym teście sprawdzamy prawdziwe oblicze tego drapieżnika.
Choć nazwa nawiązuje do dzikich kotów Amazonii, dłuższa znajomość pokazała, że Puma od Forda nie ma z nimi zbyt wiele wspólnego. W przeciwieństwie do pierwszej generacji, jej cechą charakterystyczną nie będzie dzikość, a raczej przydatność w codziennym życiu. To nie jest zarzut – druga generacja jest przede wszystkim praktyczna i stanowi odpowiedź na potrzeby, które często kierowcy nie przyszłyby nawet do głowy, a w praktyce mogą okazać się bardzo ważne. Mowa tu m.in. o genialnie rozwiązanym bagażniku – unikalnym na rynku. Wyjściowo podłoga jest idealnie płaska, a dostępna przestrzeń wynosi 402 litry. Istnieje możliwość podniesienia pokrywy i odkrycia dodatkowego miejsca, ale to jeszcze nie koniec! W centralnej części znajduje się komora MegaBox o ładowności 54 l, którą spokojnie można by zmienić w mobilne akwarium… Choć nie sądzimy, by pomysł ten przypadł do gustu obrońcom praw zwierząt. Można także przechować tam mokre buty narciarskie lub doniczki z ziemią. Ewentualnie można też tam wsadzić, a nawet opłukać psa (tu raczej miłośnicy fauny będą zadowoleni).
Myk polega na dodatkowym, ukrytym w podłodze komory zaworze. Kiedy go odetkamy, mamy możliwość wylania bezpośrednio na ziemię/ulicę wody i brudu zgromadzonego w zbiorniku. Proste, sprytne i szalenie praktyczne rozwiązanie. Bagażnik można otworzyć na trzy sposoby – za pomocą kluczyka, guzika umieszczonego pod klapą lub machając nogą pod tylnym zderzakiem. Ten ostatni jest szczególnie przydatny chociażby w sytuacji, gdy macie ręce obładowane zakupami. To nie koniec przemyślanych rozwiązań – tylna półka została zaczepiona na klapie bagażnika, a nie przymocowana do tylnej kanapy, więc dostęp jest jeszcze łatwiejszy!Wymiary i masy Ford Puma 1.0 mHEV 155 KM:
Długość: | 4186 mm |
Szerokość: | 1805 mm |
Wysokość: | 1538 mm |
Masa własna: | 1205 kg |
Rozstaw osi: | 2588 mm |
Prześwit minimalny: | 165 mm |
Minimalna pojemność bagażnika: | 456 l |
Pojemność zbiornika paliwa: | 42 l |
Sprytniejsza od kierowcy
Wśród szeregu funkcjonalności oferowanych w nowej Pumie, na wyróżnienie zasługuje także zapobieganie jeździe pod prąd – system wykorzystujący czujniki z przodu auta oraz dane nawigacyjne, wykrywa znaki zakazu wjazdu i ostrzega kierowcę (za pomocą komunikatu oraz dźwięku), gdy ten nieopatrznie złamie przepis. Podobne ostrzeżenie pojawia się w przypadku jazdy pod prąd np. na autostradzie. Zanim zaśmiejecie się pod nosem i pomyślicie, że „tylko idiota by nie zauważył”, przejrzycie zasoby YouTube by sprawdzić, jak częsta jest to sytuacja.
Lista technologii jest jeszcze dłuższa, a już w standardowym wyposażeniu obejmuje m.in. FordPass Connect, czyli system oferujący zdalne otwieranie i zamykanie drzwi, funkcję lokalizacji pojazdu oraz hotspot Wi-fi. Jest także tempomat, ABS z elektronicznym rozdziałem siły hamowania, układ stabilizacji toru jazdy i wspomaganie ruszania na wzniesieniach oraz system utrzymywania auta w pasie ruchu. Jeśli mówimy o samochodzie typowo miejskim, to wyróżnię także system start/stop, wyłączający silnik na postoju, który działa wyjątkowo subtelnie – na tyle, że nie czułam potrzeby wyłączania go podczas jazdy. Zaufajcie mi, to naprawdę rzadkość.W testowanej wersji ST-line, za multimedia odpowiada 8-calowy wyświetlacz dotykowy, obsługujący systemy AppLink, Apple CarPlay oraz Android Auto, zapewniający możliwość odtwarzania muzyki za pomocą radia, Bluetooth lub dwóch czytników USB. W rozbudowanej wersji oferuje on także system audio firmy B&O z 9 głośnikami, wzmacniaczem i subwooferem oraz nawigację 3D.
Przyciąga spojrzenia
W nadwoziu przebija się kilka elementów nawiązujących do stylistyki pierwszej generacji – wśród nich jest jakby lekko „nabity” przód oraz specyficznie ukształtowane lampy. Całość zdecydowanie wygląda zwierzęco, choć kojarzy mi się raczej z żabami, a nie przedstawicielem kotowatych. To nie ma jednak znaczenia, bo ogólny efekt jest atrakcyjny i przykuwający uwagę.
Gdy wsiądziecie do auta i uruchomicie zapłon, na 12,3″ wyświetlaczu z wirtualnymi zegarami przemknie natomiast powitalna… puma! Wnętrze auta jest typowo fordowskie, choć w wersji wyposażenia ST line wygląda zdecydowanie ciekawiej niż w standardowym wydaniu. Kokpit zbudowany z miękkich plastików przeplata się wówczas z wygodnymi i atrakcyjnie wykończonymi skórą i czerwoną nicią fotelami. Opcjonalnie można wykupić podgrzewanie foteli oraz kierownicy. Projekt deski rozdzielczej jest intuicyjny, a cała kabina należy do tych raczej przytulnych. Jeśli jednak lubicie wrażenie dużej przestrzeni, koniecznie zamówcie dach panoramiczny.Zwinna jak kot
Testowana Puma ST-line jest najgroźniejszą, obecnie oferowaną, odmianą tego auta. Napędza ją układ hybrydowy, generujący 155 KM mocy przy 6000 obr./min i 220 Nm momentu obrotowego. Jego podstawą jest 3-cylindrowy silnik 1.0 EcoBoost, połączony z 48-woltową instalacją. Jak to w miękkiej hybrydzie, silnik elektryczny służy wyłącznie do wsparcia napędu, nie ma więc możliwości podłączenia samochodu do gniazdka. Ładowanie akumulatora odbywa się poprzez odzyskiwanie energii podczas hamowania – w tym przypadku rekuperacja jest bardzo subtelna i delikatnie zauważalna.
Puma oferuje pięć trybów jazdy, a z wyborem każdego z nich wiąże się inny wygląd zegarów. Są to tryby: normalny, sportowy, eko, do śliskiej nawierzchni i na drogi nieutwardzone. W każdym z nich zmienia się również charakterystyka działania przepustnicy i wspomagania kierownicy, a co za tym idzie, odczuwalnie lepsza/gorsza reakcja na gaz. W wersji ze skrzynią automatyczną zmianie ulega także długość przełożeń – w naszym teście sprawdzałyśmy wersję z 6-begowym manualem.I teraz możemy przejść do dynamiki. Jeśli spodziewacie się, że ponad 150-konna Puma jest bardzo szybka i dzika, to się rozczarujecie. Aby wydobyć cały potencjał auta, trzeba się postarać – po pierwsze wejść w tryb sportowy, po drugie nie schodzić poniżej 3500 tys. obr./min. Wtedy faktycznie możemy mówić o ciekawej dynamice, prawie godnej drapieżnika. Przeważnie jednak jeździmy raczej spokojniej, nie doprowadzając miejskich crossoverów na skraj możliwości. I wówczas przyspieszenie nie jest porywające, ale w zupełności wystarczające do miasta. Spalanie przy spokojnej jeździe drogami podmiejskimi spada poniżej 5 l/100 km. Na co dzień jednak w mieście nastawić się trzeba raczej na okolice 6,5-7 litrów, a przy ostrzejszym traktowaniu silnika nawet na 10 l/100 km.
Puma prowadzi się bardzo precyzyjnie i pewnie. Na pochwałę zasługuje responsywny układ kierowniczy, nisko osadzony środek ciężkości i dobry rozkład masy. Nawet w ostrzejszych zakrętach Puma zachowuje pełną stabilizację. Podczas jazdy czuć kontrolę nad autem, które jest z nami zupełnie szczere i nie planuje nieprzyjemnych niespodzianek. W nagłych wypadkach hamulce działają bardzo skutecznie, ale przy tym miękko – auto nie pochyla się całą masą w kierunku maski, a raczej przysiada, przytulając się do ziemi. To daje poczucie kontroli nad jego zachowaniem i reakcją.
Ile to kosztuje?
Cennik nowej Pumy otwiera przyzwoite 69 600 zł za wersję Trend z silnikiem benzynowym 1.0 o mocy 95 KM i skrzynią manualną. To tyle samo, co za podstawowego Fiata 500X, niewiele więcej od bazowego Nissana Juke’a i o 10 tys. zł więcej niż za niewiele słabszą Kię Stonic. Testowana przez nas topowa wersja topowej wersji Pumy, czyli St-line X mHEV 1.0 EcoBoost 155 KM M6 to wydatek rzędu 103 450 zł.
TO NAM SIĘ PODOBA:
- precyzja i pewność prowadzenia
- design nadwozia
- bagażnik
- szeroka funkcjonalność auta
- niskie spalanie
TO NAM SIĘ NIE PODOBA:
- mało ekscytujące wykończenie wnętrza
- dynamika silnika mniejsza niż wskazywałyby na to parametry
Dane techniczne Ford Puma 1.0 mHEV 155 KM:
Silnik: | benzynowy R3 + elektryczny |
Moc: | 155 KM przy 6000 obr./min. |
Maksymalny moment obrotowy: | 220 Nm przy 1750 obr./min. |
Skrzynia biegów: | manualna 6-stopniowa |
Prędkość maksymalna: | 200 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9 s |
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: