Test Dacia Sandero Stepway – złoto nie zawsze się świeci
Dacia - to nazwa, która wywodzi się od historycznej krainy, leżącej dziś na terenie Rumunii. Przyciągała całe rzesze osadników kuszonych pokaźnymi zasobami złota. Dziś samochody tej marki również cieszą się coraz większą sympatią. Czy pod ich maską można znaleźć złoto?
O Dacii zrobiło się głośno w 2004 roku, kiedy przy współpracy z koncernem Renault, w ramach społecznego eksperymentu, skonstruowano model Dacia Logan. Samochód nie został obdarzony ani wyglądem, ani osiągami, a mimo to znalazł całe rzesze swoich nabywców. Sekretem była cena – tak niska, że każdy mógł sobie pozwolić na zakup nowego auta z salonu. Dziś Dacia to nie tylko samochody w atrakcyjnych cenach. Ich wygląd zewnętrzny przeszedł prawdziwą transformację. Jednym z jej owoców jest Dacia Sandero.
Z zewnątrz wygląda jak buldog francuski – umięśnione nadwozie o zwiększonym prześwicie (193 milimetrów) czyni z tego samochodu niedużą terenówkę. Srebrne relingi połyskujące w słońcu taki wizerunek tylko umacniają, a kolor lakieru – niczym morze w Miami Beach – sprawia, że ten samochód naprawdę może się spodobać. Czy wnętrze wzbudza podobne wrażenia?
Kabina pasażerska – ascetyzm
Do projektu wnętrza panowie z Renault podeszli z nieco mniejszym rozmachem. Jest tu surowo niczym w średniowiecznym zakonie. Materiały użyte do wykończenia są twarde i siermiężne. Nie rzucają się jednak tak mocno w oczy, jak styl wykończenia. Wsiadając do środka można odnieść wrażenie, że nad całością pracował księgowy z teściową. Minimalizm? To stanowczo za dużo powiedziane. Zbyt mało uwagi poświęcono również fotelom. Wyprofilowane niczym deska do prasowania, po dłuższej jeździe przyprawiają o subtelny ból pleców. Na szczęście pakiet Stepway wnosi do smutnego wnętrza kilka przyjemnych błyskotek. To dzięki nim po zajęciu miejsca za kierownicą łzy przestają same napływać do oczu. Rekompensatą jest skórzana kierownica, komputer pokładowy, gniazdko USB, jak również tempomat, elektryczne szyby i lusterka. Siedmiocalowy dotykowy wyświetlacz do obsługi wszelkich funkcji samochodu został umiejscowiony ani zbyt nisko, ani zbyt wysoko, wręcz podręcznikowo. Ale przecież nie wygląd gra tu pierwsze skrzypce.
Jazda – rumuńska czekoladka z francuskim nadzieniem
Pod względem technicznym Dacia Sandero to dziewczyna rodem z Francji. Pod maską testowanego egzemplarza został ukryty wysokoprężny silnik 1.5 dCi o mocy 90 KM i rekordowo niskim zużyciu paliwa (ten sam, który mamy w redakcyjnym Clio Grandtour – naszą opinię o silniku czytaj tu). Jak niskim? O tym w dalszej części tekstu. Samochód prowadził się zaskakująco dobrze jak na niskobudżetową produkcję. Miękko zestrojone zawieszenie doskonale sprawowało się na wszelkiego rodzaju wybojach i nierównościach, chociaż mogłoby pracować jednak nieco ciszej. Mimo niewielkich przechyłów nadwozia na zakrętach Dacia Sandero jednak całkiem dobrze trzymała się asfaltu, zatem mocna „czwórka” jak najbardziej zasłużona. Do solidnej „piątki” zabrakło bardziej precyzyjnego układu kierowniczego, który momentami żył jakby własnym życiem. Na w sumie pozytywne wrażenia z jazdy z pewnością miała wpływ bardzo niska masa pojazdu. 1033 kilogramów to naprawdę imponujący wynik, biorąc pod uwagę fakt, że popularne crossovery potrafią być o kilkaset kilogramów cięższe. Jak to możliwe? Kosmiczna technologia? Z pewnością mała ilość elektroniki i wszelkiego rodzaju gadżetów. Ale również bardzo lekka karoseria, co daje się we znaki podczas jazdy. Nawet przy niedużych prędkościach do kabiny pasażerskiej dochodzą wszelkie odgłosy i dźwięki, z pracą silnika na czele. A ten lubi podnieść głoś i dać o sobie znać. Wprawdzie, mimo galopującej technologii, nadal jest ciężko skonstruować diesla, który będzie milczał podczas jazdy samochodem, ale Dacia Sandero mogłaby mieć lepiej wyciszoną kabinę pasażerską. Całość została skonfigurowana z 5-biegową, manualną skrzynią biegów. Długa dźwignia zmiany biegów wyglądem przypomina maselnicę i takiej pracy każe się spodziewać. Jak duże było jednak moje zaskoczenie kiedy się okazało, że biegi wskakują na swoje miejsce lekko i precyzyjnie.
Samochód, wbrew pozorom, nie został wyposażony w napęd na obie osie. Producent nie zdecydował się na ten wariant nawet w najdroższej wersji wyposażenia. Mimo to samochód doskonale sobie poradzi na piaszczystych i nierównych drogach, dzięki wcześniej wspomnianej, bardzo niskiej masie. To dzięki niej moc 90 KM, mimo że nie robi zbyt dużego wrażenia na papierze, podczas jazdy okazuje się wystarczającym zasobem mocy. Ukoronowaniem wszystkich wspomnianych zalet jest apetyt tego samochodu na paliwo: w cyklu miejskim nie udało się przekroczyć 7 litrów, a w trasie silnik ustąpił do 4,8 litrów na setkę. To wynik godny niejednej, bardzo drogiej hybrydy.
Werdykt
Dacia powstała niczym Feniks z popiołów. Z podupadającej rumuńskiej marki przeistoczyła się w europejskiego gracza, który zamiast pudełek na buty w rozmiarze XXL zaczął produkować całkiem niezłe samochody. Dacia Sandero bez wątpienia jest jednym z takich aut. Ładna, lekka, przestronna i ekonomiczna. Można ponarzekać na smutne wnętrze i tanie materiały, ale czy ktoś, oprócz nas, zobaczy je podczas jazdy? Ceny Sandero zaczynają się od 29 900 złotych. Za egzemplarz z testowanym silnikiem diesla i pakietem Stepway Laureate trzeba zapłacić od 46 300 złotych. W zamian otrzymujemy dobrze wyposażony samochód, który przestronną kabiną, nie tak małym bagażnikiem i ekonomicznym silnikiem, zabierze nas na niejedne wakacje.
Na TAK:
– ładny wygląd zewnętrzny
– bardzo ekonomiczny silnik: diesel 1,5 dCi 90 KM
– sprężyste zawieszenie
– niska masa
Na NIE:
– słabo wyciszona kabina pasażerska
– smutne wnętrze
– kiepsko wyprofilowane fotele
Dacia Sandero Stepway 1.5 dCi 90 KM dane techniczne:
Silnik – diesel, turbodoładowany, dCi, 4-cylindrowy
Pojemność – 1461 cm3
Moc – 90 KM przy 3750 obr/min
Moment obrotowy – 220 Nm przy 1750 obr/min
Napęd – na przednią oś
Skrzynia biegów – manualna, 5-biegowa JRS
Rozstaw osi – 2590 mm
Masa własna – 1033 kg
Pojemność bagażnika – 320 litrów
Zbiornik paliwa – 50 litrów
Długość/szerokość/wysokość – 4081/1618/1994 mm
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Zostaw komentarz: