Sylwia „Silvana” i jej K-750 z koszem: „byłam Kaśką oczarowana”
Sylwia „Silvana” ma w garażu kilka motocyklowych klasyków i nowsze jednoślady, jednak najbardziej lubi jeździć na „Kaśce” - K-750 z koszem.
K-750
K-750 to radziecki motocykl z lat. 60., produkowany w Kijowskiej Fabryce Motocykli – często wykorzystywany przez ówczesną Milicję Obywatelską – bazujący na modernizacji modelu M-72. Emka z kolei była praktycznie wierną kopią BMW R71, więc i popularnie zwana „Kaśka” miała podobne podzespoły. Była często przeznaczana przez wojsko do jazdy w terenie (po wzmocnieniu powstał motocykl bojowy – K-750 W), bo jednoślad ten świetnie sobie radził w grząskim offroadzie, czy na leśnych duktach. Pomagał w tym wózek, czyli tzw. kosz – dzięki niemu motocykl był znacznie bardziej stabilny.
Z założenia K-750 z koszem to motocykl turystyczny, który od razu skradł serce Sylwii. Fascynacje motocyklami zawdzięcza swojemu tacie, a teraz przekazuje ją dalej – swoim synom, którzy już mieli możliwość zaznania motocyklowych wrażeń.
Kiedy motocykle pojawiły się w kręgu twoich zainteresowań?
Motocykle w moim życiu były od dziecka, gdyż mój tata się nimi interesował i zwyczajnie mam to we krwi (śmiech). Jako mała dziewczynka jeździłam z nim na Jawie 350 Sport i tak się zaczęła moja przygoda. Zawsze chciałam jeździć tak jak tato, ale on pozwalał mi być tylko pasażerem, choć mieliśmy kilka klasyków w garażu. Mówił:
Jeśli zdasz prawo jazdy ka. A, to wtedy pozwolę Ci jeździć.
Oczywiście, gdy tylko skończyłam 18 lat, to zaczęłam kurs i wreszcie moja historia motocyklowa się zaczęła. Nie stać mnie było wtedy na swój motocykl, więc najpierw wsiadłam na WSK-ę taty, a po zdaniu egzaminu państwowego i tego rodzicielskiego z moich umiejętności – tato dał mi swoje „oczko w głowie”, jakim był Moto Guzzi V65.
A w garażu też przeszłaś przeszkolenie?
Oczywiście! W międzyczasie było tysiące godzin spędzonych w garażu, na podawaniu kluczy, śrub, czyszczeniu – ogólnie rzecz biorąc na pomocy, aby wszystko było sprawne. Bo wiadomo, że przy klasykach jest najwięcej pracy, nie to co teraz w nowych, salonowych motocyklach. I tak narodziła się moja miłość do klasyków.
To jaka jest teraz ta kolekcja klasyków w garażu?
Obecnie z klasyków w garażu stoją: motorynka, K-750, Moto Guzzi V65, Simson, Komar, Pannonia – z czego 3 ostatnie są doprowadzane do stanu użytkowania, co nie jest takie proste… Z nowszych modeli to jest Harley Davidson Electra ojca i moja Yamaha FZS.
Który z nich jest najbliższy twojemu sercu?
Gdy tylko pojawiła się „Kaśka”, czyli K-750 – to skradła moje serce na amen! Pamiętam, jak pierwszy raz nią jechałam na polanie przed domem, bez kasku i w dresach – tak wiem karygodne zachowanie, jak na motocyklistkę, ale tak byłam nią oczarowana, że o niczym innym nie myślałam! Chciałam od razu zobaczyć jak się ją prowadzi. I tak jak każdy mówił -tym motocyklem trzeba umieć jeździć, choć wbrew pozorom wyszło mi to znakomicie. A znowu kolega z podejściem: „co to nie on, czym to nie jeździł”, niestety wylądował na płocie, bo nie umiał skręcić…
K-750 „Kaśka” to teraz najbardziej użytkowany motocykl, czy to na pobliskich festynach, czy jakiś wojskowych wydarzeniach – jeśli mam czas to zabieram dwójkę swoich synów w kosz i śmigamy. Furora murowana! A i tatuś dumny z córeczki i wnuków, że jednak pasja w rodzinie nie zginie.
Czy ta pasja nadal przechodzi z pokolenia na pokolenie? Twoje dzieci przejmują pałeczkę?
Mam 2 synów – 9 i 3 lata. Moje dzieci również wyssały pasję motocyklową z mlekiem matki (śmiech). Starszy zaczynał swoją przygodę jako mój pasażer w wieku 3 lat, niestety zabierałam go tylko na rozpoczęcie lub zakończenie sezonu, bo przepisy trochę ograniczają możliwości. Jak już trochę podrósł, to dostał quada, ale go (mówiąc kolokwialnie) zajechał na amen i trzeba było kupić większego, którym śmiga do dzisiaj. A w ostatnim czasie użytkuje motorynkę.
Dużo osób pyta się mnie, czy się nie boję o niego… Zawsze odpowiadam, że owszem boję się (jak każda matka o dziecko), ale ma kompletny strój: kask, zbroje, buty, rękawiczki i jeśli ma się coś stać to wiem, że zrobiłam wszystko, co mogłam, aby go uchronić. Bardziej boję się, gdy jeździ rowerem do szkoły niż quadem lub motorynką na torze, gdzie nie ma zagrożeń ze strony innych uczestników ruchu . Natomiast młodszy jeszcze sam nie jeździ, no chyba, że na swoim elektrycznym (śmiech). Jednak, gdy tylko otwierają się wrota od garażu, to on jest pierwszy, żeby pomagać tacie i dziadkowi naprawiać motocykle, jak i potem oczywiście wspólnie użytkować.
Mój mąż nie jeździ, bo nie ma uprawnień, ale teraz to on przejął pałeczkę do napraw. Dlatego aktualnie jestem bardziej z tych wygodnych motocyklistek, które wsiadają i jeżdżą, a jeśli coś się popsuje, to odstawiają maszynę do naprawy. Ja ograniczam się tylko do szukania i zamawiania części.
Trudno jest zdobyć części do takich klasyków jak K-750? Macie jakieś swoje pomocne grupy pasjonatów?
Znaleźć części jest łatwo, bo dzięki internetowi pole zasięgu jest o wiele większe. Jednak bardzo trudno, a raczej jest wręcz niemożliwe jest, znaleźć części oryginalne, używane i nadające się do dalszej eksploatacji. Bardzo często jeździmy do Torunia i Łodzi na tzw. MotoBazary – tam jest wszystko, choć czasami lepiej jest kupić nowe i drogie niż tanie, a nadające się na złom. Z żadnych pomocnych grup nie korzystamy, bo tam wszyscy wiedzą wszystko najlepiej, nawet jeśli nie mają racji lub niestosownie komentują. Jeśli potrzebujemy rady, czy coś przegadać, to dzwonimy do znajomych po fachu i sami uczymy się na błędach.
Wyjeżdżając gdzieś dalej takim klasykiem trzeba być gotowym na wszystko…
Oj tak. Najdalsza trasa K-750, czyli mojej „Kaśki”, to około 300 km w jedną stronę – nad Morze Bałtyckie . Na szczęście bez większych przygód. Na taką wyprawę szykowaliśmy się prawie miesiąc, bo trzeba było być gotowym na każdą możliwą usterkę. Innymi klasykami nie odważę się pojechać dalej niż 50 km, bo po prostu jest mi ich żal, a raczej żal tego czasu i pieniędzy włożonych w ich usprawnienie. Są bardziej już rekreacyjnie, żeby znowu za dużo nie naprawiać.
Wyrywasz się czasem sama z domowych obowiązków na swoje K-750?
Yamaha FZS to mój motocykl na jakieś samotne, szybsze trasy „wokół komina”. Na ten moment małe dzieci nie pozwalają na dłuższe przejażdżki. Może nie tyle dzieci, co mąż nie dający sobie rady sam z dziećmi (śmiech). W sezonie zdarzają się weekendy, kiedy wsiadam na motocykl w południe, a wracam wieczorem i wtedy zwiedzam sobie okolice. To są momenty oderwania od codzienności, zapomnienia o problemach, troskach – wtedy liczę się tylko ja, motocykl i widoki. To moja pasja, ale nie przekładam jej ponad wszystko. Dlatego na ten moment najważniejsze dla mnie jest wychowanie dzieci, które też potrzebują czasu z mamą (w zabawach czy nauce), nie tylko w garażu.
Jak tak sobie jedziesz K-750, to chyba możesz liczyć na duże zainteresowanie otoczenia? Ludzie miło i zainteresowaniem reagują na twoją pasję?
Za każdym razem, gdy jadę z dziećmi lub sama, ludzie bardzo pozytywnie reagują, nawet przystają i machają. Co niektórzy, zwłaszcza panowie, „zbierają szczęki z chodnika” (śmiech). Jak jechaliśmy z mężem do ślubu właśnie nią (niestety nie ja prowadziłam, bo w sukni byłoby to nierealne) to jeden pan tak szybko chciał zobaczyć eskortę z K-750 „Kaśką” na czele, że aż przeleciał przez zamknięta furkę (śmiech). A jak mijałam wojskowego Rosomaka, to pan siedzący za kierownicą też mi pomachał przez… górny lufcik (śmiech). Także nie tylko u motocyklistów jest lewa w górę!
Zazwyczaj na imprezach plenerowych, bo wtedy jest czas, dużo osób mnie zagaduje, właśnie na temat skąd ta pasja, o informację na temat motocykla. Oczywiście zawsze odpowiadam z dumą i uśmiechem na twarzy.
Jakie jeszcze wymarzone motocykle chcielibyście dołączyć do tej kolekcji, poza K-750?
Bardzo trudne pytanie, gdyż: „mierz siły na zamiary” – to kluczowy cytat w tym fachu.
Aktualnym marzeniem jest skończenie Pannoni. Potem się zobaczy, co los przyniesie…
Instagram: https://instagram.com/silvaaa.m
Więcej wywiadów z inspirującymi motocyklistkami przeczytasz tu.
Najnowsze
-
Porsche Taycan 4 i Taycan GTS – nowe warianty w gamie elektrycznego modelu
Wraz z początkiem roku Porsche Taycan przeszedł gruntowną modernizację. Teraz niemiecka marka zaprezentowała nowe warianty - Taycan 4 i Taycan GTS. Po tej premierze, gama modelu zawiera łącznie aż 16 różnych konfiguracji. -
Lamborghini Revuelto ,,Opera Unica” zaprezentowane
-
Mercedes-AMG pracuje nad pierwszym własnym SUV-em
-
Zadebiutował nowy Nissan Interstar. Wyjedzie na ulice w 2025 roku
-
Tavascan: nowy model dostępny od ręki w salonach CUPRA
Zostaw komentarz: