Skończyło mu się paliwo w Mustangu, więc go porzucił. Na lewym pasie drogi ekspresowej!

Kiedy wydaje się, że widziało się już wszystko i żaden wybryk nieodpowiedzialnego kierowcy już nas nie zaskoczy, pojawia się taki kwiatek jak ten. Przypadek kierującego, który nie zna przepisów, nie rozumie do czego służy wskaźnik paliwa, ani nie wie, kiedy stwarza śmiertelne niebezpieczeństwo dla innych użytkowników dróg.

Funkcjonariusze z Wrocławia otrzymali zgłoszenie o opuszczonym pojeździe, który stał na lewym pasie drogi ekspresowej S8, stwarzając poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Przybyły na miejsce patrol zastał Forda Mustanga, który nie miał ani włączonych świateł awaryjnych, ani ustawionego za nim trójkąta ostrzegawczego.

Ktoś porzucił w rowie Lamborghini Aventadora!

Co gorsza, auto faktycznie stało na lewym pasie jezdni. Kierująca nim osoba zamiast zjechać na pas awaryjny, który jest stworzony do tego typu sytuacji, zostawiła go na lewym pasie, stwarzając śmiertelnie niebezpieczne zagrożenie.

Policjanci zabezpieczyli miejsce postoju Mustanga, wezwali na miejsce służby drogowe oraz rozpoczęli poszukiwania właściciela pojazdu. W tym czasie zjawiło się dwóch mężczyzn, którzy poinformowali, że zostali skierowani w to miejsce przez swojego pracodawcę. Okazało się, że mężczyźnie siedzącemu za kierownicą Forda skończyło się paliwo i zostawił pojazd na drodze ekspresowej, a sam wrócił do domu „na stopa”.

To się nazywa wiara w ludzką uczciwość – zostawił kluczyki w aucie za 1,5 mln zł! Zniknęło

Policjanci przygotowali po całym zdarzeniu dokumentację, która może być podstawą do sporządzenia wobec właściciela Mustanga wniosku o ukaranie do sądu. W takim wypadku grzywna za równie nieodpowiedzialne zachowanie, może być o wiele wyższa, niż ta, którą przewiduje taryfikator.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze