Rządowy program dopłat do elektryków oficjalnie totalną porażką
Niedługo po uruchomieniu programu dopłat do zakupu aut elektrycznych wieszczyliśmy, że okaże się on kompletną klapą, na co wskazywało początkowe, wyjątkowo skromne, zainteresowanie nim. Oficjalne dane jedynie potwierdziły nasze prognozy.
Nabór wniosków na dofinansowanie zakupu samochodu elektrycznego ruszyły 26 czerwca i do 31 lipca Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyjmował podania o taką dotację. Dostępne były w sumie trzy programy – „zielony samochód” skierowany do osób fizycznych, „e-van” przeznaczony dla firm oraz „koliber” dla taksówkarzy. Na pierwszy z nich zarezerwowano 150 mln zł, na drugi 70 mln zł, a na trzeci 40 mln zł.
Program dofinansowania elektryków spełnił swoją rolę – (niemal) nikt z niego nie korzysta
Przypomnijmy jeszcze, że rząd pierwotnie obiecywał do 30 proc. zwrotu za zakup nowego auta elektrycznego (nie więcej niż 37,5 tys. zł), ale później zmniejszył wysokość dofinansowania o połowę, a także przygotował osobne propozycje dla przedsiębiorców oraz taksówkarzy. Powód? Chciano aby dopłaty trafiły do większej grupy osób i aby środki nie wyczerpały się przedwcześnie.
Jak podaje Instytut Samar, obawy te były zupełnie niepotrzebne. Złożono w sumie 344 wnioski o wartości 11,2 mln zł. Nadal pozostało więc 138.8 mln zł do rozdysponowania. Przedsiębiorcy wystąpili o 68 dopłat na kwotę 4,6 mln zł (pozostało 65,4 mln zł). Natomiast na program „koliber” skusiła się tylko jedna osoba. Maksymalna kwota dofinansowania w tym przypadku wynosiła 25 tys. zł. Do rozdysponowania pozostało zatem 39 975 000 zł.
Uwierzyłam w dopłaty do aut elektrycznych i zamówiłam samochód. A rząd mnie oszukał
Dlaczego Polacy przyjęli długo wyczekiwany start programu dopłat do elektryków tak chłodno? Powodów może być kilka. Samochody elektryczne to nadal pojazdy niszowe, a do tego drogie. W dobie epidemii koronawirusa i problemów finansowych wielu przedsiębiorstw, a co za tym idzie także ich pracowników, dla wielu osób to nie jest najlepszy moment na duże wydatki.
Ponadto rząd bardzo się postarał, żeby zniechęcić potencjalnych zainteresowanych dopłatami. Poza zmniejszeniem ich o połowę i zachowaniu maksymalnej ceny pojazdu na poziomie 125 tys. zł (co bardzo zawęża wybór), do ostatecznej wersji programu dodał jeszcze kilka innych warunków. Między innymi konieczność wożenia na drzwiach wielkiej naklejki, informującej o tym, że skorzystaliśmy z dopłaty. Narzucono także minimalny przebieg 10 tys. km rocznie, jaki trzeba takim autem pokonywać.
Teoretycznie taksówkarze mieli lepiej, ale w ich przypadku dofinansowanie 25 tys. zł obejmowało także instalację punktu ładowania, więc nie wszystko można było przeznaczyć na samochód. Przedsiębiorcom z kolei zakazano korzystania z elektrycznego dostawczaka w celach zarobkowych, co jest absurdem samym w sobie. Po co w takim razie firmy miałyby kupować takie auta?
Jak zdradził wiceprezes NFOŚiGW Artur Lorkowski z rozmowie z Samarem, trwają prace nad drugą edycją programu dopłat, która dla osób fizycznych miałaby ruszyć już jesienią. Miejmy nadzieję, że na znacznie lepszych warunkach – w przeciwnym wypadku ponownie będziemy mieli do czynienia z działaniem pozorowanym, a nie realnym wsparciem elektromobilności.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
• Nowa Toyota Land Cruiser to wciąż niezawodny i trwały prawdziwy samochód terenowy • Stylistyka, która nawiązuje do legendarnych poprzedników • Zupełnie nowa konstrukcja ramowa na platformie GA-F o zwiększonej sztywności, lepszych właściwościach jezdnych oraz pewniejszym prowadzeniu na drodze i w terenie • Pierwszy Land Cruiser z elektrycznym wspomaganiem kierownicy oraz systemem rozłączania przedniego stabilizatora • Udoskonalony silnik 2,8 l i nowa skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach • Land Cruiser z układem mild hybrid 48V dołączy do gamy pod koniec 2025 r. -
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
-
MOTORYZACYJNE MUZEA NA TRASACH SLOW ROAD
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
-
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Przecież nie o to chodziło – najpierw propaganda sukcesu, potem mielenie, mieszanie, udawanie głupa i jest zamiast 30 tysi dopłaty – połowa i to brutto a tak w ogóle to opozycja z Tuskiem wszystkiemu winna – efekt – dużo rozmawiali, nic nie spłodzili a ministry cieszą się jak małe dzieci że wydmuchali kolejna reaktywną bańkę z której jak zwykle nic nie wyszło …
Anonymous - 5 marca 2021
Nie mam problemu, zawsze kupuję samochody nowe w salonie, na jakie mnie stać
Anonymous - 5 marca 2021
nie rżnij głupa. Nikt rozsądny nie kupi za własne pieniądze elektryka, jako jedynego samochodu
Anonymous - 5 marca 2021
Ty nie kupiłeś, bo jesteś z opozycji?
Anonymous - 5 marca 2021
nie oceniaj innych według siebie
Anonymous - 5 marca 2021
Nie widze sensu kupowania elektryka, jeżdżę dizlem z 2006r z wycietym filtrem
Anonymous - 5 marca 2021
Moze niech teraz osoba odpowiedzialna za ten projekt za niego zaplaci?
Anonymous - 5 marca 2021
Typowe polactwo. Ja nie mam, to ty też nie.
Anonymous - 5 marca 2021
Gdyby nie było tych „bogatych” którzy kupują auta w salonie i po kilku latach sprzedają to do tej pory jeździł byś polonezem.
Anonymous - 5 marca 2021
I jeździłby wolniej i bezpieczniej. A tak auto w leasing, szpan i na drodze cham, co wciąż na lewy pas się pcham. Mnie linie i znaki na drodze nie ograniczają, życie innych na drodze w d… mają.
Anonymous - 5 marca 2021
O to właśnie rządowi chodziło. Teraz będą mogli mówić że oni chcieli dać, ale to ludzie nie chcieli skorzystać.
Anonymous - 5 marca 2021
Nic dziwnego – rząd oszustów…
Anonymous - 5 marca 2021
Czemu … Dla bogatych są auta zdecydowanie powyżej 500 tysięcy 🙂 A nie małe albo średnie auta elektryczne Do 125 tysięcy 😀 Byle kompakt kosztuje powyżej 100 tysięcy 🙂
Anonymous - 5 marca 2021
i bardzo dobrze. Elektryki to zabawki dla bogatych