„Ruda 126p” i jej kolorowe Fiaty
Ania z profilu „Ruda 126p” ma sentyment do „Maluszków” i motorsportu. Obecnie posiada dwa Fiaty 126p, jeden z nich jest wersją rajdową, a drugi… cukierkową.
Mi osobiście Fiat 126p kojarzy się z autem rodzinnym, wprost z mojego dzieciństwa. Jakie Ty masz pierwsze wspomnienia związanie z tym modelem?
Dokładnie takie same jak Ty (śmiech). Auto rodzinne, którym z rodzicami, bratem i masą bagaży, podróżowaliśmy wielokrotnie na wakacyjne wyprawy. 300 kilometrów pokonywane w 8-10 godzin – dziś brzmi niedorzecznie, ale tak bywało. Niemniej jednak, zawsze dawał radę!
{{ image(34012) }}
Ogólnie jesteś pasjonatką motoryzacji, czy raczej ukierunkowałaś swoje zamiłowanie do jednego modelu?
Zdecydowanie interesuje się szeroko pojętą motoryzacją. Zaczęłam ok. 15 lat temu, jako kibic rajdów samochodowych. Z czasem zamiłowanie to rozwinęło się i spróbowałam swoich sił jako pilot w amatorskich rajdach typu KJS, wyścigach górskich i wyścigach na torze. Już wtedy w moim sercu specjalne miejsce zajęły Fiaty 126p, gdyż od nich zaczęłam swoją przygodę w amatorskim motosporcie. Równocześnie w towarzystwie „Maluchów”, zaczęłam pojawiać się na pierwszych zlotach starych samochodów. Zdecydowanie to właśnie klasyczna motoryzacja zrobiła na mnie największe wrażenie i nie ukrywam, że to mój ulubiony dział. A Fiaty są już chyba nieodłącznym elementem mojego życia
Nadal zdarza Ci się startować? Brakuje tej adrenaliny?
Zdarza mi się startować, jednak raczej sporadycznie. Jak wiadomo, z wiekiem zmieniają się pewne priorytety, a przyszedł czas, aby bardziej skupić się na rodzinie i pracy. Człowiek trochę się uspokaja i wycisza. Dodatkowo, jeden z moich ostatnich kierowców przeszedł na rajdową emeryturę, a drugi karierę zaczyna i to wiąże się dużą ilością przygotowań z jego strony – stąd spory przestój w startach. Nie da się jednak całkowicie zrezygnować z pasji, dlatego też pozostając w temacie motoryzacji, zloty w dużej części zastąpiły mi rajdy. Nie mówię, że nie wrócę do cyklicznych startów, bo jak trafnie wspomniałaś, czasem mimo wszystko brakuje adrenaliny, którą rajdy zapewniają w większym stopniu. Jest to świetna odskocznia od życia codziennego.
{{ gallery(3198) }}
Nadajesz swoim „Maluchom” imiona? Możesz je scharakteryzować?
Jeden z moich „Maluszków” jest pamiątką po stracie bliskiej osoby. Prace przy tym samochodzie były idealnym lekarstwem, w tym bardzo ciężkim czasie. Pasja pomogła mi wygrzebać się z wielkiego doła, mam więc do nich pewien szacunek.
Rzecz jasna moje samochody mają nadane nazwy – rajdówka 126p to po prostu „Róż”, ze względu na jego barwę. Drugi „Maluch”, zachowany w podobnej tonacji kolorystycznej, nazywany jest „Cukierkiem”, gdyż jego lakier zawiera sporą ilość mieniącego się brokatu. Ostatnio jednak został, przez koleżankę z pracy, żartobliwie nazwany „Pudełeczkiem”. Zapewne ze względu na swój niewielki rozmiar i ta nazwa również się przyjęła.
{{ image(34014) }}
Starasz się zachowywać w „Cukierku” wszystko w oryginale, czy udoskonalasz „Maluszki” pod swoje preferencje?
Zdecydowanie jest to projekt dopasowany do mnie. Pod kątem mechanicznym, zmian nie ma zbyt wiele – auto zostało obniżone i włożyliśmy silnik z nowszej wersji (EL). W dalszym ciągu jest to klasyczne 650 cm³. Wszystko zostało oczywiście rozebrane do ostatniej śrubki i złożone na nowych częściach. Pod kątem wizualnym zmian jest zdecydowanie więcej – taki był zamysł. Samochód został polakierowany na różowo. Moim marzeniem było posiadać brokatowy lakier, stąd mieniące się drobinki na samochodzie. „Maluszek” otrzymał większe 13″ koła z Poloneza.
Jednak to wnętrze pojazdu robi największe wrażenie. Zostało ono obszyte na czarno-różowo. Otrzymało dodatkowo brokatowe wstawki oraz wyszyte loga mojej strony. Dołożyłam robione na zamówienie pasy (w wiadomym kolorze) oraz wiele różowych dodatków i ozdób, które dopełniają całość. Samochód otrzymał również niepowtarzalną, robioną ręcznie żaluzję tylnej szyby oraz stworzone na zamówienie znaczki. Wychodzę z założenia, że to detale budują ogół i to na nich się skupiam, w przypadku „Cukierka”.
{{ image(34015) }}
A jakie modyfikacje zrobiłaś w rajdówce?
„Róż” to zupełnie inna bajka. Chociaż teraz do prawdziwej rajdówki zdecydowanie mu daleko, to kilka lat wstecz samochód ten brał udział w wielu wyścigach i rajdach, w naszym regionie. Czasy jednak się zmieniają. Za samochodem kryje się długa, ale piękna historia. Wracając do tematu modyfikacji – pojazd ten posiada silnik o poj. 780 cm³, zbudowany na bloku z klasycznego „Malucha”. Docelowo miał jeszcze otrzymać gaźnik z motocykla, ale problemy z nim związane trochę zmieniły nam plany. Dołożyliśmy „krótką” skrzynię biegów i szerokie stalówki. Jest też klatka bezpieczeństwa, pasy szelkowe, a w przyszłości będą fotele kubełkowe. Wnętrze, w przeciwieństwie do drugiego Fiata, jest zupełnie minimalistyczne i surowe. Cała konstrukcja samochodu została dodatkowo wzmocniona i usztywniona. Niestety ten projekt musiał zejść na boczne tory i samochód na chwilę obecną wymaga całkowitej odbudowy. Snuję wobec niego bardzo duże plany, które mam nadzieję, spełnią się w ciągu kilku najbliższych lat.
{{ image(34017) }}
Są kolorowe i w pewnym sensie kolorują Twój świat? Bo taki efekt właśnie dają Twoje zdjęcia z nimi. Jak mijani/spotykani ludzie reagują na ich widok? I jakie są reakcje w sieci?
Nie mogłaś tego piękniej ująć. Moje samochody kolorują mój „śFiat”. Stały się jego nierozłącznym elementem, dają dużo radości i satysfakcji. Reakcja ludzi, w większości przypadków, jest bardzo pozytywna. Dostaje sporo miłych wiadomości i komentarzy. Cieszę się, że tak dużo osób rozumie i docenia to, co robię. To w dużej mierze ten życzliwy odzew napędza cały mechanizm. Zdarza się, że ludzie zaczepiają mnie ulicy i opowiadają swoje historie związane z „Małym Fiatem”. To niesamowite, że wciąż tak wiele osób wspomina go z ogromnym sentymentem i uśmiechem na twarzy. Odsetek tych negatywnie nastawionych ludzi jest na szczęście niewielki. Niemniej zdarzają się i tacy, którym nic się nie podoba. Im życzę, aby znaleźli w swoim życiu pasje, bo bardzo często brakuje im tak prostych rzeczy, jak zainteresowania.
{{ image(34013) }}
To samochody o prostej (ponoć) budowie i naprawiać je można samodzielnie. Próbowałaś?
„Maluch” to samochód, na którym uczyłam się i ciągle uczę podstaw mechaniki. Faktycznie, nie jest on skomplikowany, dzięki czemu coraz więcej rzeczy potrafię już przy nim zrobić sama, a że często miewa gorsze dni, to mam sporo okazji do próbowania swoich sił przy jego naprawie. W razie problemów zawsze mogę liczyć na pomoc i dobrą radę ze strony mojego narzeczonego. To on nauczył mnie większości rzeczy. Polubiłam więc pracę przy samochodzie i teraz z chęcią łamię stereotyp, mówiący że kobiety i mechanika nie idą razem w parze.
Do czego Ci służą „Maluszki” – jeździsz nimi na co dzień, czy pełnią raczej role reprezentacyjne: zdjęcia, filmy, zloty?
Chyba spokojnie mogę powiedzieć, że „Cukierek” jest zdecydowanie wielozadaniowy. Jeżdżę nim na zloty, spoty, robię mu dużo zdjęć oraz filmów, które pokazuje później na swojej stronie. Poza sezonem zimowym z kolei, bardzo chętnie jeżdżę nim do pracy, na zakupy, czy na wycieczki z dzieckiem. Pokonaliśmy wspólnie już trochę kilometrów, a w planach mamy również wyjazd na rodzinne wczasy nad morzem.
Drugi samochodzik, już niestety, tego szczęścia nie ma. Ze względów na spore modyfikacje, ciężko jest poruszać się nim na co dzień. Większość czasu spędza w garażu i uczestniczy tylko w niewielkiej ilości imprez. Mam dla niego jednak piękne plany i wierzę, że w przyszłości częściej będzie można go spotkać na drogach.
{{ image(34018) }}
Czy Twoja kolekcja klasyków będzie się jeszcze powiększać?
To jedno z moich małych marzeń. Jest kilka modeli, które chętnie widziałabym u siebie w garażu. Na chwilę obecną, poza różowymi „Maluszkami”, na podwórku znaleźć można kolejnego Fiata 126p, dwie BMW E28 narzeczonego oraz Jawę. Jak jednak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie wykluczone więc, że ta skromna kolekcja będzie się z czasem powiększać.
Strona Facebook: https://www.facebook.com/ruda126p/
Najnowsze
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
Obowiązek corocznego stawiania się na okresowym przeglądzie w Stacji Kontroli Pojazdów, dotyczy niemal wszystkich posiadaczy samochodów. Wystarczy kilka lat, żeby miejsca na pieczątki skończyły się i pojawił się dylemat. Czy trzeba wtedy wymienić dowód rejestracyjny? -
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
Zostaw komentarz: