Rolls-Royce Ghost Black Badge – odwiedziłam nim 3 kraje na trasie z Rygi do Warszawy
Oto Rolls-Royce Ghost Black Badge - jedna z mniejszych limuzyn brytyjskiej marki. Czy mimo to zapewnia tę ekskluzywność i nadzwyczajny komfort, do których przywykli klienci na tego typu auta? Sprawdzam to na trasie z Rygi do Warszawy.
Spis treści
- Rolls-Royce Ghost Black Badge – silnik V12
- Rolls-Royce Ghost Black Badge – wnętrze
- Mistrz paradoksu
- Rolls-Royce Ghost Black Badge – na tylnej kanapie
- Rolls-Royce Ghost Black Badge – wrażenia z jazdy
- Cena? Zużycie paliwa? Bez znaczenia
Każde auto produkowane przez Rolls-Royce’a mogę określić trzema słowami: jakość, komfort, przestrzeń. Mimo, że Rolls-Royce Ghost Black Badge jest mniejszą z limuzyn tej marki, to jednak wciąż zapewnia niesamowity poziom wrażeń zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie. Brzmi jak podsumowanie? Ale nim nie jest, bo to dopiero początek moich wrażeń z jazdy tym unikatowym na polskich – i nie tylko – drogach modelem. Chętni na przejażdżkę mroczną odmianą Black Badge? Zatem zapraszam na test.
Przeczytaj także nasz test:
Test Rolls-Royce Wraith – luksus za dwa miliony
Rolls-Royce Ghost Black Badge – silnik V12
Silnik o pojemności 6,75 litra – V12 – unosi brwi z zachwytu u każdego znawcy motoryzacji. Tak, to dużo cylindrów i duża pojemność, ale pozostałe liczby są równie imponujące. 600 KM mocy, 900 Nm momentu obrotowego i zaledwie 4,5 sekundy do pierwszych 100 km/h. Każde wciśnięcie pedału przyspieszenia skutkuje lekkim wbiciem w fotel i momentalnym nabieraniem prędkości. Owszem, te dane w aucie marki Rolls-Royce brzmią imponująco, ale – tu was zaskoczę – wcale nie są najważniejsze.
Rolls-Royce Ghost Black Badge – wnętrze
Wsiadam za dość płaską, zabudowaną kierownicę, z cienką obręczą. Patrzy na mnie solidne logo Rolls Royce’a, a w nozdrza wpada zapach najwyższej jakości skórzanych obszyć. Dotykam i czuję tę jakość pod opuszkami – niezwykłe uczucie. Rozglądając się jednak po kokpicie, dostrzegam subtelne zmiany. Black Badge jest odmianą mroczniejszą, agresywniejszą i nieco bardziej młodzieżową w porównaniu do „zwykłego” Ghost’a.
Choć nie można nazwać tego auta sportowym, to jednak jest tu kilka charakterystycznych dla tego typu samochodów detali. Najbardziej rzucają się w oczy panele z włókna węglowego, które zastąpiły drewno, chrom i inne materiały, które znajdziecie w konwencjonalnym „duchu” na panelach drzwi, kokpicie centralnym, czy krawędziach deski rozdzielczej. Karbon jednoznacznie kojarzy się z mocnymi odmianami aut, ale tutaj otrzymał inny, bardziej elegancki wzór. Plecionkę zastąpiły romby, a całość świetnie komponuje się z ciemnym wnętrzem testowego egzemplarza.
W Rolls-Royce Ghost Black Badge multimedia są dokładnie te same, co w Ghost’cie. Nie brakuje tu możliwości skorzystania z Apple Car Play czy Android Auto, które są przecież standardowym wyposażeniem w pojazdach dla „ludu”. Jest za to świetna nawigacja, która pomogła mi dojechać z Rygi do Warszawy.
Niesamowite jest też audio – pozwala wydobyć najgłębsze dźwięki instrumentów w słuchanych utworach. Bardzo duży i przejrzysty jest wyświetlacz head-up, znacznie ułatwiający odczytywanie podstawowych informacji w trakcie jazdy.
Są także gniazdka USB-C, a także ładowarka indukcyjna, ukryta w podłokietniku. Nie wspominając o kilku ekranach dotykowych, wysuwanych tabletach, ukrytych pokrętłach i wszelkich przyciskach (na szczęście fizycznych), które umożliwiają szybkie uzyskanie oczekiwanej funkcji.
Mistrz paradoksu
Kusiło mnie, żeby przy opisywaniu Rolls-Royce’a Ghost Black Badge użyć słowa „skromny”, choć pewnie wywołałabym tym falę oburzenia. Chodzi mi jednak o specyficzną interpretację tego słowa. Często – w przypadku luksusowych, drogich aut – korci, aby trochę „poszpanować”. Pokazać, że nas stać, że możemy postawić w swoim garażu Ferrari 458 lub Lamborghini Huracana i mozolnie wlec się nimi przez miasto, przyciągając spojrzenia przechodniów. Kupujemy je, bo lubimy styl, szybkość i równie mocno lubimy pieniądze.
Z Rolls-Roycem jest trochę inaczej. To jest auto stworzone przede wszystkim dla właściciela. Dla kogoś, kto nikomu nic nie musi i nie chce udowadniać, a przede wszystkim dba o swój komfort. Kupuje, bo go po prostu stać i ma poczucie, że – używając angielskiej nomenklatury – „you can’t go better than this”. Jeździ nim przede wszystkim dla siebie.
Rolls-Royce Ghost Black Badge – na tylnej kanapie
Pokonałam Rolls-Royce Black Badge Ghost’em 700 kilometrów, często lokalnymi drogami lub z wyłącznie jednym pasem. I nie przeszkadzało mi to. Nie potrzebowałam autostrad, bo jakakolwiek przejażdżka – sama możliwość prowadzenia i obcowania z tym autem – była niezwykle odprężająca. Ghost zdaje się przepływać kolejne kilometry, wyciszając świat dookoła i pozwalając kierowcy na maksymalny relaks.
O pasażerach nie wspominając – mogą przecież w tym czasie korzystać z ogrzewania lub wentylacji foteli, mają także funkcję masażu w kilku konfiguracjach, mogą oglądać filmy na sporych tabletach wysuwanych z oparć przed nimi lub… popijać schłodzonego szampana w kryształowych kieliszkach. O ich komfort absolutnie martwić się nie trzeba. Nikt nie musi się nawet wysilać, by zamknąć drzwi – zarówno z przodu jak i z tyłu są specjalne przyciski, które wystarczy przytrzymać, a masywne wrota zamkną się same. Z zewnątrz z kolei ukryto w klamkach czujniki – dotkniesz ich i znowu, wszystko dzieje się automatycznie.
Rolls-Royce Ghost Black Badge – wrażenia z jazdy
Szczerze mówiąc, odbierając kluczyk, spodziewałam się jazdy wielką kolubryną i zastrzyków adrenaliny przy jakiejkolwiek próbie manewru. Ale Rolls-Royce Ghost Black Badge mnie zaskoczył. Prowadzi się bardzo intuicyjnie i lekko. Kilkaset metrów i już doskonale czułam krawędzie tego ogromnego pojazdu, wiedziałam jak skręcać i gdzie są jego granice przy próbach zawracania. Nie zapominajmy, że oprócz napędu 4×4, mamy tu także system czterech kół skrętnych – co oznacza, że również koła na tylnej osi zmieniają kąt zacieśniając zakręty. Czułam każdy rant zderzaków i mogłam swobodnie przemieszczać się w zakorkowanej Rydze.
Rolls-Royce Ghost Black Badge to ekskluzywny jacht na kołach, który płynie, tzn. prowadzi się z niebywałą gracją. Nawet gdy przyspiesza, robi to elegancko. Gdy hamuje, nie ma mowy o szarpnięciach. Pedały i wszelkie układy są tak skonstruowane, by nawet przy błędzie kierowcy i zbyt natarczywej jeździe, idealnie wygładzać potencjalne zrywy. Wszystko, aby nie zaburzać komfortu jazdy.
Jestem też pod ogromnym wrażeniem 8-biegowej skrzyni. Automat przekazujący te 600 KM mocy na cztery koła, ani razu nie dał o sobie znać. Jechałam 10 godzin ciągiem, odwiedziłam trzy kraje i ANI RAZU nie poczułam zmiany przełożenia. Zapomniałam wręcz, że ta skrzynia w ogóle istnieje. Mogę śmiało odznaczyć ją plakietką z napisem perfekcja.
Cena? Zużycie paliwa? Bez znaczenia
Nie ma sensu pisać o pieniądzach, bo wiadomo, że auta RR kosztują bardzo dużo. Bardzo, bardzo. Z dziennikarskiego obowiązku napiszę, że mówimy o okolicach dwóch milionów złotych. Zaznaczę jednak, że nie ma tu mowy o kupowaniu kota w worku. Każdy egzemplarz, od początku do końca jest stworzony i składany przez człowieka. Każdy fragment materiału jest wytwarzany w zakładach Rolls-Royce’a, każde drewno jest ręcznie szlifowane, a każdy fragment lakieru ręcznie nakładany i polerowany.
Rolls-Royce Ghost Black Badge to perfekcyjna jakość wykonania i nie ma w tym cienia przesady. Elementy spasowane są idealnie, fotele obszyte skórą z najwyższą starannością, a poszczególne elementy karoserii złożone pod czujnym, ludzkim okiem.
Wyprodukowanie jednego Ghosta trwa około sześciu miesięcy. To dlatego, w ciągu roku, powstaje zaledwie ok. 6 tysięcy aut tej marki. Każdy z nich otrzymuje specjalną plakietkę ukrytą pod drzwiami – gwarancję jakości. I ja się pod tą gwarancją podpisuję.
Jeśli masz chwilę, to warto zabawić się w multimilionerkę(-ra), poczuć, jak to jest konfigurować własnego Rollsa. Mi sprawiło to dużo przyjemności.
Najnowsze
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
Cadillac coraz chętniej wkracza w świat elektrycznych samochodów. Po zaprezentowaniu modeli takich jak Celestiq czy Escalade IQ, teraz przyszedł czas na kolejnego elektrycznego SUV-a. Cadillac Vistiq ma być autem, dzięki któremu amerykańska marka będzie miała swój ,,luksusowy” model w każdym segmencie SUV-ów. -
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
-
Kia EV3 w gronie finalistów konkursu Car of the Year 2025
-
Europejska premiera BYD Sealion 7
-
Cupra Formentor VZ5 w edycjach specjalnych
Zostaw komentarz: