Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
“Duży Range”, "flagowy Range” lub - kierując się oznaczeniami producenta - Range Rover L460. Nazw sporo, ale wszystkie dotyczą jednego modelu - najbardziej luksusowego, największego i najdroższego, jaki możecie znaleźć w katalogu Land Rovera. Sprawdziłyśmy, co możemy kupić, jeżeli “zwykły” luksus to dla nas jeszcze za mało.
Spędziłyśmy tydzień z topową wersją wyposażenia SV w odmianie Serenity. W dużym skrócie – jeśli chodzi o katalog, lepiej się prawie nie da. Owszem, są droższe konfiguracje, natomiast Serenity jest tą, która najdobitniej ma wszystkich informować o waszym statusie. Równie dobrze mogliby dodawać w pakiecie Celine Dion śpiewającą na prawym fotelu, zamiast radia.
Z zewnątrz jest dość niepozornie. Ciemnozielony lakier Belgravia Green nie jest w żaden sposób krzykliwy i na pewno nie wyróżnia się spektakularnie na ulicach. Nie musi w sumie tego robić, bo cała bryła flagowego Range’a swoimi wymiarami przyciąga uwagę. Z nadwoziem SWB (najkrótszym) jest on długi na 2997 mm, szeroki na 2209 mm (lusterka rozłożone) i wysoki maksymalnie na 1870 mm. Testowany egzemplarz postawiono na 22-calowych, 7-ramiennych obręczach, ale katalog przewiduje również felgi 23-calowe. Z przodu odmianę SV wyróżnia chromowany przedni zderzak i dwutonowe oznaczenie modelu na klapie maski – czarno/chromowane. Z tyłu natomiast na klapie bagażnika bez trudu dostrzeżecie specjalny emblemat “SV”.
Najważniejsze niewidoczne dla [postronnego] oka
Gdzie zatem podział się cały ten prestiż? Został uwidoczniony w najważniejszym z perspektywy właściciela miejscu – we wnętrzu. Zaczniemy od tyłu. Elektronicznie otwierany bagażnik pomieści 818 litrów bagażu. Jeśli planujecie przewozić tylko mała torbę lub zakupy, nie musicie nawet kłaść specjalnej ścianki. A jeśli potrzebujecie przysiąść lub zrobić sobie piknikowy stolik, to możecie wspomnianą półkę do tego celu wykorzystać. Wygląda ona dokładnie tak:
Możliwe, że próg załadunkowy okaże się za wysoki, więc w razie potrzeby macie specjalny panel z przyciskami obniżającymi zawieszenie. Jeśli z kolei standardowa pojemność okaże się niewystarczająca, to za pomocą tego samego panelu możecie bez wysiłkowo złożyć siedzenia tylnego rzędu – całość lub częściowo. Wówczas do dyspozycji dostaniecie do 1841 litrów przestrzeni, a to pozwala na odrobinę szaleństwa.
Przechodząc do tylnych foteli
Od razu sprzedam Wam radę – jeśli akurat wasz znajomy/rodzina/partner nabył L460, zawsze siadajcie na fotelu za pasażerem. Wówczas będziecie mogli cieszyć się wszystkimi dogodnościami i będziecie mieli najbardziej dopieszczone miejsce w całym aucie.
Jednym z udogodnień zarezerwowanych wyłącznie dla tego miejsca jest możliwość złożenia fotela przed wami i rozłożenia dwóch podnóżków. Tutaj jednak musicie być ostrożni – auto nic sobie nie robi z ewentualnej obecności pasażera przed Wami i jeśli wydacie taką komendę, złoży przedni fotel razem z nim 😉 Zdecydowanie zabrakło tu czujników zatrzymujących system w razie napotkania oporu – to samo zresztą dotyczy też podnóżków, które w przypadku nieuważnego składania mogą się nawzajem wyłamać. Szerzej ten problem omówiłam w teście wideo na naszym kanale – TUTAJ.
Tylny rząd nie może narzekać na nudę, mając do dyspozycji fotele podgrzewane i wentylowane, a także z funkcją masażu. Pośrodku jest rozkładany elektronicznie podłokietnik z cupholderami (do których spokojnie można włożyć np. kieliszki) i z wbudowanym tabletem. Ekran może posłużyć do sterowania ustawieniami foteli, klimatyzacji oraz multimediów. Opcjonalnie, zagłówki przednich foteli można wyposażyć w niezależne, 13-calowe ekrany.
Marian, tu jest jakby luksusowo
SV Serenity oznacza wybitnie luksusową jakość wykończenia. Wyróżnikiem w testowanym L460 była dwutonowa tapicerka – z przodu witał nas karmelowy brąz Caraway, natomiast z tyłu dołączyła do niego kremowa biel Perlino. Fotele obszyte zostały skórą anilinową z mozaikowym zdobieniem, a pozostałe elementy jak podsufitka, przyjemnymi miękkimi materiałami. Na desce rozdzielczej i panelach zagościł fornir – swoją drogą, pierwszy raz miałam okazję prowadzić auto z kierownicą wykończoną drewnem i przyznam, że jest to bardzo miłe uczucie. Do wymienionego zestawu dołączyły także elementy ceramiczne, tak wykonane zostały chociażby pokrętła na konsoli centralnej.
Nie tylko materiały
Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie lusterko wsteczne. Przyznam, że było to moje pierwsze spotkanie z elektronicznym wyświetlaczem zamiast klasycznego odbicia. W aucie rozmiarów L460 ten element często służy raczej do kontroli sytuacji w drugim rzędzie niż do sprawdzania otoczenia za samochodem (bo i tak nic nie widać przez tylną szybę). Dzięki obrazowi z kamer zamontowanych w tzw. płetwie rekina, umieszczonej tuż nad krawędzią klapy bagażnika, mamy świetną orientację za autem. Wyświetlacz zapewnia bardzo wyraźny obraz HD, który nawet nocą pozwala nam dostrzec miny kierowców za nami. Lusterko można dostosować, kontrolując jasność obrazu albo przesunąć zapadkę i wrócić do klasycznego odbicia.
Kupując L460, decydujecie się nie tylko na wielkie auto z miękkimi skórami i drewnem, ale też na ogromne zaplecze technologiczne. Nowoczesny system multimedialny Pivi Pro obsługiwany jest za pomocą wielkiego, 13,1-calowego ekranu. Udostępnia on możliwość kontroli chyba wszystkich ustawień auta – od typowo komfortowych, po czysto terenowe. Zakładek jest tyle, że zabawy wystarczy minimum na pół godziny. Dodatkowo, istnieje możliwość bezprzewodowego obsługiwania Android Auto i Apple Carplay.
Flagowy Range może być drogi i prestiżowy, ale to wciąż auto mające gen Land Rovera. A to zobowiązuje. System Intelligent Drive Dynamics jest w stanie rozporządzać momentem obrotowym tak, by nawet 100% przekazane zostało na przednią lub tylną oś. Mechanizmy różnicowe z aktywną blokadą świetnie odnajdują się w terenie, współpracując z systemem Terrain Response, odpowiedzialnym za dostosowywanie ustawień auta do aktualnych warunków i nawierzchni. Nie zabrakło też Elektronicznie sterowanego zawieszenia pneumatycznego z Dynamic Response Pro, pozwalającego na stałą kontrolę przechyłów nadwozia i zwiększenie zakresu ruchu kół w bardziej wymagających warunkach.
Do wyboru jest osiem trybów terenowych, które pozwalają na dostosowanie reakcji silnika pojazdu, skrzyni biegów, mechanizmów różnicowych i systemów podwozia. Wybór jest całkiem spory, od najczęściej wskazywanego trybu komfortowego, po żwir/piach/śnieg/skały itd. Istnieje też możliwość skonfigurowania spersonalizowanego trybu.
Moim ulubionym rozwiązaniem jest jednak system czterech kół skrętnych. Przy niskich prędkościach układ skręca koła tylnej osi w kierunku przeciwnym do przedniej, co pozwala skutecznie zmniejszyć promień skrętu auta do niecałych 11 metrów. To jest wręcz absurdalne, jak niewiele miejsca potrzebuje ponad 5-metrowy Range Rover na zawrócenie – może śmiało w tej kategorii konkurować z autami miejskimi. Jeśli natomiast poruszamy się z wyższą prędkością, tylne koła skręcają w tym samym kierunku co przednie, dzięki czemu kierowca może jechać szybciej i precyzyjniej zarazem.
Liczy się serce
Testowany Range Rover p510e napędzany jest układem hybrydowym, wykorzystującym 3-litrowy silnik benzynowy o samodzielnej mocy 400 KM i momencie obrotowym 550 Nm. Na tyle możecie liczyć, jeśli padnie Wam bateria. Jeżeli natomiast będziecie ją regularnie ładować (a jest to bardzo proste, dzięki gniazdku plug-in), do zabawy przyłączy się silnik elektryczny o mocy 105 kW, a moc systemowa zwiększy się do 510 KM oraz 700 Nm. Prędkość maksymalna auta wynosi wówczas 242 km/h, natomiast pierwsza setka pojawia się na liczniku w 5,5 sekundy. Przyznacie mi chyba rację, że warto mieć do dyspozycji cały potencjał tego napędu.
Według pomiarów WLTP, na samym prądzie da się pokonać nawet 120 kilometrów, choć na stronie producenta czytamy, że lepiej nastawiać się na 94 km. Realnie podczas testu zasięg w pełni naładowanej baterii wskazywał na ok. 70 kilometrów i myślę, że ten wynik jest najbliższy prawdzie.
Ile to kosztuje?
Dokładna nazwa omawianego samochodu to Range Rover L460 p510e SWB AWD SV Serenity – niekoniecznie w tej kolejności 😉 Oznacza to najkrótszy rozstaw osi w katalogu, napęd w układzie hybrydowym, przekazywany na cztery koła. Cena katalogowa tego auta w wyposażeniu standardowym wynosi 1 082 400 zł. Dodatki opcjonalne, w tym tapicerka i lakier, wywindowały cenę testowanego egzemplarza do dokładnie 1 137 640 zł.
Ciekawostką jest, że od końca 2023 roku w przedsprzedaży na wybranych rynkach pojawi się nowy wariant, całkowicie elektryczny.
Najnowsze
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
Volvo EX30, najmniejszy SUV szwedzkiej marki, udowadnia, że bezpieczeństwo nie jest kwestią rozmiaru. Model ten właśnie uzyskał maksymalną, pięciogwiazdkową ocenę w najnowszych testach bezpieczeństwa Euro NCAP, potwierdzając tym samym zaangażowanie szwedzkiej marki w zapewnienie najwyższych standardów bezpieczeństwa w ruchu drogowym, zwłaszcza w wymagających warunkach miejskich -
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
-
Nowa Toyota Hilux Mild-hybrid 48V od 170 900 zł netto
-
Dacia Duster z tytułem CAR OF THE YEAR POLSKA 2025
-
To auto kończy właśnie 10 lat – było pierwszą hybrydą coupe tej japońskiej marki
Zostaw komentarz: