Przez nowe przepisy łatwiej będzie stracić prawo jazdy! Co jeszcze się zmieni?
Wiele wskazuje na to, że trwająca epidemia koronawirusa nie wpłynie znacząco na prace legislacyjne, wprowadzające zmiany do Kodeksu drogowego. Oto na co musimy się przygotować.
Surowsze podejście do ograniczeń prędkości oraz zwiększenie „swobód” pieszych to pomysły rządu na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Jeśli nic się nie zmieni, to poniższe zmiany wejdą w życie już w lipcu.
Ujednolicenie ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym
Wiele lat temu ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym wynosiło 60 km/h, ale spotykało się z coraz większą krytyką. „Na zachodzie jest mniej wypadków, a tam można jeździć 50 km/h – to pewnie dlatego jest bezpieczniej” dało się usłyszeć w 2004 roku, kiedy obniżano limit. Wprowadzono jednak rozróżnienie – między godziną 5 a 22 nadal mogliśmy jechać 60 km/h. Argumentacja była prosta – w nocy ryzyko kolizji lub potrącenia pieszego jest znikome.
Polska stała się tym samym jedynym krajem w Unii, który pozwala na szybszą jazdę w nocy. Teraz ma się to zmienić i projekt zmian zakłada limit 50 km/h obowiązujący przez całą dobę. Ma to oczywiście poprawić bezpieczeństwo. Rzecz w tym, że bezpieczeństwo w ruchu drogowym to bardzo złożony problem i składają się na niego na przykład jakość dróg, ich rozplanowanie oraz infrastruktura, a także poziom edukacji uczestników ruchu (nie tylko kierowców). I o ile obniżenie limitu prędkości można uznać za działanie poprawiające bezpieczeństwo (choć najprostsze i mało wymierne), o tyle mamy wątpliwości, czy obniżanie go w godzinach nocnych odniesie jakikolwiek skutek.
Prawo jazdy stracisz teraz także poza terenem zabudowanym
Wprowadzenie przepisu na podstawie którego policja zatrzymuje prawo jazdy na 3 miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym, budziło wiele kontrowersji. Po pierwsze jest to druga kara za to samo przewinienie (policjant i tak wypisuje mandat i przyznaje punkty karne), a po drugie obywatel nie ma prawy obrony przed sądem (mandatu możemy nie przyjąć i wyjaśniać sprawę w sądzie, ale prawo jazdy i tak tracimy, bez możliwości odwołania się). Nie sposób jednak się nie zgodzić z tym, że kiedy ktoś jedzie na przykład 110 km/h ulicą, na której są przejścia dla pieszych i skrzyżowania, a w wzdłuż niej stoją zaparkowane samochody, to rzeczywiście jest to bardzo poważne przewinienie.
Według projektu zmian przepis ten ma zostać rozszerzony na teren niezabudowany, w tym na autostrady i drogi ekspresowe. I znowu pojawiają się kontrowersje. Dwukrotne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, gdzie na każdym kroku czekają na nas potencjalne zagrożenia, to rzeczywiście poważna sprawa. Ale czy przekroczenie prędkości na autostradzie (gdzie zagrożeń właściwie brak) o 1/3 to równie groźne przewinienie? Wracają też wątpliwości co do możliwości obrony przed błędem policjanta. Jeśli będziemy jechać drogą ekspresową 150 km/h, a załoga radiowozu z wideorejestratorem dokona pomiaru podczas doganiania nas (policja sama czasem wrzuca na swoje strony takie nagrania z błędnym pomiarem) i wyskoczy im na przykład 171 km/h, to jest po sprawie. Zamiast należącego nam się mandatu w wysokości 200 zł, policjant zaproponuje 400 zł i odbierze nam prawo jazdy. Kiedy się nie zgodzimy z jego oceną, sprawę będzie rozstrzygał sąd, ale prawo jazdy i tak stracimy na 3 miesiące. A jeśli w poczuciu własnej niewinności wsiądziemy wtedy za kierownicę, to grozi nam przedłużenie zatrzymania uprawnień do 6 miesięcy.
Pieszy będzie miał pierwszeństwo przed przejściem, ale nie bezwarunkowe
Jakiś czas temu napisaliśmy dłuższy materiał na temat tego, dlaczego przyznanie pieszym pierwszeństwa jeszcze przed przejściem to fatalny pomysł. Niestety taka zmiana też ma się pojawić w prawie o ruchu drogowym. Co prawda w teorii jest to zmiana rozsądna, ale niestety tylko w teorii.
Zgodnie z projektem nowelizacji, kierowca będzie zobowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu oczekującemu na wejście na pasy. Na pieszym natomiast będzie ciążył obowiązek upewnienia się, że wszyscy kierujący umożliwiają mu przejście. Wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd nadal będzie zabronione. Co ma dać ta zmiana? W założeniu chodzi o to, żeby kierowcy baczniej obserwowali przejścia dla pieszych. Żeby nie uważali że zebra to takie nieistotne paski na asfalcie, tylko zawsze zwalniali i z nogą na hamulcu bacznie się rozglądali.
Rzeczywiście część kierowców może zacząć tak jeździć. Ale czy sądzicie, że ci kierujący, którzy dzisiaj wyprzedzają inne samochody na przejściach dla pieszych, albo omijają pojazdy już stojące przed pasami, na których znajdują się piesi, nagle zaczną przestrzegać przepisów? Skoro obecnie rażąco je łamią, to dlaczego teraz mają to zmienić? A takie sytuacje są niestety częste i bardzo groźne.
Drugim poważnym problemem są piesi, którzy wchodzą tuż przed nadjeżdżające samochody, nie dając kierowcy czasu na reakcję. Teoretycznie nowe przepisy nadal zabraniają pieszemu tego typu zachowań, ale w praktyce będzie to zapis martwy. Już teraz pieszy wchodzący pod nadjeżdżające auto nie jest uważany za sprawcę potrącenia, nawet jeśli niewinności kierowcy dowodzi nagranie. Nietrudno się domyślić jak będzie to wyglądało po wprowadzeniu nowych przepisów. Pieszy będzie niewinny nawet jeśli postawi nogę na przejściu pół sekundy przed potrąceniem. Obecnie policja mówi w takich sytuacjach, że pieszy „miał pierwszeństwo” (nabył je stawiając nogę na pasach), więc to kierowca powinien był mu ustąpić. A co będzie po zmianie przepisów?
Nowe przepisy – co faktycznie zmienią?
O wpływie nowych przepisów na bezpieczeństwo na polskich drogach przekonamy się dopiero za jakiś czas. W naszej ocenie obniżenie limitu prędkości nocą nie będzie miało żadnego mierzalnego wpływu. Zabieranie prawa jazdy również w terenie niezabudowanym znajdzie swoje odzwierciedlenie w policyjnych statystykach oraz dumnych komunikatach prasowych. Ale czy zatrzymanie prawa jazdy kilku kierowcom, którzy będą jechali 200 km/h na autostradzie (gdzie jakiekolwiek kolizje i wypadki są zjawiskiem marginalnym) faktycznie poprawi bezpieczeństwo na naszych drogach?
Z kolei przyznanie pierwszeństwa pieszym przed przejściami spowoduje głównie zwiększenie liczby pieszych wchodzących bezmyślnie przed samochody. Chcąc realnie poprawić ich bezpieczeństwo, należałoby przebudować przejścia oraz edukować na temat zasady szczególnej ostrożności oraz ograniczonego zaufania (wielu pieszych niestety o nich nawet nie słyszała), a także uczyć kierowców co to jest wyprzedzanie na przejściu dla pieszych (duża część kierujących zupełnie nie rozumie tego wykroczenia). Ale to oznacza spore wydatki, natomiast przepis mówiący „wy macie bardziej uważać na nich” nic nie kosztuje.
A jak wy oceniacie projekt nowych przepisów? Poprawią bezpieczeństwo na drogach, czy nie odniosą zamierzonego skutku?
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Europejska premiera BYD Sealion 7
BYD Sealion 7 to siódmy w pełni elektryczny samochód wprowadzony przez chińską markę na europejski rynek. Jest to też czwarty model z serii ,,Ocean”, do której należy już Dolphin, Seal i Seal U. Pierwsze modele mają dotrzeć do klientów jeszcze w tym roku. -
Cupra Formentor VZ5 w edycjach specjalnych
-
Porsche Taycan 4 i Taycan GTS – nowe warianty w gamie elektrycznego modelu
-
Lamborghini Revuelto ,,Opera Unica” zaprezentowane
-
Mercedes-AMG pracuje nad pierwszym własnym SUV-em
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Proszę zastosować takie przepisy jakie są w Niemczech i oczywiście przygotować oznakowania w których święte krowy muszą dac znać kierowcy że będą przechodzić