Kierowca zmierzony laserem wygrał w sądzie! Policja skompromitowana, ale co z tego?
Niezwykła historia kierowcy, który został dwukrotnie zatrzymany przez ten sam patrol za prędkość, pokazuje, że z policją można wygrać, a sądy oraz biegli potrafią czasem stanąć po stronie niesłusznie oskarżanych obywateli. Sytuacji w Polsce raczej to nie zmieni, ale może zachęcać do walki o swoje racje.
Policja zatrzymała kierowcę za prędkość, a potem jeszcze raz, gdy odjeżdżał
Jak informuje „Rzeczpospolita”, zaczęło się od zatrzymania pewnego kierowcy przez patrol policji, za przekroczenie dozwolonej prędkości o 20 km/h. Kierujący odmówił przyjęcia mandatu, twierdząc, że jechał przepisowo.
Po zakończonej interwencji zatrzymany odjechał na tyle dynamicznie, że policjanci raz jeszcze zmierzyli mu prędkość. Według radaru jechał on wtedy 107 km/h w terenie zabudowanym. Ponownie został zatrzymany do kontroli i ponownie odmówił przyjęcia mandatu. Policjanci sporządzili więc wniosek o ukaranie go do sądu, ale zatrzymali mu też prawo jazdy na 3 miesiące. Zgodnie z prawem (które zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, nie powinno obowiązywać) zatrzymanie uprawnień następuje automatycznie, bez względu na okoliczności i nie można się od niego odwołać.
Kierowca wygrał z policją w sądzie
Pierwszy proces kierowca przegrał, ale odwołał się do drugiej instancji. Sąd nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Wątpliwości budziło przede wszystkim to, że w momencie przeprowadzenia pomiaru, samochód oskarżonego oddalił się o 132 metry, a to zbyt krótki dystans, by mógł osiągnąć 107 km/h. Potwierdzili to biegli.
Mieli oni też zastrzeżenia do samego urządzenia, którym dokonano pomiaru, czyli ręcznego miernika laserowego Ultralyte LTI 20-20 100L. Po pierwsze pomiar musiałby być przeprowadzony podczas celowania w tablicę rejestracyjną – jeśli wiązka nie trafi na pionową powierzchnię, może ześlizgnąć się i nie będzie dało się określić, czego prędkość została zmierzona.
Uwagi były też inne. Jak relacjonował obrońca oskarżonego:
Najlepiej też, aby w trakcie kontroli policjant stał na wprost pojazdu, chociaż wiadomo, że zwykle znajduje się on na krawędzi jezdni. Wówczas jednak pomiar dokonywany jest pod kątem, co może sprawić, że wiązka ześlizgnie się po karoserii, a to wpłynie na jego ostateczny efekt.
Gwoździem do trumny było zwrócenie uwagi, że używany przez policję Ultralyte LTI 20-20 100L nie robi zdjęcia kontrolowanego pojazdu, a wiec nie spełnia wymagań ministra gospodarki w sprawie warunków technicznych urządzeń pomiarowych, wykorzystywanych przez policję. Nie powinien on się więc znaleźć na wyposażeniu policji, a używanie go jest bezprawne. Pomiary nim wykonywane nie mogą zatem stanowić dowodu w sądzie.
Znak z kamerą to nowy bat na kierowców. Kto powinien bać się mandatu?
Policja nie widzi problemu z nielegalnymi miernikami prędkości
Skoro sąd uznał, że policja bezprawnie korzysta z niedopuszczonych do użytku urządzeń pomiarowych, powinno to chyba dać początek masowym kontrolom policyjnego sprzętu i natychmiastowym zaprzestaniem używania tego, który nie spełnia wymogów. Jednak cytowany przez „Rzeczpospolitą” rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka, nie widzi problemu:
Urządzenia LTI 20/20 TruCam, zgodnie ze stanowiskiem Głównego Urzędu Miar, zostały sprawdzone w toku prowadzonego postępowania w przedmiocie ewentualnego cofnięcia decyzji zatwierdzającej typ przedmiotowych przyrządów, które zakończyło się decyzją o jego umorzeniu, z uwagi na brak okoliczności kwalifikowanych jako przesłanki do cofnięcia decyzji zatwierdzenia typu. Sprzęt używany przez policję zapewnia prawidłowe wykonywanie pomiarów prędkości podczas kontroli ruchu drogowego, zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Policja nielegalnie mierzy prędkość i nic na to nie poradzimy
Pan rzecznik wydaje się nie zauważać jednej rzeczy. Skoro sąd wskazuje, że policyjny miernik, zgodnie z wymogami ministerstwa, musi robić zdjęcia kontrolowanym pojazdom, a dany model urządzenia tego nie robi, to znaczy, że nie spełnia wymogów i nie można z niego korzystać. Jeśli mimo to otrzymał zatwierdzenie Głównego Urzędu Miar, to jest to zatwierdzenie wystawione niezgodnie z prawem. Nietrudno chyba zerknąć do wymagań ministerstwa, a potem na posiadany przez policję miernik i stwierdzić – ma on funkcję robienia zdjęć, czy nie?
Ale żyjemy w Polsce. Nikt nie zainspiruje się wyrokiem krakowskiego sądu, aby sprawdzić, czy policja w całej Polsce używa nielegalnych mierników prędkości. Przez długie lata drogówka korzystała przecież z niesławnych Iskier, które mierzyły trudno powiedzieć co – może prędkość samochodu, może przelatującego ptaka. Obecnie stosowane mierniki laserowe są znacznie precyzyjniejsze, ale również bardzo wrażliwe na jakikolwiek błąd operatora.
Ta wiedza niczego nie zmienia, może najwyżej pomóc pojedynczym kierowcom w sądowej batalii. Ale policja dalej będzie korzystać ze swoich mierników. Tak jak dalej zatrzymuje prawa jazdy na 3 miesiące, chociaż zabronił tego wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Zostaw komentarz: