Podsumowanie startów kobiet w Rajdzie Świdnickim-Krause

Jedyna kobieca załoga w Rajdzie Świdnickim-Krause w składzie: Klaudia Temple i Katarzyna Pytel-Majkowska, osiągnęła metę na świetnym, drugim miejscu w klasie. Wioletta Bajda u boku męża Grzegorza w swoim debiucie - dojechała czwarta.

Katarzyna Pytel-Majkowska
fot. Marcin Hennek

Jak zawodniczki nastawiały się przed startem Rajdu przeczytasz tu.

Rajd Świdnicki-Krause był rozgrywany na kultowych trasach Gór Sowich. Kręte i długie odcinki do łatwych nie należą, a zmienna pogoda i mokre asfalty podniosły poprzeczkę, utrudniając zawodnikom dobór opon.

W tych wymagających warunkach świetnie poradziła sobie, jedyna kobieca załoga w rajdzie – Klaudia Temple i Katarzyna Pytel-Majkowska, zajmując 2. miejsce w klasie! Do ostatniego metra zawodniczki walczyły z załogą Braun/Masłowiec w bliźniaczym samochodzie.

Po 4-tym odcinku były na 3. miejscu w klasie ze stratą zaledwie 1,4 sekundy do drugiego miejsca. Kolejny OS przyniósł wygraną z największymi konkurentami i awans na drugą lokatę (z zaledwie 2-ma sekundami przewagi). Ostatni odcinek był decydujący! Rozsądna jazda przyniosła Klaudii i Kasi kolejne sekundy przewagi – dzięki czemu na mecie rajdu, jedyny damski duet w stawce, mógł cieszyć się z drugiego miejsca podium.

Klaudia Temple i Katarzyna Pytel-Majkowska, zajęły 2. miejsce w klasie!
fot. Marcin Hennek

 

Klaudia Temple
fot. Marcin Hennek

– Rajd był bardzo trudny. Starałam się jechać czysto, by nie popełnić błędu, który na tak szybkim rajdzie mógłby kosztować zbyt dużo. Nie obyło się jednak bez żadnych przygód, na szczęście nie były one na tyle duże, by nie ukończyć rajdu. Bardzo się cieszę z wyniku, bo takiego początku sezonu się nie spodziewałam – mówi Klaudia.

– Jestem bardzo zadowolona z wyniku, bo to dopiero nasz drugi, wspólny start, a walka była emocjonująca do ostatniego OS-u. Dla mnie to najradośniejsza wygrana we wszystkich rajdach, jakie jechałam. I ten puchar, który stoi dziś w honorowym miejscu, przyniósł mi najwięcej radości i łez na mecie – przyznaje Kasia.

Wioletta Bajda u boku męża Grzegorza nie mogła narzekać na brak wrażeń. Metę udało się osiągnąć na 30. miejscu klasyfikacji generalnej i 4. w klasie:

Wioletta Bajda z mężem Grzegorzem
fot. Marcin Hennek

– Rajd Świdnicki to nasz debiut w RPP – wymarzony cel został osiągnięty, a w tym sporcie mówi się „zwycięzcy są na mecie”!  Nam się to udało, choć nie obyło się bez przygód: na 3 OS-ie nasza Honda prawie zgubiła koło, a na ostatnim utknęła w rowie i przez długie 4 minuty myślałam, że mety nie będzie… Uratowali nas „ludzie z lasu” (śmiech). Wielkie dzięki dla kibiców – bez Was rajdy nie byłyby tym samym! Cudowny rajd, cudowny klimat, doświadczenia i wspomnienia bezcenne! Na pewno jeszcze wrócimy na słynne walimskie patelnie. A kolejny nasz start planujemy pod koniec kwietnia w Mikołowie – zapraszam kibiców i… sponsorów – wesoło podsumowuje zawodniczka.

Na kolejne, rajdowe emocje poczekać musimy do Rajdu Karkonoskiego, rozgrywanego pod koniec maja w okolicach Jeleniej Góry. Będzie to także podwójna runda – mistrzostw Polski i Rajdowego Pucharu Polski.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze