Nissan Ariya 87 kWh Evolve – TEST, dane techniczne, wrażenia: jakość, która ma swoją cenę
Oto nowy, japoński, elektryczny SUV - Nissan Ariya. Czy powtórzy sukces mniejszego Leafa? Testujemy!
Przez lata, to Leaf przecierał szlaki elektromobilności, udowadniając, że auta nie potrzebują spalin, aby być w pełni komfortowe, ciekawe i oferować bardzo przyzwoite zasięgi. Teraz przyszła pora na zmianę, a Ariya to projekt zupełnie inny niż wszystko, co Nissan nam do tej pory serwował. Zapraszam na test – oto Nissan Ariya.
Pierwsze projekty koncepcyjnego SUV-a „nowej ery” zaprezentowane zostały w 2019 roku, podczas targów motoryzacyjnych w Tokio. Już wtedy stylistyka auta zbierała dobre opinie. Po pokazaniu wersji produkcyjnej, również nie można mówić o rozczarowaniu.
Nissan Ariya 87 kWh Evolve
Nissan Ariya 87 kWh Evolve – wygląd: łączy w sobie kilka cech
Nadwozie wbrew pozorom jest minimalistyczne, to znaczy pozbawione zbędnych linii i przetłoczeń, a sama sylwetka okrągła, wręcz nieco jajowata. Ta prostota jednak nie jest nudna, a wręcz idealnie wpasowuje się w aktualny kanon nowoczesności. Ariya wygląda świeżo i dynamicznie, a wszystkie te zaokrąglenia służą zwiększeniu aerodynamiki podczas jazdy i zmniejszeniu oporu przecinanego powietrza.
Świetne wrażenie robią już same światła – inteligentne reflektory adaptacyjne wykonane w technologii LED. Ich cienka i bardzo długa linia zjeżdża ostro w dół, przecinając zderzak i podkreślając tym samym masywność przedniej części nadwozia. Efekt jest ładny i niepowtarzalny – w zasadzie już sama linia świateł wystarczy, aby ocenić, z jakim modelem mamy do czynienia. Minimalizm elektrycznego SUV-a objawia się także w projekcie osłony „chodnicy”, która stanowi jednolitą ciemną taflę.
Tył auta nie jest już tak charakterystyczny. Zintegrowane lampy tworzą pas przecinający klapę na pół – jest to zabieg znany nam już chociażby z Panamery, Sportage’a czy ProCeed’a. To w zasadzie jedyny „emocjonujący” akcent. W zależności od konfiguracji danego egzemplarza, uatrakcyjnić nadwozie mogą jeszcze chociażby sportowe dokładki na zderzaki. Generalnie Nissan Ariya hołduje zasadom nowoczesnego crossovera, co oznacza delikatnie opadający dach i względnie wąską linię okien przy sporej ilości blachy. Te proporcje symbolicznie odzwierciedlają rozkład masy pojazdu – w sposób charakterystyczny dla elektryków, SUV ten ma nisko osadzony środek ciężkości, co czuć również podczas jazdy. Ale o tym później.
Nissan Ariya – świetne wrażenie robi dobór materiałów
Wsiadając do wnętrza, od razu zaskakuje jakość wykonania i dobór materiałów. Testowany egzemplarz charakteryzuje się kremowym środkiem, do którego wykończenia wykorzystano skórę oraz zamsz (a w każdym razie coś, co jak zamsz wygląda). Milutki w dotyku materiał pojawił się na drzwiach, fotelach oraz desce rozdzielczej, a całość wygląda estetycznie, porządnie i elegancko zarazem.
Miejsca dla pasażerów jest bardzo dużo, aczkolwiek nie dajcie się zwieść danym w dowodzie rejestracyjnym. Teoretycznie autem można wozić 5 osób, lecz naprawdę wygodnie będzie czterem. Siedząc na tylnej kanapie, do dyspozycji po każdej stronie mamy grzanie foteli w kilku stopniach i gniazdka do ładowania np. smartfona.
Przy nisko ustawionych przednich fotelach, nie spodziewajcie się miejsca na stopy. Nie jest to jednak duży problem, bo odległość od siedzeń to wynagradza. Przestrzeni na kolana jest mnóstwo i przeciętny pasażer bez problemu komfortowo się rozsiądzie. Jeśli natomiast chodzi o 5. osobę, siedzącą na środku tylnej kanapy, musi być ona małego wzrostu, ze względu na nisko idący dach. Przy lekko uniesionej centralnej części siedziska, nie ma za bardzo możliwości wyprostowania się – trzeba pochylić się do przodu, aby nie trzeć głową o podsufitkę.
O przytulne wnętrze dbają miłe, puchate dywaniki, dzięki którym ma się ochotę zrzucić buty i siedzieć boso. Poza tym, jest także nawiązanie do ekologii – imitujące drewno (a może to prawdziwe drewno?) panele, którym wykończono konsolę środkową i deskę rozdzielczą. Ciekawym zabiegiem jest możliwość wysuwania i chowania konsoli za pomocą dedykowanych przycisków. To poniekąd budzi w kierowcy wrażenie, jakby mógł bez problemu spacerować po swoim aucie. I to jeszcze po tych miękkich dywanikach…
Nissan Ariya – wracając do konsoli centralnej
Na jej temat lekko się rozpiszę, ponieważ zaprojektowana została w sposób dość unikalny. Umieszczono na niej przyciski do zmiany trybu jazdy, uruchomienia funkcji E-pedal oraz do wysuwania i chowania półki, wynurzającej się spod deski rozdzielczej. Na niej możemy postawić napoje (ale na postoju, bo nie ma cupholderów), położyć laptopa, telefon, książkę lub podnieść osłonę i ukryć tam drobne skarby.
Wspomniane przyciski na konsoli wyglądają na dotykowe, jakby wygrawerowane w drewnie, ale w rzeczywistości trzeba je wcisnąć. Co innego te służące do obsługi klimatyzacji. One również zostały umieszczone na panelu z drewna (a może to okleina? 😉), reagują haptycznie na nasz dotyk. Jest to niesamowicie miła odmiana po mało praktycznym piano black, błagającym wiecznie kierowcę o wytarcie z odcisków palców. Odstępstwo na rzecz drewna to był doskonały wybór projektantów.
Nissan Ariya – bez prądu nie ma jazdy
Ale gdy już jest, zajechać można całkiem daleko. Na nasz test trafiła odmiana 87 kWh, oddająca do dyspozycji kierowcy 242 KM mocy i wysoki moment obrotowy od startu. Przy napędzie na przednią oś, pozwala to pokonać oficjalnie 533 kilometrów, a nieoficjalnie około 480 km. Wciąż brzmi bardzo dobrze, prawda? Ciekawostką jest fakt, że jeśli zdecydowalibyście się na napęd e-4orce na cztery koła, maksymalny zasięg auta spadłby do 515 km, ze względu na większą masę.
Przy 242 KM w elektryku można się pobawić. Dostępne są trzy tryby jazdy – Eco, Normal i Sport. W tym ostatnim sprint do setki zajmuje Aryi 7,6 sekundy, ale umówmy się – 300 Nm momentu dostępnego od zera sprawia, że każdorazowe wciśnięcie pedału przyspieszenia wywołuje uśmiech na twarzy.
Elektryczny napęd oznacza zazwyczaj wyjątkowy komfort podróżowania i ciszę w kabinie. Nie inaczej jest w przypadku elektrycznego crossovera Nissana – wszelkie hałasy są wytłumione, a przy wyższych prędkościach jedyne dźwięki przedostające się do kabiny pochodzą od opon. W testowanym egzemplarzu były opcjonalne felgi 20-calowe, ale nie odczułam negatywnego wpływu na wygodę prowadzenia. Bardzo mi zresztą przypasowały wizualnie.
Nissan Ariya – przerwa na kawę
36 godzin – tyle zajmuje naładowanie akumulatora od 10% do 100%. Przerażeni? Spokojnie, mowa oczywiście o gniazdku domowym. Jeśli do dyspozycji macie akurat szybką ładowarkę o mocy ok. 130 kWh, wystarczy Wam pół godziny na zbudowanie zasięgu wystarczającego na wyprawę z Warszawy do Łodzi i z powrotem. W przypadku ładowania z mocą 22 kWh, na uzupełnienie prądu do pełna musicie zarezerwować sobie niecałe 5 godzin.
Nissan Ariya – jest fajnie, ale drogo
Nissan Ariya kosztuje sporo i nienajlepiej wypada w zestawieniu z katalogami rywali. Najtańsza odmiana w momencie testu to 63 kWh Advance kosztuje minimum 239 300 złotych – podobnie jak Mercedes EQB 250, ale już o ok 50 tys. więcej niż Megane E-tech i ok 20 tys. więcej niż Kia EV6 czy Skoda Enyaq iV. Warto jednak dodać, że w ubiegłym tygodniu Nissan ogłosił wprowadzenie dwóch nowych odmian do gamy Ariyi: najtańszej oraz najszybszej, więcej o tych odmianach przeczytacie w materiale Agnieszki.
Testowana wersja 87kWh Evolve rozpoczyna się z kolei od 294 900 zł. W tej cenie dostajecie dodatkowo oświetlenie przestrzeni na nogi w przednim rzędzie, system audio Bose z 10 głośnikami czy wyżej omówiony elektrycznie sterowany schowek w desce rozdzielczej oraz elektrycznie sterowaną konsolę z podłokietnikiem. Ponadto, wersja wyposażenia Evolve oddaje do dyspozycji kierowcy wentylowane fotele przednie, adaptacyjne lusterko wsteczne, Head-up, asystenta parkowania ProPilot Park oraz m.in. panoramiczne okno dachowe.
Poniżej jeszcze nasze wideo z prezentacji statycznej opisywanego modelu:
Najnowsze
-
Europejska premiera BYD Sealion 7
BYD Sealion 7 to siódmy w pełni elektryczny samochód wprowadzony przez chińską markę na europejski rynek. Jest to też czwarty model z serii ,,Ocean”, do której należy już Dolphin, Seal i Seal U. Pierwsze modele mają dotrzeć do klientów jeszcze w tym roku. -
Cupra Formentor VZ5 w edycjach specjalnych
-
Porsche Taycan 4 i Taycan GTS – nowe warianty w gamie elektrycznego modelu
-
Lamborghini Revuelto ,,Opera Unica” zaprezentowane
-
Mercedes-AMG pracuje nad pierwszym własnym SUV-em
Zostaw komentarz: