Ewa Kania

Znakoza dopadła Niemcy. Postawili 566 znaków na 1100 m ulicy. A to nie koniec

Zmiany w organizacji ruchu inspirowane ruchami „ekologicznymi” miewają różny efekt, nie zawsze pozytywny. Nie słyszeliśmy jednak jeszcze o tak absurdalnej sytuacji, jaka miała ostatnio miejsce we Frankfurcie. Śmieją się z niej nawet tamtejsze media.

Niemcy często są stawiane za wzór naszym drogowcom, również w kwestii ustawiania znaków. Gdy jest ich zbyt dużo, kierowcy przestają na nie zwracać uwagę, albo nie są w stanie zarejestrować znaczenie wszystkich z nich. Do zatem zaszło w centrum Frankfurtu nad Menem?

Władze miasta przewodzone przez frakcję Zielonych postanowili zmienić organizację ruchu na jednej ulic dzielnicy Westend, przekształcając ją w dużej mierze na drogę rowerową. Podobno uznali, że ulica pełniąca rolę ulicy to złe wykorzystanie dostępnej przestrzeni.

Po zmianie organizacji ruchu ustawiono znaki informujące o niej. Między innymi wskazujące, że jest to teraz ulica jednokierunkowa, choć nie dotyczy to rowerzystów. Oznaczono także gdzie można parkować, gdzie mają stawać dostawcy do okolicznych sklepów, a gdzie należy pozostawiać hulajnogi elektryczne. Całość uzupełniono także o drogowskazy, kierujące do parków czy pobliskich uczelni.

W sumie na odcinku 1100 metrów ustawiono 566 znaków. Ponieważ miasto nie miało tylu słupów (a poza tym znaki by się pewnie wzajemnie zasłaniały), na pojedynczych słupach zamontowano nawet po sześć znaków. Szczyt absurdu? Władze są podobno zadowolone z efektu i chcą przeorganizować w ten sposób kolejne 200 metrów ulicy.

Z kolei aktywiści z niemieckiego klubu rowerowego chcą ogólnego ograniczenia ruchu samochodów w miastach. We Frankfurcie ulice, zwłaszcza te ze sklepami i restauracjami, mają być przerabiane na ciągi pieszo-rowerowe. Samochody, jeśli będą mogły tam wjechać, to tylko na chwilę.

Autostrady w Polsce będą płatne? Jasne stanowisko ministerstwa

Uważamy, że to doskonały pomysł. Jeśli ludzie nie będą mieli jak dojechać do restauracji i sklepów, z pewnością uspokoi to ruch w tych miejscach. A czy sklepy i restauracje nie zbankrutują? To drobiazg, który nie zaprząta głów aktywistów.

Komentarze:

Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze