Najnowszy „Top Gear” jest tak dobry, jak stary „Top Gear”?
Tęsknicie za dawną formułą „Top Gear”, w którym samochody były tylko pretekstem do zabawnych i widowiskowych przygód trzech kumpli? Jeśli tak, to ucieszy was poniższa wiadomość.
Brytyjskie media już oceniły: wraca zadziorny duch starego „Top Gear”. Wystarczy tylko spojrzeć na fragmenty wyjątkowo pozytywnych recenzji, które pojawiły się po emisji pierwszego odcinka 27. sezonu.
„Top Gear” wkracza w nową erę i widać, jak na dłoni że Chris, Paddy i Freddie są właściwymi osobami do przejęcia kierowcy. W ciągu ostatnich kilku lat podjęto wiele nieudanych prób wskrzeszenia serialu, ale teraz naprawdę karta się odwróciła i seria ma szansę ruszyć z kopyta. Wraca zadziorny duch starego „Top Gear”. Digital Spy
Część magii starego „Top Gear” została ponownie rozpalona. I to przez nowe trio, po którym nie spodziewałem się cudów. Uszczypliwie-arogancka chemia, która istniała między Clarksonem, Jamesem Mayem i Richardem Hammondem, została odtworzona w nieco słoneczniejszej formie i ze świeżą energią. Stary format ma w sobie jeszcze życie. The Guardian
Były niepokojące głosy, że nowy „Top Gear” będzie ckliwy w stosunku do swoich poprzednich macho-wcieleń. Sądząc po pierwszym odcinku, fani motoryzacji uczuleni na przytulanie i świece zapachowe mogą przestać się martwić. Jest wymiana złośliwości i robienie sobie psikusów. „Top Gear” znów ma zarost na brodzie i błysk w oku. The Telegraph
To było lepsze niż można się było spodziewać, naprawdę czuło się, że to trio to prawdziwi kumple, chociaż dobrze wiesz, że tak naprawdę to Tinderowa randka w TV. The Times
Do Chrisa Harrisa dołącza komik Paddy McGuinness i legenda krykieta Andrew „Freddie” Flintoff – nie zabraknie również jedynego w swoim rodzaju kierowcy wyścigowego, znanego wszystkim jako Stig. W nowej serii Paddy, Freddie i Chris stawią czoła największym i najtrudniejszym wyzwaniom w historii „Top Gear”, doprowadzając swoje samochody (i siebie samych) do granic wytrzymałości. Przemierzą trasę ciągnącą się przez bezlitośnie upalną etiopską pustynię, bezkresne lasy deszczowe Borneo, pustkowia Islandii aż po pełną dzikich tłumów dzielnicę handlową w centrum Mansfield. Z kolei na znanym na całym świecie torze „Top Gear” kolejna grupa celebrytów, stając wobec wyzwań, które każdego tygodnia będą dla nich przygotowywać prezenterzy, zademonstruje swoje umiejętności – lub ich brak .
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Top Gear skończył się wraz ze zwolnieniem legendarnego tirio. W pełni zgadzam sie z przedmówcami.
Anonymous - 5 marca 2021
Ci nowi nie mają po prostu nic ciekawego do powiedzenia ani umiejętności zagrania interesującej postaci.
Anonymous - 5 marca 2021
Nowa seria i prowadzący to jakiś dramat! 3 i 4 odcinek (sezon27) próbowałem wielokrotnie oglądać i nie mogłem na sobie wymusić dotrwania do końca. Nawet przewijając słabsze momenty okazywało się, że najlepsze to… reklamy. Zero spójności, zero pomysłu i tak na prawdę nie wiadomo o czym to program. Słabe teksty, słabe komentarze, historie o niczym, bezsensowne wypady i testy, które nic nie wnoszą lub zostały już przeprowadzone przez dawną „trójcę”. Przy czym tamtych oglądało się lekko, przyjemnie, z zaciekawieniem i humorem. Dawne odcinki pochłaniały człowieka i przenosiły w inny świat. Obecnie jest fatalnie a chamstwo, złośliwość i bezczelność prowadzących wobec siebie kłuje po oczach i uszach. Jest różnica pomiędzy zabawnym dokuczaniem sobie a chamskim traktowaniem kolegów. Czy ofiarą padał May, Hammond czy Clarkson to zawsze wszyscy śmiali się wspólnie a żarty były smaczne. Rozbawiały widza i pokazywały jak silna więź jest pomiędzy prowadzącymi co wprowadzało rodzinną atmosferę. Przy obecnej ekipie ewidentnie widać i czuć, że zawsze dwóch się śmieje a trzeciemu się maluje obraz zażenowania i rozpaczy na twarzy. Zaklejanie pokrętła głośności, podkręcenie klimatyzacji na full, zatkanie wydechu swojemu koledze jest zabawne. Natomiast standardem w nowej ekipie jest walenie drugiego po jajach, uderzenie czymś w głowę, przewrócenie, wyrzucenie kluczyków, rozwaleniem arbuza na głowie, itd. Dramat! To na prawdę jest zabawne i kogoś śmieszy? Na tym ma polegać przyciąganie widzów? Fatalny jest też sposób i jakoś recenzowania nowych super samochodów, który sprowadza się do słów „wow, super i kosztuje krocie”. Gdzie ta pasja do samochodów znana z dawnej trójcy? Gdzie opisy absurdalnych funkcji i rozwiązań super samochodów? Gdzie pochwała dla ciekawych rozwiązań i gadżetów? Niestety! Dawna ekipa kochała motoryzację! Obecna wydurnia się tylko dla kasy i oglądalności. Profanacja Top Gear trwa…