Motocykl w wieku 50+? Aleksandra Górny: wiek jest tylko kwestią myślenia o nim
Aleksandra Górny w wieku 50 lat postanowiła zostać motocyklistką. Teraz preferuje długie wyprawy, a do tego celu wybrała duży i wygodny motocykl - Yamaha V Star 1300. Czy motocykl w wieku 50 lat ma sens?
Wydaje się, że motocykl w wieku 50 lat to dziwactwo, choć wiele motocyklistów dopiero wówczas ma czas i środki finansowe na takie przyjemności.
Może to wyświechtany stereotyp, ale faktycznie motocykl daje poczucie wolności i niezależności.
Tak mówi Ola, która po latach odkryła w sobie motocyklową pasję podróżniczą. Stwierdziła, że na planowanie czasu już nie ma, lepiej wsiąść na motocykl i podbijać świat. Ma za sobą imponujące trasy i pomysły na kolejne! Jej motocykl też jest nietuzinkowy – to przerobiona na wzór harleyowskiej Elektry, Yamaha V Star 1300.
Motocykl w wieku 50+ – Aleksandra Górny
Zaskoczyłaś mnie tym, że robisz niezłe trasy na nietypowym motocyklu. Co Cię zmotywowało do wyruszenia w świat?
Jestem kobietą 50+ i pochodzę z południowej części Polski. Dalekie trasy motocyklowe pojawiły się wtedy, gdy stwierdziłam, że raczej nie mam już czasu na planowanie, trzeba realizować marzenia. Jazdy „wokół komina” stały się nudne, a wielki świat coraz bardziej mnie pociągał – tym bardziej, że zawsze lubiłam podróżować.
Od kiedy motocykle towarzyszą Ci w życiu?
W moim życiu zawsze były jakieś dwa koła, najpierw rower, a potem skutery. W wieku 50 lat stwierdziłam, że czas skończyć z tą „dziecinadą” i zrobiłam prawo jazdy na motocykle. Mogłam wreszcie przesiąść się z Hondy Shadow 125 na większy motocykl i ruszyć w daleki świat. W mojej motocyklowej przygodzie przewinęło się kilka motocykli, jeździłam na Suzuki 800 Volusia, potem BMW 1200 LT . W chwili obecnej jeżdżę, przerobioną ma wzór harleyowskiej Elektry, Yamahą V Star 1300.
To nietypowy motocykl do podróżowania, choć muszę przyznać, że wygląda na wygodny?
Mimo pewnych ograniczeń, związanych z manewrowaniem, tym motocyklem jeździ, a właściwie podróżuje, mi się najlepiej. Oprócz wygodnego siedzenia, mam dużo miejsca na spakowanie się, co dla kobiety jest bardzo ważne (śmiech). Motocykl faktycznie jest nietypowy i nawet mój znajomy motocyklista nazywa go „Hariaszka” – czyli połączenie Harleya i „Yamaszki”.
Motocyklowe podróżowanie od razu było Twoim celem, czy to przyszło z czasem?
W pewnym momencie mojego życia trafiłam do „świata motocyklistów”, pojawiły się nowe znajomości i grupy przyjaciół . Zaczęłam jeździć na zloty motocyklowe i podróżować w mniejszych lub większych grupach – co nie ukrywam, bardzo mi się spodobało. Z ekscytacją słuchałam opowieści z wypraw motocyklowych i oglądałam zdjęcia moich nowych przyjaciół. Po jakimś czasie stwierdziłam, że fajnie jest żyć cudzymi historiami, ale jeszcze lepiej jest tworzyć własną historię i wspomnienia. Na początek poszła, chyba jak u większości motocyklistów – Chorwacja. Uwielbiam ciepło, plaże i morze, wiec tych wypraw na południe później było kilka. Bardzo szybko okazało się, że przejechałam całe wybrzeże Chorwacji i jeszcze kilka wysp. W miarę jedzenia rośnie apetyt, wiec i mnie ciągnęło w inne zakątki Europy.
To gdzie Cię jeszcze ten apetyt zaprowadził?
Podróżowałam wokół Polski i jak wcześniej wspomniałam – przez całe wybrzeże Chorwacji i parę wysp. Zwiedziłam wybrzeże Morza Czarnego od Odessy po Burgas. W bieżącym roku udało mi się zaliczyć wyprawę na Gibraltar, a po drodze zwiedzić wybrzeże włoskie, francuskie i hiszpańskie. Ze względu na to, że mieszkam na południu, zwiedziłam również kawał Czech i Słowacji. Jak tak patrzę na mapę i moje trasy, to mogę wyliczyć odwiedzone przeze mnie kraje następująco: Słowacja, Czechy, Austria, Niemcy, Włochy, Francja, Hiszpania, Monaco, Luksemburg, Szwajcaria, Węgry, Chorwacja, Słowenia, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Rumunia, Bułgaria.
Jak lubisz podróżować? W grupie czy sama? Na długo czy na małe wypady? Nocowanie pod namiotem czy dachem?
Najbardziej lubię podróżować w małej grupie, tj. 2 do 5 motocykli. Łatwiej wtedy jest dopasować termin wyjazdu, zaplanować noclegi i ogarnąć wszystkie indywidualne potrzeby uczestników wyprawy. Nie jestem kobietą tchórzliwą, ale w grupie czuję się bezpieczniej i dobrze jest mieć w trasie towarzystwo do wypicia kawy, podzielenia się wrażeniami czy robienia zdjęć. Organizacja noclegu jest zawsze wyzwaniem, bo z oczywistych względów trudno jest wszystko zaplanować i przewidzieć na trasie. Dlatego najczęściej nocujemy pod dachem, ale namiot i sprzęt campingowy z bagażnika, nieraz ratował nas z opresji . Zdecydowanie preferuję dłuższe wyprawy – bo „jak już jechać to jechać!”.
Jakie miejsca Cię jeszcze ciągną? Gdzie byś chciała się udać na motocyklu w najbliższym czasie? A może są takie, do których wciąż chcesz wracać?
W ubiegłym roku, podczas wyprawy nad Morze Czarne, udało mi się zwiedzić kilka ukraińskich miast, w tym Odessę. Dzisiaj w czasie wojny, te wspomnienia mają zupełnie inny wymiar i na pewno chciałabym wrócić kiedyś na Ukrainę. Chciałabym też objechać „włoskiego buta” oraz dotrzeć do Santiago de Compostella. Pomysłów jest wiele…
Czy to główna pasja w Twoim życiu? Co w niej cenisz najbardziej?
Na tym etapie mojego życia jest to największa pasja. Dzięki niej zmieniłam zupełnie styl podróżowania i zwiedzania świata. Poznałam zupełnie nowych ludzi i pośród nich mam wielu serdecznych i wieloletnich przyjaciół. Może to wyświechtany stereotyp, ale faktycznie motocykl daje poczucie wolności i niezależności. Poza tym kobieta na dużym motocyklu wszędzie budzi zainteresowanie (śmiech).
Na motocyklową pasję nigdy nie jest za późno? Jak wsparłabyś marzenia kobiet, które myślą, że w pewnym wieku już im czegoś robić nie wypada?
Wiek jest tylko kwestią myślenia o nim. Uważam, że w dzisiejszych czasach, na szczęście, nie można już mówić o stereotypach i ograniczeniach wiekowych. Czasem, a nawet często, stają się one pewnym usprawiedliwieniem dla naszego braku odwagi, braku konsekwencji, czy po prostu lenistwa… Jeśli nie ma konkretnych ograniczeń zdrowotnych, to naprawdę
można zawalczyć o wszystko, a zwłaszcza o swoje marzenia! Ja sama nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś w klubie motocyklowym, a tu od kilku lat jestem członkiem motocyklowego klubu „Riders of Flames” i razem z tymi przesympatycznymi motocyklistami mogę się realizować.
Jak widać na przykładzie Aleksandry, motocykl w wieku 50+ to dobry pomysł. Być może ta rozmowa zainspiruje kogoś to spróbowania swoich sił na jednośladzie? Warto wejść na profil Oli na Facebooku: https://www.facebook.com/aleksandra.gorny.1 aby zobaczyć, jak może to być przyjemne.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Komentarze:
Paulina Bożek - 16 lipca 2022
Ola to równa babka! Odważna i dzika 😉 a życie z pasja smakuje wyśmienicie! Buziaki ciocia. Tylko tak dalej! Paulina😘
Julian - 15 lipca 2022
Mam 66 lat i nigdy z tym nie miałem problemu.Preferuję samotne wypady z dobrą nawigacją.i przemyślanym planem podróży.Noclegi tylko w sprawdzonych miejscach.Dziewczyno ma się tyle lat na ile się czujesz a nie ile Ci w dowodzie namazali .Mentalnie jesteśmy tacy sami Pozdrawiam i Szerokości. Julian Ps Kto tego nie czuje niech grzeje dupę przed telewizorem i czeka na zawał albo wylew.