Marysia Górska, młodziutka motomaniaczka
Marysia Górska ma dopiero 13 lat i już z powodzeniem startuje gokartami, terenówkami, a nawet rajdówkami – chociaż na początku nie było łatwo przekonać ją do motoryzacji. Młoda zawodniczka opowiedziała nam o swojej pasji, a jej tato o sposobach na jej zaszczepienie i rozwinięcie.
Jeździłaś już wieloma pojazdami, co Ci się najbardziej spodobało?
Najbardziej to samochody rajdowe i gokarty.
Samochody są raczej trudniejsze do opanowania, czy zmiana biegów stwarzała problemy?
Na początku miałam z tym trudności, ale po paru treningach nie było już z tym kłopotu.
A jakbyś miała wybrać, czym w przyszłości chciałabyś się ścigać?
Do końca jeszcze nie wiem, teraz poświęcam najwięcej czasu kartingowi, ale też bardzo spodobał mi się drifting. Kiedy startowałam w zawodach Crusar Cup po śniegu, to odpuściłam rywalizację i bawiłam się poślizgami. Bardzo mi się to spodobało!
Z jakiego wyniku byłaś do tej pory najbardziej dumna i w jakiej dyscyplinie?
Najbardziej ucieszył mnie wynik na małych zawodach kartingowych. Podczas zakończenia pierwszej rundy RW Trophy na torze WRC pokonałam dwóch braci, którzy byli ode mnie zawsze lepsi w startach samochodem i z tego najbardziej się cieszyłam.
Czyżby rosła nam przyszła mistrzyni? |
![]() |
fot, archiwum własne
|
Kiedy miałaś największą tremę przed zawodami?
Był taki okres i dużo startów, gdzie miałam spora tremę. Ale największą chyba na wyścigu urodzinowym Małej Monzy, gdzie startowałam z pierwszej pozycji w finale B. To było straszne! (śmiech)
Czy ten stres Ci wtedy pomógł, czy przeszkodził w osiągnięciu dobrego wyniku?
Wydaje mi się, że pomógł. Startowałam z pierwszej pozycji, na pierwszym zakręcie byłam trzecia, a na kolejnym już znów pierwsza!
Można powiedzieć, że tato jest Twoim sponsorem. To on z całej rodziny najbardziej Cię wspiera?
Tak, tato najbardziej mnie wspiera i był na wszystkich moich startach. Cały czas szukamy sponsorów, bo koszty ciągle rosną. Obecnie wspiera mnie rallyshop.pl. Mama też mnie bardzo dopinguje, ale nie zawsze może przy mnie być, a młodsza siostra stawia pierwsze kroki w kartingu.
Tato dodaje: Amelka (młodsza siostra, 6 lat) nie wymaga większej obsługi oraz większych wydatków, ma małego gokarta i sobie jeździ przy okazji treningów Marysi. Jest najmniejsza w klasie, bo mierzy dopiero 117 cm. I jest bardzo uparta – nie mogłem wyjechać ostatnio z toru, bo ona wciąż jeździła i nie chciała wysiąść z gokarta. A potem całą drogę powrotną przespała ze zmęczenia (śmiech).
To tato dawał Ci pierwsze dobre rady i sam Cię uczył jeździć?
Uczył mnie podstaw w samochodach – ruszania i zmiany biegów. Uczyliśmy się w Land Roverze, jeżdżąc po bezdrożach, a potem trenowałam w akademii rajdowej dla dzieci Crusara z instruktorem. Na gokartach też mnie uczył i dawał dobre rady, ale zdobywam doświadczenie w szkółce jazdy oraz od kolegów i koleżanek.
I słuchasz taty? To nie jest tak, że lepiej się uczy od kogoś obcego niż bliskiego?
Jest trudniej, nie zawsze słucham, ale się nie kłócimy (śmiech).
A tato dodaje: Moim zdaniem jazdy powinien uczyć ktoś niezwiązany emocjonalnie. Marysia była na początku bardzo oporna, nastawiona „anty” i mnie nie słuchała. Ale jak był instruktor – to musiała wykonywać jego polecenia. W każdym nowym sporcie staram się na początek znaleźć Marysi i Amelce instruktora. Ja wchodzę dopiero wtedy, jak już jakaś wiedza jest i chęci też są. Wtedy tworzy się nić porozumienia. Ja mogłem Marysię nauczyć wszystkiego, ale wolałem ją zapisać na szkółki: samochodową i kartingową – by tam się ukształtowała.
Marysia Górska stale rozwija swoją pasję |
![]() |
fot. archiwum własne |
Razem ustalacie wspólne plany startów, czy tato rządzi i wymaga?
Jeżeli są jakieś zawody – to tato mnie informuje i decydujemy, czy jedziemy. Nic na siłę. W tym roku będę startować w ROK CUP, musimy niestety odpuścić pierwszą eliminację.
Tato dodaje: W kartingu może Marysia jeździć bez problemu, a w samochodach nie. Trzeba szukać takich zawodów, gdzie by to było możliwe. Jeszcze przez 4 lata mamy ograniczenie – braku prawa jazdy.
Myślicie o zdobyciu wcześniejszej licencji wyścigowej?
Tato: Tak, ale wiadomo – to już są większe koszty. Samochód musi być przygotowany do wyścigów i trzeba wyjeżdżać w Polskę na tory. No i Marysia nie mogłaby wtedy jeździć w imprezach prywatnych (przyp. red. można stracić licencję). Nie wykluczamy tego, bo nie wiemy, na ile gokarty będą w przyszłości ważne dla Marysi. Ten rok będzie takim testem, bo obecnie ona jest kartingiem zafascynowana.
W jaki sposób tato zaszczepiał Ci pasję?
Z gokartami opierałam się bardzo – mówiłam, że to nie dla dziewczyn i mnie to nie interesuje. Ale jak zaczęłam chodzić na szkółkę, to się w to wkręciłam i teraz jazda sprawia mi dużą przyjemność.
Z samochodami to zaczęło się, jak pojechałam z tatą na wyścig Niskie Łąki Cup jako jego pilotka. Spodobało mi się to i powiedziałam wtedy, że chce jeździć samochodem. Tato zapisał mnie do szkoły jazdy dla dzieci i nie mogłam już doczekać się kolejnych zajęć.
Nie myślałaś wtedy, że jesteś jednak za młoda do prowadzenia prawdziwego samochodu?
Był taki moment na początku – myślałam, że nie dam rady i bałam się wsiąść za kierownicę.
Przełamałam się na szkółce, bo tam auto jest dostosowane do wzrostu dzieci, a instruktor też ma pedały i jest bezpieczniej.
Tato dodaje: Na szkółkę kartingową Marysia nie chciała na początku chodzić, musiałem przekonywać ją na wszelkie sposoby: że będzie jej prościej na prawo jazdy, że Kubica tam trenował. Na początku chodziła ze straszną miną i oporem. Za pierwszym razem to byliśmy godzinę, a jeździła 10 minut i potem płakała, że już nie chce.
Robiliśmy też zakłady na najlepszy czas o 100 zł i to była świetna motywacja! Najpierw jeździłem tak, żeby wygrywała. Ale potem przyszedł taki czas, że jechałem wszystko i przegrywałem (śmiech).
Jakie jest Twoje pierwsze motoryzacyjne wspomnienie z dzieciństwa?
Tato na początku nie zabierał mnie na KJS-y czy rajdy, ale cieszyłam się z jego pucharów. Raz wziął mnie na wyścig gokartowy, jak miałam ok. 7 lat i bardzo mu kibicowałam. Jak ktoś go wyprzedził – to byłam cała zapłakana (śmiech).
Czy Twoi rówieśnicy ze szkoły wspierają Twoją pasję?
W poprzedniej szkole moich rówieśników interesowało, co robię, przejmowali się i pytali, jak mi poszło na zawodach. Teraz przeszłam do gimnazjum, ale tu jakoś nikt nie przejawia zainteresowania motoryzacją. Więcej tematów mam się z rówieśnikami na zawodach.
Startowałaś też w kartingowym pucharze Motocainy, jak wrażenia?
Dzień wcześniej byłam na tym torze, żeby się z nim choć trochę zapoznać. Bo konkurentki były na bardzo wysokim poziomie. Startowałam w klasie z amatorkami i zajęłam drugie miejsce. Dzięki temu zakwalifikowałam się do finału z profesjonalistkami.
Miałaś taką sytuację na torze, że jeden błąd przekreślił wynik?
Na wyścigu urodzinowym Małej Monzy byłam pierwsza, a na ostatnim okrążeniu inny zawodnik mnie wypchnął (nikt tego nie zauważył) i dojechałam druga. Bo na wyścigu wszystko się może zdarzyć, można wszystko stracić albo zyskać. Na jednym Mini Race startowałam jako 8., a przebiłam się na trzecie miejsce.
Jaki jest Twój ulubiony tor kartingowy?
Profesjonalny to w Gostyniu, a halowy – WRC we Wrocławiu, ale bardzo czekam na otwarcie nowej Małej Monzy.
Więc w tym sezonie startujesz w ROK CUP i masz już własnego gokarta?
Tak, ma na imię Zenek (śmiech). Mam też swój pierwszy samochód – Subaru Justy, czyli Justynę.
Jak wrażenia z pierwszych testów profesjonalnego gokarta?
W tym roku byłam dwa razy na treningach: w Toruniu i Gostyniu, a w ubiegłym – w Starym Kisielinie i Görlitz. To zupełnie inna jazda niż na hali – jak się doda gazu, to strasznie przyśpiesza (śmiech). Na prostej się nie boję, ale na zakrętach uważam z gazem. No i są duże przeciążenia dla szyi i żeber na zakrętach. Trzeba nosić ochronnego „żółwia” i kołnierz na szyję. Wybraliśmy też najlżejszy kask.
Masz już jakieś porównanie z przyszłymi konkurentami?
W Gostyniu trenowałam z innymi zawodnikami, to do najlepszego traciłam 2 sekundy. Myślę, że nie jest źle!
Tato dodaje: Idzie to wszystko powoli, bo Marysia musi się ze wszystkim oswoić. Może nie jest orłem, ale dopracowuje swoją technikę i wciąż się rozwija. Pamięta przekazywaną wiedzę i ją wykorzystuje na torze, obiera taktykę i widać efekty jej pracy.
Czy taka jazda wymaga więcej siły niż halowa?
Zdecydowanie! Po pierwszym treningu i 2-3 okrążeniach bardzo bolały mnie ręce i było mi niedobrze z wysiłku. Teraz jest zdecydowanie lepiej z kondycją i siłą.
Przygotowujesz się fizycznie na jakiejś siłowni?
Tak, chodzę dwa razy w tygodniu na spotkania z trenerem. Trochę fitnessu i ćwiczeń siłowych, rozmawiam z nim i czas szybko leci.
Tato dodaje: Jest z tym duży problem, bo siłownie są zwykle wskazane od 16. roku życia, ale udało nam się umówić z jednym trenerem na indywidualne zajęcia.
Jakie masz marzenia motoryzacyjne?
Chciałabym pojechać na zawody do Włoch i coś osiągnąć, bo tam jest wyższy poziom. To by było coś fajnego! A z takich samochodowych – to chciałabym przejechać się Porsche Carrera. Widziałam nowy model na targach samochodowych i się w nim, po prostu zakochałam! (śmiech)
Trzymamy kciuki za spełnienie tych i innych marzeń. Mamy także nadzieję, że będziemy jeszcze pisać o osiągnięciach sportowych Marysi Górskiej. Powodzenia!
Najnowsze
-
Wąskie gardło na S1! Dlaczego Ministerstwo Infrastruktury rezygnuje z trzeciego pasa?
Czy ekspresówka S1 na Górnym Śląsku stanie się kolejnym wąskim gardłem polskich dróg? Ministerstwo Infrastruktury zdecydowało się na przebudowę trasy bez dodania trzeciego pasa, mimo że prognozy wskazują na szybko rosnący ruch. Czy to decyzja, która już wkrótce sparaliżuje ruch na jednej z najważniejszych tras w regionie? Sprawdzamy, dlaczego resort nie posłuchał zaleceń ekspertów i jakie będą konsekwencje tej decyzji dla kierowców. -
Chcesz mieć nowego Seata Ibizę? Ta cena w Polsce może cię pozytywnie zaskoczyć
-
Kobiety w sporcie motorowym – za kierownicą Mazdy MX-5
-
Tysiące kierowców ignoruje zakazy. Policja ujawnia szokującą skalę problemu!
-
Ta kwota cię zszokuje: oto jak ubezpieczyciele oszczędzają na twoim wypadku samochodowym
Zostaw komentarz: