Marlena Wegera BOSKA i jej boska Yamaha MT07
Marlena Wegera BOSKA jest i z odpowiednim nastawieniem ze wszystkim sobie poradzi! A wspiera ją partner, który sprawił jej boski prezent - wymarzoną Yamahę MT-07.
Marlena Wegera BOSKA zawodowo zajmuje się makijażem permanentnym i ma boskie klientki. Jest mamą dwóch córek, uwielbia kolor różowy, a jej marzeniem jest jeżdżenie motocyklem przez cały rok w… Hiszpanii.
Marlena Wegera BOSKA i jej boska Yamaha MT07
„BOSKA” wołają na twój widok? Skąd taka ksywka?
Kiedyś, jak jeszcze miałam pracę biurową (do dziś nie mogę uwierzyć, że tak było) z osobami w „dojrzałym” wieku, to wielokrotnie musiałam im pokazywać, że pewne rzeczy, np. związane z drukarką czy komputerem, da się zrobić. „Myk-pyk-cyk” i gotowe! Oni nie mogli uwierzyć, że się dało, a ja zawsze żartowałam sama z siebie, mówiąc: „bo ja jestem boska! Ze wszystkim sobie poradzę!”- i tak zostało do dziś. W międzyczasie zrezygnowałam z pracy na etacie i rzuciłam się na głęboką wodę.
Otworzyłam swój własny biznes. Na początku szukałam nazwy dla firmy, jakiejś takiej zagranicznej, wymyślnej i trafiłam na słowo „Divino” z włoskiego, choć brzmi jednak jak nazwa dla taniego, ekskluzywnego, polskiego wina. Okazało się, że „Divino” po włosku to „Boska”, po francusku i portugalsku również i tak właśnie skończyło się na sygnowaniu mojej firmy własnym imieniem i nazwiskiem z dopiskiem „BOSKA”. Tak zwyczajnie… po polsku. A ksywka przyjęła się szybko wśród bliższych i dalszych znajomych.
„BOSKA” jest wieloznaczeniowa. Moje Klientki są boskie. Ja chcę zawsze wyglądać bosko dla nich, bo to jest motto mojej firmy. Przychodzą do mnie kobiety i pracujemy wspólnie nad tym, aby każda z nich była boska. Dzielimy się wspólnie energią, radością, czasami łzami, a efektem tych spotkań są zadowolone i szczęśliwe twarze (można je zobaczyć na Fb i insta).
Tak samo ja staram się cały czas rozwijać i być bardziej boska. W mojej branży kosmetycznej, jeśli się nie szkolisz, to niestety stoisz w miejscu, a jak stoisz w miejscu to się cofasz. Cały czas trzeba myśleć, co zrobić, aby było jeszcze lepiej i… jeszcze bardziej bosko!
Jaki model motocykla dla siebie wybrałaś i dlaczego?
Moja boska Yamaha MT-07 to motocykl, w którym zakochałam się od pierwszego „usiądnięcia” (śmiech). Gdy zaczęłam rok temu robić prawko, to nie potrafiłam sobie poradzić na motocyklach, które miała szkoła nauki jazdy. Cały czas padały słupki, wyjeżdżałam poza linie, nie ten środek ciężkości, za wielkie gmole, za nisko… nic mi nie szło. Pewnego dnia uparłam się i poprosiłam o motocykl, na którym zdaje się prawko, czyli Yamahę MT-07. Usiadłam, przejechałam cały plac i było po mnie! Wiedziałam już, że to jest moje marzenie! Że jeśli kiedykolwiek będzie mnie stać, to taki właśnie model będzie mój.
Widzę, że jest już twoja i nawet odpicowana?
Prawko zdawałam w październiku, a we wrześniu mam urodziny. Któregoś wrześniowego popołudnia siedzieliśmy w knajpce na obiedzie i mój partner Robert do mnie powiedział, że musimy jechać po prezent na moje urodziny. Zdziwiłam się, bo już z tej okazji dostałam rękawice motocyklowe, kilka dni wcześniej. Na co on coś tam pogrzebał w telefonie i pokazał mi zdjęcie niebieskiej Yamahy MT-07. Moje marzenie! Mój ideał! Matko, jak ja beczałam – z radości, zaskoczenia, zdziwienia i miłości! I na to wszystko Roberto spytał: „a może numer rejestracyjny zrobimy na zamówienie?”. Bez zastanowienia, od razu zapadła decyzja, że będzie to P8 BOSKA. Mam filmik z tego zacnego wydarzenia, gdzie beczałam i beczałam (śmiech).
Moja boska MT07 jest tak zrobiona, że mucha nie siada (śmiech). Jest po prostu boska! Grzane manetki, wydech Akrapovic, podnóżki sportowe, klamki Gilles, profesjonalne crash pady, krótki ogon. Jak na niej jadę to strzela i burczy, jak w filmach i śmiać mi się chce wtedy strasznie. No jest wyjątkowa, nie ma drugiej takiej, a jednocześnie bardzo mi odpowiada jazda na niej. Wszystko mi w niej pasuje, chociaż też jeżdżę na MT09, ale to ON i też jest boski.
Jak najbardziej na motocyklu lubisz spędzać czas? Kiedy udaje Ci się wyrwać, sama czy w towarzystwie i czy zawsze musi być cel?
Jeżdżę z moim partnerem, dzięki któremu to wszystko w ogóle się udało. Głównie jeździmy „wokół komina”, piękne pejzażowe trasy wokół Piły i widoki jak to w niskich górach. Mały ruch, dobrej jakości drogi i fajnie kręte, żeby można było ćwiczyć „wykładanie się”. Przez pół sezonu 2022 przejechałam ok. 2000 km, więc jestem świeżak cały czas. Czasami wyjeżdżamy na miasto, ale najczęściej trasy po okolicznych wioskach, gdzie są lepsze drogi i mniejszy ruch. Póki co uczę się, nabieram wprawy i coraz więcej pokory. Często się zatrzymujemy, robimy dużo zdjęć i w ten sposób budujemy wspólne wspomnienia, których mamy już mnóstwo.
W parze raźniej zbierać doświadczenia?
Całe aktualne życie mam boskie, dzięki temu, że mam go przy sobie. Roberto jest osobą, która wspiera mnie w każdym możliwym aspekcie, zaczynając od mojej pracy, po nasze wspólne hobby i każde inne działanie. Bardzo się szanujemy, wspieramy i mamy do siebie ogromne zaufanie. Może to wyświechtane słowa, ale jeśli w poprzednim życiu nic z tego nie miałam, to tak teraz mam nadwyżkę i cenię to sobie najbardziej na świecie!
On zmobilizował mnie do tego, żebym zrobiła motocyklowe prawo jazdy. Nigdy w życiu o tym nie myślałam (nigdy nie mów nigdy!), to była dla mnie abstrakcja, jakiś totalny absurd. Do czasu, aż zobaczyłam, jak mój Roberto wraca z każdej przejażdżki taki „odcięty od świata”, zrelaksowany, z wyczyszczonym umysłem, spokojny i opanowany. Normalnie mu pozazdrościłam i tym, z którymi tak właśnie spędzał czas. Miałam wrażenie, że mi go „zabierają”, bo mnie tam nie ma. Któregoś dnia wypaliłam, że się wkurzę, zrobię prawko i ze mną będzie musiał jeździć!
Oczywiście to był żart, ale nie dla niego! Od razu podchwycił pomysł i powiedział: „Spróbuj! Będziesz mieć wszystko! Różowe rękawice, różowy kask, różowy kombinezon (mam dwie córki i uwielbiam różowy). Co tylko chcesz… ale spróbuj!”. Mój komentarz był jeden: „W życiu! Nie będę dawcą nerek!”. Nie minęła noc, sprawę przetrawiłam i w głowie było już tylko jedno: „Co? Ja nie dam rady? Przecież jestem boska!”
I jak ci poszła realizacja tego zadania, a może wyzwania?
Tego samego dnia byłam już zapisana na kurs, a egzamin teoretyczny zdałam po 2 tygodniach. Przyszedł czas na jazdy na placu manewrowym i się zaczęło… Nigdy w życiu nie siedziałam na motocyklu! Never ever! Nawet nie wiedziałam gdzie, co, jest. Oj, działo się na pierwszej jeździe! Instruktor mi wszystko uruchomił i puścił na tym motocyklu. Szyba w kasku zaparowała mi szybko od łez lecących ciurkiem, a ja nie wiedziałam, skąd wziąć trzecią rękę, żeby przetrzeć oczy (śmiech).
O dziwo, po miesiącu prawko miałam zdane i do dzisiaj w to nie wierzę. Oczywiście nic by się nie udało, gdyby nie mój Roberto. Był ze mną na każdej lekcji, cierpliwie patrzył, słuchał moich żali, podnosił pachołki, nagrywał, sprawdzał, korygował, podpowiadał. Niesamowity gość!
I faktycznie masz już różowy komplet odzieży motocyklowej?
Tak, mam różowy kask, różowe rękawice i kombinezon z różowymi wstawkami. Z całej kolekcji kasków, a mamy ich trochę, to moje córki najbardziej lubią mój różowy!
Myślisz, że wasza pasja może być w przyszłości też ich pasją?
Dziewczynki chętnie wsiadają ze mną na motocykl, ale póki co, to tylko na 5 minutowe przejażdżki. Najpierw muszę poczuć większą pewność z własnej jazdy, zanim wezmę je na dłuższą trasę. To czy będzie to ich pasją, okaże się z pewnością później. Może jak pojawi się w ich życiu ktoś taki jak mój Roberto, to będą miały z kim dzielić zamiłowanie do motocykli jak ich mama. Bo nie ma nic piękniejszego od wspólnej pasji.
Zajmujesz się makijażem permanentnym – tak sobie myślę, ze to praktyczne rozwiązanie tez dla motocyklistek?
Moja praca – kocham ją! Wcale nie czuję, że pracuję, a od czasu zamiany biurka na pracę z ludźmi, zmieniło się moje nastawienie do życia i porannego wstawania. Będąc na urlopie, myślę, kiedy wrócę do pracy, serio! Nie mogę się doczekać kolejnej klientki, już wspominałam, że mam same boskie klientki? Od każdej z nich czerpię mnóstwo energii, każda jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju.
I tak właśnie kiedyś trafiła do mnie Justyna, która jeździ motocyklem. Chciała wykonać permanentne usta, kreski i brwi, tylko po to, żeby po ściągnięciu kasku, makijaż nadal zostawał tam, gdzie jest jego miejsce, a nie na kominiarce i w kasku (choć sama jeszcze wtedy tego nie rozumiałam). Dodatkowo, gdy jest trochę chłodniej, to wewnątrz kasku wszystko paruje, a to może spowodować, że normalny makijaż się rozmywa. Makijaż permanentny, w przeciwieństwie do codziennego make-up’u, nie zniszczy kasku, zawsze świetnie wygląda, nie rozmazuje się. Tak, zdecydowanie jest to bardzo praktyczne rozwiązanie dla motocyklistek.
Jakie masz motocyklowe plany i marzenia na przyszłość?
Wspólnie z Roberto chcę jeździć cały rok na motocyklach, a nie tylko kilka miesięcy, kiedy jest ciepło w Polsce. Jak tylko pozwoli sytuacja, to wywieziemy motocykle do Hiszpanii i tam będziemy mogli, po boskich trasach, jeździć cały rok, nie patrząc na termometr. Dodatkowym atutem Hiszpanii, oprócz pogody, są ludzie. Fantastyczny, miły klimat, uśmiech, uprzejmość. Zupełnie inny naród niż Polacy. Trochę świata zwiedziłam i tak jak w Hiszpanii, nie jest nigdzie! Dodatkowo, między szkoleniami z zakresu makijażu permanentnego, marzy mi się szkolenie min. z doskonalenia jazdy w zakrętach. Nauki nigdy dość.
Instagram: https://www.instagram.com/moto_loco_lovers/
Najnowsze
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
Kiedyś Ford Puma kojarzył się z kompaktowym autkiem sportowym, którego głównym rywalem był Opel Tigra. Obecna Puma znacząco różni się od swojego przodka - urosła, stała się crossoverem. Czy nadal jednak zachowała swój sportowy charakter? -
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
-
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
Zostaw komentarz: