Mandaty będą wynosić nawet 5000 zł? To nowy rządowy pomysł
O podwyżce mandatów mówiło się już od pewnego czasu, a premier Morawiecki przy okazji zeszłorocznego expose zapowiadał walkę z piratami drogowymi. Wygląda na to, że ma się ona odbywać poprzez terapię szokową. Eksperci są jednak mocno sceptyczni.
Ile wyniosą nowe mandaty?
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, premier Morawiecki rozesłał pisma do ministerstw sprawiedliwości, infrastruktury i spraw wewnętrznych, aby przygotowały stosowne zmiany w prawie, pozwalające na podwyższenie limitu kwoty mandatu. Zamiast obecnych 500 zł (za jedno wykroczenie, maksymalnie 1000 zł przy kumulacji wykroczeń) miałoby to być nawet dziesięciokrotnie więcej (nie wiemy czy dotyczyłoby to także kumulacji). Tak drastyczna podwyżka uważana jest za remedium na problemy polskich dróg. Jak pisze sam Mateusz Morawiecki:
Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych.
Żandarmeria Wojskowa będzie mogła karać kierowców niczym policja!
Nie sprecyzowano, czy podwyżka miałaby mieć formę prostej kalki obecnego taryfikatora, w którym obecne kwoty będą powiększone dziesięciokrotnie, czy też nastąpi nowa ocena zagrożenia, stwarzanego podczas popełniania konkretnych wykroczeń i stosowne określenie kar za nie. Mówi się jedynie o sankcjach za „wykroczenia popełniane w rejonie przejść dla pieszych”, które prawdopodobnie będą „wycenione” na przynajmniej 1000-1500 zł.
Będą także zmiany w systemie punktów karnych
Według propozycji premiera inaczej miałyby funkcjonować również punkty karne. Zwiększona zostałaby ich ważność, przynajmniej o rok, a więc dwukrotnie dłużej czekalibyśmy na ich przedawnienie. Ponadto zlikwidowane miałby być kursy pozwalające na zredukowanie ich liczby.
Pakiet mobilności przyjęty w Parlamencie Europejskim. Przewoźnicy obawiają się biurokracji!
Na osłodę postulowane jest także zwiększenie limitu punktów karnych z obecnych 24, ale czy będzie można zebrać ich dwukrotnie więcej? Szczerze wątpimy.
Eksperci bardzo sceptyczni wobec propozycji premiera
Dziennik Gazeta Prawna w swoim artykule cytuje ekspertów, którzy nie są zachwyceni pomysłem Mateusza Morawieckiego. W ich opinii proponowane zmiany doprowadzą do absurdu, w którym za wykroczenia drogowe będzie się karać surowiej, niż za drobne przestępstwa! Zwiastują też paraliż sądów – kierowcy słysząc propozycję kilkutysięcznego mandatu mogą masowo odmawiać ich przyjęcia w nadziei, że sędzia wyznaczy im niższą grzywnę.
Policja chwali się kuriozalną akcją, udającą walkę o bezpieczeństwo pieszych
Sceptycznie komentowany jest także pomysł znacznie surowszych kar za wykroczenia w pobliżu przejść dla pieszych. Problemem jest przede wszystkim niewielka wykrywalność takich zdarzeń. Zamiast zmieniać taryfikator, powinno się skupić na egzekwowaniu obecnych przepisów (o czym my także pisaliśmy, przy okazji omawiania różnych pomysłów zaostrzania przepisów).
Drastyczne zwiększenie kwot mandatów – czy to jedyne wyjście?
Koronnym argumentem, przemawiającym za zmianą taryfikatora, jest malejąca dotkliwość kar w nim zawartych. W momencie ustalenia maksymalnej kwoty na poziomie 500 zł w 1997 roku, było to więcej niż pensja minimalna (450 zł) i stanowiło ponad połowę średniego wynagrodzenia. Obecnie to tylko 19 proc. minimalnej pensji oraz 10 proc. średniego wynagrodzenia. Różnica jest ogromna i może to być dobry argument za zwiększeniem stawek mandatów.
Nie będzie pierwszeństwa dla pieszych? Rząd wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów
Mimo to zgadzamy się z cytowanymi przez Dziennik Gazetę Prawną ekspertami – to nieuchronność kary (czy też duże ryzyko jej poniesienia) działa najskuteczniej. Wielu kierowców nawet nie zdaje sobie sprawy z istniejących sankcji, albo uważa, że nie muszą się obawiać ich zastosowania. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w ubiegłym roku ponad 45 tys. kierowców rozstało się z prawem jazdy na 3 miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym? Albo nie znali wprowadzonego kilka lat temu przepisu, dającego policjantom taką możliwość, albo nie sądzili, że ktoś ich złapie na gorącym uczynku. Podobnie może być z mandatami wynoszącymi 5000 zł, które będą straszyły głównie post factum. Większość polskich kierowców jeździ rozważnie, co widać na drogach i w statystykach wypadków, a wątpimy, czy tak zwani piraci drogowi kalkulują „opłacalność” łamania przepisów.
Pomysł premiera przypomina nam jego poprzednią zapowiedź, wprowadzenia pierwszeństwa dla pieszych jeszcze przed przejściami. W obu przypadkach widać przekonanie, że problemy polskich dróg można rozwiązać jednym przepisem lub zwiększeniem sankcji. Kwestia bezpieczeństwa na drogach jest o wiele bardziej złożona i wymaga kompleksowych działań, takich jak poprawa infrastruktury, systemu szkoleń kierowców oraz prowadzenia kampanii edukacyjnych, skierowanych do wszystkich uczestników ruchu. Zamiast podobnego planu, otrzymujemy kolejny dyskusyjny pomysł. Tak jest niestety prościej – zaproponować jedną, działającą na wyobraźnię zmianę (pierwszeństwo pieszych przed przejściem, mandaty za 5000 zł) i powiedzieć „patrzcie, jak odważnie walczymy o bezpieczeństwo na drogach”. To tak nie działa.
23 lata i zupełna zmiana wartości pieniądza to rzeczywiście dobry moment na zrewidowanie taryfikatora. Nie może to jednak być pokazowa propozycja, ale realna, będąca efektem dogłębnych analiz. Zbyt wysokie kary mogą nie tylko spowodować lawinowy wzrost spraw, kierowanych do sądów, ale również zmniejszenie odsetka ściągalności mandatów. Według danych z ostatnich czterech lat tylko 63,7 proc. ukaranych osób opłaca mandaty. To kolejny problem wymagający rozwiązania, nad którym zresztą podobno trwają pracę, lecz nic nie wiadomo na temat ich postępu.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
szkoda tylko że jak oni coś zrobią to mają immunitet
Anonymous - 5 marca 2021
Durnego państwa PiS c. d.