Mad Cat’s Garage: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
Mad Cat's Garage to zorganizowana grupa pasjonatów rajdowych. Tu liczy się wzajemne wsparcie, osobisty rozwój, dążenie do celu i najzwyczajniej – przyjaźń.
Kiedy powstał projekt Mad Cat’s Garage i w jakim celu?
Zuzanna Gawor – Kotkowska: Zalążek Mad Cat’s Garage powstał w 2008 roku, kiedy poznałam mojego męża – „Kocura”. Do 2012 roku borykaliśmy się z licznymi problemami: brakiem wiedzy, pieniędzy i odwagi do poważniejszych ruchów. Jednak przeszliśmy tą, dość trudną drogę „początkującego” w motorsporcie i postanowiliśmy, że chcemy pomóc innym. Chcieliśmy udowodnić, że da się rozpocząć przygodę z tym sportem, nawet bez solidnego zaplecza finansowego, mając za to wspierającą ekipę. W ten sposób przygarnęliśmy do teamu Janka, który pomógł nam go dalej budować, a potem zespół stopniowo się rozrastał…
Kobiety także do niego dołączyły?
Oczywiście. Drugą kobietą w nim była Samanta Gawor – nasza przybrana podopieczna, w turkusowym BMW E36. Następnie dołączyła Agnieszka, moja szefowa. Czułam, że jest z niej niezły wariat i zaprosiłam ją do siebie na prawy fotel w sezonie 2015. Niemal od razu miała swoją rajdówkę, nasza przyjaźń się rozwinęła, a Agnieszka dawała czadu w naszych barwach przez dwa lata w fioletowej Hondzie Civic. Potem do „damskiej” części dołączyła Ania w miętowym Civiku, którą udało się skutecznie (w ciągu jednego roku) wprowadzić w tajniki motorsportu. W międzyczasie pojawiła się też Marta Błażej, a finalnie dołączyła Agata Makomaska – obie w Hondach Civic. Było nas już tak dużo, że stworzyłyśmy sobie osobną dywizję – dziewczęcą, a szalony kot w naszym logo zyskał partnerkę. W tej chwili „babska” część zespołu to: ja, Samanta, Marta i Agata.
Na jakim etapie są one w sportowych startach?
Ja w tym roku zaczynam przygodę z profesjonalnym motorsportem – zrobiłam licencję i plany są na Wyścigowe Samochodowe Mistrzostwa Polski. Samanta zaczynała właściwie 2 lata po mnie, teraz ma krótką przerwę ze względu na plany życiowe i brak rajdówki, ale pełni funkcję instruktorki dla naszych początkujących zawodników. Pilotuje także tych najszybszych, bo tutaj również sprawdza się doskonale i zazwyczaj są o nią bitwy. W tym sezonie na pewno wróci za kółko. Marta zaczynała swoją przygodę jako dziecko, jeszcze w Szayowozach, na torze Słomczyn. Po kilkunastoletniej przerwie wróciła do motorsportu – prosto do naszego zespołu i teraz jest na etapie „odrdzewiania”. Agata zaś to całkowicie świeży kierowca, nawet prawo jazdy ma stosunkowo krótko. Wiemy natomiast, że będzie bardzo szybka, bo ma w sobie mnóstwo odwagi i zwyczajnie ogromny talent!
Ile osób ma teraz team?
Liczba osób w MCG wciąż rośnie – ludzie przychodzą i odchodzą, i taki trochę jest zamysł. Celem teamu jest wprowadzanie nowych osób w motorsport tak, aby na serio poczuły, że marzenie się spełnia. Założenie jest takie, że ta nowa osoba po roku, dwóch, ma się stać całkowicie samodzielna – zarówno pod kątem pomysłu i wykonania modyfikacji auta, jak i samodoskonalenia w zakresie techniki jazdy. Ma też być w stanie samodzielnie znaleźć sobie sponsora i się z nim dogadać. Większa część osób chce jednak zostać w teamie na stałe i poszerzać jego możliwości, wprowadzać kolejne osoby i budować jeszcze większe wsparcie dla nich. W tej chwili w teamie jest 25 osób, zarówno kierowcy, jak i piloci, fotografowie, mechanicy.
Jak można się stać członkiem Waszego zespołu?
Członkiem zespołu może być, dosłownie każdy pasjonat motorsportu. Taka chętna osoba przechodzi 3-miesięczny „okres próbny”, jako satelita naszego zespołu. Wtedy bierze czynny udział w całym życiu teamu i korzysta ze wszystkich benefitów, oprócz sponsoringu. Musi jednak też wykazać, że potrafi wykorzystać zasoby zespołu, rozwijać się i że ma chęć pracować na ten team, przekazywać wiedzę dalej – po prostu bezinteresownie pomagać. Musimy się „dotrzeć”, innymi słowy sprawdzić, czy potrafimy się przyjaźnić, bo ten zespół to przede wszystkim przyjaźń! Jeśli ktoś tu nie pasuje, to raczej od razu wiemy, że to się nie uda i zwyczajnie nie wychodzimy z propozycją współpracy w ogóle. Niektórzy zaś od początku są satelitami i takie mają założenie – chcą brać udział w życiu teamu, ale mają swój pomysł na sponsoring. W takiej formie została właśnie z nami Ania po zrzuceniu barw Mad Cat’s Garage.
Często bywa tak, że jest zapał, ale szybko gaśnie? Było sporo takich chwilowych członków?
Nie jest źle, bo na te 25 osób w teamie, były tylko 2 takie, o „słomianym zapale”. Z jedną się nie dogadaliśmy, a dla drugiej motorsport to nie był sposób na życie.
Na jakiego typu pomoc mogą liczyć dziewczyny w zespole i co powinny też dać z siebie?
Dziewczyny mogą liczyć na dosłownie każdą, możliwą pomoc – od pomysłu na auto, po treningi, naukę, ułożenie ścieżki kariery, po marketing, sponsoring i wsparcie mechaników. A z siebie powinny dać to, co potrafią: przyjaźń, pomoc w organizacji, w marketingu lub nawet w mechanice. Robią to, co chcą, co umieją lub czego chcą się nauczyć. Przykładowo – ja się zajmuję marketingiem, zarządzaniem całym zespołem i poszukiwaniem sponsorów, Samanta administracją i organizacją zespołu od strony operacyjnej oraz gadżetami. Marta dba o nasz wizerunek poprzez akcje charytatywne i pisze bardzo ciekawe artykuły na bloga, a Agata prowadzi Instagrama i robi piękne sesje zdjęciowe. W naszym zespole staramy się wykorzystywać istniejące zasoby, a nie zmuszać kogoś do wykonywania prac, których nie lubi albo dla niego zbyt trudnych. Ania i Samanta na przykład radziły sobie bardzo dobrze jako… pomoc mechanika!
Macie swoją bazę w jednym czy kilku miejscach? Spotykacie się także integracyjnie?
Nie mamy jednej bazy, realizujemy różne zadania tam, gdzie jest to możliwe. A integracyjnie to spotykamy się w knajpach.
Zaplecze serwisowe też jest wspólne? A co, jeżeli jednego dnia różne ekipy startują w różnych miejscach? Narzucacie w jakiś sposób wybór imprez?
Zaplecze serwisowe jest wspólne. Jest nas 25 osób i dzielimy się nim ze sobą. Terminy natomiast raczej się nie pokrywają, bo organizatorzy imprez tak tworzą kalendarze, aby chętni mogli pojechać wszystko, na co mają ochotę.
Macie wspólnych sponsorów zespołu?
Tak, mamy wspaniałą listę sponsorską znanych firm, dzięki którym, zarówno istnienie tego zespołu jest możliwe, jak i możliwy jest jego rozwój oraz przekazywanie wiedzy dalej. Naszym sponsorem tytularnym na sezon 2018 jest Bizol, który wspiera nas olejami premium i chemią samochodową, wiedzą, a także finansowo. Sześć lat temu trafiliśmy też pod skrzydła serwisu i sklepu z wyposażeniem rajdowym – 2Brally. Teraz to nasi, wspaniali przyjaciele i przede wszystkim kopalnia wiedzy na temat rajdów i doboru odpowiedniego sprzętu. Wspiera nas także Vicars – producent klatek i innych elementów bezpieczeństwa. Tam też są budowane od podstaw rajdówki znanych i lubianych zawodników, a właściciel – Adam Kozak chętnie dzieli się swoją wiedzą. Nieocenionym wsparciem jest też firma Arto, oficjalny dystrybutor systemów wydechowych Magnaflow na Polskę. Korzystamy zarówno z ich tłumików, jak i całych systemów, sportowych katalizatorów oraz wsparcia finansowego. Co najfajniejsze – wszyscy nasi sponsorzy śledzą wyniki, przyjeżdżają w zasadzie na każde zawody, kibicują i pomagają. Atmosfera jest niesamowita! Każdemu sportowcowi życzę takiego wsparcia, jakie my mamy. Jesteśmy bardzo dumni z tego, że możemy reprezentować tak świetne marki, korzystać z ich wiedzy i przekazywać ją dalej.
Waszym znakiem rozpoznawczym są wspólne barwy?
Tak, cały Mad Cat’s Garage jeździ w jednych barwach – auta są czarne z kolorowym akcentem na tyle. Każdy wybiera swój kolor sam – w ten sposób mamy taką samą identyfikację wizualną na każdym aucie, jednak każdy zachowuje odrobinę własnej indywidualności. Dzięki temu jesteśmy kolorowi, jeszcze lepiej widoczni, wręcz mówi się na nas „rajdowa mafia”. A osoby na okresie próbnym czekają na słowa: „wybierz kolor”, bo tak właśnie oficjalnie komunikujemy dołączenie do teamu.
Można powiedzieć, że zaczynaliście sami, a teraz macie prawdziwą, rajdową rodzinę?
Zgadza się. Jesteśmy trochę jak „Szybcy i wściekli” – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Zostaw komentarz: