Kia ProCeed test – dane techniczne, opinia. Kolejny udany strzał Koreańczyków?
Gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcia koncepcyjnej wersji modelu ProCeed, nie mogłam uwierzyć, że ten samochód wyszedł spod ręki projektantów marki Kia. Marki, z której jeszcze 10 lat temu podśmiewano się, drwiono. Dziś Koreańczycy nie tylko dogonili Europę i Japonię, ale stają godnie do walki o klientów na całym świecie.
Jak się niestety okazało, z koncepcyjnego modelu zostało niewiele. Widać oczywiście charakterystyczną linię dachu przechodzącą w tył zwany „shooting brake”, jednak brak tej urodziwej wyrazistości, który widziałam w modelu studyjnym. Są smaczki stylistyczne, owszem, jak choćby chromowany klin za słupkiem tylnych drzwi, ale jakiś taki skromny, jakby onieśmielony otaczającym go światem. Nie zrozumcie mnie źle. Wiem, że samochód produkcyjny różni się od tego, co prezentują projektanci na salonach. Robią to wszyscy i nie ma znaczenia, w którym miejscu na świecie. Chciałabym tylko raz zobaczyć tę odwagę i siłę, która zmiażdżyłaby konkurencję i na wiele lat zamknęła usta wszystkim niedowiarkom. Już raz, z modelem Soul, Koreańczycy udowodnili, że stać ich na szalone, ale ciekawe projekty.
Kia ProCeed – wygląd
Z pewnością nie można zarzucić Kia ProCeed braku urody. Wiele oczu na mojej trasie testowej się obracało, także za wyjątkowo dobrze prezentującym się, niebieskim kolorem lakieru. Auto nie jest już hatchbackiem, którym było w poprzedniej generacji, jednak moim zdaniem ProCeed jest najładniejszą odmianą nadwoziową najnowszej generacji kompaktu z Korei Południowej. Producent oferuje na polskim rynku model Ceed jako 5-drzwiowego hatchbacka, kombi, shooting brake jako ProCeed oraz od niedawna crossover XCeed. Hatchback i właśnie ProCeed dostępne są także w sportowo wystylizowanych wersjach GT i właśnie takie auto trafiło do naszego redakcyjnego testu. Cóż, najładniejsze!
Bardzo podoba mi się tylna część modelu ProCeed, z lekko opadającym dachem i pięknie zaokrągloną… „pupą”. Konkrente linie podkreślają tylne światła, łączące się w jedną świetlną listwę, szczególnie atrakcyjnie wyglądającą po zachodzie słońca. Zderzaki oraz listwy progowe zostały wystylizowane w taki sposób, że całe auto prezentuje się całkiem sportowo. Dopełnieniem sylwetki są 18-calowe koła, szczelnie wypełniające wnęki błotników.
Kia ProCeed – wnętrze
Wewnątrz także panuje sportowa atmosfera. Dominującym kolorem jest czerń, a matowa i satynowa struktura deski rozdzielczej przełamana została fortepianowym połyskiem listew oraz zimnym srebrem okolic drążka zmiany biegów i sportowej kierownicy. Architektura deski rozdzielczej przypadnie do gustu zwłaszcza młodym kierowcom, bo mimo umieszczenia w jej centralnej części dużego, ponad 10-calowego ekranu systemu multimedialnego, to bardzo dużo się na niej dzieje. Ja tak lubię. Miękkie linie i mnogość przycisków sprawiają wrażenie delikatnego chaosu, jednak nietrudno jest odnaleźć poszczególne funkcje, tym bardziej, że skupione są one w „tematycznych” grupach.
Kia ProCeed – wyposażenie
Fotele przednie stylizowane są na sportowe kubły i faktycznie dobrze podtrzymują ciało. Zachowują przy tym maksimum komfortu, dlatego nie męczą podczas długiej jazdy autostradą. Na krętych odcinkach zapewniają za to dobre podparcie, co korzystnie wpływa na czucie, co się dzieje zawieszeniem. Są one oczywiście regulowane w kilku płaszczyznach, więc jeśli, ze względu na swój wzrost, nie zostaliście wpisani do Księgi Rekordów Guinnessa, to z pewnością znajdziecie sobie wygodną pozycję za kierownicą. Z tyłu wygodnie usiądą dwie dorosłe osoby. Kanapa została tak wyprofilowana, żeby pasażerowie nie musieli się przypinać na zakrętach dodatkowymi pasami. Za sprawą wysoko poprowadzonej linii okien i obszernych foteli przednich, dzieci siedzące z tyłu mogą narzekać na brak widoczności.
Bez problemu za to spakujecie się na dłuższą wyprawę. Bagażnik jest duży, ma równe powierzchnie, a za sprawą wysoko otwierającej się klapy, dostęp do niego jest niemal wzorowy. Standardowe 594 litry można w razie potrzeby powiększyć do 1545 litrów, składając oparcia tylnej kanapy. Warto zaznaczyć, że oparcie dzielone jest w proporcjach 40:20:40, a składając wąską, środkową część otrzymujemy ski sack, który wykorzystać można na przykład do przewożenia nart (lub innych długich przedmiotów). W podłodze bagażnika zainstalowano praktyczne listwy do mocowania bagażu, a w prawym boczku wygospodarowano miejsce na subwoofer systemu muzycznego JBL, który gra całkiem dobrze. Kolejny plus należy się Kii za idealnie płaską podłogę. Całe wnętrze należy więc uznać za bardzo wygodne i przemyślane.
Kia ProCeed – wrażenia z jazdy
Pod maską ProCeed GT pracuje benzynowa, turbodoładowana jednostka 1,6 T-GDi o mocy 204 KM. Maksymalny moment obrotowy 265 Nm osiągany jest w zakresie 1500 – 4500 obrotów na minutę, a to już na papierze zapowiada więcej, niż przyzwoite osiągi. I faktycznie, nie powinniście być zawiedzeni. Auto od najniższych obrotów przyspiesza bardzo sprawnie i zdaje się w ogóle nie męczyć. Według danych katalogowych pierwsze 100 km/h pojawia się na liczniku już po 7,2 sekundy, a ciekawostką jest, że testowana przeze mnie wersja z 7-biegową skrzynią automatyczną jest szybsza od 6-biegowej manualnej o całe 0,2 sekundy!
W realnych warunkach ta różnica będzie jeszcze bardziej widoczna. W zakresie wysokich prędkości również jest bardzo dobrze. Szeroki zakres momentu obrotowego sprawia, że auto przyspiesza bardzo dynamicznie i jest w stanie osiągnąć prędkość 225 km/h, pozostając jednak w użytkowym zakresie obrotów. Sprawia to, że we wnętrzu jest cicho i przyjemnie. Do uszu docierają naturalnie odgłosy silnika, ale w trybie Sport, te oryginalne tłumione są przez emiter dźwięku, udający rasowe, wyścigowe nuty. Nie do końca mi to pasuje i chwilami jest wręcz irytujące. To trochę tak, jakby Kia wstydziła się pracy własnych inżynierów i zagłuszała całkiem fajny dźwięk czterocylindrowego, uturbionego silnika jakimś sztucznym wynalazkiem. Przypomina mi to słynny duet Milli Vanilli, który występując na scenie, poruszał jedynie ustami, a za kulisami śpiewali prawdziwi, podstawieni wokaliści…
Na szczęście samochód nadrabia wszystko zachowaniem na drodze i prowadzeniem. Zawieszenie jest zestrojone sportowo i sprawia, że ProCeed świetnie trzyma się drogi. Za sprawą niskiej masy własnej (1363 kg), auto można po prostu wrzucić w zakręt, a ono bez zbędnych opóźnień podąża dokładnie tam, dokąd chce kierowca. Praktycznie nie występuje tu zjawisko podsterowności, a granica przyczepności przesunięta jest bardzo daleko. Zawieszenie jest przy tym sztywno zestrojone, ale dokładnie tak, jak lubią Europejczycy. Nie jest tajemnicą, że Kia i Hyundai przeniosły do Niemiec swoje biuro projektowe i zasiliły szeregi inżynierów światowymi specjalistami w budowaniu samochodów. Właściwości jezdne i ogólna prezencja „dalekowschodnich” modeli nie jest więc dziełem przypadku, a zaplanowanym działaniem i bardzo ciężką pracą sztabu kompetentnych ludzi.
Kia ProCeed – cena
Cennik Kia ProCeed rozpoczyna się kwotą 94 900 złotych, za auto wyposażone w jednolitrowy, trzycylindrowy, turbodoładowany silnik o mocy 120 KM i manualną, 6-biegową skrzynię biegów. Nasz egzemplarz w wersji GT, wyposażony we wszystkie udogodnienia, wyceniony został na niecałe 130 000 złotych. Za tak wyglądające auto to istna promocja.
Kia kolejny raz udowadnia, że nie boi się śmiałych projektów. Co prawda nie są jeszcze tak odważni, żeby wcielać w życie projekty samochodów koncepcyjnych, ale moim zdaniem i tak jest bardzo dobrze. Kto wie, może Azjatyckie Tygrysy jeszcze nas czymś zaskoczą… Model ProCeed to dojrzały i bardzo dopracowany samochód.
NA TAK
– świetny wygląd;
– dopracowane wnętrze;
– ogromny bagażnik;
– dynamiczny silnik;
– sportowo zestrojone zawieszenie.
NA NIE
– emiter dźwięku.
Dane techniczne Kia ProCeed
Silnik |
Benzynowy Turbo R4 |
Pojemność skokowa |
1591 cm3 |
Moc |
204 KM przy 5500 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy |
265 Nm przy 1500 4500 obr./min |
Skrzynia biegów |
Automatyczna, 7-biegowa DCT |
Prędkość maksymalna |
225 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h |
7,2 s |
Długość/szerokość/wysokość |
4605/1800/1442 mm |
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Zostaw komentarz: