Jakie są kobiety bez hamulców?
„Kobieta bez Hamulców” to tak naprawdę dwie motocyklistki - Ela i Monika. Obie kochają motocykle, zgłębiają wiedzę na ich temat i bardzo chętnie się nią dzielą. A i z awarią hamulców z pewnością sobie poradzą!
Skąd pomysł i w jakim celu powstała strona „Kobieta bez Hamulców”?
Ela: Przed rozpoczęciem kursu na prawo jazdy szukałyśmy w internecie informacji, jak to wszystko wygląda z punktu widzenia kobiety. Nie znalazłyśmy wiele na ten temat. A skoro my potrzebowałyśmy informacji, to pewnie wiele innych dziewczyn również ma podobne pytania. Postanowiłyśmy zacząć dzielić się naszymi zmaganiami, aby innym dziewczynom (i nie tylko, bo w końcu oglądają nas też panowie) było łatwiej.
Dlaczego jej nazwa jest w liczbie pojedynczej, skoro prowadzą ją dwie kobiety?
Monika: „Kobieta bez Hamulców” to hasło, które ma podkreślić siłę kobiety jako jednostki. Nie chodzi nam o stworzenie zamkniętej grupy czy armii dziewczyn. Dlatego nazwa bloga jest w liczbie pojedynczej. Chcemy w pewien sposób namówić dziewczyny do działania, a nie czekania na innych. Nieraz słyszę od koleżanek, że zrobiłyby coś ciekawego, ale nie mają z kim. Jasne, w grupie zawsze weselej, ale jak będziesz czekać na innych, to możesz się w końcu nigdy nie doczekać…
Chcemy też zachęcić dziewczyny, by uwierzyły w swoje możliwości oraz pokazać, że wszystkiego można się nauczyć, a budowa i funkcjonowanie motocykla nie jest tajemną, nieosiągalną dla nas wiedzą. W końcu każdy mężczyzna również musiał się tego nauczyć. Obie też jesteśmy indywidualistkami. Choć vloga kręcimy wspólnie, to cenimy sobie naszą wolność i niezależność, co w pewien sposób również chcemy pokazać na blogu.
Gdzie mieszkacie i czym się na co dzień zajmujecie?
Ela: Obecnie pracuję w zarządzaniu projektami z językiem angielskim i hiszpańskim. Ćwiczę też portugalski i może w niedalekiej przyszłości uda mi się również popracować z tym językiem.
Pochodzę z Krakowa i (pozwolę sobie z mrugnięciem oka zacytować znanych krakauerologów) jestem „wyznawcą nauki o wyższości Krakowa nad resztą świata”. Niestety, korki to według mnie, drugi po smogu, największy problem w moim mieście. I tu jednoślad jest bardzo przydatny. A też i kultura jazdy w Krakowie jest dość dobra – kierowcy najczęściej patrzą w lusterka i robią nam miejsce, za co bardzo im dziękuję.
A do zrobienia prawa jazdy na motocykl zainspirowała mnie Monika, o czym zresztą opowiadam w pierwszym naszym filmiku „Kobieta i egzamin na motocykl” (&t=2s).
Monika: Ja zawsze powtarzam, że choć mieszkam na Śląsku, to moje serce należy do Krakowa. To w tym mieście przeżyłam pewną swoją życiową metamorfozę, której najlepszym podsumowaniem są słowa: „gdy nie chcesz – znajdziesz powód, gdy chcesz – znajdziesz sposób”. Od tej pory zaczęłam wprowadzać swoje marzenia z dzieciństwa w życie. Tak zaczęła się m.in. przygoda z motocyklami. Na co dzień głównie pracuję jako Team Leader oraz Project Manager w branży energetycznej. W wolnych chwilach programuję, podróżuję, a także obecnie rozkręcam nowy projekt związany z promocją kuchni i kultury latynoamerykańskiej w Polsce.
Motocyklistkami jesteście od 2016 roku, a na Waszych filmach prezentujecie fachowe, techniczne porady – skąd czerpiecie wiedzę i inspirację do tych filmów?
Ela: Założenie kanału jest takie, żeby poprzez bloga dzielić się wiedzą, którą same sukcesywnie zdobywamy oraz różnymi ciekawostkami. Poruszamy takie tematy, które pojawiają się na drodze każdego nowego motocyklisty. Obecnie robię też kurs zawodowy mechanika motocyklowego, który od niedawna jest nowym, wyodrębnionym zawodem przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. I choć nie do końca jestem zadowolona ze szkoły i nie wiem, czy odnowią kurs na kolejny semestr – to zajęcia warsztatowe, które szkoła zleciła Centrum Kształcenia Praktycznego w Krakowie, są po prostu świetne!
Z Moniką chodzimy także na jednodniowe kursy z mechaniki, również takie tylko dla dziewczyn (np. Moto Zajezdnia u Pekaesa i Dreamotor.pl). Wiedzę czerpiemy też od znajomych motocyklistów. Nasz kolega Michał, który jeździ od wielu lat i pracuje w sklepie M&M Motocykle, bardzo nas wspiera i dzieli się swoją wiedzą. Nawet wystąpił z nami na kanale i pewnie nie raz się u nas jeszcze pojawi. Najlepiej oczywiście uczy się w praktyce. Przed nagraniem zwykle robimy próbę, podczas której zdarzają się różne, często bardzo śmieszne sytuacje. Zresztą, gdy raz rozleje się olej na połowie garażu, to będzie się już wiedzieć, jakich błędów w przyszłości nie popełniać (śmiech).
Jeśli lubicie czytać, jest na rynku parę ciekawych książek o mechanice, do których i my zaglądamy. Kopalnią informacji o naszych motocyklach jest również zwyczajna serwisówka, którą dobrze mieć pod ręką.
Monika: Ja dodam, że kończyłam studia na wydziale mechanicznym, co ułatwia mi zrozumienie wielu zagadnień związanych z funkcjonowaniem motocykli. Dodatkowo od dziecka byłam typem dziewczyny, która bardziej wolała spędzać czas w garażu niż w domu.
Czy robienie vloga jest trudne? Jakie umiejętności musiałyście opanować i jak dzielicie się pracą?
Monika: Hmm… czy to trudne? Zawsze powtarzam, że wszystko na początku jest trudne, zanim nie stanie się łatwe. Rzeczywiście, początkowo miałyśmy sporo wiedzy do nadrobienia – zaczynając od ogarnięcia sprzętu, jakiego potrzebujemy, poprzez ustawienie światła, dźwięku, kadru itp. Obie byłyśmy laikami w tym temacie. Było ciężko, ale przede wszystkim zabawnie. Często, większość czasu pierwszych nagrań to były przerwy na opanowanie śmiechu z własnych pomyłek i różnych sytuacji.
Ela: Na przykład, gdy zepsuł nam się statyw i użyłyśmy piramidy ze stołków, aby móc nagrać odcinek urodzinowy, zwłaszcza, że nie mogłyśmy tego przełożyć na inny dzień, bo świeczka już się paliła. Wyglądało to wszystko bardzo komicznie.
Monika: Przy pierwszej post produkcji było dużo zabawy – przygotowanie intra, edycja i sklejenie zebranych materiałów. Na szczęście żyjemy w czasach YT i „wujka Google”, który zna odpowiedzi na większość dręczących nas pytań.
Tak więc z umiejętności, to na pewno trzeba było opanować obsługę programów do edycji grafiki, video oraz ustawianie kadrów. Podział zadań? Myślę, że u nas Ela jest tym sercem estetyki, a ja ogarniam to technicznie. To taki główny podział (śmiech), reszta jest dość płynna.
Zdarza Wam się spędzać dużo czasu w garażu czy tylko przy okazji jakiś napraw/wymian?
Monika: Ja uwielbiam!!! Jak już wspominałam, od zawsze byłam bardziej garażowym, niż domowym dzieckiem (śmiech). Garaż jest taką moją oazą spokoju, oderwaniem się od codzienności – włączam muzykę, przez otwarte drzwi wpada słońce, biorę klucze do ręki i jest idealnie. No dobra, czasem polski klimat zawiedzie, ale i tak jest przyjemnie.
Ela: Zgadzam się, że jest to świetna odskocznia od codziennej pracy w biurze. Co więcej, gdy same coś robimy przy motocyklach, nabieramy pewności i poznajemy lepiej swoją maszynę. Zupełnie inaczej się jeździ, gdy już rozpoznajemy pewne dźwięki, gdy wiemy, co i jak działa w motocyklu. A poza tym naprawdę lepiej plotkuje się w garażu, niż w knajpie na Kazimierzu (śmiech).
Jakie macie/miałyście motocykle i jakie macie preferencje dotyczące jazdy nimi?
Monika: Będąc dzieckiem śmigałam z kolegami, głównie legendarną „motorynką”, WSK-ą, czy z bratem na Simsonie. Później przyszedł czas na skuter. Pierwszą poważną maszyną po zdanym egzaminie został Kawasaki ER-6n. Ten motocykl wiele wybacza, jest zwinny i przyjazny dla początkujących – nie żałuję tego wyboru. Na razie głównie jest to jazda turystyczna, ponieważ uwielbiam poznawać nowe miejsca. Jednak serce rwie się do sportowej jazdy na torze oraz jazdy w terenie. Także z czasem wszystkiego po kolei z pewnością spróbuję.
Ela: Egzamin zdaje się na Suzuki Gladius SFV 650, ja jednak na mój pierwszy motocykl wolałam coś mniejszego. Padło na bardzo polecany na początek Suzuki GS500F. Myślę, że był to dobry wybór, choć pewnie kiedyś zmienię motocykl na coś większego i mocniejszego. Bardzo podobają mi się sportowe motocykle, ale najpierw wolę nauczyć się chodzić, zanim zacznę biegać.
Jak motocykle wpłynęły na Wasze życie?
Ela: Odkąd jeżdżę na motocyklu, moja kondycja cierpi, bo gdy przychodzi piękna pogoda, muszę wybierać między rowerem a motocyklem. Częściej wygrywa Suzuki (śmiech). A tak poważniej, to przede wszystkim poznałyśmy dużo ciekawych ludzi.
Monika: Wśród nich jest też sporo motocyklistek. Cieszymy się, że jest nas coraz więcej i że możemy wymieniać się doświadczeniami, które są jednak nieco inne, niż mają nasi koledzy-motocykliści. Dzięki motocyklom nawiązałam również dwie, bardzo ważne, przyjaźnie w swoim życiu. Motocykle pozwoliły mi także rozpocząć przygodę z blogiem, która wiąże się z fantastycznymi i zabawnymi sytuacjami podczas nagrywania. Jest także siłą napędową do pogłębiania mojej wiedzy motoryzacyjnej czy związanej z obróbką zdjęć oraz video. Myślę, że to wszystko przycementowało także przyjaźń z Elą.
Preferujecie długie wyprawy czy raczej kręcenie się „wokół komina”?
Ela: Każda jazda na motocyklu czegoś uczy – zarówno droga do pracy, jak i wypad jednodniowy, albo kilkudniowa wyprawa. Przede wszystkim ważne jest, by wykorzystywać każdą okazję do jazdy. Oczywiście najlepsze są dłuższe trasy. Nie tylko się przy nich najwięcej uczymy, ale jeszcze można nacieszyć oko ładnymi widokami i często też poznać innych motocyklistów w przerwie na kawę.
Czy zamysł bloga się przyjął? Są kobiety, które nawiązują z Wami kontakt, by otrzymać jakieś wsparcie w realizacji motocyklowych marzeń?
Monika: Pojawiają się komentarze i wiadomości w stylu: „Świetnie dziewczyny, Wasze rady są dla mnie bardzo pomocne. Może zrobiłybyście filmik o …. ” – jest to bardzo miłe i daje nam motywację do dalszego działania. Na razie skupiłyśmy się bardziej na dzieleniu się swoimi doświadczeniami oraz przekazywaniem wiedzy na temat zagadnień i ciekawostek, które same spotykamy na swojej początkującej, motocyklowej drodze. Małymi krokami na pewno do wszystkiego dojdziemy.
Jak rodzina, znajomi odbierają Waszą pasję?
Monika: Kiedy powiedziałam rodzinie, że zamierzam zdać prawo jazdy na motocykl, to myśleli, że żartuję. Uwierzyli chyba dopiero w momencie, gdy mój pierwszy motocykl stał już w garażu. Oczywiście, na początku zmartwił ich ten fakt. Myślę jednak, że trochę już przyzwyczaili się do moich szalonych pomysłów. Babcia zawsze powtarza, że czeka na dzień, gdy wyląduję na placu przed domem helikopterem (śmiech). Generalnie, gdy oswoili się już z tematem, to zaczęli mnie wspierać, pojawiły się słowa, że są dumni i że pasuje do mnie ten motocykl.
Ela: Przyznam się, że ja postanowiłam rodzinie powiedzieć o prawie jazdy dopiero po fakcie. Obawiałam się reakcji. Niepotrzebnie. Moja rodzina chyba też przyzwyczaiła się do tego, że robię w życiu trochę inne rzeczy, niż moje starsze siostry. Taki ze mnie rodzinny ananas. A moich znajomych to już chyba nic nie zdziwi… Najbardziej bawią mnie reakcje ludzi obcych, gdy w trakcie rozmowy rzucam hasło, że jeżdżę, a oni: „Jak to? Pani jeździ? Ale, że na skuterze?” (śmiech).
Jakie macie plany na ten sezon na blogu i te związanie z wyjazdami?
Monika: Ponoć planowanie jest wszystkim, a plan jest niczym. W tym roku na pewno chcemy wrzucić na bloga więcej nagrań z naszej jazdy, cały czas nam tego brakuje. Miałyśmy kilka podejść, jednak nagrany materiał z GoPro zamontowanego na kasku nie okazał się najlepszy – cóż, ciągle się uczymy…
Ela: Przed rozpoczęciem bloga, zrobiłyśmy długą listę tematów, które chcemy poruszyć. Lista stale rośnie, więc tematów nam nie zabraknie – tych związanych z mechaniką, jazdą, ciekawostkami i zagadnieniami mniej lub bardziej motocyklowymi. Przede wszystkim wiemy, że chcemy dalej to robić i będziemy dalej to robić, mimo różnych przeciwności.
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: