Ewa Kania

Jaki dystans przejedzie 10-letni Nissan Leaf zimą na autostradzie? 35 km. Nie żartujemy

Jeśli coś budzi większe emocje w kwestii samochodów elektrycznych od ich realnego zasięgu, to jest to problem degradacji ich baterii. Ile naprawdę przejedzie taki 10-letni samochód? Okazuje się, że bardzo, bardzo niewiele.

Używane samochody elektryczne pomału zaczynają być już w zasięgu zwykłego kierowcy

Współczesne auta elektryczne pokonują już naprawdę dalekie dystanse i wyprawa nimi nawet w dalszą podróż wcale nie musi być powodem do stresu i nerwów. Chyba, że ruszacie w trasę w sezonie świątecznym, ale to inna historia, o której przeczytacie poniżej.

Szkopuł w tym, że elektryki nadal są bardzo drogie, a sytuacji nie poprawia ogólny wzrost cen samochodów w ostatnim czasie oraz wzrost kosztów ich finansowania. Ale nic straconego – przekonują zwolennicy elektromobilności – początek elektrycznej rewolucji zaczął się wiele lat temu, więc na rynku wtórnym znajdziecie samochody mające trochę lat na karku, ale należące już do tej generacji elektryków, którą naprawdę dało się jeździć na co dzień.

Dla Stanów Zjednoczonych była to Tesla Model S, ale dla Europy zdecydowanie Nissan Leaf, który debiutował pod koniec 2010 roku. 12-letni samochód idealnie wpisuje się w średnią wieku aut, jakie sprowadzają Polacy. Ceny egzemplarzy z 2012 roku zaczynające się od 38 tys. zł to może nie okazja na tle innych kompaktów, ale też trudno nazwać je zaporowymi. Czy to więc czas, aby przestać narzekać i zacząć rozglądać się za jakimś elektrykiem w dobrym stanie?

Ładowarki i samochody elektryczne. Jesteśmy w ogonie Europy

Ile na jednym ładowaniu przejedzie używany Nissan Leaf?

Dziennikarze pracujący dla AutoTradera postanowili to sprawdzić, korzystając z faktu, że jeden z nich posiada właśnie taki samochód, a konkretnie 10-letni egzemplarz. Korzysta on z mniejszej baterii o pojemności 24 kWh (w latach 2015-2017 dostępna była 30 kWh). Taki samochód według danych fabrycznych powinien przejechać 200 km na jednym ładowaniu.

Jak to wygląda w 10-letnim egzemplarzu i przy temperaturze -1 st. C? Komputer pokładowy auta pokazał przy pełnej baterii zasięg… 42 mil, czyli 68 km. Zadanie, jakie dziennikarze postawili przed sobą, to sprawdzenie, jak szybko da się baterię rozładować. Zamierzali więc jechać cały czas z maksymalną prędkością i z włączonymi odbiornikami prądu (ogrzewanie, światła, wycieraczki).

Leafa udało im się rozpędzić do 96-99 mil/h (154-159 km/h), ale według danych technicznych prędkość maksymalna jest ograniczona elektronicznie do 144 km/h, więc można założyć, że było to przekłamanie licznika. Taki styl jazdy sprawił, że po przejechaniu zaledwie 7,5 km (nie bawmy się już w ciągłe przeliczanie), zasięg spadł do 5 km. Auto jednak jechało dalej i rozładowało się kompletnie po 35 km. Najwyraźniej ostrzeżenia o nagłym spadku zasięgu były obliczone na wyrost, aby kierowca miał w razie potrzeby dostęp do rezerwy baterii.

Czy używany elektryk to auto niemal bezużyteczne?

Autorzy testu uspokajają, że chodziło jedynie o pokazanie skrajnego przypadku i skrajnej sytuacji. Miała to być bardziej rozrywka, niż prawdziwy test. Kłamali, czy naprawdę nie rozumieją, co właśnie pokazali?

Pod koniec materiału jest wyjaśnione, że testowany Leaf przejedzie w sprzyjających warunkach 106 km. Czyli jego zasięg spadł w ciągu 10 lat o połowę. Co więcej, na początku testu komputer wskazuje zasięg 68 km. W trybie Eco oraz bez włączonego ogrzewania. Kiedy na zewnątrz jest -1 st. C prawdopodobnie będziecie chcieli włączyć ogrzewanie, a to z kolei zmniejszy zasięg. Ponadto jeden stopień poniżej zera to nic nadzwyczajnego. A im mroźniejsze temperatury, tym bardziej zasięg spada.

Autorzy testu podkreślają, że przeprowadzili go w warunkach ekstremalnych. Serio? Prędkość maksymalna Leafa (elektronicznie ograniczone 144 km/h) to zaledwie 4 km/h powyżej prędkości dopuszczalnej w Polsce na autostradach. Z kolei -1 st. C to temperatura daleka od ekstremalnej – poprosilibyśmy o powtórkę testu przy -20 st. C, jeśli mamy mówić o najgorszych scenariuszach. Lecz nawet przy jednym stopniu poniżej zera potrzebujecie ogrzewania. Światła są obowiązkowe, zaś wycieraczki… zużywają tyle prądu, że można to pominąć.

Jaki płynie z tego wniosek? 10-letnie auto elektryczne nadaje się jedynie do kręcenia po mieście, zakładając, że mieszkacie w samym mieście i macie dostęp do własnego gniazdka. Do dalszych wyjazdów potrzebujecie innego pojazdu. Zaś jeśli mieszkacie poza miastem… nawet na pełnej baterii możecie nie wrócić do domu.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze