Kamila Nawotnik

Hyundai i30 N Performance – test, opinia, cena – po faceliftingu jeszcze lepszy?

Absolutny top w rankingu hot hatchy doczekał się odświeżenia. Po prawie czterech latach obecności na rynku, Hyundai dopieścił model i30 N, zmieniając nieco nadwozie, aktualizując nieco multimedia i mieszając nieco w przekładni. Jaki jest efekt? Czy zmiany wyszły tej błękitnej rakiecie na dobre? Sprawdzamy to w naszym teście.

Zmiany po face liftingu w pierwszej kolejności objęły przód pojazdu. Zmieniły się przednie reflektory, a sylwetka samochodu nabrała smukłości. Odkąd zobaczyłam pierwsze zdjęcia poliftowego Hyundaia, na myśl przychodzi mi nieodparte skojarzenie z Fordem Focusem. Sami przyznacie chyba, że patrząc na oba samochody, widać kilka podobieństw.

Fot. Kamila Nawotnik

Hyundai i30 N Performance – wygląd

Niczym obiady u babci, kilka rzeczy przetrwało jednak próbę czasu. Na zdjęciach widać, że zachowany został chociażby fenomenalny, błękitny lakier Performance Blue, który wyróżnia ten samochód na ulicy i pasuje do i30 N co najmniej tak jak piaszczysta plaża do zachodu słońca.

Z tyłu o dobre wrażenie dba bardzo duży dyfuzor oraz dwie perforowane końcówki układu wydechowego, które kryją w sobie potężną moc. Tu nie ma mowy o atrapach. Jest to układ z aktywnymi klapami, więc w trybach najbardziej spokojnych (jak na przykład Normal czy Eco) samochód staje się nieco grzeczniejszy, ale absolutnie nie oznacza to, że nagle jest cichy i potulny. Niezależnie od ustawień przyjętych na daną podróż, dzikość, charakter i jakaś taka wredota hothatcha nie ginie. Samochód brzmi jak mało który z dostępnych obecnie na rynku. I30N uwielbia warczeć, bulgotać i strzelać niczym czołg, zaznaczając swoją obecność, gdziekolwiek się pojawi. Mam dreszcze na samo wspomnienie…

Dlatego i30 N Performance wyposażono w kute 19-calowe felgi na niskoprofilowych oponach. Z przodu, zza ciemnoszarych obręczy wystają czerwone zaciski hamulcowe z charakterystyczną literą „N” oraz całkiem spore, 18-calowe tarcze hamulcowe, które świetnie sprawują się podczas najbardziej wymagających warunków jazdy.

Fot. Kamila Nawotnik

Hyundai i30 N Performance – wnętrze

W środku natomiast największą rewolucją jest ekran multimedialny, który aktualnie chwali się przekątną 10,25 cala. Zaktualizowana została także grafika. System wygląda w zasadzie tak samo jak chociażby w najświeższym wariancie modelu Santa Fe. Ekran główny możemy dostosować za pomocą kafelków, przypominających widżety w smartfonie, przy czym przejścia pomiędzy konkretnymi tematami na ekranie są bardzo płynne i estetyczne. Poza tym nie zabrakło funkcji Bluetooth i łączności Apple Carplay i Android Auto. Wszystko to, co było w poprzedniku, jest nadal.

Jako że jest to samochód iście sportowy, ekran multimedialny pozwala na mierzenie czasu okrążenia toru, sprawdzanie poszczególnych parametrów pracy układu napędowego (na przykład ciśnienia w turbinie, wykorzystania momentu obrotowego albo mocy), a także personalizowanie zestrojenia samochodu. W trybie „N Custom” na wyświetlaczu pojawia się pajęczynka, która pozwala na dowolne skonfigurowanie m.in. twardości zawieszenia, pracy silnika, skrzyni biegów, układu wydechowego, ESC oraz e-LSD. Ten ostatni skrót oznacza elektronicznie sterowany mechanizm różnicowy.

Fot. Kamila Nawotnik

Co jak co, ale szpera w i30 N Performance mocno wpływa na jakość prowadzenia Hyundaia. Podczas ostrej jazdy, wchodząc w łuk wyczujecie jak w pewnym momencie auto zacieśnia zakręt tak, aby pokonać go możliwie najszybciej i nie stracić przy tym trakcji. Czasami zastanawiałam się, czy przypadkiem nie zaprzeczyło właśnie prawom fizyki.

Hyundai i30 N Performance – wrażenia z jazdy

Samochód napędzany jest tym samym silnikiem, co wersja przedliftowa, czyli 2.0 T-GDi. O ile w podstawowym wydaniu parametry techniczne i30 N są identyczne jak wcześniej, o tyle w przypadku wariantu N Performance moc zwiększona została o 5 KM, do 280 koni mechanicznych. Moment obrotowy podniesiono natomiast do 392 Nm (niecałe 15 Nm więcej) i teraz dostępny jest przy wyższym progu bo od 2100 obr./min. Różnica jest lekko odczuwalna, najwyżej odnotujecie delikatnie opóźnioną reakcję na pedał gazu. Omówmy się jednak, że bez specjalnego testu nie zwrócicie na to specjalnej uwagi.

Fot. Kamila Nawotnik

Zdecydowanie najważniejszą zmianą i najbardziej odczuwalną, jest skrzynia biegów. Testowany egzemplarz wyposażony został w nową, 8-biegową przekładnię DCT, do której działania ciężko jest się przyczepić. Mimo że osobiście wolałam (i nadal wolę) przekładnię manualną, muszę przyznać, że dwusprzęgłowy automat fenomenalnie radzi sobie z wyczuciem właściwego momentu na zmianę biegu, niezauważalnym podbiciem, a także zredukowaniem przełożenia w odpowiednim momencie. DCT ma jeszcze jedną, ważną zaletę – potrafi rozpędzić samochód do pierwszej setki w 5,4 sekundy, co manual robi o pół sekundy wolniej.

Jeszcze jeden bardzo udany element (wiem, to się robi nudne…), to sportowe, jednobryłowe fotele kubełkowe, wykończone skórą i zamszem. Najciekawszym detalem jest litera „N”, umieszczona pomiędzy zagłówkiem, a oparciem. Za dnia wygląda dość niepozornie, jak zwykły plastikowy emblemat, ale nocą (lub w ciemniejszych pomieszczeniach), zauważycie jak rozświetla ją błękitne światło. Efekt jest bardzo ciekawy i rzadko spotykany. Z testowanych samochodów, do głowy przychodzą mi tylko modele BMW M, ale tamten efekt był bardziej stonowany. Jeśli zaś chodzi o wsparcie kierowcy, siedziska są świetnie zaprojektowane. Optymalnie twarde i zapewniające mocne wsparcie w przechyłach, od razu zyskały moją pełną akceptację.

Hyundai i30 N Performance – opinia: kupiłabym poprzednika – zaskoczeni?

Zgadza się. Wybrałabym wcześniejsze wydanie, ponieważ:

– nie widzę w nim braków względem nowej wersji

– model przedliftowy był i jest tańszy

– podobał mi się wizualnie, nie mogłam mu nic zarzucić (no, może poza smutnym plastikiem w kabinie, ale akurat ten aspekt został utrzymany…)

– zużywał mniej paliwa.

Fot. Kamila Nawotnik

Już tłumaczę ostatni punkt. O ile pierwotne i30 N Performance miało niemałą ochotę na benzynę, o tyle nowa odsłona powinna wybrać się na jakiś odwyk. Jadąc w warunkach najbardziej sprzyjających obniżeniu zużycia paliwa, wynik oscylował w okolicach 10-12 l/100 km. Podczas typowej jazdy po mieście, z uwzględnieniem sygnalizacji świetlnej i innych uczestników ruchu drogowego, komputer pokładowy wskazał na minimum 16, a zazwyczaj 20 litrów na każde 100 km. Kiedy stanęłam w korku na pół godziny, zużycie wynosiło natomiast 40 l/100 km.  To jest wynik godny Mercedesa-AMG G 63!  Absolutnie jedyny wyjątek od reguły nastąpił, gdy osiągnęłam 9,9 l/100 km. Nadal nie wiem, jak to zrobiłam, ale mam pewność, że takie wyniki należą do ścisłej mniejszości.

Hyundai i30 N Performance – cena

Hyundai i30 N hatchback, według katalogu na rok 2021, wyceniony jest na minimum 132 900 zł, a kupić go można wyłącznie ze skrzynią manualną. N Performance, z taką samą przekładnią, wymaga dopłaty w wysokości 25 tysięcy złotych, natomiast koszt wariantu z przekładnią automatyczną DCT startuje od 166 900 zł. Decydując się na rozszerzoną wersję, otrzymacie m.in. wspomnianą wcześniej szperę, powiększone felgi na oponach Pirelli P Zero, usztywniającą rozpórkę w bagażniku, łopatki do zmiany biegów, a z bardziej przyziemnych potrzeb – bezprzewodową ładowarkę do telefonu i tylny podłokietnik z otworem na narty.

Hyundai i30 N Performance – zalety

  • Dobrze wyważone zmiany
  • Utrzymanie najlepszych cech samochodu
  • Automatyczna skrzynia DCT
  • Fenomenalny układ wydechowy

Hyundai i30 N Performance – wady

  • Ogromny apetyt na paliwo
  • Minimalna zmiana parametrów silnika

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze