
Ferrari i Charles Leclerc – dream team, który zakończy współpracę wcześniej niż myślimy?
Chociaż Charles Leclerc określił sezon 2020, jako najlepszy w swojej dotychczasowej karierze, są tacy, którzy twierdzą, że jeśli Ferrari nie poprawi osiągów swojego samochodu, to drogi włoskiej ekipy i Monakijczyka rozjadą się...
Charles Leclerc spędził w Ferrari już dwa sezony. W zeszłym sezonie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata zajął czwarte miejsce, dziesięć razy stawał na podium, w tym dwa razy na jego najwyższym stopniu.
W sezonie 2020 Ferrari było cieniem dawnego siebie, a mimo to Leclercowi za kierownicą czerwonej maszyny udawało się wyczyniać w kwalifikacjach cuda. Zdecydowanie pokonał w nich swojego partnera z ekipy, czterokrotnego mistrza świata Sebastiana Vettela, w stosunku 13:4. Dwa razy udało się nawet Monakijczykowi stanąć na podium. W klasyfikacji generalnej ostatecznie zajął ósme miejsce.
I mimo że sezon 2020 był dla Ferrari fatalny (zakończyło go na szóstym miejscu w klasyfikacji konstruktorów, i na tak odległej pozycji nie było od 1980 roku), to Leclerc określił go jako najlepszy w swojej dotychczasowej karierze:
Ten sezon miał dwie strony. Dla mnie osobiście był najlepszym w Formule 1. Jestem bardzo zadowolony z tego, co zademonstrowałem na torze. Podejmowałem ryzyko, które często się opłaciło. Pomogło nam to w zdobyciu wielu punktów. Jednak kilka razy, nie wszystko poszło tak, jak chciałem, na czym traciliśmy.
Pozytywnie odbieram ten sezon w kontekście moich wyników. Dlatego jestem bardzo zadowolony i nie mogę doczekać się, aby zobaczyć nasze postępy.
Przeczytaj też: Schumachera czeka niełatwy debiut w Formule 1
Tylko czy te postępy będą? Ferrari od lat zapowiada, że włączy się o walkę o mistrzowski tytuł, a w tym roku ledwo walczyło w środku stawki. Bolid SF1000 był wyjątkowo niekonkurencyjny z czego Włosi doskonale zdawali sobie sprawę. Głównym powodem braku prędkości czerwonego bolidu był zdecydowany spadek mocy silnika po „tajnym pakcie” z FIA, zawartym po kontrowersjach dotyczących legalności jednostki napędowej Ferrari w 2019 roku.
Charles Leclerc wierzy jednak, że Ferrari uczy się na swoich błędach:
Wyciągnęliśmy wiele wniosków z tego sezonu i myślę, że wrócimy mocniejsi. Liczę, że pokażemy to na torze w przyszłym roku.
Nie wiem, jak duży będzie to postęp w nadchodzącym sezonie, ale jestem pewien, że pójdziemy we właściwym kierunku.
Oby tak było, bo inaczej drogi Ferrari i Leclerca mogą się rozejść. Tak twierdzi, Stefano Domenicali, były szef zespołu Ferrari, który niebawem obejmie stanowisko szefa Formuły 1. W wywiadzie dla „La Gazzeta Dello Sport” powiedział, że jeśli ekipa z Maranello nie wyplącze się z trwającego od kilku sezonów kryzysu, to Charles Leclerc, na którym chcą budować swoją przyszłość, odejdzie z Ferrari:
Jeśli w najbliższej przyszłości zrobią szybki samochód, Ferrari nie musi się niczego obawiać. Wtedy go nie stracą. W przeciwnym razie Leclerc może stracić pewność siebie i poszuka sobie miejsca gdzieś indziej – uznał.
Obecny kontrakt Leclerca jest ważny do końca 2024 roku. Czy go przedłuży? Czas pokaże.
Przeczytaj też: Formuła 1 zachowa dystans
Najnowsze
-
Wąskie gardło na S1! Dlaczego Ministerstwo Infrastruktury rezygnuje z trzeciego pasa?
Czy ekspresówka S1 na Górnym Śląsku stanie się kolejnym wąskim gardłem polskich dróg? Ministerstwo Infrastruktury zdecydowało się na przebudowę trasy bez dodania trzeciego pasa, mimo że prognozy wskazują na szybko rosnący ruch. Czy to decyzja, która już wkrótce sparaliżuje ruch na jednej z najważniejszych tras w regionie? Sprawdzamy, dlaczego resort nie posłuchał zaleceń ekspertów i jakie będą konsekwencje tej decyzji dla kierowców. -
Chcesz mieć nowego Seata Ibizę? Ta cena w Polsce może cię pozytywnie zaskoczyć
-
Kobiety w sporcie motorowym – za kierownicą Mazdy MX-5
-
Tysiące kierowców ignoruje zakazy. Policja ujawnia szokującą skalę problemu!
-
Ta kwota cię zszokuje: oto jak ubezpieczyciele oszczędzają na twoim wypadku samochodowym
Zostaw komentarz: