Fabrycznie nowy Polonez sprzedany na aukcji. Cena była taka, że lepiej usiądźcie
Znalezienia Poloneza w naprawdę dobrym stanie to niemały problem, ale fabrycznie nowy Polonez to prawdziwy unikat. Nie jest zaskoczeniem, że akcja takiego egzemplarza wzbudziła zainteresowanie. Cena jaką udało się uzyskać za Poloneza jest mimo to naprawdę wysoka.
Fabrycznie nowy Polonez trafił na licytację
Wielu Polaków żywi sentyment do Poloneza, ale nie ma to nic wspólnego z jakością czy możliwościami tej „polskiej” myśli technicznej. Główną rolę pełni tu sentyment – dla wielu osób jest to wspomnienie dzieciństwa i wakacyjnych wyjazdów z rodzicami. Nie brakuje też takich, którzy decydowali się na Poloneza szukając swojego pierwszego auta. Groszowe ceny, prosta konstrukcja i tanie części stanowiły zalety trudne do przecenienia.
Czasu cofnąć się nie da, ale wyjątkową okazją na taką podróż w przeszłość, jest przejażdżka fabrycznie nowym Polonezem. Wystawiony na aukcję egzemplarz pochodzi z 1989 roku, ale jeszcze zachował klasyczny wygląd. To co prawda już „akwarium” (czyli z szybką w słupku C), ale jeszcze z przodem i tyłem jak w „borewiczach”.
Astronomiczna kwota za nowego Poloneza
FSO Polonez 1.5 SLE z 1989 roku z przebiegiem 33 km trafił na licytację w domu aukcyjnym Ardor Auctions. Cena wywoławcza wynosiła 1000 zł, ale nikt nie miał wątpliwości, że auto zostanie sprzedane za kwotę znacznie większą.
Malo kto chyba jednak spodziewał się, że Polonez zostanie sprzedany za 115 tys. zł! Trudno oceniać jak ta cena ma się do wartości pojazdu, gdy został wyprodukowany. Polonezy z końca produkcji, czyli z przełomu wieków, kosztowały około 20-25 tys. zł. Wartość pieniądza była wtedy zupełnie inna, ale i tak „oferent numer 120” zapłacił obiektywnie więcej, niż auto kosztowało gdy było wyprodukowane. Ale ten egzemplarz jest teraz unikatem, a to trudno wycenić.
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Zostaw komentarz: