Edyta Klim

Dwa koła i rura!

Motocykle i pole dance to jest to, co najbardziej kręci Ewelinę Niewęgłowską. Niski wzrost nie przeszkodził jej w rozwijaniu pasji, a wprost przeciwnie - zmotywował ją do pokonanywania własnych słabości i stworzenia własnej strony.

Twój profil na FB to „Dwa koła i rura” i wcale tu nie chodzi o rurę wydechową

Nie, nie chodzi o rurę wydechową, chociaż można to i w ten sposób skojarzyć. Pierwotnym celem mojej strony była chęć dzielenia się nową pasją motocyklową. Profil na FB powstał, ponieważ chciałam pokazać innym, niskim i drobnym dziewczynom, jak wyglądała moja nauka jazdy motocyklem i że mając 150 cm wzrostu można radzić sobie z jazdą na nim. A droga do ukończenia kursy była owszem usłana różami, ale tylko tymi z największymi kolcami. Była długa, żmudna, ale cholernie satysfakcjonująca! Brzmi dziwnie, ale uwierz mi, gdy wsiadasz pierwszy raz na placu manewrowym na motocykl, który już jest specjalnie obniżony (Yamaha XJ6) i ledwie dosięgasz nogami asfaltu, to serce jest w gardle – 220 kg pod sobą i brak szans na utrzymanie motocykla. To mogło zniechęcić… W międzyczasie rozpoczęłam treningi pole dance i pokochałam tą formę aktywności, dlatego zmieniłam nazwę strony na grę słów: “Dwa koła i rura”.

Ale nie poddałaś się?

Nie! I właśnie gdy skończyłam kurs i zdałam egzamin, to wykiełkował pomysł na stronę. Długo myślałam jak ugryźć temat. Byłam wtedy królową parkingówek (śmiech) i gleby z powodu nieutrzymania motocykla były moją codziennością! Był płacz, ale ze śmiechu – ja leżę, motocykl leży, a faceci się śmieją. No tak! Pomogą, jak przestaną się śmiać, więc sama nauczyłam się podnosić motocykle (śmiech). Wiele parkingówek kończyło się połamaną klamką sprzęgła i to w taki sposób, że dalej nie dało się pojechać, więc przydało się pełne ubezpieczenie i wracałam do domu na lawecie. Po którymś razie mój szwagier nazwał mnie żartobliwie „Laweciarą” (a moja siostra również ma takie magiczne zdolności) i stwierdziłam, że to może być dobry temat. Nie o tym, jak być „Laweciarą”, ale takie dobre rady i wskazówki wyciągnięte z życia, jak być niziołkiem na motocyklu.

Jaki masz motocykl?

Aktualnie jeżdżę na Suzuki GS500, to jest mój pierwszy i do tej pory jedyny motocykl. Wybór przy zakupie był prosty – najniższy z możliwych i w bardzo dobrym stanie. Jako osoba, która uczy się wciąż wszystkiego o motocyklach, poprosiłam o fachową pomoc i po czterech podejściach udało się znaleźć odpowiedni. Inwestuję mocno w motocykl, często odmawiam sobie innych rzeczy, żeby tylko jeździć bezpiecznie, bo to dla mnie bardzo ważne.

O czym konkretnie można na Twojej stronie przeczytać?

Dzielę się tym, jak radzę sobie technicznie z prowadzeniem motocykla przy takim wzroście. Wolne manewry były dla mnie nie lada wyzwaniem – niby banalne, ale wymagały dużo praktyki. Na początku nauki jazdy motocyklem proste zatrzymywanie, gdy ledwo sięgasz do ziemi, jest trudne. Teraz przechylam maszynę i ciężar spoczywa na jednej z nóg, bo na dwóch się nie da. Nauka to jeden ze sposobów. Drugi, to ubrania motocyklowe i to, co jeszcze bardziej może tu pomóc. Zainwestowałam w buty, które w Polsce były mało popularne, a dodają 6 cm do wzrostu, dzięki swojej specjalnej budowie. Można o nich przeczytać na mojej stronie.

Kolejną rzeczą, którą niedługo planuję opisać jest to, na co zwracać uwagę i co można zmienić w motocyklu, aby był lepiej dopasowany do wzrostu. Wyobraźcie sobie sytuację, że pokonujecie zakręt na torze, trzymając kierownicę właściwie jedną ręką, bo druga zwyczajnie nie dosięga. No nie, tak się nie jeździ! Okazało się, że kierownicę mam po prostu za daleko. W codziennej jeździe tego nie czułam, dopiero na treningach motocyklowych, pod okiem instruktora, wyszły takie rzeczy. Trzeba to wiedzieć, a ja takiej wiedzy nie miałam. Wszystko co zmieniłam i będę zmieniać w motocyklu, zawdzięczam doświadczeniu, książkom i ludziom, którzy pojawili się w moim życiu. Tym dzielę się na mojej stronie. Pokazuję, że nie trzeba mieć motocykla stworzonego na zamówienie, żeby jeździć bezpiecznie, będąc niską dziewczyną.

To jakie przystosowanie to niskiego wzrostu w motocyklu zdaje egzamin? Co ty już zrobiłaś, a co masz w planie?

Od razu polecam, żeby przejść się po kilku salonach motocyklowych i usiąść na różnych motocyklach. To coś, co można zrobić jeszcze podczas robienia prawa jazdy i daje ogląd na to, jaki rodzaj motocykla się preferuje, jaką pozycję zajmuje się na nich, a przede wszystkim, które są najlepszą opcją pod własny wzrost. Ważna jest wysokość siedzenia motocykla – im niższa tym lepiej dla niskich, wiadomo. Trzeba pamiętać też o dobraniu wagi motocykla do swoich możliwość. Mierzmy siły na zamiary i wybierajmy motocykl, z którym poradzimy sobie, kiedy będzie miał pełny bak, zapakowane kufry i ew. pasażera.

W 100% zdaje egzamin inwestycja w buty motocyklowe o podwyższonej podeszwie. Dla mnie te dodatkowe 6 cm do wzrostu to był cud! (śmiech) Buty motocyklowe i tak trzeba kupić, więc lepiej zainwestować w takie, które poprawiają bezpieczeństwo i komfort. Inną radą może być wymiana siedzenia motocykla na węższe i cieńsze lub obniżenie jego wypełnienia. Kolejna kwestia to pozycja na motocyklu i odległość rąk od kierownicy. Ale o tym napiszę wkrótce na swojej stronie, a wraz z nowym sezonem opiszę szerzej także powyższe tematy. 

Kiedy zaiskrzyło między Tobą i motocyklami?

Nie byłam typem dziewczyny, która od zawsze marzyła o motocyklach, interesowała się nimi i czekała na moment, gdy będzie jeździć sama. Od kiedy pamiętam, moją główną pasją w życiu był sport, począwszy od różnych form sportów zespołowych (piłka ręczna, która była moja pierwszą sportową miłością, przez koszykówkę) po indywidualne – bardzo dużo biegałam, a teraz trenuję pole dance i w planach mam duathlon. Moment, kiedy zaiskrzyło w kierunku motocykli jest mocno związany z tą moją niezależnością. Po dwóch sezonach jako pasażerka, stwierdziłam, że chcę już jeździć sama, swoim tempem i swoimi drogami. To chyba był taki punkt zapalny, żeby jak kot chodzić swoimi drogami (śmiech), choć lubię wracać na miejsce pasażera, może dlatego, że mój motocykl nie powala prędkością.

W jaki sposób lubisz motocykl użytkować?

Od początku jazda motocyklem była dla mnie sposobem na zwiedzanie, weekendowe wypady, czy wyjazdy urlopowe. Z natury jestem sportowcem, więc najbardziej lubię to zmęczenie po całym dniu jazdy. Pamiętam, jak z moją siostrą (która również jeździ motocyklem), pojechałyśmy pierwszy raz w dłuższą trasę nad morze i jak takie zmęczone, rozczochrane, oglądałyśmy wspólnie zachód słońca. Niejeden ciężki trening nie dorównuje temu zmęczeniu, a i piwo smakuje wtedy najlepiej! (śmiech) Po mieście jeżdżę rzadko, bo mam blisko do pracy, raczej z miasta uciekam. Miałam również okazję uczestniczyć w szkoleniu na torze w Kisielinie i pamiętam każdy przejazd, jaki tam zrobiłam. Od pierwszych, bardzo delikatnych i zachowawczych, po te ostatnie, w których widać już było znajomość trasy, nachylenia toru i tego, jak pracować ciałem, by pokonywać zakręty lepiej i bezpieczniej. W nadchodzącym sezonie również planuje treningi na torze. Gdzie? Zobaczymy…

A co z tą tytułową „rurą”? Czy w naszym kraju pole dance jest nadal postrzegany jedynie w kategoriach erotycznych, czy to się zmienia?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Trenuję pole dance od ponad roku i spotkałam się z różnymi reakcjami ze strony ludzi. Najczęściej temat nie jest poruszany lub cicho i prawie niezauważalnie przemyka wśród rozmów. Ci bardziej śmiali lub ciekawsi pytają, skąd takie zainteresowanie i czy jest to trudne. Ja sama rzadko poruszam temat. Nie czuję takiej potrzeby.

W pole dance nie można się nudzić – to sport w którym jest taka różnorodność figur, ich stopnia trudności, zaawansowania, ilość kombinacji  i ich zastosowania, że dla mnie prawie nieskończona. Zawsze pchałam się w to co było mało popularne. Pole dance, dla niektórych nie ma nic wspólnego ze sportem, bo niestety postrzegany jest przez pryzmat klubów nocnych i naszpikowanego erotyzmem tańca. Wierzcie mi, nie ma nic erotycznego w tym, jak trenując figury wymagające sporego wysiłku, robisz się czerwona jak burak (śmiech).

Coś jeszcze łączy tą rurę z motocyklem, oprócz Twojej osoby i strony?

Tak i to ciekawe, bo jazda motocyklem wpłynęła na moje treningi pole dance, a treningi pole dance wpłynęły na technikę jazdy motocyklem. Ameryki nie odkryłam – trening siłowy i nasza sprawność fizyczna bardzo wspiera to, jak pracujemy na motocyklu. Gdy zamknęłam sezon motocyklowy 2018, to już w listopadzie poczułam na treningach spadek siły w dłoniach, przedramionach i całych rękach. Zauważyłam słabszy chwyt w dłoniach, moje barki już nie trzymały figur, tak długo jak wcześniej. Wiem jednak, że dzięki treningom pole dance początek sezonu motocyklowego, pod kątem przygotowania fizycznego, będzie przyjemny. I tak to właśnie, trochę przez przypadek, połączyłam obie pasje!

Co wniosły te poszczególne pasje do Twojego życia?

Sport (na początku piłka ręczna) był moją pasją od zawsze, a to przede wszystkim wielka frajda i satysfakcja. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że trenuje pod okiem człowieka, który trenował kadrę piłkarzy ręcznych Śląska Wrocław. Dla mnie liczyły się dobre treningi i udane mecze. W piłce ręcznej było mało chętnych dziewczyn do gry, bo to zbyt konktaktowy sport, czasem agresywny i treningi z facetami. Bieganie nauczyło mnie dążenia do celu i konsekwencji, ale też swobody. Gdy zaczynałam biegać, nie było to, aż takie popularne. Po dłuższej przerwie od sportu, zaczęłam trenować pole dance i powróciła ta radość z treningów. Stało się to moją pasją i polem, na którego obszarze chcę mocno rozwijać się. Mam z tego satysfakcję, trochę siniaków i ogrom radości.

Motocykl i jazda na nim? Gdy jestem w trasie to dziwnie zwalnia życie, mimo że w sumie przyspiesza. Takie slow motion przy 120 km/h (śmiech). Mimo, że od kiedy motocykl pojawił się w moim życiu, mnóstwo rzeczy i wydarzeń dzieje się tak szybko, czas ucieka – to ja mam wrażenie, że wszystko co mnie spotyka rozwija się spokojnie i powoli, tak jak powinno. Motocykl to przyjemność i radość z jazdy, nauka i doskonalenie techniki, ale dla mnie też docenienie tego, kogo ma się w życiu. Byłam świadkiem kilku wypadków, zabezpieczałam poszkodowaną w wypadku motocyklistkę. Te i wiele innych sytuacji uświadomiły mi, jak ważne jest bezpieczeństwo, stan pojazdu, którym poruszasz się, wyobraźnia i myślenie na drodze, nie tylko za siebie… I jak ważne jest to, by mówić bliskim, że ich się kocha. Jazda motocyklem nauczyła mnie wytrwałości – bez niej nie przeszłabym kursu i nie zdałabym egzaminu. Tak jak chodzenie po górach, które równie mocno kocham, jazda motocyklem nauczyła mnie ogromnej pokory. Dołożyło to sporo siły do mojego charakteru.

Strona Eweliny na FB to: https://www.facebook.com/dwakola.i.rura

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze