Czy odpalać odstawiony na zimę motocykl?
Często pada pytanie: czy warto zimujący motocykl uruchomić raz na jakiś czas, by przykładowo podładować akumulator? Istnieje teoria, że pojazdy, gdy nie są użytkowane, szybciej niszczeją. Odpowiedź prawidłowa jest jedna.
Oczywiście NIE.
Przede wszystkim samo uruchomienie silnika, nie jest zwykłym „użytkowaniem” jednostki napedowej, a sztucznym wymuszenim, żeby sobie popracował. Skoro mamy zalany silnik świeżym olejem (patrz wskazówki – jak przygotować motocykl do zimowego snu) i zrobiłeś mu przez to dobrze, to nie odbieraj mu przyjemności delektowania się tą świeżością.
Jeśli należysz do tych, którzy wymontowali akumulator na zimę, to całe szczęście taki pomysł nie wpadnie Ci do głowy.
Jeśli jednak bateria została w motocyklu na zimę i nie podłączyłeś jej do ładowarki, to lepiej zrobisz, jak zabierzesz akumukator w ciepłe miejsce. Nie łudź się, że uda Ci się zbawić jego żywot przez „przepalanie” maszyny, bo ładowanie akumulatora na biegu jałowym jest praktycznie znikome. By faktycznie alternator zaczął robić swoje, musiałbyś przejechać kilkadziesiąt kilometrów. Łagodnie mówiąc – zimą może się to nie udać. Weź również pod uwagę, że napięcie spada przy samym uruchamianiu silnika. Rozrusznik wie, co mu się należy.
Idąc dalej. Świece zapłonowe zdecydowanie nie lubią takiego „przepalania”. Zbierze się na nich osad, który wiosną skutecznie zapobiegnie odpaleniu „z pierwszego”. Bez ww. przejażdżki nie osiągniesz temperatury samooczyszczania się świec. Możesz wtedy się zastanawiać: „przecież motocykl zadbany, odpalany”. No i psikus: świece się obraziły.
Podsumowując… Nie słuchaj głosu swojego serca, a podzespołów maszyny, która Twoje serce skradła.
Dowiedz się też, jak zadbać o strój motocyklowy przed zimą?
Autorka jest doradcą serwisowym w jednym z warszawskich serwisów motocyklowych.
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: