Co to jest WLTP – wszystko co musisz wiedzieć o procedurze pomiaru zużycia paliwa
To że samochody na drodze palą wyraźnie więcej, niż według oficjalnych danych technicznych, nikogo dzisiaj nie zaskakuje. Próbą urealnienia wyników testów zużycia paliwa, był cykl pomiarowy WLTP, który zastąpił wyraźnie oderwany od rzeczywistości cykl NEDC. Wyjaśniamy, jak wygląda to w praktyce.
Jaki dystans trzeba pokonać samochodem, żeby określić, ile wynosi jego spalanie na 100 km? Jak myślicie? 100 km? Może 200 km – przecież podaje się zużycie paliwa zarówno w ruchu miejskim, jak i poza nim? Nic z tych rzeczy – wystarczy dystans 11 km. Właśnie tyle przejeżdżały samochody na rolkach w laboratorium, z podłączoną aparaturą pomiarową do wydechów. Po analizie ilości spalin oraz ich składu określano ile pojazd spalił w przeliczeniu na l/100 km. Cała procedura trwała 20 minut.
Producenci samochodów zapłacą 14,5 mld euro za przekroczenie unijnych norm emisji CO2
Cykl NEDC obowiązywał w niezmienionej formie od 1997 roku (opracowano go w latach 80.), a jego wyniki coraz mniej miały wspólnego z rzeczywistością. Wynikało to z wprowadzania coraz ostrzejszych norm emisji spalin, co skłaniało producentów do opracowywania układów napędowych zestrojonych konkretnie pod to badanie. Ile samochody paliły w rzeczywistości, było sprawą drugorzędną. Jeśli zastanawiacie się na przykład skąd wzięła się nagła popularność systemów start/stop, to właśnie z tego powodu. 25 proc. czasu trwania testu to postój, co ma symulować jazdę w ruchu miejskim. Dzięki automatycznemu gaszeniu silnika przez 1/4 testu pojazd nie zużywa ani grama paliwa, co wyraźnie poprawia wynik.
Wprowadzenie cyklu WLTP miało za zadanie urealnienie tych wyników i zmniejszenie producentom możliwości wykazywania się „inwencją” podczas opracowywania nowych modeli. Od września 2017 roku każdy wprowadzany na rynek model musiał uzyskać homologację na podstawie tej procedury testowej. Dokładnie rok później każde nowe auto musiało legitymować się wynikami testu WLTP.
Zmian w porównaniu do cyklu NEDC było naprawdę sporo i rzeczywiście poprawiły one wiarygodność wyników takich badań. Przede wszystkim zwiększono odcinek pomiarowy do 23,25 km oraz długość procedury do 30 minut. Zmniejszono przy tym czas trwania postoju do 13 proc. całego testu. Zwiększeniu uległa za to średnia prędkość w czasie badania (z 34 do 46,5 km/h) oraz maksymalna prędkość, do jakiej samochód ma się rozpędzić (131 zamiast 120 km/h). Zmieniono także punkty zmian biegów (różne dla różnych pojazdów) oraz ustalono dokładną temperaturę w pomieszczeniu pomiarowym na 23 st. C (wcześniej był to zakres 20-30 st. C).
Belgijska policja uziemiona przez normy emisji spalin?
Istotną nowością jest także badanie wszystkich wersji wyposażenia i wariantów dodatków danego modelu. Przy NEDC producenci zwykle podstawiali do testu najuboższe odmiany dostępne z danym silnikiem, stojące na najwęższych oponach w ofercie. Znane są nawet przypadki usuwania elementów wyposażenia standardowego, żeby tylko oszczędzić na masie. Nietrudno się domyślić czym to skutkowało. Zamawiając egzemplarz dobrze wyposażony (a więc wyraźnie cięższy) i z dużymi kołami, nie mieliśmy szans na zbliżenie się do deklarowanych danych dotyczących spalania.
Procedura WLTP wymaga przetestowania każdego dostępnego wariantu, co ma pozytywny wpływ na wiarygodność testu, ale sprawiło spory problem wielu producentom. Jeśli uważnie śledzicie rynek motoryzacyjny, to pamiętacie zapewne chwilowe znikanie niektórych wersji silnikowych z gam nowych modeli, szczególnie niemieckich marek premium. Był to efekt właśnie tego wymogu. O ile na przykład japońscy producenci oferują zwykle dwa, trzy warianty silnikowe i trzy-cztery wyposażenia bez możliwości indywidualnej konfiguracji, wymagających przetestowania kombinacji nie było wiele. Tymczasem w przypadku modeli mających nawet ponad 10 wersji silnikowych i pozwalających na dowolne wybieranie wyposażenia, lista wariacji robiła się naprawdę długa. A ośrodki przeprowadzające testy spalania mają ograniczone moce przerobowe.
Kolejną nowością którą wprowadziło WLTP jest sprawdzanie aut także w normalnym ruchu. Stosuje się do tego specjalną aparaturę, która cały czas analizuje spaliny wydobywające się z rury pojazdu. Ta procedura stosowana jest od września 2019 roku i obecnie jest tylko uzupełnieniem, ale docelowo może zupełnie zastąpić badanie w laboratorium.
Z punktu widzenia kierowcy zmiana ta ma same plusy, ponieważ pozwala uzyskać informacje bliższe stanowi faktycznemu. Jedyną niedogodnością jest mniej zrozumiałe prezentowanie wyników tego testu. Cykl NEDC był podzielony na dwie fazy – miejską i pozamiejską, za to WLTP wyróżnia cztery – cykl niski, średni, wysoki oraz bardzo wysoki (zależnie od producenta słowo „cykl” może być zastąpione innym). W uproszczeniu pierwszy to jazda w gęstym ruchu miejskim, drugi to nadal miasto, ale przy niskim natężeniu ruchu i możliwość rozwijania prędkości większych niż 50 km/h, trzeci to jazda pozamiejska, a ostatni autostradowa.
Najnowsze
-
Lamborghini Revuelto ,,Opera Unica” zaprezentowane
Lamborghini często zaskakuje swoimi unikalnymi projektami na specjalne zamówienie. 10 listopada w Szanghaju pokazali swoje najnowsze dzieło - Revuelto ,,Opera Unica". -
Mercedes-AMG pracuje nad pierwszym własnym SUV-em
-
Zadebiutował nowy Nissan Interstar. Wyjedzie na ulice w 2025 roku
-
Dynamika połączona z elegancją. Nowa Škoda Superb w wariancie Sportline już w polskim cenniku
-
Audi F1 ogłasza kolejnego kierowcę. To utalentowany Brazylijczyk
Zostaw komentarz: