Beata Anioła, czyli „Kręcioła” #999 na motogymkhanie
Beata Anioła myślała, że potrafi jeździć motocyklem, dopóki pierwsze szkolenie nie uzmysłowiło jej, jak bardzo jest w błędzie. Zmotywowało ją to do tego stopnia, że doskonalenie techniki jazdy stało się jej pasją, a motogymkhana ulubionym sportem.
Po nauce jazdy i pierwszym szkoleniu, Beata Anioła miała dylemat, czy w ogóle skorzystać z jakiegokolwiek innego szkolenia. Swoje umiejętności oceniała bardzo nisko, ale tak łatwo się nie poddała – postanowiła zawalczyć o to, by na motocyklu czuć się naprawdę pewnie.
Zrobiła to na tyle skutecznie, że podniosła znacznie swoje umiejętności i zaczęła je wykorzystywać w zawodach motogymkhany. Teraz dąży do tego, by zostać najszybszą kobietą tych zawodów w Polsce i zbliżyć się umiejętnościami do europejskiej czołówki.
Beata Anioła, czyli „Kręcioła” #999 na motogymkhanie
Motocykle to Twoja pasja? Od czego to wszystko się zaczęło?
Od dziecka uwielbiałam jeździć na wszystkim, co ma koła. Wychowałam się na gospodarstwie sadowniczym, więc różnym sprzętem miałam okazję jeździć, gdy tylko sięgałam do sprzęgła. Motocykle ciągnęły mnie od zawsze i choć mieliśmy skuter Simson (kilka lat starszy ode mnie), to moi rodzice się nie zgadzali na „prawdziwy” jednoślad i jazdę po ulicach. Później sama przez wiele lat uważałam, że jestem jeszcze „za głupia na motocykl”, bo zawsze pociągała mnie szybka jazda.
Upływ czasu nie spowodował, że zmądrzałam (śmiech), ale motocyklowe prawo jazdy postanowiłam zrobić na 30-tkę, a rok wcześniej zaczęłam jeździć na 125-tce. Poprosiłam kolegów, żeby poszli ze mną kupić motocykl, bo ja się kompletnie na tym nie znałam… Później przez ok. 2 tygodnie próbowałam jeździć bocznymi i polnymi drogami, po czym pojechałam do centrum Poznania, bez jakichkolwiek wskazówek czy szkoleń.
Na początku uczyłaś się sama, ale teraz masz duży zapał do doskonalenie techniki jazdy?
Tak, teraz dopiero widzę, jak ważne jest doskonalenie techniki jazdy! Taka nauka powinna być obowiązkowa dla każdego, kto porusza się motocyklem czy samochodem. Przez 4 lata „jakoś jeździłam” tym motocyklem, aż zrozumiałam, że było to raczej przemieszczanie się, a nie jazda. Mimo tego, że prawo jazdy zdałam za pierwszym podejściem i wydawało mi się, że umiem jeździć, to po jakimś czasie czegoś mi brakowało… Nie czułam się ani pewnie, ani bezpiecznie podczas jazdy. W korkach miejskich stałam za samochodami, ewentualnie przesuwałam się na zasadzie „przepraszam, może przedreptam…”.
Wtedy postanowiłaś to zmienić?
Tak, wiosną 2021 znalazłam w internecie dwie szkoły jazdy i zapisałam się na ich szkolenia – jedno na torze, a drugie z jazdy miejskiej. Było fajnie, ale… moje umiejętności były na tak niskim poziomie, że ledwo sobie na tych szkoleniach radziłam. Oczywiście rodziło to frustrację, gdy po szkoleniu próbowałam robić ćwiczenia i mi nie wychodziło. Miałam wtedy wielki dylemat, czy iść na kolejne szkolenie?
Ale kto mnie zna, to wie, że łatwo się nie poddaję i tak jesienią 2021 pojechałam na szkolenie w Kotlinie Kłodzkiej, organizowane przez Motopomocnych. Dla mnie wielkim wyzwaniem było już samo dojechanie z Poznania na miejsce szkolenia, bo nigdy nie byłam tak daleko na motocyklu, nie wspominając o jeździe w górach!
To szkolenie odmieniło moje motocyklowe życie! Poznałam świetnego instruktora – Tomka Baszczyńskiego, który w 2 dni pomógł mi przełamać wiele strachów i barier. A co najważniejsze – zaraził mnie pasją do gymkhany! Szczęśliwym trafem, 2 tygodnie po powrocie ze szkolenia, natrafiłam na post Miłosza Bujakowskiego o próbie reaktywacji poznańskiej motogymkhany i propozycji treningów. Tak się rozpoczęła moja najważniejsza motocyklowa przygoda!
Szkolenia zastąpiłaś treningami gymkhany?
Wprost przeciwnie! Szkoleń w kolejnych dwóch latach przeszłam jeszcze więcej – zarówno z jazdy precyzyjnej, jak i na torze, a nawet w terenie. Skupiłam się na szkoleniach z jazdy Motopomocnych, bo ich sposób nauczania po prostu mi odpowiadał. Różni instruktorzy: Mariusz, Tomek, Michał czy Bartek – każdy z innym podejściem i „mocny” w innej dziedzinie. To oni dołożyli kilka cegiełek do fundamentów mojej motocyklowej wiedzy.
Byłam też z nimi na szkoleniach wyjazdowych w Alpach i Andaluzji. Z Hiszpanią było zabawnie, ponieważ nigdy nie widziałam nawet z bliska motocykla enduro, a zapisałam się na szkolenie enduro. Spodobało mi się do tego stopnia, że do mojej stajni dołączył motocykl KTM EXC F250 (śmiech), choć z powodu ograniczeń czasowych – zdecydowanie za mało z niego korzystam.
Profesjonalne szkolenia to nie wszystko, bo bez treningu nic się samo nie zmieni. Dlatego po każdym szkoleniu staram się, w miarę możliwości, powtarzać zdobytą wiedzę i umiejętności w codziennej jeździe, czy na placyku między pachołkami. Oczywiście jazdy „na kolanku” nie wykorzystam nigdzie poza torem, ale zdobytą tam wiedzę o torze jazdy – wykorzystam na każdym zakręcie.
Jak to wszystko wpłynęło na Twoje umiejętności i pewność siebie?
Szkolenia z różnych aspektów jazdy (teren, tor, precyzyjna) wpłynęły bezpośrednio na moje poczucia bezpieczeństwa na motocyklu. Przez w zasadzie 2 lata szkoleń i treningów, moje umiejętności radzenia sobie z jednośladami drastycznie wzrosły! Nie boję się manewrować między samochodami, górskie serpentyny już mnie nie przerażają, a deszcz, zła pogoda, czy kiepska nawierzchnia – nie stanowią już wyzwania.
Poznając granice motocykla i swoich umiejętności (i wielokrotnie je przekraczając), w warunkach szkoleniowo-treningowych, stałam się bezpieczniejsza i pewniejsza podczas codziennej jazdy. Mój instruktor jazdy zawsze mawiał, żeby jeździć na 70% swoich umiejętności (z czym się w zupełności zgadzam), ale czasem trzeba poznać, gdzie jest to 100% i gdzie jest margines bezpieczeństwa – a do tego miejscem z pewnością nie jest ulica.
Zobacz także: Asia Aisha – oto podróżniczka motocyklowa i zawodniczka motogymkhany. Pokazuje, na co ją stać!
Jak obecnie lubisz spędzać czas na motocyklu? Co Ci sprawia przyjemność, co jest wyzwaniem?
Od dwóch lat najwięcej czasu spędzam między pachołkami. W październiku 2021 poznałam Miłosza Bujakowskiego i rozpoczęłam wspólnie z nim treningi motogymkhany. W maju 2022 Miłosz namówił mnie na start w zawodach, a później to już było z górki…. Latem dołączył do nas Maciek i w trójkę reaktywowaliśmy MotoGymkhanę Poznań, która na ostatnich zawodach w Gorzowie Wielkopolskim była najliczniej reprezentowaną drużyną.
Uwielbiam jazdę między pachołkami. Oczywistym jej aspektem jest poprawa czucia i opanowania motocykla, nie tylko swojego, ale generalnie. Pewnie wiele z dziewczyn słyszało teorię, że trzeba na motocyklu sięgać całą stopą do ziemi – bujda! Ja nie mam teraz problemu, żeby wsiąść nawet na duży motocykl, gdzie dyndam nóżkami 20 cm nad ziemią z każdej strony (śmiech). No i nauczyłam się też podnosić sama motocykl… wielokrotnie (śmiech).
Mówisz o gymkhanie z takim entuzjazmem – chyba wpadłaś w tę pasję po uszy?
Oj tak! Gymkhana bardzo wciąga, samo to „pachołkowanie” pozwala mi się też skupić na technice jazdy i jak przy każdym treningu – odciąć od codziennych zmartwień. Pamiętam, jak kiedyś coś mnie zdenerwowało, więc pojechałam pokręcić się chwilę między pachołkami… w efekcie spędziłam tam dwie godziny, jeżdżąc bez przerwy ósemkę (śmiech).
Ale gymkhana to przede wszystkim ludzie! Tak niesamowitej atmosfery, jaka panuje na treningach i zawodach, nie ma chyba nigdzie! Zawodnicy pomagają sobie wzajemnie, np. przekazując wskazówki, jak pojechać szybciej (nawet swoim bezpośrednim rywalom), czy co ulepszyć w sprzęcie. Zdarza się też, że jeden zawodnik użycza innemu swój motocykl podczas zawodów! Sama rywalizacja podczas zawodów to w sumie kilkanaście minut jazdy, ale czas miedzy startami pełen jest pozytywnej atmosfery, śmiechu i ciętych komentarzy z przymrużeniem oka (śmiech).
Twój team na zawodach jest niezawodny?
Moja drużyna: Miłosz i Maciek – dają mi niesamowite wsparcie, zarówno techniczne, jak i mentalne. Bez ich pomocy nigdy nie osiągnęłabym tak pozytywnych wyników!
Miłosz, jako najbardziej z nas doświadczony, zawsze służy pomocą i wskazówkami. Jest swego rodzaju trenerem-przyjacielem i nawet jeśli nie zna odpowiedzi na moje pytania, to szukamy wspólnie rozwiązań, i nigdy nie zostawił mnie bez choćby próby pomocy w rozwiązaniu problemu. Maciek to nasz „Dyrektor Techniczny”, posiadający niesamowitą wiedzę o motocyklach i wielokrotnie ratujący mnie i mój motocykl (np. zmieniając klocki hamulcowe podczas zawodów). Ale dzięki Maćkowi też jeżdżę szybciej, bo od dnia, w którym pojawił się w naszej drużynie – rywalizujemy ze sobą. Raz on mnie wyprzedza na jakiejś figurze, innym razem ja jego i tak się cały czas wzajemnie gonimy (śmiech).
Wspomniałaś o motocyklu KTM na bezdroża, a na jakim ćwiczysz gymkhanę?
Jeżdżę motocyklem Yamaha Mt-07, czerwonym! Bo wiadomo, że czerwony jest najszybszy (śmiech). Po 125-tce, to był mój pierwszy, „poważny” motocykl. Dla mnie jest to model (prawie) idealny – lekki, zwinny i dużo potrafi, jak mu się nie przeszkadza (śmiech). Jeżdżę nim na co dzień po mieście, ćwiczę na pachołkach, dłuższe trasy też się zdarzają i wypady na tor, a nawet daje radę… w terenie! W ubiegłym roku, podczas imprezy integracyjnej na Podlasiu, przejechałam na moim MT-ku (na szosowych oponach) trasę adventure, gdzie nawet typowe motocykle ADV miały problemy.
Czy do startów w zawodach gymkhany jakoś motocykl przygotowałaś? Ma jakieś modyfikacje? Co jest dozwolone i może pomóc w „urywaniu sekund”?
Mój motocykl ma stosunkowo niewielkie modyfikacje. Przez pierwszy rok nie miał żadnych, poza dobrą klatką. Zimą dołożyłam risery (podwyższenie) kierownicy, zmieniłam delikatnie przełożenia: -1 i +2. Doszła zrywka, która jest wymagana przy podnoszeniu obrotów, żeby podczas gleby motocykl nie wstał i nie pojechał dalej bez jeźdźca (śmiech). Dodatkowo stalowy oplot i odpromienniki tylnego hamulca, bo póki co jestem mistrzem jego zajeżdżania – klocki starczają na 2 tygodnie i nawet zacisk udało mi się ugotować… Teraz czeka mnie jeszcze zmiana zawieszenia, bo moje padło i od czerwca jeżdżę w zasadzie bez tylnego zawieszenia.
W ramach podsumowania – jakie motocyklowe marzenia już udało Ci się zrealizować?
Już sama jazda na motocyklu – to spełnienie mojego marzenia. To poczucie wolności i niezależności, ten „wiatr we włosach”… (śmiech). Teraz bardziej skupiam się na celach, a niedawno udało mi się spełnić dwa, ważne dla mnie, gymkhanowe cele.
Pierwszy to przejechanie figury RotacjeGP w czasie poniżej 25 sekund. Jest to figura, gdzie 2 pachołki oddalone są o 12 m od siebie i dookoła każdego z nich trzeba dwukrotnie wykonać obrót, co najmniej 360 stopni. Zadnie to Miłosz postawił przed nami w październiku 2022. Prawie rok treningów (zwątpień i wkurzania się) – zajęło mi osiągnięcie tego wyniku.
Drugie to tak zwane „marzenie gymkhanera”, czyli pojechanie GP8 w czasie poniżej 30 sekund. GP 8 to najbardziej popularna figura w gymkhanie i to ona pozwala na porównywanie umiejętności jeźdźców z całego świata. Na podstawie GP8 ustala się kolejność startu zawodników, zarówno podczas zawodów lokalnych, jak i międzynarodowych. A polega ona na przejechaniu 5 ósemek, gdzie pachołki są ustawione w odległości 12m od siebie. Obecnie rekord świata należy do Japończyka i wynosi poniżej 25 sekund.
To jakie marzenia i cele są jeszcze „w drodze”?
Do pełni szczęścia to potrzebowałabym jeszcze ze 2-3 motocykle, ale tu jeszcze trzeba by mieć dostatecznie dużo czasu, żeby nimi jeździć. No i nie mogę pominąć najważniejszego celu – wejście do grupy PRO na zawodach gymkhany. Chciałabym bezsprzecznie zostać najszybszą kobietą polskiej gymkhany i zbliżyć się umiejętnościami do europejskiej czołówki, z którą miałam okazję rywalizować, podczas tegorocznych Mistrzostw Europy.
Facebook: https://www.facebook.com/aniola.beata/
YouTube: https://www.youtube.com/@beataanioa9502/videos
Facebook MotoGymkhana Poznań: https://www.facebook.com/MotogymkhanaPoznan
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
• Nowa Toyota Land Cruiser to wciąż niezawodny i trwały prawdziwy samochód terenowy • Stylistyka, która nawiązuje do legendarnych poprzedników • Zupełnie nowa konstrukcja ramowa na platformie GA-F o zwiększonej sztywności, lepszych właściwościach jezdnych oraz pewniejszym prowadzeniu na drodze i w terenie • Pierwszy Land Cruiser z elektrycznym wspomaganiem kierownicy oraz systemem rozłączania przedniego stabilizatora • Udoskonalony silnik 2,8 l i nowa skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach • Land Cruiser z układem mild hybrid 48V dołączy do gamy pod koniec 2025 r. -
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
-
MOTORYZACYJNE MUZEA NA TRASACH SLOW ROAD
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
-
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
Komentarze:
Yahrecky - 8 września 2023
Cała Polska wspiera KRĘCIOŁĘ !!!!