Bawarska Moc Wrażeń – kobiecy wypad na BMW Motorrad Days

Dwie kobiety, dwie maszyny z biało-niebieską szachownicą na owiewkach, blisko 3 tysiące kilometrów trasy, w większości pokonanych w deszczu. A do kompletu tysiące motocyklistów z ponad 30 krajów, którzy spotkali się w malowniczym kurorcie u podnóża góry Hausberg, na jednej z największych motocyklowych imprez na świecie.

Tak zabezpieczona przed deszczem naczelna podążała na BMW F800S.
fot. Motocaina.pl

Deszcz? Też coś! Miałby pokrzyżować plany ponad 30 tysięcy motocyklistów, którzy przybyli wspólnie radować się na kolejnej imprezie organizowanej przez dział motocykli BMW i Husqvarna Motorcycles? O na pewno nie! W końcu wielbiciele jednośladów to twardziele. A my?

Tradycyjny entuzjazm Kasi
Cóż, w moim przypadku to już trzecia z rzędu wyprawa na BMW Motorrad Days (niegdyś zwane Bikers Meeting). Ktoś zapyta, czy to nie nudne? Absolutnie! Rezerwacja – choć raz w życiu – pierwszego weekendu lipca na wypad do uroczej mieściny w pobliżu Monachium, Garmisch Partenkirchen, to obowiązek każdego motoentuzjasty! Nawet kolejny wyjazd to zawsze odmienne wrażenia, inne atrakcje. To nowo poznani, często niekonwencjonalni ludzie, wyróżniający się nie tylko intrygująca osobowością, ale też np. oryginalnymi ubiorami na jednoślad, czy pomysłowymi przeróbkami własnych maszyn. Motorrad Days to coraz ciekawsze ekspozycje przeróżnych firm wystawowych i wciąż odkrywane, ekscytujące serpentyny, pobliskie górskie przełęcze, czarujące, tyrolskie zakątki, rewelacyjne zakręty! Jednak przede wszystkim to niesamowita, trudna do opisania atmosfera, tworzona przez rzeszę sobie podobnych, pozytywnie zakręconych motocyklistów, którzy występują w rejonie zlotu na każdym kilometrze kwadratowym ma-so-wo.

Oficjalna galeria marki BMW z wydarzenia – kliknij tutaj. Poniżej galeria naszych zdjęć.

Blanka stawia motocykl na koło, na specjalnej maszynie do ćwiczeń tego typu akrobacji.
fot. Motocaina.pl

Zresztą, co może poruszyć motocyklistę? Drugi motocyklista, płci tej samej lub przeciwnej, który podziela radość z jazdy jednośladem – nieważne, czy to Rosjanin, Włoch, czy może Amerykanin (choć jak zwykle największa liczba motocyklistów przyjechała tu z Włoch i Francji). To właśnie łączy wszystkich, którzy przybywają do GaPa – chęć dzielenia wspólnej pasji, integracji, kolektywnej zabawy. Tej ostatniej Niemcy, organizatorzy zlotu, hołdują w szczególności. Podczas wieczornych, typowo bawarskich biesiad, suto zakrapianych dużą ilością cudownego trunku z puszystą pianką wypito go 27 000 litrów! Warto w tym miejscu podkreślić, że mimo przyjmowania alkoholowego napitku, wszyscy radują się wesoło, tańcząc na stołach, bez choćby odrobiny agresywnych zachowań. Na koncercie amerykańskiego zespołu „The BossHoss” tańcowali chyba wszyscy… A dla lubiących odmienne dźwięki gitary, bardziej akustyczne, rozpalono ognisko. Innymi słowy, każdy mógł tam spędzić czas tak, jak lubi.

Pierwszy raz Blanki
Dla mnie to impreza fascynująca, jedyna w swoim rodzaju. Przecież musiałam zobaczyć miasto wypełnione motocyklami i motocyklistami po brzegi! A że dojazd w strugach deszczu? Kompletnie to nie osłabiło mojego zapału. Dzięki temu zaliczyłam swoją pierwszą i mam nadzieję nie ostatnią podróż do Garmish. 1200 kilometrów w jedną stronę, w mało sprzyjających warunkach atmosferycznych i blisko połowa drogi na jeszcze mniej sprzyjających, wiecznie remontowanych polskich duktach, tylko rozpalały mój entuzjazm do wyjazdu. Gdy wreszcie dojechałyśmy na miejsce, niewielkie bawarskie miasteczko było wprost „zalane” motocyklami BMW. Można było zobaczyć każdy model, wszelkie roczniki, we wszystkich możliwych konfiguracjach i kolorach. Początkowo czułam lekką konsternację; nie wiedziałam na co zwrócić uwagę w pierwszej kolejności – działo się tak wiele! Emocje przyćmiły całkowicie zmęczenie i nieprzyjemne uczucie związane z przemoczonym ubraniem Gdyby głowa mogła się kręcić wokół własnej osi, moja tak by uczyniła! Zatem co zrobiła Blanka na dobry początek zlotu? Spróbowała swoich sił na maszynie imitującej jazdę na jednym kole (patrz galeria). To było ekstra!

O wrażeniach z jazdy BMW F650GS oraz F800S na trasie Warszawa-Garmisch-alpejskie trasy-Warszawa, już niebawem na Motocaina.pl

Co tam nasze 3 tysiące przy marnej pogodzie. Ten Czech przejechał ponad 230 tysięcy kilometrów po całym świecie!
fot. Motocaina.pl

A co najbardziej utkwiło w mej pamięci? Zapierający dech w piersiach występ Chris’a Pfeiffer’a oraz pokaz umiejętności jego trzy letniego synka. Z zaskoczeniem odebrałam też wieczorne integracje z uczestnikami imprezy. Mimo tego, że w jednym miejscu spotkali się ludzie z różnych państw i kultur, wszyscy byli dla siebie życzliwi, ciekawi nowych rozmówców, pomocni. Zabawa była przednia! Całość na długo zostanie w mojej pamięci. Fantastyczni ludzie, cudowna atmosfera, czar miasteczka oraz ekscytujące trasy z urokliwymi, krętymi trasami – początek lipca 2012 spędzam na motocyklowym wypadzie do Garmisch!

Bardzo Miłe Wrażenia
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przybyć tam na 4 kołach, ale czy to aby na pewno wypada? Nawet odległość nie jest powodem, aby dopuścić się takiego faux pas – 19 Malezyjczyków nadało swoje motocykle do Istambułu i stamtąd przybyli na dwóch kołach. Zatem można!

Niesamowite wrażenie na wszystkich wywierał pewien Czech, 37-letni Igor Brezovar, który podróżuje od trzech lat na swoim BMW R 1100 GS (w pełni załadowana maszyna waży około 500 kilogramów). Przez ten czas odwiedził 123 państwa na 6 kontynentach, przebył ponad 230 000 kilometrów i miał niezliczoną ilość przygód, o których chętnie opowiada zgromadzonemu audytorium. Kolejną nietypową „atrakcją” był Bawarczyk, Wenzel Ellenrieder z Allgäu. Jego motocykl pomalowany na biało-niebiesko idealnie współgrał z ubiorem kierowcy, a reszta: „Lederhose” (typowe dla Bawarczyków skórzane spodnie), smażalnia „Weißwurst” (białej kiełbasy) na silniku typu bokser oraz ciekawy patent na podgrzanie trunku, np. grzańca, o rozgrzany cylinder jednostki napędowej – dopełniały zabawnej całości. Z kolei najstarszy w Europie motocyklista, który zechciał przybyć na dwóch kołach na zlot miał… 92 lata.

Oglądaj i… testuj!
Oczywiście nie mogło zabraknąć nowinek z fabryki motocykli BMW w Berlinie – BMW K 1600 GT/GTL napędzanych 6-cylindrowymi jednostkami, które wystawione zostały w olbrzymim namiocie wraz z pełną ofertą jednośladów, kolekcją ubiorów, kasków i akcesoriów bawarskiej marki. Nikt nie przeszedł też obojętnie obok najnowszego konceptu maksi skutera „Concept C”. O tym ostatnim wcześniej już pisałyśmy, choć tym razem na Motorrad Days mówiło się także o jego wersji elektrycznej (o tym więcej tutaj). Na każde wścibskie pytanie, jednośladowi eksperci cierpliwie odpowiadali.

Najstarszy motocyklista w Europie.
fot. Motocaina.pl

Ponad 1200 odwiedzających skorzystało z jazd testowych wybranymi przez siebie modelami motocykli (doskonałym pomysłem jest umożliwienie testu maszyn nawet osobom bez prawa jazdy kat. A – na specjalnie wyznaczonym obszarze, pod okiem instruktora). Testy odbywały się zarówno po drogach asfaltowych, jak i w terenie, na nieco zmoczonym deszczem torze. Zabawa na tym wytyczonym na przestrzeni 10 tysięcy metrów kwadratowych offroadzie sprawiła, że siedmiuset  testujących wolało jeździć w błocie – tu większość amatorów poradziłoby sobie świetnie.

Co innego na Husqvarna Track – dla twardzieli usypano spory tor motocrossowy w środku terenu zlotu. O marce, nowościach w jej ofercie, super kolekcji ubiorów dla kobiet i pokazach Husqvarny przeczytasz więcej tutaj (tam także galeria zdjęć z toru).

Dla tych, którzy nie mieli własnego pomysłu na wycieczkę między stromymi groniami strzelistych Alp lub Dolomitów, organizator przewidział blisko 100-kilometrową trasę widokową, z motocyklowym przewodnikiem z przodu peletonu. Podobny konwój wyruszył także w niedzielę, jednak kierowcy dosiedli tym razem wyjątkowych, unikatowych zabytków – niektóre maszyny pochodziły z początków blisko 90-letniej historii motocykli BMW. Oj było co podziwiać…

Atrakcji moc!
Pozostałym zwiedzającym teren zlotu zorganizowano mnóstwo atrakcji, począwszy od możliwości serwisu własnej maszyny, przez zwiedzanie ekspozycji 80 wystawców (włącznie ze stoiskiem fryzjera – w końcu trzeba jakoś ułożyć przylizane włosy spod kasku!), oferujących m.in. motocyklowe usługi turystyczne, czy tunerskie (tradycyjnie tłumy przyciągały pomysły firm AC Schnitzer, Touratech, czy Akrapovic). Nie zabrakło możliwości zagłębienia się w meandry historii – w namiocie BMW Classic prezentowano m.in. słynny model BMW K1, niesamowite motocyklowe prototypy jak BMW Futuro, z których część do tej pory budzi co najmniej zdziwienie. Żądni adrenaliny mogli zmierzyć się w konkurencjach z cyklu GS-Trophy na najwolniejszy przejazd motocyklem na wybranym odcinku. Po wrażeniach całego dnia, już na spokojnie oglądano filmy z przeróżnych wypraw w najodleglejsze zakątki świata – rzecz jasna na motocyklach BMW. Oczywiście do dyspozycji były również testowe samochody BMW z napędem na 4 koła (xDrive). Gdy jednak komuś wyczerpały się pomysły „naziemne”, można było też polatać w tandemie na paralotni. 

Piwko, warzywka, grzaniec i BMW.
fot. Motocaina.pl

Dla fanów kolekcji odzieżowych, czy markowych gadżetów – Motorrad Days to istny raj. Rozpustym zakupocholikom zapewniono nawet mszę. Spod sutanny księdza można było dostrzec motocyklowe buty…

Nie mogło też zabraknąć gwiazd – na sesji autografów można było zdobyć podpis na kasku, T-shircie czy czapce, lidera mistrzostw świata Superbike, który aktualnie ujeżdża BMW S 1000 RR – Troy’a Corser’a (nieco kontuzjowanego po ostatnim incydencie wyścigowym). Do dyspozycji zdobywców słynnych sygnatur pozostali także inni sławni zawodnicy: James Toseland i Ayrton Badovini oraz z serii Superstock: Sylvain Barrier i Lorenzo Zanetti. Na maszynie imitującej i uczącej stawiania motocykla na tylne koło można było dostrzec skoczka narciarskiego – byłego rywala Adama Małysza ze skoczni w Garmisch Partnenkirchen –  Sven’a Hannawald’a z partnerką, byłą modelką, a obecnie prezenterką telewizyjną, Aleną Gerber, która przyjechała na swoim – jak się wyraziła – najlepszym motocyklu na świecie – BMW S 1000 RR.

Dla każdego coś dobrego
Nawet pacholęcia miłośników motocykli miały co robić podczas Motorrad Days – mogły szaleć na specjalnym mini torze na miniaturach jednośladów i samochodów BMW. Po występie Chrisa Pfeifera, również jego kilkuletni syn z kolegą wjechali na dziecięcych trialówkach z napędem elektrycznym na tor, prezentując rozanielonym rodzicom „radość z jazdy”.

Chwile ciszy zapewniał jedynie pokaz akrobatycznej jazdy na rowerach BMW, który był preludium do fenomenalnego show Chris’a Pfeiffer’a – mistrza motocyklowego stuntu (wywiad Motocainy z Chrisem przeczytasz tu). Relacja wraz z galerią zdjęć z tej części zlotu – kliknij tutaj.

Każdy z przybyłych na BMW Motorrad Days miał szansę wzięcia udziału w loterii, w której do wygrania były nowiutkie motocykle R1200 R Classic oraz najnowsze G650 GS.

Jeszcze tu wrócimy!
fot. Motocaina.pl

Reasumując: organizacja tego zlotu to istny majstersztyk. Świetna jest powtarzalność pokazów, dzięki czemu każdy ma możliwość pojechania na wycieczkę po okolicy, a po powrocie obejrzenia atrakcji zlotu. Dobre, bawarskie jedzonko, idealna lokalizacja wydarzenia w otoczeniu niesamowitych krajobrazów, bliskość cudownych zakrętów i tras widokowych to tylko szczyt góry lodowej. Apropo’s, nawet na najwyższą górę w okolicy – lodowiec Zugspitze, zorganizowano dojazd pociągiem, ze specjalnymi zniżkami na prowiant. Motocyklowe parkingi nie stanowią tam dla nikogo problemu, komunikacja autobusowa (często darmowa – zależy od lokum, gdzie kwaterujemy) z hoteli i pensjonatów umożliwia szybkie dostanie się na teren zlotu wieczorem, bez konieczności dojazdu jednośladem. Wszystko po to, aby każdy kto przyjedzie do Garmisch wyjeżdżał z żalem i tęsknił, aż do następnego roku. Bo przecież wiadomo – my tam będziemy!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze