4 runda GymkhanaGP Warszawa – kobiecy rekord. Relacja i galeria
Na warszawskiej rundzie GymkhanaGP wystąpiła rekordowa liczba motocyklistek - aż 12 pań! Jakie miały wyniki i co mówiły po przejechaniu swoich prób dowiecie się z naszej relacji.
Pani Pedrosowa Karolina Śliwa, Wołomin, Honda CBF 125 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Bogatą galerię zdjęć z kobiecej rywalizacji podczas warszawskiej rundy GymkhanaGP zobaczysz tu.
W sobotę 30.08 miłośnicy Gymkhany, czyli jazdy precyzyjnej na motocyklu po torze oznaczonym pachołkami, spotkali się już po raz czwarty w tym roku, tym razem w Warszawie. Cykl GymkhanaGP, organizowany przez szczecińską motoFUNdację, to zawody w randze mistrzostw Polski, jedyne w naszym kraju i największe w Europie. O założeniach tej dyscypliny oraz zawodniczkach w niej startujących pisałysmy już na naszym portalu w relacji z 3. rundy (czytaj tu), która miała miejsce miesiąc wcześniej w Łodzi. Sporo motocyklistek startuje w tym najbardziej dostępnym dla amatorów i najtańszym sporcie motocyklowym (bowiem nie wymaga on szczególnego motocykla, specjalistycznych obiektów obsługiwanych przez sztab ludzi, trenować i organizować zawody można nawet na parkingu, a uczestnictwo jest bezpłatne!).
Magda Skrzydlewska, Warszawa |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Runda w Warszawie była rekordowa pod względem liczby kobiet ścigających się w zawodach. Na starcie stanęło dwanaście dziewczyn, czyli aż 18,1% uczestników. Zważywszy, że w Polsce kobiety stanowią zaledwie niecałe 6% populacji motocyklistów, jest to imponujący wynik. Jak dotąd, najwięcej pań startowało w drugiej tegorocznej rundzie GymkhanaGP, rozegranej w czerwcu we Wrocławiu – osiem motocyklistek (relację z Wrocławia przeczytasz tu). Można zaryzykować stwierdzenie, że żadna dyscyplina sportów motocyklowych w Polsce nie jest tak sfeminizowana jak gymkhana. W wyścigach torowych startują zaledwie dwie kobiety, w stuncie również mamy tylko kilka przedstawicielek płci pięknej.
Kobiece gwiazdy GymkhanyGP
Wielką radość swoim powrotem do walki o tytuł najszybszej motocyklistki sprawiła wszystkim uwielbiana przez publiczność i rywalki Ola Frost z Gdańska, gwiazda kobiecej Gymkhany wszystkich poprzednich sezonów. Ola debiutowała w 2011 roku i po wskazówkach treningowych otrzymanych od jednego z pionierów gymkhany, Oscara Kubickiego, zaczęła wymiatać kategorię kobiet na zawodach Honda Gymkhana – cyklu odbywającego się w latach 2011-2012, do czasu gdy w 2013 to motoFUNdacja zaczęła organizować GymkhanaGP. Ola zawsze stawała na podium pań, została Wicemistrzynią Polski kategorii kobiet Honda Gymkhana 2012, ustępując tylko znanej również z wyścigów na torze Monice Jaworskiej. W finale w Warszawie we wrześniu 2012 zajęła również 16 miejsce w kategorii open (w zawodach tych nie było podziału na klasy amatorską i zawodową). W 2013, w GymkhanaGP, o ile tylko dała radę dotrzeć na zawody (a była na trzech z czterech edycji), zawsze stawała na szczycie kobiecego podium. Zgodnie z ówczesnym regulaminem startowała w klasie PRO i w niej była dwa razy 9. i raz 11. W tym sezonie opuściła wszystkie poprzednie rundy, więc występ w Warszawie był jej pierwszym po dłuższej przerwie. Na zawodach często, tym razem również, jej towarzyszem i rywalem jest tata Zbigniew Frost. Ale Ola, która występowała kiedyś pod ksywą – Lara Croft, jest zawsze szybsza od taty.
Ola Frost, Gdańsk, Kawasaki EX 500 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Rywalkami Oli były reprezentantki Dolnego Śląska: Maiya Maja Staniszewska (Wrocław), Grzanka Agnieszka Jaszewska (Wrocław), Aluśka Alicja Pospiszil (Świdnica); bardzo doświadczona gymkhanerka Ania „Chojracka” Chojnacka z Warszawy oraz zawodniczki ze stolicy polskiej Gymkhany, czyli ze Szczecina: Tuśka Marta Maczan i Totka Agata Rozmus.
Na start powróciła również po krótkiej absencji Karolina Śliwa, ksywa „Pani Pedrosowa”. Karolina debiutowała rok wcześniej, również w sierpniu, również w Warszawie, na 3. rundzie GymkhanaGP 2013 – zajęła tam 22 miejsce w kat. amatorów, oraz 3. miejsce w klasyfikacji kobiet. W tym roku startowała tylko we Wrocławiu. Czas miała ostatni (31 m.), ale to przecież nie o to chodzi. Karolina miała przyziemienie w konkursie GP8 (konkurencja dodatkowa: pięciokrotne przejechanie na czas dwunastometrowej ósemki z takimi samymi zasadami jak w gymkhanie), po czym spektakularnie i brutalnie odpędziła usiłujących jej pomóc pozbierać maszynę mężczyzn (sędziego głównego Zachara oraz Pedrosa) i sama poradziła sobie samodzielnie. W GP8 była przedostatnia.
Totka Agata Rozmus, Szczecin, Yamaha XJ 600 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Runda w Warszawie gościła ponadto aż cztery debiutantki! Były to reprezentantki Warszawy i okolic: Ewa Wytrykowska startująca pod ksywą „Bałagan”, Zosia Borska-Mądrzycka i Magda Skrzydlewska, oraz pochodząca z Wolina (zachodniopomorskie) Ania Skorupińska, która od początku roku uczestniczyła w organizacji zawodów jako wolontariuszka, a tym razem postanowiła spróbować swoich sił w siodle.
Jak przebiegają zawody GymkhanaGP?
Dla przypomnienia: trasa konkursowa, składająca się ze slalomów, zawrotek i innych figur, na każdych zawodach jest inna i ujawniana tuż przed przejazdami. Zawodnicy zapoznają się z nią pieszo, zapamiętują ją, po czym przejeżdżają ją w kolejności wg numerów startowych. W drugiej kolejce przejazdów kolejność ustalona jest wg czasów z pierwszej kolejki – od najwolniejszego. O miejscu w klasyfikacji końcowej, odwrotnie niż w GP8, decyduje suma czasów. Jeśli z uwagi na liczną frekwencję organizator zdecyduje się dopuścić do drugiego przejazdu tylko część uczestników z najlepszymi czasami, to najpierw klasyfikowani są ci którzy jechali dwa razy, a potem ci którzy mieli tylko jeden przejazd. Jeśli zawodnik pomyli trasę, musi wrócić do miejsca w którym się pomylił i przejechać ją poprawnie. Błędami, za które dolicza się do czasu karne sekundy, są także: podparcie się nogą, potrącenie pachołka, gleba i niezmieszczenie się w kopercie mety.
Trasa na tej rundzie okazała się bardziej wymagająca, niż to na pierwszy rzut oka wyglądało. Ciekawostką i innowacją był „pit-stop”, koperta w połowie trasy w której należało się zatrzymać i odwrócić głowę po czym można było ruszyć dalej. Dość często, szczególnie w klasie amatorów, do której kwalifikują się wszystkie startujące w zawodach dziewczyny, zdarzały się pomyłki, rzadziej gleby. Jedna z tych ostatnich zepsuła pierwszy przejazd Ani Chojnackiej, która co prawda dzielnie pozbierała siebie i swój motocykl, ale że w maszynie ułamał się podnóżek, nie dała rady kontynuować przejazdu i nie była klasyfikowana.
Oto niesamowity onboard z przejazdu Ani Chojnackiej, dzięki uprzejmości sponsora rundy, producenta elektroniki Garmin.
Po pierwszej kolejce przejazdów poza pierwszą trzydziestką, która kwalifikowała się do drugiego przejazdu, zostały: Ania, Zosia, Karolina, Ewa, Magda i Agnieszka. Karolina Pedrosowa i Agnieszka Grzanka pomyliły trasę, stąd ich słabsze niż zazwyczaj czasy które dały im miejsca odpowiednio 38 i 40 w kategorii amatorów. Z debiutantek najlepiej poradziła sobie dzielna wolontariuszka Ania Skorupińska na Hondzie CBR500 (36 miejsce) – ładny, bezbłędny przejazd miała też Zosia Borska-Mądrzycka na Hondzie VTR 250 (37 miejsce).
Grzanka Agnieszka Jaszewska, Wrocław, Kawasaki Ninja 250 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Ambitna i ciężko pracująca na treningach Tuśka Marta Maczan, zwyciężczyni klasyfikacji kobiet na poprzednich zawodach, na których miała również 9. miejsce w klasie amatorów, bardzo chciała zdobyć miejsce na podium pań i nie wypaść z pierwszej dziesiątki klasy, ale plany te pokrzyżowała pomyłka trasy w pierwszym przejeździe. W drugim było znacznie lepiej, Tuśka z rezultatem 1:29,75 miała szesnasty czas kolejki, ale suma czasów ustawiła ją na 18 miejscu w klasyfikcji końcowej. Warszawa nie jest szczęśliwym miejscem dla Tuśki, tu miała rok temu swój debiut – z marszu, bez treningu – na którym również strasznie się zamotała i mimo epickiej walki nie ukończyła przejazdu.
Całkiem ładnie poradziły sobie Aluśka Pospiszil i Totka Agata Rozmus; zeszły z sumą czasów poniżej 3 minut, zajmując odpowiednio 12. i 11. miejsce w kategorii amatorów.
Aluśka Alicja Pospiszil, Świdnica, Honda Hornet |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Pojedynek o wyróżnienie dla najszybszej motocyklistki rozegrał się między powracającą mistrzynią Olą a Mają. Maja debiutowała pięknie w 1. rundzie i od razu wygrała kategorię pań, sukces ten powtórzyła również na 2. rundzie. Ale w Łodzi zamotała się strasznie, miała ostatni czas w 1. przejeździe, w drugim była zdyskwalifikowana za nienaprawienie pomyłki trasy. Więc nie wiadomo było, jak sobie poradzi tym razem. Ale już jej pierwszy, bezbłędny przejazd pokazał, że Łódź był to tylko wypadek przy pracy. Czas 1:26,0 był siódmym czasem pierwszej serii przejazdów. Ola pojechała również czysto osiągając rezultat 1:27,41 – różnica niecałej półtorej sekundy.
W drugiej kolejce Maja jeszcze poprawiła swój czas obcinając trzy sekundy, Ola również pojechała przepięknie także nadrabiając trzy sekundy, zatem kolejność pozostała bez zmian. Maja została zwyciężczynią wśród kobiet, a jej suma czasów dała jej piąte miejsce w klasie amatorów – najlepszy wynik kobiety w tym sezonie. Był to też 15 czas całych zawodów (włącznie z klasą zawodową) co dało jej kolejny punkt do tabeli! Ola była druga wśród kobiet i ósma w amatorach. Dwie dziewczyny w pierwszej dziesiątce. Szkoda, że do kompletu zabrakło niepocieszonej Tuśki.
Zatem zestawienie klasy pań wyglądało następująco:
1. Maja Staniszewska „Lucky Luck”, Wrocław, Suzuki GSXR750 SRAD
2. Ola Frost, Gdańsk, Kawasaki EX 500
3. Totka Agata Rozmus, Szczecin, Yamaha XJ 600
4. Aluśka Alicja Pospiszil, Świdnica, Honda Hornet
5. Tuśka Marta Maczan, Szczecin, Suzuki Freewind XF 650
6. Ania Skorupińska, Szczecin, Honda CBR500R
7. Zosia Borska-Mądrzycka, Warszawa, Honda VTR 250
8. Pani Pedrosowa Karolina Śliwa, Wołomin, Honda CBF 125
9. Grzanka Agnieszka Jaszewska, Wrocław, Kawasaki Ninja 250
10. Magda Skrzydlewska, Warszawa
11. Bałagan Ewa Wytrykowska, Warszawa, Honda CBR 125
12. Chojracka Ania Chojnacka, Warszawa, Honda CB 500
W GP8, najszybsza była również Maja (35,25sek), druga zaś Totka (37,54sek) o trzy setne sekundy (!!!) przed Olą (37,57 sek).
A oto refleksje zawodniczek.
Maja Staniszewska „Lucky Luck”, Wrocław, Suzuki GSXR750 SRAD |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Maja
Po fatalnym starcie w Łodzi do czwartej rundy zawodów przygotowywałam się bardzo solidnie, ale mimo to nie potrafiłam przejechać trasy rozgrzewkowej moim, mało zwrotnym, motocyklem. (GSXR600) Dlatego wystartowałam na pożyczonym (Suzuki GSXR750 SRAD) i był to strzał w dziesiątkę, w Warszawie jechało mi się świetnie. Nadal poznaję motocykl na którym startowałam, więc mogłabym urwać jeszcze sporo sekund, dodatkowo w obu przejazdach zawahałam się, czy nie pomyliłam trasy, bo była niesamowicie zakręcona. Najważniejsze jest jednak to, że przejazdy sprawiły mi mnóstwo radości, zamiast walczyć z motocyklem, mogłam bawić się nim i już nie mogę doczekać się kolejnych zawodów w Szczecinie! Bardzo cieszy mnie też rosnąca frekwencja wśród kobiet. Powrót Oli Frost, obecność łącznie aż 12 motocyklistek, sprawia, że rywalizacja jest naprawdę zacięta.
Tuśka Marta Maczan, Szczecin, Suzuki Freewind XF 650 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Tuśka
Po sukcesie na III rundzie w Łodzi wiązałam duże nadzieje z IV rundą w Warszawie. Byłam świadoma, że frekwencja w Warszawie będzie rekordowa a Pedros ma fantazję (organizator i pomysłodawca trasy konkursowej), jednak jechałam powalczyć o podium kobiet i miejsce w pierwszej 10 kategorii amatorów. No i zupełnie mi nie poszło. Kreatywny Pedros nie zawiódł i trasę ułożył taka, aby jeszcze długo o niej opowiadano 🙂 Wydawało mi się, że trasę zdążyłam zapamiętać, ale to mi się tylko wydawało 😉 W pierwszym przejeździe pomyliłam tresę już na początku – z małej ósemki intuicyjnie pojechałam na niebieski ze ścianką, zapominając o odległych czerwonych. Musiałam zawrócić i przejechać prawidłowo ominięte przeszkody. Co bardzo mnie zdekoncentrowało, bo już wiedziałam, że stratę mam dużą. Na dalszej trasie próbowałam odkręcać gaz tam gdzie się dało, aby chociaż trochę odrobić stratę. Jednak jechałam bardzo nierówno, popełniając sporo błędów i zupełnie nie robiłam tego co wytrenowałam na naszym pasku chociwelskim. Drugi przejazd trasy przejechałam czysto i o 11 sek. szybciej niż pierwszy, ale i tak nie pozwoliło mi to odrobić straty aby powalczyć o wysokie miejsce. W konsekwencji zajęłam 5/12 wśród kobiet i dopiero 18/51 w kat. amatorów. Mój błąd. Rozczarowanie było duże. Runda w Warszawie również przekonała mnie, że czas zmienić Freewinda na moto dostosowane do Gymkhany, co mam nadzieję, pozwoli mi na agresywniejszą jazdę i jeszcze większą frajdę – plan na sezon 2015.
Bałagan Ewa Wytrykowska, Warszawa, Honda CBR 125 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Ewa Wytrykowska
Generalnie była to moja pierwsza Gymkhana. Wrażenia niesamowite, warto było (w moim przypadku) zaliczyć dwie ładne przewrotki – na szczęście żadnych strat 🙂 Ludzie niesmowici, pogoda nam pięknie dopisała pomimo porannej ulewy. Sama trasa na początku wydawała się bardzo trudna i biedny Pedros obrywal ale okazała się dość łatwa jak juz oglądało się pierwsze przejazdy. Ja akurat popełniłam dużo pomyłek trasy ale stres, tyle oczu wbitych we mnie dało się we znaki 🙂 Mam nadzieję, że uda mi się wystartować jeszcze w Szczecinie ponieważ to świetna okazja by podszkolić swoje umiejętności.
Ania Skorupińska, Szczecin, Honda CBR500R |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Ania Skorupińska
IV runda w tym sezonie, moja trzecia, ale pierwsza w nowej roli: zawodnika. Dałam się namówić kolegom „Gymkhanerom” ze Szczecina i przy ich pomocy i wielkim wsparciu wzięłam udział w tym niezwykłym wydarzeniu. Ktoś może zapyta: co takiego niezwykłego jest w jeździe motocyklem dookoła pachołków? No cóż: nabywanie nowych umiejętności, znajdowanie granic własnych i własnego motocykla, ale zawody to przede wszystkim atmosfera, jaka panuje w dniu zawodów. Wrażenie jedności wszystkich uczestników, niemalże rodzinna atmosfera, wsparcie, doping, świetna zabawa i tęsknota za następnym spotkaniem.
I runda w Szczecinie była wstępem do tego, co czekało w sezonie, a z czego ja osobiście nie zdawałam sobie sprawy. Warszawskie zawody uzmysłowiły mi, że biorę udział w czymś, z czego dobrowolnie nie zrezygnuję. Pogoda dopisała, uczestnicy również, a organizatorzy popisali się niezwykłym talentem: zorganizowali imprezę, z której nie miałam ochoty wyjeżdżać, podali mi pierwszą dawkę narkotyku pod nazwą: gymkhana. Uzależnili mnie od siebie. Uzależnienie to dobre słowo, motocykl uzależnia, ludzie uzależniają, uzależniła mnie od siebie również gymkhana, dzięki świetnie zorganizowanym ,warszawskim zawodom. Wpadłam i z całą odpowiedzialnością polecam.
Z niecierpliwością czekam na kolejną, niestety ostatnią już rundę w tym sezonie: V runda w Szczecinie. Może uda się cofnąć czas do początku tego sezonu i powtórzyć to wszystko jeszcze raz?
Zosia Borska-Mądrzycka, Warszawa, Honda VTR 250 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Zosia
Warszawska runda była moim debiutem – średnio udanym, bo nerwy mnie zjadły, ale i tak bawiłam się fantastycznie. Bardzo podobała mi się atmosfera – było miło, z uśmiechem, na luzie – widać, że ludzie się znają i lubią.
Nie wiem czy organizatorzy przewidzieli, że zjawi się tyle osób, szczególnie początkujących – było trochę opóźnienia na początku, a potem zamieszanie podczas nauki trasy, ale ogarnęli pogubionych nowicjuszy.
Trasa była trudna, bardzo, ale nie narzekam, bo lubię taki kręty tor – tu ukłony dla pokrętnego umysłu Pedrosa. To, że się zgubiłam z 17 razy było wyłącznie moją winą!
Jestem pod ogromnym wrażeniem poziomu zawodników – amatorów i Pro. Widzę ich co czwartek na treningach i zawsze patrzę z podziwem na ich umiejętności. No i bardzo, bardzo cieszę się, że na podium stanęły kobiety – klasa!
Ogólnie – było świetnie, bardzo miły dzień, dobra zabawa, okazja do poznania ludzi. No i możliwość sprawdzenia siebie, próba własnych umiejętności – dla mnie to ważne, bo przygodę z motocyklami zaczęłam późno życiu, grubo po trzydziestce, a na własnym motocyklu jeżdżę dopiero od połowy czerwca. W trakcie kursu w Honda Motorista patrzyłam na treningi i obiecałam sobie, że też będę gymkhanerką (jest w ogóle takie słowo?). [jest 🙂 przyp. autora]
I chciałam jeszcze powiedzieć DZIĘKUJĘ!!! Przemkowi Budnickiemu za organizowanie treningów i Łukaszowi Rongersowi „Malinie” za wskazówki, porady i motywację do ćwiczeń.
Do zobaczenia na treningu!
Chojracka Ania Chojnacka, Warszawa, Honda CB 500 |
fot. Monika Pacyfka Tichy |
Chojracka
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona organizacją. Przygotować imprezę dla ponad 70 startujących a potem sprawnie ją jeszcze przeprowadzić to nie lada wyzwanie, któremu po raz kolejny podołali amatorzy. Były piękne, unikalne puchary i sporo nagród. Hmm amatorzy w organizacji zawodów Gymkhany radzą sobie naprawdę nie gorzej niż profesjonalna Honda albo firma eventowa 🙂 W Warszawie oprócz rekordowej liczby zawodników była również rekordowa liczba gapiów. To bardzo budujące bo o wiele lepiej jeździ się przy żywym dopingu. Dziękuję wszystkim którzy pół soboty stali w słońcu przy barierkach tylko po to, żeby popatrzeć na kilkudziesięciu świrów, co to tylko kręcą się w kółko. Cieszy mnie ogromnie fakt, że coraz więcej Pań bierze udział w tej zabawie. Miło jest popatrzeć na zacięte twarze niektórych mężczyzn, których objeżdża jakaś ładniutka blondyna. Gymkhana to wg mnie idealny sport motocyklowy właśnie dla kobiet – w porównaniu z innymi motocyklowymi dyscyplinami u nas jest wolno, statecznie i bezpiecznie 🙂 a jednak mimo wszystko wytwarza się adrenalina, chęć rywalizacji, wygranej, poprawienia swojego miejsca w szeregu zawodników. Warto też pamiętać, że udział kobiety w Gymkhanie znacznie poprawia jej notowania w mediach społecznościowych – organoleptycznie sprawdziłam i potwierdzam ten fenomen (warto sprawdzić czy ta zasada przełoży się na portale randkowe. Nagle ni stąd ni zowąd pojawiają się ludzie, którzy strasznie chcą mieć moją osobę wśród 500 innych wirtualnych znajomych. Zwykłej Pani z biura, którą w rzeczywistości jestem raczej by nie zaprosili.
Kurz po pełnej emocji warszawskiej rundzie jeszcze nie zdążył opaść, a już motoFUNdacja pełną parą przygotowuje zawody w stolicy polskiej gymkhany – Szczecinie, które odbędą się za zaledwie półtora tygodnia, 20 września na torze kartingowym przy ul. Wojska Polskiego. Będzie się działo!
Najnowsze
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
Cadillac coraz chętniej wkracza w świat elektrycznych samochodów. Po zaprezentowaniu modeli takich jak Celestiq czy Escalade IQ, teraz przyszedł czas na kolejnego elektrycznego SUV-a. Cadillac Vistiq ma być autem, dzięki któremu amerykańska marka będzie miała swój ,,luksusowy” model w każdym segmencie SUV-ów. -
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
-
Kia EV3 w gronie finalistów konkursu Car of the Year 2025
-
Europejska premiera BYD Sealion 7
-
Cupra Formentor VZ5 w edycjach specjalnych
Zostaw komentarz: