Pamiętacie kierowcę, który tak wybił się na rondzie, że przeleciał kilkadziesiąt metrów? Jak napisał jeden z komentujących „konkurencja nie śpi i trenuje”.
Jak myślicie? Czy tu chodziło o bezmyślne uważanie się za strażnika polskich dróg? A może raczej o mentalność typu „skoro nie mogę mieć lepiej, to ty też nie będziesz miał”?
Niektórzy kierowcy traktują publiczną drogę jak własne podwórko i nie widzą niczego złego w obcesowym blokowaniu ruchu. Tak jak ta kierująca Volvo.
Trudno zrozumieć, jak kierujący mógł doprowadzić do tego zdarzenia. Chyba też nie zauważył, co zrobił.