Ewa Kania

Seat znika z rynku! A może jednak nie? Co naprawdę planuje Volkswagen?

Media obiegła informacja na temat tego, że marka Seat ma całkowicie zniknąć z rynku, zastąpiona przez swoją młodszą siostrę Cuprę. Nie wywołało to zaskoczenia w branży, a raczej głosy stwierdzające, że było to do przewidzenia. Szkopuł w tym, że głosy mówiące o śmierci Seata podobno są przedwczesne.

Spis treści

To koniec Seata – skąd wzięła się ta informacja?

Winnym całego zamieszania jest Thomas Schafer, dyrektor generalny Volkswagena. Podczas rozmowy z redakcją Autocar w czasie trwających targów motoryzacyjnych w Monachium, powiedział, że dla Seata planowana jest „inna rola”.

Dla branży motoryzacyjnej był to jasny sygnał – marka Seat będzie wygaszana. Temu jednak zaczęli zaprzeczać przedstawiciele Seata. Jaka więc jest prawda i jaki los czeka hiszpańskiego producenta?

Trudna historia Seata…

Seat, czyli Sociedad Española de Automóviles de Turismo (Hiszpańska Spółka Samochodów Osobowych) został założony w 1950 roku, a jego długa historia była dosyć burzliwa. Chociaż jest to marka z półwyspu iberyjskiego, w jej założeniu miał swój udział Fiat, a pierwszy model Seata był produkowanym na licencji Fiatem 1400, natomiast drugi to Fiat 600. Tak upłynęły dwie dekady, a kilka lat po wycofaniu się Fiata, pakiet większościowy kupił Volkswagen, który do 1990 roku wykupił 99,99 procent akcji Seata.

Po latach produkcji głównie licencjonowanych Fiatów (z niewielkimi wyjątkami), hiszpański producent ponownie był zależny od innego koncernu, ale przynajmniej mógł projektować własne modele, które tylko wykorzystywały cudzą technikę. Chciano zrobić z Seata markę emocjonującą, tworzącą auta przemawiające do młodszej klienteli, zapewniające jednocześnie niemiecką solidność. W latach 90. nawet nieźle się to udało, ale od połowy lat 2000. zaczęto podejmować niezrozumiałe decyzje. Wystarczy przypomnieć trzecią generację Toledo, eksperyment z Exeo oraz próby zaistnienia na rynku tańszych samochodów za sprawą Toledo IV oraz Mii. Marka która miała budzić emocje, została zepchnięta do roli biedniejszego kuzyna, tańszego nawet od Skody, czego najlepszym przykładem jest, skądinąd całkiem udany, Leon III.

Dopiero pojawienie się SUV-ów, czyli Ateki i Arony sprawiło, że marka zaczęła wychodzić z kryzysu tożsamości. Dołączyło do nich rodzinne Tarraco oraz budzący spore zainteresowanie Leon IV. Podjęto także odważną decyzję, aby sportowe wersje nie miały dopisku Cupra, ale w ogóle sprzedawane były pod taką marką. Brak znaczka Seata miał podkreślać ich wyjątkowość i pokazać, że marka rośnie w siłę.

… i niespodziewany sukces Cupry

Cupra została powołana do życia w 2018 roku i traktowana była w kategoriach mało znaczącej ciekawostki. Większe zainteresowanie wzbudziło dopiero pojawienie się Formentora, czyli modelu zarezerwowanego tylko dla niej. Później okazało się, że elektryczny kompakt Born będzie oferowany tylko pod marką Cupra. Co więcej, do modeli marki zaczęły trafiać coraz słabsze wersje silnikowe. Klienci mogli więc kupić nie tylko 300-konnego Formentora, ale też takiego mającego 150 KM i nic wspólnego ze sportem, co dziwiło w przypadku sportowej marki. Potem równie zwykły silnik trafił też do Cupry Leona.

Odzew okazał się naprawdę dobry i w 2022 roku Cupra sprzedała 153 tys. samochodów, podwajając swoją sprzedaż rok do roku. Wszystko wskazuje więc na to, że to co nie udało się z Seatem, czyli stworzenie wokół niego atmosfery wyjątkowej, emocjonującej marki o sportowych aspiracjach, udało się z Cuprą. Czy dalsze istnienie Seata ma więc sens? Takie pytania zadawano sobie coraz częściej, zwłaszcza po zapowiedzi modeli UrbanRebel, Tavascan oraz Terramar. Trzy nowości w tym dwie elektryczne, podczas gdy ostatnia nowość Seata to Leon pokazany w 2020 roku i od tego czasu nie zapowiedziano niczego nowego. Można było to interpretować tylko w jeden sposób.

Jaka przyszłość czeka Seata?

Powołanie do życia Cupry okazało się strzałem w dziesiątkę, podobnie jak szybkie odejście od założenia, że ma ona oferować tylko sportowe wersje modeli Seata. Co prawda Cuprę Leona od Seata Leona różnią właściwie tylko znaczki i miedziane akcenty, a Formentor wygląda jak napompowany Leon, ale to niedługo się zmieni. Cupra już zapowiedziała modernizację swoich modeli, aby zyskały one własną, spójną stylistykę oraz charakter. Nadal aktualnym pozostaje jednak pytanie, czy jest sens produkować identyczne modele, różniące się pasem przednim oraz tym, że w jednym nie dostaniemy litrowego silnika. Skupianie się na marce budzącej większe emocje i pożądanie, a także oferującej nieco droższe auta, jest zwyczajnie bardziej opłacalne.

Ogólna ocena branży była więc taka, że Seat pozostanie na rynku tak długo, jak długo będzie zainteresowanie jego obecnymi modelami. Gdy zakończy się ich czas, nie otrzymają już następców. Seat miałby wtedy zostać zredukowany do dywizji Seat MÓ, która od kilku lat zajmuje się tak zwaną „mobilnością”, tworząc elektryczne skutery, hulajnogi oraz pojazd Minimó – mierzący 2,5 m długości czterokołowiec, mający być odpowiedzią na zatłoczony miejski ruch.

Wspomniane na początku słowa Thomasa Schafera wszyscy potraktowali jako ostateczne potwierdzenie takiego właśnie scenariusza. W odpowiedzi na taką interpretację polskie przedstawicielstwo Seata wystosowało jednak poniższe oświadczenie:

W mediach polskich i zagranicznych pojawiły się dziś nieprawdziwe doniesienia, jakoby Grupa Volkswagen ogłosiła zaprzestanie produkcji samochodów pod marką SEAT. (…) Prawdą jest, że Grupa Volkswagen pracuje nad elektryfikacją marki SEAT i wskazuje na jej dalszy rozwój. Wśród nich są także rozwiązania oferujące nowe formy mobilności, jak oferty subskrypcyjne i abonamentowe, czy rozwiązania mikromobilne, w tym SEAT MÓ.

Marka SEAT może w tym roku pochwalić się wzrostem sprzedaży samochodów o 18%, dostarczając do klientów 199 000 pojazdów. SEAT obecnie posiada wysoki bank zamówień, a w ofercie ma najlepszą gamę produktów w swojej historii. W planach producenta jest wprowadzenie na rynek nowych wersji hybrydowych modeli Ibiza, Arona i Leon.

Kto ma więc rację? Schafer wcale nie powiedział w wywiadzie z Autocarem, że Seat tu i teraz kończy produkcję. Powiedział, że cykl życia obecnych modeli nie zostanie skrócony, a kilka z nich zostało rozplanowanych na większą część obecnej dekady, co oznacza pozostanie na rynku przynajmniej do 2026 roku. Docelowo jednak Grupa Volkswagena „znajdzie dla Seata inną rolę”. Wbrew pozorom oświadczenie polskiego oddziału Seata nie przeczy temu. Po pierwsze trudno sobie wyobrazić, żeby krajowy oddział wystosowywał dementi do słów szefa całego koncernu. A po drugie w komunikacie mowa tylko o modernizacji trzech z pięciu modeli. Nie ma mowy o Atece (jej następcą będzie Cupra Terramar) ani o Tarraco (nowe generacje bliźniaczego Volkswagena Tiguana i Skody Kodiaq są już gotowe, a o nowym Tarraco ani słowa). To tylko potwierdza stopniowe wygaszanie marki Seat jako producenta samochodów.

Komentarze:

Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze