Karolina Chojnacka

„Schumacher”. Wzruszająca historia mistrza jakiego nie znamy [RECENZJA FILMU]

Michael Schumacher to legenda Formuły 1. Niemiecki kierowca przez lata dominował na torach, wywalczył siedem tytułów mistrzowskich i dla wielu jest wzorem i inspiracją. Równo 30 lat po debiucie Michaela Schumachera w królowej motorsportu w barwach Jordana film dokumentalny o wyścigowej legendzie można zobaczyć na platformie Netflix.

Życie i kariera Michaela Schumachera to materiał na co najmniej kilka filmów. Nie da się zamknąć jego historii w dwugodzinnym opowiadaniu. Twórcy dokumentu musieli wybrać, co zdecydują się pokazać widzom, a co pozostanie niedopowiedziane.

Film został zaprojektowany w taki sposób, aby przede wszystkim dostarczać emocji (niekoniecznie tych sportowych) i przedstawić sylwetkę siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1 jak najszerszej publiczności. Dlatego niektórzy fani F1 mogą być zawiedzeni tym, w jaki sposób została przedstawiona kariera sportowa Schumachera. Została ona potraktowana przez twórców filmu bardzo wybiórczo.

Zabrakło wielu ważnych momentów

„Schumacher” to nie jest film biograficzny. Pomija ważne fragmenty z kariery siedmiokrotnego mistrza świata, jak GP Hiszpanii 1994 i jazda na piątym biegu, czy pierwsze zwycięstwo Schumachera z Ferrari na Monzie. O legendarnej karierze Schumachera w stajni z Maranello, z wyjątkiem sezonu 2000, nie dowiemy się praktycznie nic. Lata 2005-2006, gdy wielki mistrz rywalizował z Fernando Alonso (niekoniecznie zawsze grając fair), w ogóle w narracji dokumentu nie istnieją. Z filmu można wywnioskować, że Schumacher zakończył karierę po zdobyciu pięciu mistrzostw z Ferrari, potem na chwilę wrócił… i od razu wydarzył się tragiczny wypadek na nartach.

Kierowca idealny, bez skazy

Oglądając „Schumachera” miałam wrażenie, że to hołd dla siedmiokrotnego mistrza świata. Doskonały kierowca, szybki, pewny siebie, bardziej pracowity od innych, pragnący zwycięstw, nieustępliwy – niemiecki kierowca jest opisany w samych superlatywach. Fani Formuły 1 wiedzą jednak, że czasami na torze „Schumi” nie zawsze zachowywał się w duchu rywalizacji fair play.

W filmie pokazano tylko dwa kontrowersyjne zdarzenia z kariery Schumachera, z GP Wielkiej Brytanii 1998 i GP Belgii 1998, od razu zgrabnie je tłumacząc, że zachowanie kierowcy nie było celowe, on po prostu bardzo chciał wygrać… Film powstał we współpracy z rodziną mistrza, więc jeszcze przed jego premierą dla wielu było jasne, że niektóre, niezbyt chwalebne fragmenty kariery Schumachera zostaną pominięte, i jak widać, podejrzenia te okazały się słuszne.

Druga twarz mistrza

W końcówce filmu dominują wypowiedzi członków rodziny Schumachera, dzięki którym widzowie poznają ludzką twarz Michaela. To najbardziej wzruszający fragment filmu, mnie szczególnie chwyciły za serce słowa żony oraz syna, Micka, który poszedł w ślady ojca i obecnie ściga się w Formule 1. Równie wzruszające są zdjęcia i nagrania z archiwum prywatnego rodziny Schumacherów.

Wielu fanów liczyło, że „Schumacher” zdradzi, jak obecnie wygląda życie siedmiokrotnego mistrza świata. Przypomnijmy, że od momentu wypadku na nartach, który miał miejsce pod koniec 2013 roku, i w wyniku którego Schumacher doznał skomplikowanych obrażeń głowy, życie Niemca owiane jest tajemnicą. Rodzina byłego kierowcy Ferrari pilnie strzeże informacji na temat jego stanu zdrowia. I film w tej kwestii nic nie zmienił, chociaż… z wypowiedzi rodziny można wywnioskować, że z Schumacherem nie ma kontaktu lub jest on bardzo utrudniony. Ale są to jedynie domysły.

„Schumacher” to poruszający film, przeznaczony dla szerokiej publiczności. Dokument idealnie ukazuje wartości życiowe siedmiokrotnego mistrza świata, a ostanie minuty we wzruszający sposób oddają rodzinne ciepło i troskę, pozwalając na refleksję. Jeśli jednak ktoś usiądzie przed ekranem, nastawiony na emocjonującą historię o aspekcie sportowym i karierze Schumachera w F1, to może być nieco rozczarowany.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze